1 stycznia 2013
No to mamy nowy rok, z 13 w tytule
1 stycznia 2013
P sie ma tak średnio. Zastrzyk dałam, z pewnymi problemami,
ale jakos się udało. Ale nie chciała jeść. Nakarmiłam – zwymiotowała. Teraz tak
karmię po troszku chociaż, ale bardzo mało je. Drzemie sobie, jak się przebudzi
to oczka ma bystre, może za bardzo panikuję.
1 stycznia 2013
Pan Mirek
1 stycznia 2013
najbardziej trójkowe miejsce
2 stycznia 2013
P w nocy wymiotowała. Prawie w ogóle nie spałam, bo jej
pilnowałam. Z rana telefon na ostry dyżur. Zawiozłam ja i pół dnia siedziała w
szpitalu na obserwacji.
Mocno obrażona na mnie jak ją odbierałam. Ale opanowali
sytuację, przynajmniej tak twierdzą. Po powrocie dałam zastrzyk, ale znów
musiałam karmic, bo sama nie chciał i poić. Ale chociaż na razie obywa się bez
wymiotowania.
Martwię się, ale troche jakby jest poprawa. Mysle, ze trzeba
będzie jeszcze zmniejszyc dawke insuliny, bo po zastrzyku tak zasneła, ze nie
mogłam jej dobudzić. Wystrszyła mnie strasznie.
Zmeczona jestem. Może sie położę wczesniej jesli będzie
wszystko ok.
3 stycznia 2013
Noc mineła spokojnie. Od rana karmienia i pojenia, Ładnie
sie wysikała, udało mi się złapac mocz do analizy. Zaniosłam – wynik dobry.
Pani doktor kazała teraz jak najbardziej wsystko stabilizować – jedzenie, picie
itd.
Na razie musze karmic, sama nie chce. Choc pewne
zainteresowanie wołowina dzis wykazała. Kupiłam jej tez szprotki i rybke do gotowania.
Same najlesze rzeczy.
Po dzisiejszym zastrzyku własnie wołowina ją nakarmiłam.
Potem troche leżała, a potem usneła zwinięta w kłębuszek – dawno tego nie
widziałam. sprawdzam teraz od czasu do
czasu, czy wszystko ok. Na razie jest dobrze.
3 stycznia 2013
A tak w ogóle to „debiut” ;p
3 stycznia 2013
Z tego wszystkiego nawett nie wspomniałam, ze przeciez od
wczoraj jestem na diecie!!!
Etap pierwszy.
Dzień pierwszy wczoraj – oczyszczanie. Wypiłam trzy herbaty
i trzy szklanki kompotu z szuszonych owoców.
Dzień drugi dzisiaj – Zjadłam śniadanie – płatki z mlekiem.
Wypiłam trzy szklanki kompotu i jedna herbatę. Jeszcze będzie jedna herbata i
jeden kompot.
Na razie mi dobrze idzie. Zapewne dlatego, ze zajmując sie
kotką nie mam czasu ani głowy myśleć o tym , że nie jem.
3 stycznia 2013
Kiciuś własnie wyraził drobne zainteresowanie miska z
wołowiną.
Niestety nie zjadła sama ale to i tak duzy postęp
4 stycznia 2013
Moja mama ma najwyraźniej dobry wpływ na mojego zwierzaka.
Kocisko zaczeło jeść!! powoli, powoli,
ale jednak. bardzo mnie to cieszy. w
sumie zaczynam miec nadzieję, że niedługo powiem „sytuacja opanowana”.
Jutro mocz do badania. jeszcze trzeba bedzie go upolować,
tego mocza
4 stycznia 2013
Dzis juz dieta nie idzie aż tak bezproblemowo jak przez
poprzednie dwa dni. Zaczyna mnie troszkę gdzieś tam ssać. Musiałąm sobie zrobić
bulionik własnie. A przedtem ładnie się trzymałam na herbatkach i kompocie.
Choc w zasadzie przeciez nadal sie dobrze trzymam.
Dzień sie snuje leniwie…
Rano obudziłam się na odgłos szurania w kuwecie i biegiem na
boso i slepo poleciałam po strzykwakę, żeby złapac mocz. Udało się.
Po maseczce i peelingu, już przed 9 zawędrowałam spacerkiem
(szybkim bo zimno) do weterynarza. Wyniki bardzo dobre, więc nic nie zmieniamy.
Markomania.
Czytanie, pisanie itp. trochę tez popracowałam, ale bez
przesady. Wrzucenie posta na RM znów zmeczyło mnie swą powolnoscią. :/
Diętę trzymam. Dzis było sniadanie (sałatka, jajko na
miękko, mleko) i drugie sniadanie (pół pomarańczy). Potem rózne herbatki i
jeden kompot. SSanie czuję, więc pewnie jak wczoraj będzie bulion, barszczyk, a
może nawet gorący kubek. Ale nie dam się!
6 stycznia 2013
Wizyta u mamy.
P w porządku.
Leniwy, miły dzień.
Gorzej, ze dieta troche daje sie we znaki. Ale nie poddaję
się. Przede mna jeszcze pięć godzin dnia, dam radę. W planie herbata, bulion,
barszczyk, gorący kubek. Trzymam się! Dam radę!
7 stycznia 2013
P została sama w domu. Ale mi sie nie chciało jej zostawic i
iść do pracy… Dała sobie świetnie radę, zjedzone, nasikane. Potem ja do dzieła – zastrzyk.
Pracowity ten dzień, ale jestm na bieżąco, a nawet lekko do
przodu, co jest ważne, wziąwszy pod uwagę jaki będę miała czwartek.
Troszke tęsknię… Ale tylko troszkę.
W kwiestii diety wszystko ok, wczorajszy dzień bez zakłóceń.
Dzis w sumie jeszcze lepiej idzie. Dam
radę. A jutro juz można zjeść zupkę na obiad. To będzie piekne.
Ależ dzis ten dzień w szalonym tempie przebiegał… I niestety
jutro i pojutre będzie podobnie, co do piętku tez mam duże obawy…
Dzis tez leciałam do wet, tym razem z kałem do badania…
Wynik jutro. Ale P sie ma ogólnie dobrze.
Może by juz odpocząc?…
9 stycznia 2013
No i był to dzień bardzo wypełniony, jak przewidywałam…
Jeszcze jutro…
Wyniku nie ma, ale P ma sie bardzo dobrze, łącznie ze zdrowo
wygladąjąca kupą.
Odpocząc….
Dietę trzymam, ale jest cięzkawo…
10 stycznia 2013
Ufff, dzień zakończony pod wzgledem pracy.
Parę rzeczy do zrobienia w domu, ale bez spinania się.
P ok, dzis udało mi sie strzelic jej zastrzyk z zaskoczenia,
prawie sie nie obudziła ale za jakąś
chwilę (bo to było dopiero co) muszę ja sama obudzić, zeby pojadła.
Jeszcze jutro (ale juz nie aż tak intensywnie) i bedzie
weekend.
11 stycznia 2013
Jednak i dziś było dość intensywnie. Tempo w pracy – ot co.
Potem zakupy w zdrowym sklepie.
Zastrzyk.
Ogarnianie się w domu.
Trzymam dietę, ale matko jak jest cięzko… Dam radę! Muszę!
Dzis ostatni dzień zakonczony na zupce. Jutro będzie bardzo
cięzko, bo sobota – mam wolne. Ale może przez to, ze jutro moge juz zjeść
drugie danie, to będzie łatwiej.
Wyspałam się. Wprawdzie młoda w nocy znów troche szalała,
ale nie tak bardzo, a poza tym mogłam spac ile wlezie.
Wstałam o 7.30, pyszne sniadanko i poleciałam do weta.
Cukier ok, nadal są leukocyty, więc zdecydowaliśmy, że zaczyna brać antybiotyk,
który dostała juz w grudniu, ale nie wzieła.
Wróciłam do domu i zajęłam się nią. Antybiotyk, czyszczenie,
czesanie id. Uwielbiam sie nia zajmować, zwłaszcza jak mam tyle czasu i moge
wszystko powoli robić.
Teraz śpi sobie, a ja ogarniam dom. Włączyłam zmywarke i
pralkę, zdjęłam posciel, umyłam kuwete i kubeł, zapakowałam smieci.
W przerwie poćwiczyłam kręgosłup i pomasowałam twarz. Ruszam
dalej. Jeszcze tylko łyk herbaty.
Przypomniało mi się, że dzis w nocy mi się sniło, że sią
nauczyłam telekinezy. nie wyszłam
niestety poza umiejętnośc zrzucania rzecy z półek ale i tak mi sie podobało.
Ogarnęłam się z domem i gotowaniem. Jeszcze ostatnie pranie
sie robi. Teraz trochę blogami sie zajmę, a potem nareszcie obiadek.
12 stycznia 2013
Obiadek to dobra rzecz
Niestety był dawno ….
Ale dam radę. Teraz sie napiję swojego wywaru, którego gar
ugotowałam, żeby nie pić choć przez czas jakiś tych gorących kubków, bo mi
zoładek wysiądzie.
I obejrzę jakiegos Woody Allena.
13 stycznia 2013
Wczorajszy Allen bardzo fajny.
P się niexle czuje, co mnie bardzo cieszy.
Popsułam mamie winampa…
Może ktos coś na to pomoże, ja nie mogłam…
Mój własny komp szaleje, co chwila się wyłącza, ledwo dałam
radę opublikowac posta radiowego. Muszę sie wziąć za naprawy… A kasy bardzo
mało, wręcz poniżej zera…
Ale byleby zdrowie było
14 stycznia 2013
Praca ok.
G i K siedzieli dwie godziny na d lapkiem. Nie naprawili,
ale i tak jestem pełna podziwu dla ich umiejętności i znajomości zagadnienia.
Lubię patrzęc jak ktoś sobie tak dobrze radzi, nawet jesli ja nie rozumiem w
ogóle co sie wyrabia.
Anyway, powiedzieli, zeby jeszcze do naprawy nie zanosić, że
jak cos wykombinują to dadzą znać, a przeciez zanieśc zawsze można.
Do domu wróciłam taksówka, bo juz była pora na zastrzyk. P
mało jadła. Ale teraz sobie śpi spokojnie.
Moja dieta nadal dobrze się ma. Dziś przez to, ze tak póxno
wróciłam i zjadłam obiad, nie powinnam miec problemów z dotarciem do nocy.
15 stycznia 2013
dzis nagle i niespodziewanie zobaczyłam przed sobą K, który
przyszedł spróbowac jeszcze cos zrobić z laptopem bo miał akurat chwilę wolną.
siedział półtorej godziny. niestety. ale
pogadalismy sobie za to miło w trakcie, jak cos tam sie sprawdząło itd.
zaniosłam po pracy lapka do naprawy. gość usiłował zrobic na
miejscu mówiąc „pięc minut”. taaaa. ;p doszedł do tego samego momentu co K i
ani rusz. zostawiłam. powiedział, ze jutro bedzie. zobaczymy.
a rano ruszyłam do lasu na nordic. ale było cudnie! tak
biało, a cisza taka, że az dzwoniło w uszach. od czasu do czasu jakis ptak.
słyszałam tez dzięcioła i widziałam cztery sarenki. dopiero jak wracałam to sie pierwsza jakas
pani pojawiła biegnąca, a potem pan z psem. super było
teraz sobie posprzatałam domek i własciwie za chwile moge
zacząc odpoczywanie.
Dieta ok. jutro
ostatni dzień z obiadem, od czwartku podwieczorek. pewnie przestane wtedy juz
zrzucać wagę, ale trzeba troche dojśc do siebie.
16 stycznia 2013
W pracy pracowicie ale miło.
Chyba mam obsesję ;p;p;p;p trudno, czasem mozna. ;p;p;p
Laptop naprawiony.
Troche mam dosyć tych wypełnionych na maksa dni.
17 stycznia 2013
Musze zwolnić tempo bo padnę. Koniecznie. Od następnego
tygodnia wyluzowuję.
Tonacja.
Obsesja trwa.
18 stycznia 2013
W pracy krótko i miło.
W związku z tym moge powiedzieć, ze już zaczełam odpoczywać.
Na weekend tez niewiele roboty zabrałam.
Obsesja się pieknie rozwija. Ze wspomaganiem ;p
Spac mi sie chce. ;p
19 stycznia 2013
Och, jednak okazuje się prawdą prawda, która zawsze znałam,
że za urodą nie zawsze stoi rozum. Choc może w tym wypadku to nie jest rozum, a
inteligencja. A to nie to samo. Ale poniewaz i tak jest to po prostu obsesja,
to pozwole sobie skupiac się na pozytywach. Jesli sie da, bo po odkryciu braku
tejże wyżej wymienionej (albo po prostu nie tyle braku, co nie osiągnięcia
przez wyżej wymieniona pułapu co najmniej 130) poczułam spadek obsesji… ;p
Palmer girls.
Dużo róznych drobnych rzeczy, ale odpoczywam też.
19 stycznia 2013
Uwielbiam czytać…
„Wysoki zamek” Lema. Tym razem nie fanatstyka, opowieśc z
jego dzieciństwa.
„Camino” – dobrze się czyta i juz chciałoby się tam
iść. ale wiem, ze jeszcze nie jestem
gotowa.
„33xTrójka” – miło wiedziec, że nie jestem samotna w swoim
wariactwie na ich temat.
Koncepcja kawowa upada. Szlag by trafił…
Odczuwam upływający czas… Kiedy myslę kiedy moge miec
nastepna okazje i jak wiele rzeczy może sie zdarzyc w międzyczasie…
Waters będzie w Polsce. Cena biletu mnie powaliła. Zdam sie
na los – jesli 1.02. wejde na strone i jeszcze będą te bilety, na których mi
zalezy to jadę. na razie bowiem kasy brak. w sensie nie moge jej wydobyć. Niech
los zdecyduje.
No to pora obejrzec kolejnego Allena
20 stycznia 2013
Dziś niespodziewanie waga pokazała znów troszke mniej, a
myślałam, ze na tym etapie, to raczej tylko juz utrzymam wagę. Jest dobrze,
jeszcze dwa dni i czeka mnie cały tydzień normalnego jedzenia. Oczywiście
postaram się bez p[rzesady, żeby mi nie przybyło więcej niż pół kilo, a
najlepiej wcale.
Mama juz ma wszystko zrobione w laptopie.
Troche popracowałam, troche odpoczełam.
Allen wczoraj fajny, dziś obejrze cos znanego i lubianego.
Tesknię jakoś tak… za tym, co miałam. I want it back…
21 stycznia 2013
W pracy ok, nawet szybko mineło.
Zainteresowałam się dziś K.
;p
Obsesja chyba przynosi skutek odwrotny do zamierzonego.
Zwolniłam tempo. Uznałam, ze musze odpoczywac więcej, bo do
urlopu daleko.
Zaraz sobie ugotuje budyń
I poczytam
Budyniu nie było bo… garnki sie skończyły ;p
Praca przeszła.
Zwolnienie tempa zdecydowanie mi służy. Jestem przemeczona,
nie dałabym rady normalnie funkcjonowac, a przeciez w pracy masa ludzi chorych
i sie zdarza, że mam więcej pracy.
P całkiemw porzadku się miewa, żeby jeszcze spokojniej
spała.
Teskni mi się, a poza tym jedna obsesja coś się zdecydowanie
psuje, drugiej obsesji ani widu, a trzecia za daleko ;p
23 stycznia 2013
Moja obsesja mi się sniła.
Zapracowana jestm i jakos tak szybko wszystko sie toczy.
a dziś zjem sobie kolację!! Ale fajnie!! mała rzecz a cieszy
;P
24 stycznia 2013
Dziś w pracy okazało się, ze moje nowe godziny sa
niekoniecznie dobre. w poniedziałki trochę złapie „Do południa” z tego co
widziałam. LP3 odpada. A najgorsze, że na Tonację nie będe zdązać…
Apetyt mi wzrósł, widzę to wyraźnie. Słowa mi przestały
sprawiac aż taka radość. To jest chore. Musze sobie przypomnieć, ze to jest
wazne, piękne i niecodzienne, bo za bardzo się rozhulałam.
Czytam „Jedz, módl się i kochaj” i coraz bardziej chciałabym
medytowac. Najwazniejsze to znaleźć własciwa porę dnia.
I chciałabym w Lotto wygrac.
I parę innych rzeczy tez bym chciała. ;p;p;p
25 stycznia 2013
Padnę…
Padam…
Padłam…
26 stycznia 2013
Miałam na dziś burzliwe plany. z których raczej nic nie
będzie, bo mi się totalnie nie chce. ani jechać na basen, ani sprzątać, ani
pisać, ani pracować. coś mi sie zdaje, ze cały dzień zostanie spędzony na
obijaniu się.
Masa słów, masa. Ciesze się.
I chcę więcej, zdecydowanie.
27 stycznia 2013
Dzisiaj troszeczke popracowałam i troszeczke posprząałam
mieszkanie, tzn na jutro mi zostalo odkurzyc i umyć podłogi. Odiwedziłąm mamę,
naprawiłam jej co trzeba w kompie. Czytałam, duzo czytałam. P dziś z zębami do
nie skoczyła przy zastrzyku, musiałam trafic w nerw albo coś. I koniec weekendu…
fajnie było…. Zobaczymy jak pierwszy tydzień z nowym czasem pracy mi sie ułozy.
Ale nie zamierzam sie przemęczać.
28 stycznia 2013
Od rana mnie zerwało żeby odkurzyc mieszkanie i umyć podłogę.
Wywietrzyłam sobie tez ładnie.
Niestety znów zauważam jakiegos wyłaniającego się
grzyba… Ci jeste do cholery?! Blok
ocieplony, grzeję, wietrzę, już naprawdę nie wiem, o co chodzi…
W pracy szybko minęło.
Po powrocie ogranęłam sie trochę i już teraz nie bardzo mi
się nic chce, więc chyba powieszeniem prania za chwilę zakonczę dzień. O, może
do wanny się udam.
29 stycznia 2013
Zmęczona jak jasna cholera…. A przecież nic takiego nie
rozbiłam…. Czyzby odwilż? Może mój organizm myśli, że to już przedwiośnie i
trzeba pokazać, ze przesilenie wiosenne rządzi moim zyciem?
30 stycznia 2013
Byłam dziś na basenie.
Obsesja jest pod znakiem
A poza tym nic mi się nie chce i spędziłam całe popołudnie
czytając, a teraz obejrzę parę odcinków serialu.
Zakończylam wczoraj pierwszą fazę pierwszego etapu
diety. pomyslnie. ale wszelkie pomiary jutro, bo dziś miałam za
wczesna pobudkę. ;p Od dzis zaczełam fazę drugą pierwszego etapu. zjadłam tylko
sniadanie. jeść mi się chce jak cholera, ale już czuję, ze wytrzymam.
31 stycznia 2013
Dzisiejsz eporanne pomniary wypadły nadzwyczaj dobrze.
Przy takich wynikach to az się chce ciągnąc to dalej.
Dziś nie powinno być większych problemów, zjadłam tradycyjną
sałatkę na sniadanie (dziś z serem feta), a potem pół gruszki na drugie
sniadanie.
W pracy byłam zajęta, po pracy biegiem na Tonację, przed
pracą pograłam na gitarze, po pracy pouczyłam się hiszpańskiego, dzień leci jak
złoto. Teraz opijam się pierwszą herbatą, za chwilę zrobie sobie drugą i
poczytam.
Słoneczniki