2 stycznia 2015
chora…
praca własciwie zrobiona
jest tak sobie
i gruba…
5 stycznia 2015
nadal walczę z przeziębieniem. antybiotyku w końcu nie
wziełam, ale jak przychodzi wieczór, to co dzień mam tę samą myśl: a może
jednak wziąć…
ogarnęłam się trochę w domu, planuję i robię, bo jeszcze
chwila i nie wyłaziłabym w ogóle z piernatów. i próbuję zmniejszyć ilość
spożywanego jedzenia, a zwiększyć ilość ruchu. bez postanowień
noworocznych.
nastrój jest ok, dzieją się rózne miłe rzeczy, najmlisze
były w piątek i sobotę
6 stycznia 2015
leczenia trwa. noc dzis była bardzo ciężka, dobrze, że nie
musze chodzic do pracy, to odespałam rano.
troche pracy, troche ogarniania domu.
wpatruję sie w zdjęcie i tęsknię…
7 stycznia 2015
bardzo tęsknię… aż mi się serce wyrywa…
8 stycznia 2015
lepiej się czuję
i spotkało mnie dzis cos bardzo miłego. dwukrotnie
9 stycznia 2015
temat został ponownie poruszony, ponownie nie przegadany do
konca, ponownie porzucony. ale jest jedna zmiana: upewniłam się, że mam rację,
więc teraz juz wiem, że nie będe więcej w tym temacie dłubac. tyle.
sennie jest i ciemno. drzemałam nawet dziś. co mi nie
przeszkadza, bo zarówno sny jak i drzemki dzisiejsze wszystkie są na jeden,
bardzo miły temat.
jak to dobrze, że mam jeszcze pięć dni wolnego
10 stycznia 2015
a dziś najchętniej śpiewałabym „SOS”… staram się pozbierac,
ale jakos mi to nie idzie. tłumaczenia, które sa naprawde jasne, rozumne i
racjonalne, jakos nie docieraja do mnie. God, help me…
11 stycznia 2015
jesteś lekiem na całe zło i nadzieją na przyszły rok
kwitnę
bardzo szczęśliwa.
na szczęscie wczorajsze załamanie trwało tylko 4h i zostało
błyskawicznie naprawione. i potem lałam
nieopanowanie łzy radości przez godzinę albo dłużej
musze być jeszcze bardziej uważna i ostrozna, bo musiałam
wczoraj ekspiacje odczyniać przez swoją głupotę i niewrażliwość. i co z tego,
że przeprosiłam, jak pozostaje świadomość, ze krzywdę zrobiłam? „głupia ja”…
dziś szyjemy z mama sukienkę dla mnie. zaraz zaczynamy. po
południu mam nadzieję na dalsze radości
12 stycznia 2015
uśmiech nadal mi z twarzy nie schodzi.
bardzo miły dzień dziś również, tak jak wczoraj,
przedwczoraj, przedprzedwczoraj i jeszcze poprzednio. :) (o smutnym kawałeczku soboty juz nie
pamiętam )
niech ten stan trwa, proszę
13 stycznia 2015
a dziś dla odmiany załatwiem sie na pomarańczowo…
autentycznie w kolorze mandarynki… albo cos zjadłam, albo juz po mojej
wątrobie…
humor trzyma
choc pojawiła się myśli „jeszcze nie, proszę”… ale mam
wrażenie, że taka myśl pojawiałaby mi sie zawsze, a wiadomo jak jest.
13 stycznia 2015
ha!
dwa słowa na wyjasnienie moich dolegliwości: RYBA
MASLANA
14 stycznia 2015
spędziłam 3/4 dnia u lekarzy. ale dostałam skierowanie i
nawet sie ząłapałam na pobranie. wyniki za 2tyg. Płytki spadły. umieram na rybę maslana nadal…
humor sie trzyma, aczkolwiek juz bym znów chciała
dostać…
15 stycznia 2015
chce mi się trochę rzucac mięsem w sumie…
nie ma to jak byc tydzień na zwolnieniu, zrobią ci ze
stanowiska pracy chlew. zgubili klucze, zgubili KRZESŁO (jak mozna krzesło
zgubić, sie pytam?) – pewnie przyjdzie mi za to zapłacic, bo jestem
odpowiedzialna, rozstroili laptopa – półtorej godziny naprawiałam. poza tym
pokłóciłam sie z naczelną i boli mnie od nowa gardło.
wrrrr…..
będe oglądac House’a. i jeść. i mam w dupie, że jestem gruba.
17 stycznia 2015
nareszcie weekend
18 stycznia 2015
weekend to wspaniały czas…
wyspałam się chyba, choc w obie noce momentami jakies
głupoty mi się śniły, większe lub mniejsze. na przykład winda z niedomykającymi
się drzwiami, która jeździ zarówno w pionie jak i w poziomie.
po raz kolejny postanowiłam schudnąć. zaraz się wezmę za
opracowanie planu. od jutra start.
zaraz zapakuję prezent
musze tylko wymysleć, co napisać
19 stycznia 2015
w pracy zdązyłam być 30 sekund zanim ciśnienie mi skoczyło
do 300 i zaczełam rzucac miesem. dosłownie 30 sekund. to jest jakas paranoja
przecież. na szczęscie dla mnie wiem już, że nie jestem jedyna taką osobą, bo
może bym myslała, że to ze mna jest cos nie tak. dzis na naszą firme ułuszałam
okreslenie „martiks”. też pasuje. choc dziś to ja akurat bym powiedziała „dzień
świstaka”, bo ten sam problem wraca co pół roku od pięciu lat. można dostac
wscieku macicy.
całe szczęście, że rano bardzo miła wiadomośc dostałam. skupiam sie więc na niej
ja wiem, że mam się nie denerwować. i staram się.
niektórych rzeczy nie mogę jakos strawić. nie rozumiem. nie
pojmuję. nie akceptuję.
skupiam się na miłych aspektach życia. na przykład zaraz
poczytam, a potem poćwiczę zumbę. i juz widac skutki diety, a właściwie tego
oczyszczania wczorajszego, dieta to od dziś.
a po wspaniałej pienistej kąpieli, zjem sobie gotowane warzywa i kefir.
bedzie bosko
ignoruję co mogę ignorować.
głowa mnie dziś bardzo doli.
waga spada
za dwa dni weekend
22 stycznia 2015
dobrze się trzymam z dietką
dobrze się trzymam z ruszaniem się
dzis poszłam pierwszy raz na nordik po zimie
nastrój szampański po bardzo dobrej porannej wiadomości
23 stycznia 2015
ja się wścieknę w tej pracy kiedyś…
weekend – nie mysleć już o tym, nie mysleć juz o tym, nie
mysleć…
24 stycznia 2015
Edgar Froese nie żyje…
25 stycznia 2015
jak dobrze miec wolne…
tęskni mi się…
zaraz mnie odwiedzi K. napiszę też chyba dzis do A. ale
najpierw poczytam.
26 stycznia 2015
w taki dzien jak dziś myślę, że nie jestem w stanie
przetrwać w tej pracy.
myslałam, że umieram już, nie mogłam złapac oddechu.
ja wiem, że to sa drobiazgi, że nie warto, że są ważniejsze
sprawy, ale czasem nie mogę….
27 stycznia 2015
najgorsze jest to, że naprawdę obiektywnie rzecz biorąc
więcej wnosi mój pomysł niz dyrekcji. co z tego, kiedy dyrekcja się zaparła.
nie rozróznia zarządzania od rządzenia (się). myślę, że nic sie już w tej
sprawie nie da zrobić, ale firma współpracująca jeszcze jeden manewr
postanowiła wykonać. nie mam zbyt wielkiej nadziei, że to cos pomoże, natomiast
może mi zaszkodzić. trudno. w każdym razie jest to autentycznie ostatnia rzecz,
przy której w jakikolwiek sposób sie sprzeciwiam dyrekcji. potem będzie mi juz
wszystko jedno. może mi nawet kazać roznosić pro-islamskie ulotki.
29 stycznia 2015
wreszcie mi trochę przeszło i mogłam się już dzis skupic na
ważniejszych sprawach.
ale nadal nie mam pary do robienia czegokolwiek. i nie
zamierzam się zmuszac do niczego. oglądam Clone Wars i czekam na weekend.