Przepraszam Was. No bardzo przepraszam. Miało być o
Absalomie i tak dalej.
Ale nie będzie.
Czytam i czytam i czytam i jeszcze czytam i wiecie co?
Dochodzę do wniosku, ze nie ma o czym pisać…
No bo o czym pisać?
Że „Absalom
jeszcze za swego życia zbudował sobie stelę w Dolinie Królewskiej. Tłumaczył
sobie: Nie mam syna, który by upamiętnił moje imię. Pomnik nazwał swoim
imieniem. Jeszcze do dziś nazywa się go "Ręką Absaloma".”?
Że „zwycięstwo zmieniło
się w tym dniu w żałobę dla całego ludu.”? Wszak kto mieczem wojuje od miecza
ginie…
Ze się oszukiwali,
zdradzali, mordowali, okradali i przepędzali?
Jedyna rzecz warta
opisania to pieśń dziękczynna Dawida. Ale żeby to opisać, trzeba byłoby być
Mickiewiczem, Homerem i Szekspirem w jednej osobie. Więc może cytat?
„Panie, ostojo moja i
twierdzo, mój wybawicielu! Boże mój, skało moja, na którą się chronię, tarczo
moja, mocy zbawienia mego i moja obrono! Ty mnie wyzwalasz od wszelkiej
przemocy. Wzywam Pana, godnego chwały, a
będę wolny od moich nieprzyjaciół. Ogarnęły mnie fale śmierci i zatrwożyły mnie
odmęty niosące zagładę. Oplątały mnie pęta Szeolu, zaskoczyły mnie sidła
śmierci. W moim utrapieniu wzywam Pana i wołam do mojego Boga. Usłyszał On głos
mój ze swojej świątyni, a krzyk mój dotarł do Jego uszu. Zatrzęsła się i
zadrżała ziemia. Posady niebios się poruszyły, zatrzęsły się, bo On zapłonął
gniewem. Uniósł się dym z Jego nozdrzy, a z Jego ust - pochłaniający ogień:
<od Niego zapaliły się węgle>. Nagiął niebiosa i zstąpił, a czarna chmura
była pod Jego stopami. Lecąc cwałował na cherubie, a skrzydła wiatru Go niosły.
Otoczył się mrokiem niby namiotem, ciemną wodą, gęstymi chmurami. Od blasku
Jego obecności rozżarzyły się węgle ogniste. Pan odezwał się z nieba grzmotem:
to głos swój dał słyszeć Najwyższy. Wypuścił strzały i rozproszył [wrogów],
błyskawice - i zamęt wśród nich wprowadził. Aż ukazało się łożysko morza i
obnażyły się posady lądu od groźnej nagany Pana, od tchnienia wichru Jego
nozdrzy. Wyciąga rękę z wysoka i chwyta mnie, wydobywa mnie z toni ogromnej.
Wyrywa mnie od przemożnego nieprzyjaciela, od mocniejszych ode mnie, co mnie
nienawidzą. Napadają na mnie w dzień dla mnie złowrogi, lecz Pan jest dla mnie
obroną. Wyprowadza mnie na miejsce przestronne, ocala, bo mnie miłuje. Pan
nagradza moją sprawiedliwość, odpłaca mi według czystości rąk moich. Strzegłem
bowiem dróg Pana i nie odszedłem przez grzech od mojego Boga, bo mam wszystkie
Jego przykazania przed sobą i nie odrzucam od siebie Jego poleceń, lecz jestem
wobec Niego bez skazy i wystrzegam się winy. Pan mnie nagradza za moją
sprawiedliwość, za czystość <rąk moich> przed Jego oczyma. Jesteś
miłościwy dla miłującego i względem nienagannego działasz nienagannie, względem
czystego okazujesz się czysty, względem przewrotnego jesteś przebiegły.
Albowiem Ty wybawiasz naród uniżony, a oczy wyniosłe pognębiasz. Bo Ty, o
Panie, jesteś moim światłem: Pan rozjaśnia moje ciemności. Bo z Tobą zdobywam
wały, mur przeskakuję dzięki mojemu Bogu. Bóg - Jego droga nieskalana, słowo
Pana w ogniu wypróbowane, On tarczą dla wszystkich, którzy doń się chronią. Bo
któż jest bogiem, prócz Pana lub któż jest skałą, prócz Boga naszego? Bóg, co
mocą mnie przepasuje i nienaganną czyni moją drogę, On daje moim nogom rączość
nóg łani i stawia mnie na wyżynach. On ćwiczy moje ręce do bitwy, a ramiona -
do napinania spiżowego łuku. Dajesz mi tarczę Twą dla ocalenia i Twoja
troskliwość czyni mnie wielkim. Wydłużasz mi kroki na drodze i stopy moje się
nie chwieją. Ścigam mych wrogów i niszczę, a nie wracam, póki nie zginęli.
Pobiłem ich - nie mogli się podnieść: upadli pod moje stopy. Mocą mnie
przepasałeś do bitwy, sprawiasz, że przeciwnicy gną się pode mną, zmuszasz do
ucieczki moich wrogów, a wytracasz tych, co mnie nienawidzą. Wołają - lecz nie
ma wybawcy - do Pana - lecz im nie odpowiada. Jak proch na wietrze ich
rozrzucę, zdepczę jak błoto uliczne.Ty mnie ocalasz od buntów ludu, ustanawiasz
mnie głową narodów. Cudzoziemcy mi schlebiają, są mi posłuszni na pierwsze
wezwanie. Cudzoziemcy bledną, z drżeniem wychodzą ze swoich warowni. Niech żyje
Pan! Moja Skała niech będzie błogosławiona! Niech będzie wywyższony Bóg
<Skała> mojego zbawienia, Bóg, który zapewnia mi pomstę i poddaje mi
narody, wybawia mnie od nieprzyjaciół, wynosi nad wrogów i uwalnia od
gwałtowników. Przeto będę Cię, Panie, chwalił wśród narodów i będę wysławiał
Twoje imię. Tyś zwycięstwa wielkie dał królowi i Twemu pomazańcowi okazałeś
łaskę, Dawidowi i jego potomstwu na wieki.”
A czas panowania Dawida
nad Izraelem wynosił czterdzieści lat. W Hebronie panował siedem lat, a w
Jerozolimie panował trzydzieści trzy lata. A potem na tron wstąpił jego syn,
Salomon. Ale to już Księga Królewska 1, o której potem…