1 lutego 2016
After yesterday’s stunt, poranek był przez chwilę nerwowy.
But it turned out to be just fine. Happy
2 lutego 2016
Mało ogarnięta jestem dzisiaj…
3 lutego 2016
Całkiem dziś się nieźle ruszam.
I uśmiecham się. Wspomnienie poniedziałku.
4 lutego 2016
Jak ja lubię takie małe, miłe sygnały, które powodują, że
się potem cały dzień uśmiecham
O tak, o tak, o tak – takie właśnie miłe małe sygnały
poproszę często, najlepiej codziennie
Happy
6 lutego 2016
Miotana milionem sprzecznych uczuć…
Muszę odpocząć, nie myśleć
7 lutego 2016
Dziś lepiej niż wczoraj, ale bez fajerwerków…
8 lutego 2016
Wynik badania wycinka: guz niezłośliwy
Szwy wyjęte
Plaster od opatrunku swędzi jak cholera jasna! ;p
9 lutego 2016
Wzięłam papiery z MOPSu.
Od jutra słomiana wdowa…
not fani
10 lutego 2016
Dziś nieco gorzej, w sumie to zaraz chyba zlegnę na fotelu
oglądając Twin Peaks…
11 lutego 2016
Snułam się po domu, coś tam zrobiłam. poszłam sobie dziś na
masaż. tęsknię…
12 lutego 2016
Sezon podróżniczy 2016 uważam za rozpoczęty
Star Wars The Force Awakens
13 lutego 2016
Po wielu tygodniach deliberacji postanowiłam jednak obejrzeć
dziś nowe Gwiezdne Wojny.
W jednym zdaniu? Całe szczęście, że nie wyczekiwałam ich z
zapartym tchem i nie pobiegłam na premierę, bo rozczarowanie mogłoby mnie
zabić, a tak byłam już przygotowana na to, że wszelkie moje wcześniejsze obawy
co do tego, że Disney zrobi z tego szmirę prawdopodobnie się sprawdzą.
1. nie znalazłam zbyt wielu motywów, które nie byłby
wykorzystane gdzieś we wcześniejszych częściach albo w Wojnach Klonów,
spokojnie dadzą się policzyć na palcach jednej ręki i jeszcze zostanie zapas –
i to jest mój najpoważniejszy zarzut
2. oprócz tego tak wiele rzeczy nie zgadza się ze światem
książkowym, że czuję się jakbym się do alternatywnej rzeczywistości przeniosła.
- gdzie do cholery jest siostra bliźniaczka młodego Solo? a
jeszcze młodszy Solo z imieniem po dziadku?
- dlaczego Luke jest nadal na wygnaniu, a nie ma żony i
własnego syna?
- Leia Organa-Solo też powinna wymachiwać mieczem świetlnym
itp., itd
Poza tym:
3. młody Solo to jakaś fajtłapa
4. szturmowiec klon Murzyn… ja przepraszam, ale Jango Fett
nie miał wśród przodków Murzynów, żeby teraz nagle się ich geny objawiły, a
koncepcja, że skądśtam został porwany i wytrenowany jest naciągana tak mocno,
że zaraz pęknie
5. jakiś złomiarz ukradł statek Hanowi Solo? no błagam…
6. nie pada nigdy fraza „This is when the fun begins”
Nie czepiam się tego, że Chewbacca jest cały i zdrowy, choć
już się pogodziłam z faktem, że w książkach już nie żyje i trochę mi się to
kłóci. Ale stanowczo odmawiam przyjęcia do wiadomości, że Han Solo nie żyje,
choć zapewne i w książce synalek go uśmierci – ale ja jeszcze do tego nie
dotarłam.
Bardzo chciałam doznać zachwytu, ale się nie udało… Ale żeby
nie być całkiem „na nie” – no dobra, ostatnia scena jest nawet dość
wzruszająca…
14 lutego 2016
taka sobie leniwa niedziela
tęsknię…
15 lutego 2016
bardzo pracowity dzień…
tęsknię…
16 lutego 2016
Buty sportowe Nike kupione.
Przy okazji herbatki
Plus dobre wieści mailowe.
Upiekłam bezy. Ciekawe jaki smak. Wygląd… zaskakujący
17 lutego 2016
Załatwianie spraw, spacer, odwiedziny u L. Znów pracowity dzień.
Jeszcze jakos nie padam, choć kryzys zazwyczaj miewam w środę.
Może mnie wczorajszy mail unosi.
18 lutego 2016
Kupiłam kurtkę.
Onkolog powiedział, że wszystko ok, ale te drętwienia to
mogą mi tak już zostać. No trudno.
Zmęczona. Ale dzień był obfity.
19 lutego 2016
Spotkanie z D i M – bardzo miłe.
Tęsknię…
20 lutego 2016
Spacerek, blogowanie, czytanie, gotowanie – same miłe
czynności
Poszłam na całość i wybrałam bramkę numer jeden. Mam
nadzieję, że nie siedzi w niej zonk
21 lutego 2016
Leniwa niedziela… W podtekście wypełniona czekaniem…
22 lutego 2016
Lekarz, praca, skarbówka, praca, zaraz padnę…
Odpowiedzi brak. Oh, for god’s sake…
23 lutego 2016
Do dupy ze wszystkim…
24 lutego 2016
Nie mogę się pozbierać…
Ta nieprawda, to lekceważenie, ta wyniosłość, ta pogarda, ta
bezosobowość… I zaskoczenie, bo naprawdę się tego nie spodziewałam.
25 lutego 2016
Próbuję się ogarnąć. A pomógł mi się wyplątać z poczucia
winy, też uważa, że było to co najmniej niestosowne, nie z mojej strony
niestosowne dla wyjaśnienia. Teraz chciałabym po prostu pominąć i iść dalej.
26 lutego 2016
Jest ciężko. Przechodzę wszystkie fazy „umierania na raka”:
disbelief, anger, bargaining, depression. Aktualnie na tej się zatrzymałam. Mam
nadzieję, że w miarę szybko nadejdzie faza acceptance.
27 lutego 2016
doszłam do wniosku, że nie chcę dotrzeć do fazy acceptance,
bo co po niej? Więc odmawiam zaakceptowania. I tyle. Wierzę raczej w „nigdy nie
mów nigdy”, że to jest prawdziwe i się okaże kiedyś, że da się to obejść.
Pominąc jedno słowo, zastapic innym, i się da.
ogólnie jest ciężko jak diabli.
w takich momentach układam różne plany.
mam już ze trzy…
29 lutego 2016
Dziś pierwszy bardzo pracowity dzień bardzo pracowitego
tygodnia.
Staram się trzymać. Przetrzymać. Bo wiem, że musi minąć
czas. Ślimak nigdy od razu z powrotem ze swej skorupki nie wyjrzy. Ale
chciałbym, żeby wyjrzał jak najszybciej…