czwartek, 1 marca 2018

Styczeń 2013


1 stycznia 2013
No to mamy nowy rok, z 13 w tytule 


1 stycznia 2013

P sie ma tak średnio. Zastrzyk dałam, z pewnymi problemami, ale jakos się udało. Ale nie chciała jeść. Nakarmiłam – zwymiotowała. Teraz tak karmię po troszku chociaż, ale bardzo mało je. Drzemie sobie, jak się przebudzi to oczka ma bystre, może za bardzo panikuję.

1 stycznia 2013
Pan Mirek     

1 stycznia 2013

najbardziej trójkowe miejsce    

2 stycznia 2013
P w nocy wymiotowała. Prawie w ogóle nie spałam, bo jej pilnowałam. Z rana telefon na ostry dyżur. Zawiozłam ja i pół dnia siedziała w szpitalu na obserwacji.
Mocno obrażona na mnie jak ją odbierałam. Ale opanowali sytuację, przynajmniej tak twierdzą. Po powrocie dałam zastrzyk, ale znów musiałam karmic, bo sama nie chciał i poić. Ale chociaż na razie obywa się bez wymiotowania.
Martwię się, ale troche jakby jest poprawa. Mysle, ze trzeba będzie jeszcze zmniejszyc dawke insuliny, bo po zastrzyku tak zasneła, ze nie mogłam jej dobudzić. Wystrszyła mnie strasznie.

Zmeczona jestem. Może sie położę wczesniej jesli będzie wszystko ok.

3 stycznia 2013
Noc mineła spokojnie. Od rana karmienia i pojenia, Ładnie sie wysikała, udało mi się złapac mocz do analizy. Zaniosłam – wynik dobry. Pani doktor kazała teraz jak najbardziej wsystko stabilizować – jedzenie, picie itd.
Na razie musze karmic, sama nie chce. Choc pewne zainteresowanie wołowina dzis wykazała. Kupiłam jej tez szprotki i rybke do gotowania. Same najlesze rzeczy.
Po dzisiejszym zastrzyku własnie wołowina ją nakarmiłam. Potem troche leżała, a potem usneła zwinięta w kłębuszek – dawno tego nie widziałam.  sprawdzam teraz od czasu do czasu, czy wszystko ok. Na razie jest dobrze.  

3 stycznia 2013

A tak w ogóle to „debiut” ;p   

3 stycznia 2013
Z tego wszystkiego nawett nie wspomniałam, ze przeciez od wczoraj jestem na diecie!!!
Etap pierwszy.
Dzień pierwszy wczoraj – oczyszczanie. Wypiłam trzy herbaty i trzy szklanki kompotu z szuszonych owoców.
Dzień drugi dzisiaj – Zjadłam śniadanie – płatki z mlekiem. Wypiłam trzy szklanki kompotu i jedna herbatę. Jeszcze będzie jedna herbata i jeden kompot.

Na razie mi dobrze idzie. Zapewne dlatego, ze zajmując sie kotką nie mam czasu ani głowy myśleć o tym , że nie jem.

3 stycznia 2013
Kiciuś własnie wyraził drobne zainteresowanie miska z wołowiną.

Niestety nie zjadła sama ale to i tak duzy postęp  

4 stycznia 2013
Moja mama ma najwyraźniej dobry wpływ na mojego zwierzaka. Kocisko zaczeło jeść!!  powoli, powoli, ale jednak.  bardzo mnie to cieszy. w sumie zaczynam miec nadzieję, że niedługo powiem „sytuacja opanowana”.

Jutro mocz do badania. jeszcze trzeba bedzie go upolować, tego mocza  

4 stycznia 2013
Dzis juz dieta nie idzie aż tak bezproblemowo jak przez poprzednie dwa dni. Zaczyna mnie troszkę gdzieś tam ssać. Musiałąm sobie zrobić bulionik własnie. A przedtem ładnie się trzymałam na herbatkach i kompocie. Choc w zasadzie przeciez nadal sie dobrze trzymam. 

 5 stycznia 2013
Dzień sie snuje leniwie…
Rano obudziłam się na odgłos szurania w kuwecie i biegiem na boso i slepo poleciałam po strzykwakę, żeby złapac mocz. Udało się.
Po maseczce i peelingu, już przed 9 zawędrowałam spacerkiem (szybkim bo zimno) do weterynarza. Wyniki bardzo dobre, więc nic nie zmieniamy.
Markomania.
Czytanie, pisanie itp. trochę tez popracowałam, ale bez przesady. Wrzucenie posta na RM znów zmeczyło mnie swą powolnoscią. :/
Diętę trzymam. Dzis było sniadanie (sałatka, jajko na miękko, mleko) i drugie sniadanie (pół pomarańczy). Potem rózne herbatki i jeden kompot. SSanie czuję, więc pewnie jak wczoraj będzie bulion, barszczyk, a może nawet gorący kubek. Ale nie dam się! 

6 stycznia 2013
Wizyta u mamy.
P w porządku.
Leniwy, miły dzień.

Gorzej, ze dieta troche daje sie we znaki. Ale nie poddaję się. Przede mna jeszcze pięć godzin dnia, dam radę. W planie herbata, bulion, barszczyk, gorący kubek. Trzymam się! Dam radę!

7 stycznia 2013
P została sama w domu. Ale mi sie nie chciało jej zostawic i iść do pracy… Dała sobie świetnie radę, zjedzone, nasikane.  Potem ja do dzieła – zastrzyk.
Pracowity ten dzień, ale jestm na bieżąco, a nawet lekko do przodu, co jest ważne, wziąwszy pod uwagę jaki będę miała czwartek.
Troszke tęsknię… Ale tylko troszkę.
W kwiestii diety wszystko ok, wczorajszy dzień bez zakłóceń. Dzis w sumie jeszcze lepiej idzie.  Dam radę. A jutro juz można zjeść zupkę na obiad. To będzie piekne. 

 8 stycznia 2013
Ależ dzis ten dzień w szalonym tempie przebiegał… I niestety jutro i pojutre będzie podobnie, co do piętku tez mam duże obawy…
Dzis tez leciałam do wet, tym razem z kałem do badania… Wynik jutro. Ale P sie ma ogólnie dobrze.
Może by juz odpocząc?…

9 stycznia 2013
No i był to dzień bardzo wypełniony, jak przewidywałam… Jeszcze jutro…
Wyniku nie ma, ale P ma sie bardzo dobrze, łącznie ze zdrowo wygladąjąca kupą.
Odpocząc….
Dietę trzymam, ale jest cięzkawo… 

10 stycznia 2013
Ufff, dzień zakończony pod wzgledem pracy.
Parę rzeczy do zrobienia w domu, ale bez spinania się.
P ok, dzis udało mi sie strzelic jej zastrzyk z zaskoczenia, prawie sie nie obudziła  ale za jakąś chwilę (bo to było dopiero co) muszę ja sama obudzić, zeby pojadła.

Jeszcze jutro (ale juz nie aż tak intensywnie) i bedzie weekend. 

11 stycznia 2013
Jednak i dziś było dość intensywnie. Tempo w pracy – ot co.
Potem zakupy w zdrowym sklepie.
Zastrzyk.
Ogarnianie się w domu.
Trzymam dietę, ale matko jak jest cięzko… Dam radę! Muszę!
Dzis ostatni dzień zakonczony na zupce. Jutro będzie bardzo cięzko, bo sobota – mam wolne. Ale może przez to, ze jutro moge juz zjeść drugie danie, to będzie łatwiej.

 12 stycznia 2013
Wyspałam się. Wprawdzie młoda w nocy znów troche szalała, ale nie tak bardzo, a poza tym mogłam spac ile wlezie.
Wstałam o 7.30, pyszne sniadanko i poleciałam do weta. Cukier ok, nadal są leukocyty, więc zdecydowaliśmy, że zaczyna brać antybiotyk, który dostała juz w grudniu, ale nie wzieła.
Wróciłam do domu i zajęłam się nią. Antybiotyk, czyszczenie, czesanie id. Uwielbiam sie nia zajmować, zwłaszcza jak mam tyle czasu i moge wszystko powoli robić.
Teraz śpi sobie, a ja ogarniam dom. Włączyłam zmywarke i pralkę, zdjęłam posciel, umyłam kuwete i kubeł, zapakowałam smieci.
W przerwie poćwiczyłam kręgosłup i pomasowałam twarz. Ruszam dalej. Jeszcze tylko łyk herbaty. 

 12 stycznia 2013
Przypomniało mi się, że dzis w nocy mi się sniło, że sią nauczyłam telekinezy.  nie wyszłam niestety poza umiejętnośc zrzucania rzecy z półek ale i tak mi sie podobało.
Ogarnęłam się z domem i gotowaniem. Jeszcze ostatnie pranie sie robi. Teraz trochę blogami sie zajmę, a potem nareszcie obiadek.  

12 stycznia 2013
Obiadek to dobra rzecz
Niestety był dawno ….
Ale dam radę. Teraz sie napiję swojego wywaru, którego gar ugotowałam, żeby nie pić choć przez czas jakiś tych gorących kubków, bo mi zoładek wysiądzie.
I obejrzę jakiegos Woody Allena.  

13 stycznia 2013
Wczorajszy Allen bardzo fajny.
P się niexle czuje, co mnie bardzo cieszy.
Popsułam mamie winampa…  Może ktos coś na to pomoże, ja nie mogłam…
Mój własny komp szaleje, co chwila się wyłącza, ledwo dałam radę opublikowac posta radiowego. Muszę sie wziąć za naprawy… A kasy bardzo mało, wręcz poniżej zera…
Ale byleby zdrowie było  

14 stycznia 2013
Praca ok.
G i K siedzieli dwie godziny na d lapkiem. Nie naprawili, ale i tak jestem pełna podziwu dla ich umiejętności i znajomości zagadnienia. Lubię patrzęc jak ktoś sobie tak dobrze radzi, nawet jesli ja nie rozumiem w ogóle co sie wyrabia.
Anyway, powiedzieli, zeby jeszcze do naprawy nie zanosić, że jak cos wykombinują to dadzą znać, a przeciez zanieśc zawsze można.
Do domu wróciłam taksówka, bo juz była pora na zastrzyk. P mało jadła. Ale teraz sobie śpi spokojnie.
Moja dieta nadal dobrze się ma. Dziś przez to, ze tak póxno wróciłam i zjadłam obiad, nie powinnam miec problemów z dotarciem do nocy.  

15 stycznia 2013
dzis nagle i niespodziewanie zobaczyłam przed sobą K, który przyszedł spróbowac jeszcze cos zrobić z laptopem bo miał akurat chwilę wolną. siedział półtorej godziny. niestety.  ale pogadalismy sobie za to miło w trakcie, jak cos tam sie sprawdząło itd.
zaniosłam po pracy lapka do naprawy. gość usiłował zrobic na miejscu mówiąc „pięc minut”. taaaa. ;p doszedł do tego samego momentu co K i ani rusz. zostawiłam. powiedział, ze jutro bedzie. zobaczymy.
a rano ruszyłam do lasu na nordic. ale było cudnie! tak biało, a cisza taka, że az dzwoniło w uszach. od czasu do czasu jakis ptak. słyszałam tez dzięcioła i widziałam cztery sarenki.  dopiero jak wracałam to sie pierwsza jakas pani pojawiła biegnąca, a potem pan z psem. super było
teraz sobie posprzatałam domek i własciwie za chwile moge zacząc odpoczywanie.
Dieta ok.  jutro ostatni dzień z obiadem, od czwartku podwieczorek. pewnie przestane wtedy juz zrzucać wagę, ale trzeba troche dojśc do siebie. 

16 stycznia 2013
W pracy pracowicie ale miło.
Chyba mam obsesję ;p;p;p;p trudno, czasem mozna. ;p;p;p
Laptop naprawiony.
Troche mam dosyć tych wypełnionych na maksa dni.

17 stycznia 2013
Musze zwolnić tempo bo padnę. Koniecznie. Od następnego tygodnia wyluzowuję.
Tonacja.
Obsesja trwa.    

18 stycznia 2013
W pracy krótko i miło.
W związku z tym moge powiedzieć, ze już zaczełam odpoczywać.
Na weekend tez niewiele roboty zabrałam.
Obsesja się pieknie rozwija. Ze wspomaganiem ;p
Spac mi sie chce. ;p

19 stycznia 2013
Och, jednak okazuje się prawdą prawda, która zawsze znałam, że za urodą nie zawsze stoi rozum. Choc może w tym wypadku to nie jest rozum, a inteligencja. A to nie to samo. Ale poniewaz i tak jest to po prostu obsesja, to pozwole sobie skupiac się na pozytywach. Jesli sie da, bo po odkryciu braku tejże wyżej wymienionej (albo po prostu nie tyle braku, co nie osiągnięcia przez wyżej wymieniona pułapu co najmniej 130) poczułam spadek obsesji… ;p
Palmer girls.   
Dużo róznych drobnych rzeczy, ale odpoczywam też.

19 stycznia 2013
Uwielbiam czytać…
„Wysoki zamek” Lema. Tym razem nie fanatstyka, opowieśc z jego dzieciństwa.
„Camino” – dobrze się czyta i juz chciałoby się tam iść.  ale wiem, ze jeszcze nie jestem gotowa.
„33xTrójka” – miło wiedziec, że nie jestem samotna w swoim wariactwie na ich temat.
Koncepcja kawowa upada. Szlag by trafił…
Odczuwam upływający czas… Kiedy myslę kiedy moge miec nastepna okazje i jak wiele rzeczy może sie zdarzyc w międzyczasie…
Waters będzie w Polsce. Cena biletu mnie powaliła. Zdam sie na los – jesli 1.02. wejde na strone i jeszcze będą te bilety, na których mi zalezy to jadę. na razie bowiem kasy brak. w sensie nie moge jej wydobyć. Niech los zdecyduje.
No to pora obejrzec kolejnego Allena  

20 stycznia 2013
Dziś niespodziewanie waga pokazała znów troszke mniej, a myślałam, ze na tym etapie, to raczej tylko juz utrzymam wagę. Jest dobrze, jeszcze dwa dni i czeka mnie cały tydzień normalnego jedzenia. Oczywiście postaram się bez p[rzesady, żeby mi nie przybyło więcej niż pół kilo, a najlepiej wcale.
Mama juz ma wszystko zrobione w laptopie.
Troche popracowałam, troche odpoczełam.
Allen wczoraj fajny, dziś obejrze cos znanego i lubianego.
Tesknię jakoś tak… za tym, co miałam. I want it back…

21 stycznia 2013
W pracy ok, nawet szybko mineło.
Zainteresowałam się dziś K.  ;p
Obsesja chyba przynosi skutek odwrotny do zamierzonego.
Zwolniłam tempo. Uznałam, ze musze odpoczywac więcej, bo do urlopu daleko.
Zaraz sobie ugotuje budyń
I poczytam 

 22 stycznia 2013
Budyniu nie było bo… garnki sie skończyły ;p
Praca przeszła.
Zwolnienie tempa zdecydowanie mi służy. Jestem przemeczona, nie dałabym rady normalnie funkcjonowac, a przeciez w pracy masa ludzi chorych i sie zdarza, że mam więcej pracy.
P całkiemw porzadku się miewa, żeby jeszcze spokojniej spała.
Teskni mi się, a poza tym jedna obsesja coś się zdecydowanie psuje, drugiej obsesji ani widu, a trzecia za daleko ;p

23 stycznia 2013
Moja obsesja mi się sniła.
Zapracowana jestm i jakos tak szybko wszystko sie toczy.
a dziś zjem sobie kolację!! Ale fajnie!! mała rzecz a cieszy ;P

24 stycznia 2013
Dziś w pracy okazało się, ze moje nowe godziny sa niekoniecznie dobre. w poniedziałki trochę złapie „Do południa” z tego co widziałam. LP3 odpada. A najgorsze, że na Tonację nie będe zdązać…
Apetyt mi wzrósł, widzę to wyraźnie. Słowa mi przestały sprawiac aż taka radość. To jest chore. Musze sobie przypomnieć, ze to jest wazne, piękne i niecodzienne, bo za bardzo się rozhulałam.
Czytam „Jedz, módl się i kochaj” i coraz bardziej chciałabym medytowac. Najwazniejsze to znaleźć własciwa porę dnia.
I chciałabym w Lotto wygrac.
I parę innych rzeczy tez bym chciała. ;p;p;p

25 stycznia 2013
Padnę…
Padam…
Padłam…

26 stycznia 2013
Miałam na dziś burzliwe plany. z których raczej nic nie będzie, bo mi się totalnie nie chce. ani jechać na basen, ani sprzątać, ani pisać, ani pracować. coś mi sie zdaje, ze cały dzień zostanie spędzony na obijaniu się.
Masa słów, masa. Ciesze się.   
I chcę więcej, zdecydowanie.  

27 stycznia 2013
Dzisiaj troszeczke popracowałam i troszeczke posprząałam mieszkanie, tzn na jutro mi zostalo odkurzyc i umyć podłogi. Odiwedziłąm mamę, naprawiłam jej co trzeba w kompie. Czytałam, duzo czytałam. P dziś z zębami do nie skoczyła przy zastrzyku, musiałam trafic w nerw albo coś. I koniec weekendu… fajnie było…. Zobaczymy jak pierwszy tydzień z nowym czasem pracy mi sie ułozy. Ale nie zamierzam sie przemęczać.  

28 stycznia 2013
Od rana mnie zerwało żeby odkurzyc mieszkanie i umyć podłogę. Wywietrzyłam sobie tez ładnie.
Niestety znów zauważam jakiegos wyłaniającego się grzyba…  Ci jeste do cholery?! Blok ocieplony, grzeję, wietrzę, już naprawdę nie wiem, o co chodzi…
W pracy szybko minęło.
Po powrocie ogranęłam sie trochę i już teraz nie bardzo mi się nic chce, więc chyba powieszeniem prania za chwilę zakonczę dzień. O, może do wanny się udam.  

29 stycznia 2013
Zmęczona jak jasna cholera…. A przecież nic takiego nie rozbiłam…. Czyzby odwilż? Może mój organizm myśli, że to już przedwiośnie i trzeba pokazać, ze przesilenie wiosenne rządzi moim zyciem?  

30 stycznia 2013
Byłam dziś na basenie.
Obsesja jest pod znakiem
A poza tym nic mi się nie chce i spędziłam całe popołudnie czytając, a teraz obejrzę parę odcinków serialu.
Zakończylam wczoraj pierwszą fazę pierwszego etapu diety.  pomyslnie.  ale wszelkie pomiary jutro, bo dziś miałam za wczesna pobudkę. ;p Od dzis zaczełam fazę drugą pierwszego etapu. zjadłam tylko sniadanie. jeść mi się chce jak cholera, ale już czuję, ze wytrzymam. 

 31 stycznia 2013
Dzisiejsz eporanne pomniary wypadły nadzwyczaj dobrze.  
Przy takich wynikach to az się chce ciągnąc to dalej.  
Dziś nie powinno być większych problemów, zjadłam tradycyjną sałatkę na sniadanie (dziś z serem feta), a potem pół gruszki na drugie sniadanie.
W pracy byłam zajęta, po pracy biegiem na Tonację, przed pracą pograłam na gitarze, po pracy pouczyłam się hiszpańskiego, dzień leci jak złoto. Teraz opijam się pierwszą herbatą, za chwilę zrobie sobie drugą i poczytam.
Słoneczniki