2 kwietnia 2011
Jak na razie wszystko bez zmian
Muszę się pilnować, bo jakoś mi się kontrola nad jedzeniem
rozjeżdża – tu troche więcej, tam troche więcej i zaczyna się robić bez sensu.
Ale chyba już dojrzewam do rozpoczęcia ćwiczeń.
8 kwietnia 2011
Kurcze, nie chce mi się
Ciężki czas emocjonalnie, może dlatego. Ale na szczęście nie
cofam się w rozwoju – co dodałam, robię cały czas. Więc poczekam spokojnie, aż
mi się zachce coś nowego wprowadzać, inaczej nie ma sensu. A jutro się zważę.
zobaczymy, czy mi ostatnie popuszczenie cugli nie zaszkodziło.
9 kwietnia 2011
77,5 kg – nie zaszkodziło ;P
A dziś naszło mnie, zeby zacząc smarować brzuch, więc
zaczęłam. jakis żel termalny, co to ma wyszczuplać. Piecze jak cholera, więc
chyba działa.
13 kwietnia 2011
Zły stan psychiczny nie pomaga w utrzymaniu pozytywnego
podejscia do zmian zyciowych. Nie będzie niczego nowego. I tak cud, ze nie
wypadłam z juz zdobytych przyzwyczajeń.
16 kwietnia 2011
Trwam, co uważam za duży sukces.
Poza tym tak naprawdę wróciłam do ograniczonego
podwieczorku, który kiedys udało mi sie osiągnąć.
Ale nie bedę ukrywać – dołek psychiczny utrzymuje się, więc
miałam ostatnio „dzień wielkiego żarcia”.
Na szczęście waga się nie zmieniła – 77,5kg.
22 kwietnia 2011
Wszystko bez zmian.
Myślę, że jestem już gotowa na wprowadzenie czegoś nowego do
mojego zdrowego trybu życia. Dam znać, co to jest.
Na razie myślę, że nadchodzą święta, ale mam szczere checi i
poważny zamiar nie obżerać się. Uda się!
23 kwietnia 2011
Dobra. no to poćwiczę znów pośladki i dołączę uda, a
co!!!
30 kwietnia 2011
Ufff, dawno mnie tu nie było. A jednak zdecydowanie lepiej
mi szło, jak codziennie coś tu pisałam i zawsze miałam tą świadomość, że jak
coś nie pójdzie, to trzeba bedzie się w tym konfesjonale z tego
wyspowiadać…
No to dziś zbiorczo:
1. każdego ranka ćwiczę biust
2. przed obiadem lub czasem po południu ćwiczę uda i
pośladki
3. wziełam się znów za brzuszki, ale marnie mi idzie, co
drugi dzień albo zapominam, albo znajduję jakiś inny powód, żeby tego nie
robić
4. śniadanie jest w porządku
5. drugie śniadanie według planu
6. obiad? zupa ok, ale drugie danie jakoś mi się na talerzu
rozrasta, oszukuję sama siebie, a przecież dobrze wiem, że garść drugiego dania
to naprawdę ma się dać nakryć dłonią, a nie wystawać z niej na wysokość
drugiego piętra
7. podwieczorek bez zastrzeżeń
8. próby ograniczenia kolacji trwają, z bardzo różnym,
najczęściej negatywnym, skutkiem
9. smarowanie jest bez zastrzeżeń – wszystkie newralgiczne
punkty mają swoje pięć minut w ciągu dnia
10. wieczorny masaż twarzy w większości się udaje
11. waga – 77,5kg, a więc bez zmian
There is much room for improvement… czyli dużo jeszcze do
zrobienia.
Trzeba się spiąć.