Po miesiącu kwarantanny okazuje się, że :
- Do spowiedzi nie trzeba
przystępować
- Na msze nie trzeba chodzić
- Pokarmy można poświęcić
samemu w domu
- Chrzciny można odłożyć (ja postuluję do pełnoletności dziecka ;p)
- Religia się w szkole nie
musi odbywać
Ciekawe czy ktoś z katolików się zastanowi, po co w ogóle im
ten budynek w takim razie i ten facet w sukience robiący za pośrednika? (moim
zdaniem po kasę…)
Czy naprawdę dzieciak musi spędzać dwie godziny na lekcji
religii, zamiast z rodziną albo na świeżym powietrzu? (skoro nauczy się tam
raczej, że pandemia jest karą za homoseksualizm, bo przecież nie za pedofilie w
kościele)
Czy ktoś zastanowi się nad stwierdzeniami typu „w kościele
jest Bóg, to tam się nie można zarazić”? (Bóg nam po to dał rozum, żebyśmy wiedzieli
co to są wirusy, ale niektórzy się zatrzymali w średniowieczu)
Myślcie, ludzie, od tego macie organ zwany mózgiem, Bóg go
bez przyczyny nie włożył do czaszki. (choć niektórzy maja go chyba tylko po to,
żeby ich do ziemi dociążał)