1 lipca 2013
znów coś jest nie tak, nie moge wpisu opublikwać.
noga tak boli, że cholery momentami mozna dostać. poza tym
napuchła, może nie jak bania, ale wyraźnie widać.
a P ma zatwardzenie.
Juz poprosiłam L o kupno dla niej lekarstwa, pisałam do KC i
O w sprawie nogi, Opowiedziała, ze jej puchło trzy miesiące.
Dzis świat wydaje mi sie dość nieprzyjaznym miejscem…
2 lipca 2013
zis wylądowałam znów w szpitalu, po uprzedniej wizycie u
lekarza ostatniego kontaktu. pani doc dala mi skierowanie na ortopedie
wprawdzie, ale utknełam na ER. tym razem przeswietlenie i zastrzyk w staw. było
tak sobie, ale lepiej niz myslałam. ta noga mnie wykończy.
trzy ososby po kolei mi pomagały, a czwarta była chetna.
P juz odkorkowana, ale chyba dzis jeszcze jej strzele dawkę,
żeby się ładnie przepchała do końca. ale jeszcze to przemyśle, bo jak jej tak
za często zaczne dawać to przestanie działac może, jak olej przestał…
3 lipca 2013
jeden z tych leków o mało mnie nie wykończył. zasnełam
dopiero nad ranem, jak ptaki juz śpiewały. nie mogłam zasnąc w cale, rzucałam
się tylko z boku na bok. poza tym straszne bicie serca, kołatani, bulgoty,
przelawania się. duszności. ból głowy. rano jeszcze zauwazyłam wysypkę.
przeczytałam ulotkę – jak najbardziej wszystko sie zgadza –
dobrze, że nie miałam jeszcze np krwawych wymiotów i biegunki… jak można dopuścić
do uzytku lek, który u 1/10 pacjentów powoduje wrzody żołądka??!!
ja w kazdym razie wziełam pierwszą i ostatnia tabletkę.
dopiero teraz zaczynam dochodzic do siebie, choc przewiduję, ze to jeszcze
potrwa, bo to lek o przedłuzonym działaniu, czyli podejrzewam co najmniej 24h
bedzie mi krązył we krwi.
noga po zastrzyku naprawde dobrze prawie cały dzień, teraz
znów troche zaczeła bolec, bo mam ją na ziemie spuszczoną.
zaraz będę jeść pierowgi i oglądac SFU, to noge dam znów do
góry.
Ech…
4 lipca 2013
Przespałam noc.
Noga pobolewa i nie mogę nia na boki ruzać. Cały czas mam
zaczerwieniona twarz, jakbym miała ćisnienie wysokie.
Ech…
5 lipca 2013
Jakby lepiej. Twarz mnie już tak nie piecze. Noga rano
całkiem mało spuchnięta, ocywiście juz się znów napompowała, ale i tak duzo
lepiej wygląda, zwłaszcza od zewnętrznej strony. zrobiłam jej dzis mała
hydroterapię.
dziś w związku z tym tez zero działań – teraz troche radia i
blogów, potem na kanape i czytanie.
noga mniej spuchnięta i lepiej sie chodzi, za to bardziej
boli. jakies cuda normalnie…
bardzo niespokojnie spałam i jakies głupoty mi sie śniły.
chyba mi odbija
albo znów wpadam troche w depresję, mimo że się staram nie
dawać…
plan na dziś – kolejny dzień z noga w górze. zrobiłam rano
hydroterapię, może ja powtórze w południe i może troche masazu zrobię.
ciągnie jak cholera to scięgno, jakby mi je ktos rozciągnąc
próbował. :/
7 lipca 2013
Noga do południa – myslałam, ze ja wyrwę.
po południu – całkiem dobrze.
za to nie dość, że kupkam na zielono to sikam na rozowo….
wsciekne się…
a teraz z zupełnie innej beczki….
śnił mi się M…….
uwielbiam jak mi się sni….
śniło mi się, że go odwiedzam, tylko że nie wiedzieć czemu
nagle mieszkał na parterze i miał jakiś weird sąsiadów. ale za to fajnie było zblizac sie do bloku,
poznawać, ze to już tu i widzieć go z okna, jak macha do mnie i sie usmiecha…
a teraz tęsknię za nim jak cholera….
8 lipca 2013
Mail!!!!!
och jak cudnie tak
tęskniłam i prosze – mail
pomarańcze, czeresnie i truskawki….
noga lepiej, ale ciiiiiiicho….
dzis próbowałam w niare normalny dzien zrobic. mozna
powiedziec, ze
się udało.
9 lipca 2013
Dziż byłam z P u lekarza. wyniki w porządku jak na ten wiek.
dostałam też instrukcje i zalecenia dotyczace omdleń.
moja noga nie zareagowała zachwytem na to wyjście z domu.
jest jak dwie dynie połączone stopą. cóż….
poza tym – dzień zrealizowany bardzo ładnie.
10 lipca 2013
Mail
jestem w siódmym niebie
i wiem cos na przyszłość
dzis dzień pod hasłem „Wolne”. bardzo fajnie.
niedługo przyjdzie A. przyniesie mi zakupy. może troche
posiedzi, choc jak przychodzi o tak wczesnej porze, to byc może ma jeszcze
potem jakies spotkanie czy może P przyjeżdża czy coś.
noga jak dwie banie, ale nie boli.
11 lipca 2013
złe wiesci z forum….
cisnie mi sie na usta „a nie mówiałam”, ale co to zmieni..
jedno wiem – utwierdza mnie to w moich przekonaniach na tę
kwestię.
wieczór z A wczoraj bardzo miły. przyniósł nam lody…. no prawie się popłakałam
jakas zmęczona jestem dziś a nic nie robie przecież.
noga w miare ok.
12 lipca 2013
NIespodzianka od A.
bardzo miła
posprzątałam sobie wreszcie!
noga nawet jako tako.
zaczeło padać…
skończyłam „Lalki w ogniu”.
zatęskniłam do odwiedzania bloga A. i do tamtych czasów, tak
obfitych…
13 lipca 2013
P bez apetytu, musiałam karmić.
P odstawia A kolejne numery. Jestem na niego wkurzona wręcz.
jak chce się rozstac, to niech powie, a nie takie szczeniackie zagrywki.
śnił mi się M. gotowałam mu coś
noga spuchnięta jednak nadal.
zjadłabym coś dobrego, ale mogę liczyc niestey tylko na
swoje ograniczone zapasy kuchenne tudzież to co moge zamówić do domu.
14 lipca 2013
Wizyta mamy.
Znów nie chce mi jedna strona chodzic a własnie miałam jej dziś uzywać…
obiad.
może by tak manicure i pedicure zrobić? noga lepiej,
wypadałoby o nia zadbac tez pod innym względem
15 lipca 2013
Dziś pracowity dzień, gospodarski. Bardzo pracowity. Ale
satysfakcjonujący.
poza tym – ruszyłam na spacer! matko, jakbym z więzienia
wyszła! byłam może ze 20 – 25 minut w
porywach, ale fajnie było.
z tym, ze już miałam dość pod koniec. i teraz troszke sie
noga odzywa, pobolewa. no ale przeciez
kiedys musze zacząc próbowac, prawda?
„cukier bedzie dobry do kawy”
teraz juz mam troche dosyc i zmęczona jestem, ale juz koniec
dnia. zaraz SW5, a potem CW S2.
Sypie się, sypię… proszę tylko – nie przed P.
dzis znów ten migający łuk…
noga trochę boli po wczorajszej i dzisiejszej wyprawie.
A kupił mi dwie ksiązki i płytę w sklepie na e.
dzis ma go odwiedzić P. mam nadzieję, ze coś się dogadają.
jedyne na co mam ochotę to pizza i Clone Wars.
A powiedział mi, ze ma tak zrobic w związku z tym.
Może i tak…
17 lipca 2013
no i tak zrobiłam. to był bardzo miły wieczór, który
zamierzam dzis powtórzyć, juz może niekoniecznie z pizzą, bo obżarłam się do
nieprzytomności
A pogadał z P. nie dowiedział sie niczego konkretnego poza
filmowymi ogólnikami typu „chcę, żebyś był szczęśliwy”. chyba chce go rzucić a
nie wie jak. ale to jego problem. nie powinien tak postepowac, robi A krzywdę.
byłam umówic rehabilitację. najpierw pani B stwierdziła, że
chyba od pon, ale potem pomyslała, policzyła i kazała przyjśc dzis na
17.30. moja idolka ciekawe co mi tam wymysli za zabiegi. w
każdym razie powiedziała, ze im szybciej tym lepiej w moim przypadku.
no i najważniejsze: mail!!!! w ogóle się nie spodziewaałam
18 lipca 2013
Jestem już po dwóch sesjach rehabilitacyjnych. Pole
magnetyczne, masaż, ultradźwięki z mascią i krioterapia. Wkrótce będe biegac
przez płotki.
A teraz gorsze wieści…
1. Jestem gruba do nieprzytomności
2. P zerwał z A.
A zdecydował, ze będzie walczył. Trzymam wszystkie cztery
kciuki. tylko tyle mogę… tak mało….
A walczy.
P ma lekki problem z kupą.
Troche mnie noga boli.
Gorąco jakoś. może troche deszczu teraz??
Przyszło awizo – pewnie moje nowe tabletki. To już trzecie…
Przeprowadziłam wywiad z pania z infolini przed zakupem. powiedziała szczerze –
ograniczyc węglowodany i tłuszcze, przynajmniej 30 minut spaceru dziennie, dwie
tabletki. zamówiłam dwa opakowania bo jakaś rewelacyjna promocja była. Ciekawe
czy się po raz trzeci nacięłam…. mam nadzieję, że nie. jestem taki monster już,
że musi sie udać. Zamierzam dietę faktycznie zastosować. Ruszać się – tylko
musze zapytac panią B dziś co i kiedy moge robić w kwestii ruszania się.
Mail !!!!! jestem nieprzytomna ze szczęścia
20 lipca 2013
wczoraj wzieła się za mnie pani M, bo pani B jakiegos
swojego dobrego przyjaciela ratowała. dziewczyna jest w porządku – jestem
zadowolona. a już byłam napięta psychicznie, że jak cos będzie nie tak, to będę
protestować. ale dziewczyna jest naprawde w porządku.
odebrałam tabletki. postanowiłam nie robić żadnych zdjęć.
podejme ryzyko, a poza tym – to tak jakbym zakładała z góry, ze sie nie uda. a
musi się udać, bo monsterowatość moja zaczyna przekraczać wszystkie granice,
choc do mojego rekordu zyciowego nadal brakuje półtora kilo. mam plan zacząć od
poniedziałku. a w weekend opracowac plan. niestety Pani B powiedziała, ze dwa
tygodnie jeszcze musze noge oszczędzać. więc nie bardzo moge zacząć sie ruszać
od poniedziałku. chyba że cos wymyslę. hmmmm…. musze wymysleć!
A nadal walczy. wczoraj pół godziny mu tłumaczyłam rzecz dla
mnie oczywistą. nie wiem czy zrozumiał, ale na szczęście problem sie rozwiązał
w inny sposób. mam naprawdę nadzieję, ze mu się powiedzie ta…. mission
impossible… żebym cos mogła pomóc, to bym pomogła….
21 lipca 2013
Kwestia A wyglada dla mnie tak, że P chce przeciągac sprawę,
az sie wszystko zerwie i wygasnie. A pełen nadziei, że się uda. Staram się
myslec pozytywnie i wspierać.
wczoraj miałam kryzys pt „Where did my life go?” 40 lat temu
zmarł Bruce Lee…
gdzieś ta depresja siedzi we mnie i jak tylko ma mozliwość
to podnosi głowe i zaczyna się drzeć. pozytywne wydarzenia zamukają jej usta
ale na krótko. zazwyczaj unosze się w stanie lekkeij obojętności, czasem się
wznoszę a czasem mam zjazd jak wczoraj…
plan opracowany, zaraz go sobie na kompie przepiszę i
wydrukuję, dodając tabelki na pomiary i wagę.
jutro jeszcze lekko : opanowanie śniadania i jedna tabletka
przed obiadem.
22 lipca 2013
Tydzień zaczał się genialnie.
Wygrałam
ciekawe kiedy moja nagroda dotrze
Pochwaliłam się wygraną
Mail!!!!!!! i to jaki cudny!!!!!
Suddenly life seems so much better and so full od
possibilities
Bardzo dobrze mi tez dzis szło wypełnianie obowiązków.
Myslę, ze wszystko co trzeba zrobię. Jeszcze ostatnie rzeczy będą po
rehabilitacji, na która niedługo się udaję.
A się jutro widzi z P. No bardzo jestem ciekawa tego
spotkania. może faktycznie cos drgnie.
Staram się nie porównywać, ale momentami jest to dość
cieżkie, jak trzy razy słyszałam nie, a dwie inne ososby słyszą tak. Dzis
wystarczy mi otworzyc skrzynkę, zeby natychmiast przestac o tym myslec, ale
generalnie jest to do bani sytuacja, równiez z powodu ksiązki i płyty. well,
zajrze sobie znów do skrzynki i f**k it.
23 lipca 2013
Wszystko w związku z dietą wczoraj zrealizowałam. Dziś tez
zrealizuję, bo jeszcze mi tylko wieczorne smarowanie zostało.
A poszedł na spotkanie z P. Mam nadzieje, że dobrze pójdzie.
Jakoś dzień na niczym zszedł. Zaraz na rehab i koniec.
Stało się tak jak przeczuwałam. Rozsatnie było jednak
ostateczne i A ma sobie nie robic nadziei. Szkoda tego tygodnia z życia, ale
cóż. Chciał spróbować.
Ma do mnie przyjść, dziś. Wczoraj wieczorem się widział z C
w ramach obgadywania problemu. Czuję, ze rzucono mi ochłap z łaski, ale to nie
jest dobry moment na pokazywanie swojego ja uważam. Przez chwilę rozważałam
odwołanie dziś rehabilitacji, ale to byłoby juz nieszanowanie siebie z mojej
strony.
Zresztą, dlaczego ja to znów rozważam? Juz przecież dawno
zrobiłam przeszacowanie naszej relacji, pogodziłam się z tym. Najwyraźniej albo
coś jeszcze się we mnie tłucze albo zaczynam wyczuwac jakies nastepne zawirowania.
może trzeba byłoby wzmocnić system obronny? Choc wydaje mi się, ze jak jeszcze
wzmocnię system obronny to zamienie się w The Citadel… I będzie potrzeba
czterech Jedi, zeby się przebic, plus oddziału klonów…
P znów problem jelitowy, pasę ją Intestinalem.
a ja trzeci dzień odchudzania. dzis do diety nalezą juz oba
sniadania i obiad. poćwiczyłam biust, zgodnia z planem. jedno smarowania i
jedna tabletka już tez za mną. wierzę, ze tym razem się uda!
25 lipca 2013
P dalej zatkana. Daję laktulozę. na razie bez skutku.
A był wczoraj u nie bardzo krótko, nie było mu tu dobrze.
Well, id doesn’t uprise me. nie raz i nie dwa sie przekonywałam, że sa miejsca,
które woli. nic na to nie poradzę. tylko wieczorem się wkurzyłam, bo nie
odpisywał i zaczełam się martwić. a on był u J. well, not the first time and
not the last time, kiedy wszystko mu niknie, bo jest u niej. a zwłaszcza ja mu
nikne. staram się pamiętac, że ma teraz cięzki okres, ale to sie w sumie niczym
nie rózni od tego co jest zazwyczaj, więc co to za tłumaczenie w ogóle. jakos
chyba przez ostatni czas znów nabrałam po prostu jakiejś nie wiem czego,
nadziei, przekonania, cholera wie czego, że cos się zmieniło. więc pora dopiąc
pancerz.
w końcu przeciez I am the Jedi who knew too much.
byłam na basenie. fajnie było i na noge nie zaszkodziło,
choc było cięzko momentami. a więc był basen, były dwie tabletki, była dieta na
sniadanie, drugie sniadanie i obiad. jeszcze przede mną podwieczorek dietowy i
wieczorne smarowanie. chciałabym, ze by coś już drgneło…
26 lipca 2013
P odetkana
posprzątałam sobie dom. wreszcie. mam sterylnie teraz
zrobiłam zakupy.
poćwiczyłam, połknełam tabletki, trzymałam dietę.
chciałabym, zeby wreszcie cos drgneło…
A się mało jakos odzywa. rozumiem, ze cos tam przechodzi,
ale staram sie mu nie narzucać, no bo widze, ze mu nie pomagam i nie chce tego
akurat co ja mu moge dać.
leniwie.
20min spaceru szybkim kroczkiem – ok.
koktail oczyszczający.
A poszedł do N. ok.
28 lipca 2013
Upał wykańcza…
dobrze, zę z rana nie było słońca to poszłam na obowiązkowy
spoacer i pocwiczyłam.
układałam puzzle, udało mi sie włozyć 24.
poczytałam, zrobiłam sobie parę maseczek na twarz.
koktail nadal smakuje.
musze dać A odpocząć od siebie. dziś sie nie odzywałam,
napisał popołudniem, odpisałam, powstrzymałam sie przed zadawaniem kolejnych
pytań i ciągnięciem rozmowy. niech odpocznie ode mnie.
30 lipca 2013
Wczorajszy upał mnie zabił po prostu, nie byłam w stanie
pisac nawet.
dzis już duuuuzo lepiej, zrobiłam zakupy, a teraz z P na
badania.
31 lipca 2013
Wczorajsze badania P całkiem dobre wyszły.
Dzis na zabieg… ale było fajnie….
A za chwile na kolejna rehabilitację… i tak swiat sie kręci…
Dobrze, ze sie zachmurzyło, bo jak dziś rano zobaczyłam
bezchmurne niebo to chciało mi sie płakać…
A wyjeżdża w piątek. Jakos mi tak smutno….