1 maja 2016
Nadal mi się nic nie chce…
A gruba jestem strasznie… Naprawdę trzeba schudnąć… Tylko
całkiem nie wiem, jak się do tego zabrać… I czy mam na to siłę…
2 maja 2016
Próbuję się ogarnąć. Idzie mi średnio….
4 maja 2016
Chyba się pogrążam w depresji.
Odwiedziłam dziś M. Pogadałyśmy.
Zrobiłam zakupy chemiczne. Paczka dla E już praktycznie
gotowa.
5 maja 2016
Jest źle. Zsuwam się w całkowitą obojętność, a to jest stan
u mnie groźniejszy niż wszystko inne…
7 maja 2016
Wczorajszy dzień był dramatyczny. Wypływało ze mnie wszystko
z całego życia, wszystkie złe wspomnienia. Nie musze chyba dodawać, że ostatnie
złe wydarzenia się najczęściej przewijały. Mam naprawdę nadzieję, że jak już
minie czas pogorszenia, to te laki mi pomogą.
8 maja 2016
Nadal nie jest dobrze. W zasadzie mogłabym zaryzykować, że
jest nieco lepiej, ale chyba się boję
9 maja 2016
Jest jakby lepiej. Przynajmniej byłam w stanie sporo dziś
zrobić.
Teraz już wprawdzie jakoś mnie dziwnie ściska w gardle, ale
teraz to już może PMS a nie leki.
10 maja 2016
Dziś malowałam, byłam spacerkiem u dwu lekarzy i u żadnego
nic nie załatwiłam, wyprasowałam itp. Jest lepiej. Może to już koniec
pogorszenia. Może ta najczarniejsza godzina przed świtem już minęła.
11 maja 2016
Dziś byłam w P. Zabrałam mamę. Zachwycona
Zmęczona, ale tak normalnie. Cieszę się. Na piątek umówiłam
się z M, że ja zastąpię w pracy. Zobaczymy jak mi to wyjdzie.
12 maja 2016
Jest bez szału, ale w normie. Mam słabsze momenty, ale się
jakoś zbieram.
Powoli dojrzewa we mnie decyzja…
13 maja 2016
Kupiłam sobie trzy pary spodni i dwie pary butów! Jestem
zaopatrzona w ciuchy do końca życia ;p
Nieźle całkiem na razie się trzymam. Planuje więc powoli
trzy kolejne wyjazdy.
16 maja 2016
Jest źle. Zapadam się w depresję.
17 maja 2016
Dziś pół dnia przepłakałam.
18 maja 2016
Zewsząd mnie atakują rachunki. Co do cholery…
Ktokolwiek mi zaoferuje pomoc to zaczynam ryczeć.
19 maja 2016
Staram się zrozumieć pewne rzeczy… znaleźć wyjście.
20 maja 2016
Zakończyłam kolejna serie rehabilitacji. To prawie
niemożliwe, że wreszcie jest większy odcinek mojego ciała, który mnie nie boli.
Za to boli mnie serce…
21 maja 2016
Od mniej więcej 48h robię oczyszczanie duszy, żeby
jutrzejszy plan zadziałał. Mam nadzieję, że się uda.
23 maja 2016
Zaczęłam wczoraj nowy etap swojego życia… Zajmie to trochę,
zanim się przestawię…
Toczę się siłą rozpędu.
24 maja 2016
Ożywiłam się po wczorajszej miłej wieczornej wiadomości.
Choć daleko mi do mojego normalnego stanu.
Słucham mojej wielkiej trójki, Pink Floyd, U2, Peter
Gabriel.
Niedługo będzie można zacząć się pakować.
25 maja 2016
Dzień zaczął się fatalnie, nie mogłam się zwlec z łóżka, E
znów źle się czuła i komputer nadal zdradzał objawy popsucia. Ale teraz
wieczorem podsumowanie nie wygląda źle: komputer naprawili w tempie
ekspresowym, wysłałam paczkę, zrobiłam bukiet i zaniosłam mamie, zaniosłam
chleb, szyłam, piekłam, gotowałam itd. Żeby jeszcze teraz dobre wieści od E,
która właśnie jest u lekarza i będzie dobrze.
26 maja 2016
E już na lekach. Rozmawiałyśmy dziś. Bardzo
roztrzęsiona.
Dziś odpoczywałam, ale raczej aktywnie: szyłam, czytałam,
takie tam. Wieczorem przyjdzie A.
28 maja 2016
Nie jest źle. Wczoraj sporo udało mi się zrobić, byłam na
spacerze i nawet po południu udało mi się zwalczyć ogarniające mnie zmęczenie i
jeszcze czymś sensownym się zająć.
Podobnie od rana dziś, rozszalałam się wręcz, nie wyłączając
1,15 h nordiku w szybkim tempie. I właściwie za pół godziny skończę wszystko,
co zaplanowałam na dziś i będę mogła odpoczywać. A, nie, jeszcze o 18 musze
chleb zarobić.
Wczoraj wieczorem ponadto genialna wiadomość od M. Plus całkiem znośne od E.
29 maja 2016
Myślami jestem już… ho ho jak daleko stąd.
Pakuję się, tzn na razie wywalam rzeczy na kanapę.
I’m so out of here
30 maja 2016
Spakowana.
Jutro zobaczę moje kochane góry!