sobota, 31 sierpnia 2019

Ania Dąbrowska „Nieprawda”

02.07.2016


Och, ciągle jestem tylko Twym wspomnieniem
Och, wciąż nie umiem przestać Tobą żyć
A mogłeś zranić mnie trochę mocniej
Zabrać mi nadzieję, szansę na coś więcej.

Och, ciągle zbieram siebie z miejsc po Tobie
I znów na kawałki rozpadam się
Wiem, że wystarczą mi nawet kłamstwa
Dajesz je w nagrodę, gdy masz na to ochotę

Ostatni raz poddaję się
Nieprawda
Ostatni raz szukam cię
Nieprawda
Chcę mieć cię dość
Na zawsze dość
Nieprawda
Ostatni raz odchodzę stąd
Nieprawda

Och, jeszcze nigdy z tobą nie wygrałam
Och, i ze sobą przegrywam też
Dla kilku zdań rzuconych w moją stronę
Znowu ci wybaczam, choć twe słowa nic nie znaczą

Och, nie sumuję wszystkich za i przeciw
Nic nie przekona mnie, że to nie ty
Chcę od twoich oczu dostać jedno zostań
Daj mi je za karę, wiem przecież, że nie zostaniesz

Ostatni raz poddaje się
Nieprawda
Ostatni raz szukam cię
Nieprawda
Chcę mieć cię dość
Na zawsze dość
Nieprawda
Ostatni raz odchodzę stąd
Nieprawda

czwartek, 29 sierpnia 2019

Poza murem

04.04.2016


Całkiem sami, albo parami
Ci, którzy cię kochają
Chodzą w tę i z powrotem pod murem
Niektórzy trzymają się za ręce
Niektórzy zbijają się w grupy
Krwawiące serca i artyści
Budują bastion oporu
A kiedy już oddadzą ci wszystko
Niektórzy chwieją się i padają, w końcu nie jest to łatwe
Walić sercem w mur jakiegoś szalonego kretyna, który zbudował
Mur

Tytuł oryginału : „Outside the wall”
Autor : Pink Floyd


To już ostatni utwór z płyty „The Wall” z 30.11.1979 roku. Oprócz tu przetłumaczonych, na płycie jest jeden utwór instrumentalny: „Is there anybody out there?” („Jest tam ktoś na zewnątrz?”).

wtorek, 27 sierpnia 2019

Dyskoteka

25.05.2016


Możesz sięgać, ale nie możesz chwycić.
Możesz trzymać, kontrolować
Nie możesz spakować

Możesz naciskać, ale nie możesz kierować
Rozpowszechniać, regulować, o nie
Nie możesz połączyć

Wiesz, że żujesz gumę balonową
Wiesz co to znaczy, ale wciąż chcesz trochę.
Po prostu nigdy nie masz dość tej ckliwości

Nie wiesz co się dzieje, ale znasz ją
Tak, cierpisz dla niej, pracujesz dla niej, miłość
Nie zawsze ją okazujesz

Chodźmy, chodźmy, dyskoteka.
Dalej, dalej, chodźmy, dyskoteka.

Chcesz być jedynym, ale wiesz, że jesteś kimś innym w zamian
Chcesz być piosenką
Piosenką, którą słyszysz w swojej głowie
Miłość, miłość, miłość, miłość.

To nie sztuczka, nie możesz się jej nauczyć
To droga, za którą nie płacisz
Bo nie możesz jej zarobić

Wiesz, że żujesz gumę balonową
Wiesz co to znaczy
Ale wciąż chcesz trochę.
Po prostu nigdy nie masz dość tej ckliwości

Chodźmy, chodźmy, dyskoteka.
Dalej, dalej, chodźmy, dyskoteka.

Szukasz kogoś jedynego
Ale wiesz, że jesteś gdzie indziej.
Chcesz być piosenką
Piosenką, którą słyszysz w swojej głowie
Miłość, miłość, miłość.

Ale bierzesz, co możesz wziąć
Bo to wszystko, co możesz znaleźć.
Oh, wiesz, że jest coś więcej
Ale dziś, dziś, dziś
Dyskoteka

Tytuł oryginału: „Discotheque”
Autor : U2

niedziela, 25 sierpnia 2019

Nowy


Każda nowość wywołuje kontrowersje. Są tacy, którzy chłoną każdą nowinkę, są też sceptycy i ci, którzy twierdzą, że nowość to zło.

Według mnie w Nowym Testamencie są rzeczy, które mogą wywoływać wszystkie te trzy reakcje. Mówię tu o Ewangeliach Kanonicznych, ściśle rzecz biorąc, jako że reszta… patrz wcześniejsze wpisy z kategorii „Wierzyć”.

Zacznijmy od tego, co wydaje mi się wielkie, prawdziwe i godne naśladowania.

  • Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie.
  • Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień.
  • Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną. Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Nie zdobywajcie złota ani srebra, ani miedzi do swych trzosów. Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski!
  • Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą.Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?
  • Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą.
  • Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie.
  • Tak się módlcie: Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci imię Twoje! Niech przyjdzie królestwo Twoje; niech Twoja wola spełnia się na ziemi, tak jak i w niebie.  Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj; i przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili; i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego! 


Z drugiej strony (a raczej pośrodku), są stwierdzenia, które mogą zmuszać do zastanowienia pod hasłem „czy aby na pewno?”
  • Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały – czyli co, kto żyje w ciemności, niewiedzy i głupocie ma tam pozostać? Stąd się wzięła predestynacja…
  • Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. – chyba jednak nie wszyscy seryjni mordercy pochodzili z dysfunkcyjnych rodzin…
  • Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. – nawet jeśli pokonał pokusę, odwrócił się i odszedł w siną dal by nigdy nie powrócić?
  • Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! – wprowadziłam w życie. Ale wciąż myślę, czy słusznie zrobiłam. Nie mam przekonania…
  • Lecz Jezus mu odpowiedział: Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych! – jak wszyscy będziemy głosić dobrą nowinę i łowić dusze to kto da nam jeść?
  • Jeśli kto posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich: czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej, która się zabłąkała?  A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę, powiadam wam: cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały. – jak w telefonii komórkowej – wszystko dla nowego klienta, a starych się pomija…


I jeszcze całkiem druga strona, ciemna strona:
·         Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu? On odpowiedział: Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela.
·         Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy.
·         Kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma.
·         Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; i kto nie zbiera ze Mną, rozprasza.

piątek, 23 sierpnia 2019

Wrzesień 2017


1 września 2017
No to spiżarnia pełna. 
Zostało tylko suszenie pomidorów. To potrwa, ale za to nie jest pracochłonne.
Fajna pogoda, jest czym oddychać. 


2 września 2017
Obiad urodzinowy u mamy. Małe wesele. 

Nie chce mi się pracować, a powinnam.  

3 września 2017
Siedem godzin ostrej pracy i są wyniki.  Zostały dwie rzeczy, ale jedna musze najpierw przedyskutować z naczalstwem, a z jedna nie mogę ruszyć, póki mi R nie odpowie na parę pytań.

Trzeba ten plan rozpisać do końca. Niezłe puzzle.  

4 września 2017
Okazuje się, że te moje nowe obowiązki przewodniczącej nie będą może aż tak skomplikowane, bo nie ma sztywnych wytycznych. Można rzeźbić co się chce. 
Zakończyłam serię papierzysków. Jeszcze ich parę przede mną. Serii parę. 

Ale teraz musze poruszać się, bo przyrosłam do krzesła. Zamiotę, poćwiczę.

5 września 2017
Coś mnie gardło boli.
I dwa pieczołowicie opracowane pliki się nie chcą w pracy otworzyć.
I brzuch mnie boli.

Więc dziś tak średnio.

6 września 2017
Dziś zakupy chemiczne.
Dość zmęczona jestem przychodząc z pracy, ale ludzie jeszcze w pracy narzekają, że są zmęczeni, więc może to normalne.

Jedno jest pewne – musze dziś iść wcześniej spać. Jak się chce o szóstej brać udział w audycji, to nie ma innego wyjścia.  

7 września 2017
Odwaliłam dziś kawał dobrej roboty.
Uważam, że zasłużyłam już na weekend. 

Jutro się pokażę tylko w robocie i odpoczywam.  

8 września 2017
Weekend! 

Ale mi się spać chce… Chyba się zdrzemnę szybciutko, bo do końca Listy nie dosłucham.  

9 września 2017
Słodkie weekendowe lenistwo. 

Zrezygnowałam z koncertu w końcu. Obawiam się, z czym by się to mogło dla mnie wiązać, a nie chcę tego. Przyjedzie jeszcze.  

10 września 2017
Lubię takie leniwe niedziele. W ogóle ten weekend był dla mnie bardzo łaskawy jeśli chodzi o odpoczywanie i normalnie prawie nogami przebieram w oczekiwaniu na poniedziałek – rzucę się w wir roboty.  Ciekawe czy padnę w czwartek, czy może już w środę. 
Robię okłady z kapusty. Pięta lepiej, ale „zapach” jest taki, że niech to szlag trafi.  Ale skoro pomaga, to może łokieć też zacznę okładać. 

R naprawił mi te dwa papiery, co nie chcą chodzić na zakładowym sprzęcie. Hura. 

11 września 2017
No i naprawdę dzisiejszy dzień był bardzo intensywny, i wszystko zrobiłam, i jestem z siebie cholernie dumna!  

12 września 2017
Dziś ostatnie spotkanie z psychologiem miałam. Powiedziała, że mnie nie poznaje. Taaaak, pozbycie się 115 kg żywej wagi może to sprawić….  

13 września 2017
Normalnie jestem z siebie dumna : dziś też wszystko zrobiłam. 
Całe popołudnie stałam w kuchni. Lubię gotować.  

14 września 2017
Szalony był ten dzień, ale wszystko zrobiłam. 
Nie zapisali mnie na rehabilitację bo umowa jeszcze nie podpisana. Czyli ci już nie maja umowy, a ci jeszcze nie mają. Niech żyje pomysł sieci szpitali. Będę na tą rehabilitację czekać dwa lata.

15 września 2017
Ależ niesamowite, mimo takiego nawału zajęć i dodatkowych obowiązków i wydarzeń cały tygodniowy plan zrealizowany! 
Poczytałam sobie dziś sporo. 
A teraz spać mi się chce.  

16 września 2017
Dziś tuż przed 13 zdarzyło się coś, czego nie spodziewałam się nigdy w życiu. Do tej pory nie wiem, co o tym myśleć. Najlepiej może nie będę.
Poza tym nordik, smażenie kani, czytanie, masaż stóp – miły dzień. Jeszcze pogram w scrabble, a potem retransmisja koncertu Finka.  

17 września 2017
Niedziela pracowicie leniwa.  

18 września 2017
Po wprowadzeniu poprawek mój plan poniedziałkowy działa. 
Piękny był dziś „Aksamit”. 
A ma kłopoty… :/

19 września 2017
Wszystko zrobione, ale zmęczona jestem. I senna. Położę się wcześniej spać. A już niedługo weekend.  

20 września 2017
Film bardzo fajny. Popołudnie z dziewczynami też. Ale się uśmiałyśmy. 
Trochę za blisko siedziałyśmy i głowa mnie boli.  

21 września 2017
Ale mi wczorajszy dzień dał w kość… Dziś byłam jak wyprana, wyżęta i wymaglowana. Jeszcze nie doszłam do siebie całkiem. Za dużo siedzenia bez ruchu, za długo w aucie, za mało ruchu, za mało picia, za mało snu. Dziś to nadrabiam.
Nie znoszę jak ktoś coś palnie, robi się wokół tego szum, a ta osoba udaje, że przecież w ogóle to nie wynikało z wypowiedzi i jeszcze rzuca teksty, że trzeba czytać ze zrozumieniem. Mówić też trzeba ze zrozumieniem.

22 września 2017
Totalnie zaskoczona dwoma dzisiejszymi mailami.
Zamiast się cieszyć, przyglądam się podejrzliwie.
Się porobiło…

23 września 2017
Miły dzień. 
Choć czasem zacinałam się na zastanawianiu się, co to wszystko znaczy…
A powiedział rodzicom. Wow.

24 września 2017
Najwyraźniej wszystko wróciło już do „normy”…

25 września 2017
Jeszcze trzy dni i będę miała trochę wolnego. :)  Chyba mi tego potrzeba, skoro tak odliczam.
Dziś rano poczułam, że budzi się we mnie nadzieja. Najpierw się przestraszyłam. Ale potem pomyślałam, że przecież tego właściwie chciałam. Byle bym tylko nie próbowała znów tych marzeń zrealizować, to będzie ok…

26 września 2017
I pół tygodnia za mną.
Jutro pożegnanie dwu pracowniczek. Jedna z nich pracuje tu dłużej ode mnie. Taka osoba co to „zawsze była”. Będzie dziwnie bez niej…
Dziś znów zostałam zaskoczona mailem. Nadal nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Ale zaczynam umieć się znów cieszyć.

27 września 2017
Szkolenie durne jak niektórzy politycy. A może to ich sprawka, że musimy się czymś takim zajmować. ;p
Zmęczona nieco. Jeszcze jutro.

28 września 2017
No i co? Koniec? Już za dobrze było?…

Na szczęście już weekend…

29 września 2017

Piątek, piąteczek, piątunio.  

30 września 2017

Pół dnia w lesie, pół dnia w wannie. To się nazywa relaks. 

środa, 21 sierpnia 2019

Dyktando

02.07.2016


Pod dyktando
Żeby tylko nie popełnić błędu
Naród
Nie napisać przez tłum otwarty
Wiedzieć
Kiedy zamykać a kiedy otwierać
Usta.
Milczeć –
Ale z jakiej litery?
Odmienić się
Ale nie przez przypadek.
Uważać
Aby miłość nie napisać oddzielnie
Tak jak czarna jagoda albo pierwszy lepszy
Czujnie
Po pewnych datach postawić kropkę
Przy innych minutę ciszy.
Uważać
Aby życia nie napisać przez skróty
Pamiętać
Aby nie popełnić błędu przy śmierci.
Umrzeć
Ortograficznie.

Ewa Lipska

poniedziałek, 19 sierpnia 2019

Joseph Salvat „Punchline”

30.05.2016


 I miss you more than I have so far tonight
 You weren't joking when you said you'd left nothing behind
 Now I'm wandering around the flat and smoking where I like
 It's never been as empty as it is tonight, and it's huge
 Now I'm alone between its walls
 Hard to believe we used to think that it was too small

 I did what I thought I had to, to protect you
 Did my best to keep my beasts at bay
 Too late I realized that you would never pledge you whole hand in
 But you delivered on my bluff and went straight back to him

 Hard to believe
 The joke was always on me
 Your punchline was so low
 You know just how to hit them all

 I miss you more than I have so far tonight
 I can't see in out cause you're fucking up my mind
 It was far too hard to sleep, so I took myself outside
 To screw you out on a summer's night
 The odds were good but there's no leaving you behind
 So I learned patience and placed on my bed some time

 I did what I thought I had to, to protect you
 Did my best to keep my beast at bay
 Too late I realized that you would never pledge you whole hand in
 But you delivered on my bluff and went straight back to him

 Hard to believe
 The joke was always on me
 Your punchline was so low
 You know just how to hit them all
 You know just how to hit them all

 Hard to believe
 The joke was always on me
 Your punchline was so low
 You know just how to hit them all

piątek, 16 sierpnia 2019

Pudełko farb

07.03.2012


Zeszłego wieczoru wypiłem za dużo
Siedziałem w pubie z głupcami
Zachowywałem się zgodnie z zasadami
Próbowałem zrobić wrażenie, ale czułem się raczej pusto
Wypiłem jeszcze jednego drinka
I jeszcze jednego – i jeszcze – i jeszcze – i jeszcze – i jeszcze

Cóż za sposób spędzenia wieczoru
Wszyscy przyszli z przyjaciółmi
Grali
Ale w tej scenie powinienem był być
Daleko stąd
Daleko – daleko – daleko – daleko – daleko – daleko

Wstaję, czuję, że skądś tę scenę pamiętam
Otwieram drzwi do pustego pokoju
I wtedy zapominam

Telefon dzwoni i ktoś gada
Że bardzo chciałby iść
Na przedstawienie
Więc co mogę zrobić - nie wiem co powiedzieć
Ona i tak mnie przejrzała
I tak – i tak – i tak – i tak – i tak – i tak

Wychodzę frontowymi drzwiami
Samochody wloką się
Spóźniam się
Oto czeka, wygląda na wściekłą
Tak zła, jak tylko ona potrafi być
Być – być – być – być – być – być

Wstaję, wydaje mi się, że już to kiedyś przeżyłem
Otwieram drzwi do pustego pokoju
I wtedy zapominam

Tytuł oryginału : „Paintbox”
Autor : Pink Floyd

czwartek, 15 sierpnia 2019

Wędrowiec

25.04.2016


Podążałem ulicami wybrukowanymi złotem
Podniosłem parę kamieni, zobaczyłem skórę i kości
Miasta bez duszy
Szedłem pod atomowym niebem
Gdzie ziemia się nie obraca,  a deszcz pali
Jak łzy gdy mówiłem do widzenia

Odszedłem z niczym, niczym oprócz myśli o tobie
Błąkałem się

Podążałem dryfując przez blaszane stolice
Gdzie człowiek nie może chodzić i mówić swobodnie
I gdzie synowie donoszą na ojców
Zatrzymałem się przed kościołem
Gdzie mieszkańcy lubili przesiadywać
Mówili że chcą królestwa
Lecz nie chcieli w nim Boga

Podążałem konno ośmiopasmówką
Minąłem tysiąc znaków szukając własnego imienia
Odszedłem z niczym, niczym oprócz myśli, że ty też tam będziesz
Szukałem cię

Podążałem tamtędy poszukując doświadczeń
By próbować i dotykać i czuć tyle
Ile człowiek jest w stanie, zanim zacznie żałować

Nie ustawałem w poszukiwaniach, poszukiwaniach jednego dobrego człowieka
Duszy, która się nie ugnie i nie złamie
Kogoś, kto by siadł po prawicy swego ojca
Podążałem z Biblią i bronią
Słowo Boże ciążyło mi w sercu
Byłem pewien, że jestem wybrańcem

A teraz, Jezu, nie wyczekuj już, będę niedługo w domu
Wyszedłem po gazetę, powiedziałem jej że będę przed południem
Wyjechałem z niczym oprócz myśli że będziesz tam też
Szukałem cię

Wyjechałem z niczym, oprócz myśli o tobie
Błąkałem się


Tytuł oryginału : „The wanderer”
Autor: U2

To już ostatni tekst z płyty „Zooropa” z 1993 roku.

środa, 14 sierpnia 2019

Czterech jeźdźców, siedem czasz

13.05.2016


Nadszedł czas na Apokalipsę…

Mam na myśli biblijną księgę, ale niektórzy twierdzą, że apokalipsa jest blisko.

Samo słowo apokalipsa najpierw oznaczało „objawienie”, ale w czasach nowożytnych zaczęto nim również określać opisany w Apokalipsie św. Jana koniec świata.

Apokalipsa Świętego Jana to jedyna prorocza księga Nowego Testamentu. Tradycja za autora uważa Jana Ewangelistę, choć nie jest to pewne, głównie ze względu różnice między tą księgą a Ewangelią Jana. Duża część badaczy uważa, że powstawała w dwóch etapach, a datuje się ją na okres prześladowań chrześcijan w Azji Mniejszej (po roku 68) bądź na koniec I wieku. Było dużo sprzeciwów dotyczących włączenia tej księgi do kanonu ze względu na jej wieloznaczność i nadużywanie przez heretyków.

Prolog księgi określa ją jako „objawienie Jezusa Chrystusa, które dał Mu Bóg aby ukazać swym sługom, co musi stać się niebawem”, które otrzymał autor nazwany Janem. Księga jest zaadresowana do siedmiu Kościołów do których Jan „współuczestnik w ucisku i królestwie i wytrwaniu w Jezusie” kieruje proroctwa, oceniające ich cnoty i zasługi, a także wady i grzechy. Następnie Jan opisuje wizję Boga zasiadającego na tronie czci oddawanej Mu przez 24 Starców i 4 Istoty żyjące oraz Baranka otwierającego „księgę zapisaną wewnątrz i na odwrocie”, zapieczętowaną na 7 pieczęci, których otwarcie wiązało się z wydarzeniami na ziemi (pojawienie się kolejno Czterech Jeźdźców Apokalipsy, widzenie dusz męczenników domagających się sprawiedliwości, trzęsienie ziemi połączone z zaczernieniem słońca, krwistą barwą księżyca, upadkiem gwiazd, ogólnym przewrotem w świecie materialnym). Po otwarciu siódmej pieczęci następuje wizja 7 trąb, których brzmienie również wiąże się z wydarzeniami światowymi (spalona ziemia, krwiste morze, zatrute źródła, zaćmienie ciał niebieskich, Abaddon z szarańczą, 200 milionów jeźdźców zabijających 1/3 ludzi). Po wybrzmieniu siódmej trąby ukazała się Niewiasta, która porodziła Syna i walka w niebie między Michałem i jego aniołami a Smokiem i jego aniołami. Smok przekazał władze bluźnierczej Bestii, na usługach której była inna Bestia, której imię jest 666. Po jej przejściowym triumfie następuje triumf Baranka, któremu towarzyszą 144 000, wizja żniwa i winobrania, otwarcia świątyni Przybytku Świadectwa i aniołów z 7 czaszami, których wylewanie powoduje 7 plag spadających na ludzkość (złośliwa rana w ciele sług bestii, krwiste morze, krwiste źródła i rzeki, wielki skwar, ciemność w królestwie bestii, wysuszenie wód Eufratu, trzęsienie ziemi i rozpad Babilonu na trzy części). Następnie autor kreśli wizję upadku i zagłady Wielkiego Babilonu, ostatecznej walki Słowa Boga z Bestią, Sądu Ostatecznego i Miasta Bożego – Nowego Jeruzalem. Księgę wieńczy wyrażenie przekonania o rychłym powtórnym przyjściu Jezusa: „Mówi Ten, który o tym świadczy: «Zaiste, przyjdę niebawem». Amen. Przyjdź, Panie Jezu!” *

Bardzo bogata symbolika tej księgi praktycznie uniemożliwia jednoznaczną interpretację, można byłoby powiedzieć, że każdy znajdzie tam to, czego szuka. Zwolennicy preteryzmu twierdzą, że wszystkie wydarzenia opisane w Apokalipsie miały miejsce w I wieku n.e., futuryzmu – że dopiero wszystko przed nami. Ci, którzy opowiadają się za historyzmem twierdzą, że Apokalipsa opisuje całą historię kościoła, jesteśmy więc w trakcie jej trwania, za tą teorią opowiadają się niektórzy protestanci, adwentyści i Świadkowie Jehowy, każda z grup na swój sposób oczywiście interpretuje symbole. Interpretacja idealistyczna zakłada, że Apokalipsa jest po prostu wizją odwiecznej wali dobra ze złem, a eklektyczna próbuje połączyć ze sobą wszystkie interpretacje.

Apokalipsa św. Jana pełni ważną rolę kulturotwórczą i stanowi źródło wielu symboli. Sąd ostateczny bardzo często był przedstawiany w sztuce, jedne z najbardziej znanych to fresk Michała Anioła w Kaplicy Sykstyńskiej i film Francisa Forda Coppoli „czas apokalipsy”. Najczęściej wykorzystywanymi symbolami jest Archanioł Michał walczący ze smokiem, Czterech Jeźdźców Apokalipsy (jak „The four horsemen” zespołu Metallica, czy powieść Vicente Blasco Ibáñeza „Czterech jeźdźców Apokalipsy”.) oraz liczba 666, czyli „Te number of the beast” (Iron Maiden, Dream Theatre). Do wizji siedmiu pieczęci nawiązuje film Ingmara Bergmana „Siódma pieczęć”.

„Potem posłyszałem donośny głos ze świątyni, mówiący do siedmiu aniołów: Idźcie, a wylejcie siedem czasz gniewu Boga na ziemię! I poszedł pierwszy, i wylał swą czaszę na ziemię. A wrzód złośliwy, bolesny, wystąpił na ludziach, co mają znamię Bestii, i na tych, co wielbią jej obraz. A drugi wylał swą czaszę na morze: I stało się ono krwią jakby zmarłego, i każda z istot żywych poniosła śmierć - te, które są w morzu. A trzeci wylał swą czaszę na rzeki i źródła wód: i stały się krwią. I usłyszałem anioła wód, mówiącego: Ty jesteś sprawiedliwy, Który jesteś, Który byłeś, o Święty, że tak osądziłeś. Ponieważ wylali krew świętych i proroków, krew również pić im dałeś. Godni są tego! I usłyszałem, jak mówił ołtarz: Tak, Panie, Boże wszechwładny, prawdziwe są Twoje wyroki i sprawiedliwe. A czwarty wylał swą czaszę na słońce: i dano mu władzę dotknąć ogniem ludzi. I ludzie zostali dotknięci wielkim upałem, i bluźnili imieniu Boga, który ma moc nad tymi plagami, a nie nawrócili się, by oddać Mu chwałę. A piąty wylał swą czaszę na tron Bestii: i w jej królestwie nastały ciemności, a ludzie z bólu gryźli języki i Bogu nieba bluźnili za bóle swoje i wrzody, ale od czynów swoich się nie odwrócili. A szósty wylał swą czaszę na rzekę wielką, na Eufrat. A wyschła jej woda, by dla królów ze wschodu słońca droga stanęła otworem. I ujrzałem wychodzące z paszczy Smoka i z paszczy Bestii, i z ust Fałszywego Proroka trzy duchy nieczyste jakby ropuchy; a są to duchy czyniące znaki - demony, które wychodzą ku królom całej zamieszkanej ziemi, by ich zgromadzić na wojnę w Wielkim Dniu wszechmogącego Boga. /Oto przyjdę jak złodziej: Błogosławiony, który czuwa i strzeże swych szat, by nago nie chodzić i by sromoty jego nie widziano/. I zgromadziły ich na miejsce, zwane po hebrajsku Har-Magedon. A siódmy wylał swą czaszę w powietrze: a ze świątyni od tronu dobył się donośny głos mówiący: " Stało się! " I nastąpiły błyskawice i głosy, i gromy, i nastąpiło wielkie trzęsienie ziemi, jakiego nie było, odkąd jest człowiek na ziemi: takie trzęsienie ziemi, tak wielkie. A wielkie miasto rozpadło się na trzy części i miasta pogan runęły. I wspomniał Bóg na Wielki Babilon, by mu dać kielich wina - gniewu zapalczywości swej. I pierzchła każda wyspa, i gór już nie znaleziono. I grad ogromny o wadze jakby talentu spadł z nieba na ludzi. A ludzie Bogu bluźnili za plagę gradu, bo plaga jego jest bardzo wielka.”



* Z Wikipedii


poniedziałek, 12 sierpnia 2019

Sierpień 2017


Wróciłam!
7 sierpnia 2017
Cudownie było.
Trzy tygodnie to jest całkiem niezła liczba dni. Choć miesiąc też bym tam mogła siedzieć. 
Ciekawe czy naprawdę mogłabym tam mieszkać, tak jak mi się wydaje…

Teraz się próbuję odnaleźć w rzeczywistości. I przede wszystkim robię weki, bo niektóre mi już uciekają.


8 sierpnia 2017
Ogarniam siebie, dom, weki. Na razie mam siłę. 
D i L chyba wreszcie się określili i przyjadą.  

9 sierpnia 2017
Ogarniam się. 

Zaległości internetowe nadrobione. Wszystko rozpakowane i pochowane. Pranie w połowie. Sprzątanie w 1/4. Prasowanie na bieżąco. Weki w połowie. Ja w połowie.  

10 sierpnia 2017

Co dzień to jakieś nowe przygnębiające szczegóły… Po co mi to? I don’t need no drama when you call…

11 sierpnia 2017

Raczej mi dziś średnio…

12 sierpnia 2017
Jest tak sobie.
„O jakie piękne zdjęcie”. No comments.

Ale przynajmniej dziś mnie upał nie wykańczał, to rzuciłam się w wir pracy.

13 sierpnia 2017

Ogarniam swoje zapuszczenie się przez trzy tygodnie. Nawet już jestem podobna do ludzi.  

14 sierpnia 2017
Poranek był miły. 
Potem było pracowicie. 

To co mi dziś pokazała waga było nie do uwierzenia. :))) Wchodziłam trzy razy i wynik był ten sam. :)))

15 sierpnia 2017
Czasem mnie normalnie krew zalewa.
Why do I call this constant stream of abuse  love?

Wydawało mi się, że już się ogarnęłam, a tu ciągle z jakiegoś kąta wyskakuje do mnie jeszcze coś do zrobienia.  

16 sierpnia 2017
Przyjechali. 

Na razie przegadaliśmy wieczór. Jutro zabieram ich na zwiedzanie.  

20 sierpnia 2017
To były bardzo fajne dni. :)))
Pokazałam im całe miasto. W zasadzie przeczołgałam ich, bo chciałam jak najwięcej pokazać biorąc pod uwagę, że w sobotę miała się popsuć pogoda.  Ale drugi dzień zawierał raczej elementy typu turystyka i rekreacja.  W sobotę siedzieliśmy w domu, D mi naprawiał różne rzeczy (jest niesamowity), a L pomagała mi kisić ogórki, jakby mało było tego, że wciąż mi w kuchni pomagała (też jest niesamowita). Po południu przyszedł A i graliśmy w grę.  A dziś mama zajrzała na chwilę i … pojechali.

Chyba mam syndrom pustego gniazda…

21 sierpnia 2017
Załatwiłam dziś sporo spraw. 
Jakaś jestem niewyspana…
Wyjazd do E chyba wypali bo towarzystwo zdrowieje.

A jutro do roboty…

22 sierpnia 2017
Pierwszy dzień pracy za mną. 

A potem nawet poszłam na nordik.  


23 sierpnia 2017
No to jadę do E. 
Wracam we wtorek. Bo w środę do pracy…



29 sierpnia 2017
Wróciłam. Bardzo miło było. Dziewczyny rosną jak na drożdżach. Szkoda tylko, że E taka niekonsekwentna w wychowaniu, włażą jej na głowę. Ale może teraz się to zmieni.
Ogarnęłam się już po przyjeździe. Właśnie pranie się kończy.
I nie idę w końcu jutro do pracy. ;p W czwartek. A taka nieoczekiwana zmiana. 
No to jutro robię weki!



30 sierpnia 2017
Skończyłam przeciery pomidorowe. Zrobiłam też sałatkę z buraczków. Część bakłażana w pomidorach. W piekarniku suszą się śliwki, a na balkonie – pomidory. CD jutro. 
Wczoraj w drodze powrotnej wywaliłam maila. Na temat wiadomy i do osoby wiadomej. Wreszcie pozbyłam się tego wszystkiego, co mnie męczyło. Lepiej mi ze świadomością, że sytuacja jest jasna, w sensie mojego postepowania, jego przyczyn itd. Bo tak to w sumie wszystko można było myśleć. Teraz już jest wszystko przejrzyste.



31 sierpnia 2017
Zostałam wybrana przewodniczącą zespołu do spraw przemocy w internecie. Jeszcze nie wiem czy się cieszę. 
Widać koniec weków. 
Pograłam sporo na gitarze dziś. Brakowało mi już tego. 

sobota, 10 sierpnia 2019

Wiersz o mnie

13.05.2016


Kapitanie, kapitanie
Moja narzeczona odpływa z tego świata
Białym oceanem hematologii.

Kapitanie, kapitanie
Rzućmy na pomoc mojej narzeczonej
Koła ratunkowe krwi.

Kapitanie, kapitanie
Z pokładu oczu mojej narzeczonej
Uciekają w popłochu marynarze.

Kapitanie, kapitanie
W kabinie nawigacyjnej mózgu mojej narzeczonej
Nastąpiła awaria

Kapitanie, kapitanie
Szalupa nadziei kołysze się na wodzie
Jak czerwony berecik mojej narzeczonej.

Kapitanie, kapitanie
Za burtą naszego życia
Jest ciemno.

Ewa Lipska „S.O.S.”

czwartek, 8 sierpnia 2019

The Eagles "Long Road Out Of Eden"

13.05.2016


 Moon shining down through the palms
 Shadows moving on the sand
 Somebody whispering the twenty-third psalm
 Dusty rifle in his trembling hands

 Somebody trying just to stay alive
 He got promises to keep
 Over the ocean in america
 Far away and fast asleep

 Silent stars blinking in the blackness of an endless sky
 Cold silver satellites, ghostly caravans passing by
 Galaxies unfolding, new worlds being born
 Pilgrims and prodigals creeping toward the dawn
 But it's a long road out of eden

 Music blasting from an suv
 On a bright and sunny day
 Rolling down the interstate
 In the good ol' usa

 Having lunch at the petroleum club
 Smokin' fine cigars and swappin' lives
 He said: "gimme 'nother slice o' that barbecued brisket!"
 "gimme 'nother piece o' that pecan pie!"

 Freeways flickering, cell phones chiming a tune
 We're riding to utopia, road map says we'll be arriving soon
 Captains of the old order clinging to the reins
 Assuring us these aches inside are only growing pains
 But it's a long road out of eden

 Back home i was so certain
 The path was very clear
 But now i have to wonder: "what are we doing here?"
 I'm not counting on tomorrow
 And i can't tell wrong from right
 But i'd give anything to be there in your arms tonight

 Weaving down the american highway
 Through the litter and the wreckage and the cultural junk
 Bloated with entitlement, loaded on propaganda
 And now we're driving dazed and drunk

 Been down the road to damascus,
 The road to mandalay
 Met the ghost of caesar on the appian way
 He said, "it's hard to stop this bingeing, once you get a taste."
 "but the road to empire is a bloody stupid waste."

 Behold the bitten apple - the power of the tools
 But all the knowledge in the world is of no use to fools
 And it's a long road out of eden....

wtorek, 6 sierpnia 2019

Proces

06.04.2016


Witamy, Wasza Wysokość Robaku
Ten sąd dokładnie pokaże
Że ten więzień, który stoi teraz przed tobą
Został złapany na gorącym uczynku jak okazywał uczucia
Uczucia prawie ludzkiej natury
Co za wstyd
Tak nie może być

Wezwijcie dyrektora szkoły
- Zawsze twierdziłem, że nic dobrego z niego nie wyrośnie
Wasza Wysokość
Gdyby pozwolili mi wziąć sprawy w swoje ręce
Obdarłbym go ze skóry
Ale miałem związane ręce
Krwawiące serca i artyści
To przez nich uszło mu na sucho
Pozwólcie mi go zatłuc dziś

Szalony, zabawki na strychy, jestem szalony
Musieli mi chyba odebrać rozum

Wezwijcie żonę pozwanego
- Ty wstrętny gówniarzu, wpadłeś po uszy
Mam nadzieję, że cię zamkną i wyrzucą klucz
Trzeba było rozmawiać ze mną
Częściej, ale nie, ty musiałeś
Iść swoją drogą. Złamałeś
Ostatnio jakieś serca?
Tylko pięć minut, Wasza Wysokość Robaku
On i ja sam na sam

Kochanie
Chodź do mamusi kochanie, utulę cię
W moich ramionach
Boże, nigdy nie chciałam
Żeby wpadł w kłopoty
Dlaczego musiał w ogóle ode mnie odchodzić
Wasza Wysokość Robaku, pozwól mi go zabrać do domu

Szalony, po drugiej stronie tęczy, jestem szalony
Kraty w oknach
Musiały być gdzieś w tym murze drzwi
Kiedy tu wchodziłem
Szalony, po drugiej stronie tęczy, on jest szalony

Dowody przedstawione przed sądem są
Niezbite, nie ma potrzeby by
Ława przysięgłych się naradzała
W całej mojej długiej karierze sędziowskiej
Nigdy nie słyszałem o kimś, kto
Bardziej zasłużył sobie
Na całą surowość kary
Sposób w jaki kazałeś im cierpieć
Twojej prześlicznej żonie i matce
Sprawia, że chce mi się rzygać
Ale, przyjacielu, właśnie ujawniłeś swój
Najgłębiej ukryty lęk
Skazuję cię na wystawienie na widok publiczny
Tu, pod tym murem

Tytuł oryginału: „The trial”
Autor: Pink Floyd


niedziela, 4 sierpnia 2019

Wstrętny dzień

15.04.2016


Ja nie znam ciebie
A ty nie znasz nawet połowy faktów
Grałem główną rolę
Byłem złym chłopcem, który sobie poszedł
Mówili, bym uważał, gdzie mierzę
Bo tam, gdzie celujesz możesz trafić
Możesz trzymać się czegoś tak mocno
Ale już to straciłeś

Pogrążanie mnie
Tak kiedyś nie było
Nawet nie pamiętasz
Tego, o czym ja staram się zapomnieć

To był wstrętny dzień
Wstrętny dzień

Szukasz wytłumaczeń
Których ja nawet nie pojmuję
Jeśli potrzebujesz kogoś obwinić
Ciśnij kamieniem w powietrze
Uderzysz kogoś winnego

 Z ojca na syna
 W jednym życiu rozpoczęta
 Praca nigdy nie skończona
 Z ojca na syna

 (A miłość... nie przetrwa czasu pocałunków)

Zrozum to
Krew nie gęściejsza od atramentu
Usłysz, co mówię
Nic nie jest takie proste, jak myślisz

Obudź się
Niektórych rzeczy nie możesz odwrócić
Jestem w tobie
Bardziej jeszcze kiedy mnie zakopią

Te dni, dni, dni biegną jak konie ze wzgórza


Tytuł oryginału : „Dirty Day”
Autor: U2


piątek, 2 sierpnia 2019

Listy

25.04.2016


Po co w Biblii są te wszystkie listy?
Przeczytałam, parę razy, dokładnie. Na moje oko zawierają one własne interpretacje piszących. A opinii innych mogę posłuchać, ale nie wydaje mi się, żeby miały być one dla mnie wiążące.
Poza tym uczniowie Jezusa tyle razy błądzili, tyle razy ich napominał i prostował im ścieżki, że nie mam poczucia, że to, co oni piszą jest na pewno „prawidłowe”.