piątek, 9 listopada 2018

Październik 2015


1 października 2015
bardzo pracowity dzień. wyszorowałam do końca podłogę, odczyściłam okno, umyłam i od nowa zagospodarowałam komodę, wstawiłam ja na miejsce i nałożyłam pokrowiec na materac. cholerstwo wstąpiło się w praniu. dwie godziny naciągałam, ledwo dałam radę, obtarłam sobie 3/4 palców u rąk do krwi, a i tak wygląda to jak pół d… zza krzaka… podobno się rozciągnie… oby.
poza tym byłam u GP, dostałam dwa skierowania.
ostatnio jadam raz dziennie, jakiś dziwny obyczaj nastał 



2 października 2015
oznajmiam, że widać koniec remontu  światełko w tunelu 
wczorajszy dzień dał mi w kość, więc już się nie zmuszam do tego, żeby skończyć dziś. poza tym w lodówce czekają prawdziwki na usmażenie 



3 października 2015
humor mi zjechał jak śnieg z dachu na wiosnę… wydaje mi się, że wszystko błędnie oceniałam… i mam bardzo złe przeczucia na poniedziałek…



5 października 2015
wczoraj mi tak źle było, że nawet mi się pisać o tym nie chciało…
dziś się próbuję wziąć w garść, dużo pracy, trochę przyjemności, mała awantura w której się nieco wyładowałam i mam nadzieję, że na dodatek przyniesie efekty, cos dobrego do jedzenia (konkretnie sałatka z alg) i jakoś może ten dzień popchnę. zwłaszcza, że wiele rzeczy wskazuje na to, że może o 20.00 nie spotka mnie straszliwe rozczarowanie… ale to się zobaczy. w razie czego na to też jestem przygotowana – będzie druga dziś w moim wykonaniu awantura.
zapisałam się do chirurga – onkologa, na listopad.



6 października 2015
a jednak mimo że nic na to nie wskazywało (oprócz moich przeczuć) jednak wczorajszy wieczór zakończył się bardzo źle.
ogólnie na razie nie wiem co robić, więc nic nie robię… popłakuje sobie od czasu do czasu, myślę cały czas o tym, ale nie działam.



7 października 2015
jakoś wiszę. jedna decyzja podjęta, druga kwestia nadal na rozstaju. no postoję sobie jeszcze tutaj, zobaczę jak jutro będę czuła…


8 października 2015

dziś się rozkleiłam i popłakałam…

9 października 2015

dziś obudziłam się w stanie olśnienia co chcę/potrzebuje zrobić. wygarnęłam. oczyściłam atmosferę, przynajmniej po mojej stronie. lepiej mi, lżej. co nie znaczy, że już mi przeszło. jeszcze jakiś czas nie przejdzie na pewno. ale przynajmniej widzę możliwość normalnego zachowania się w tej chwili.

10 października 2015
no nie jest mi w tej chwili najlepiej, choć czasem robię dobrą minę do złej gry…

11 października 2015
lepiej mi po wczoraj, spokojniej…

12 października 2015
wszystko jest jeszcze dalekie od normalności…
może dobrze, że wyjazd nie wypali.

na dodatek pada śnieg…

13 października 2015
ogólnie jest mi źle. osiągnęłam fenomen fizyki: jednocześnie dotarłam do szklanego sufitu i opadłam na dno. a przynajmniej tak się czuję…

żeby tak jak w tym wierszu, zbudować od nowa radość…

14 października 2015
wczoraj impreza. wszyscy (no prawie ;p ) mnie wyściskali, wycałowali, naprawdę się cieszyli na mój widok, wypytywali jak badania, jak zdrowie, jak samopoczucie. było fantastycznie.  ale wróciłam bardzo zmęczona, bardzo 
od dziś mam w sieci nowe dziecko.  dziś go ubierałam, przypinałam spineczki, kolczyki, kokardki i inne fatałaszki dodawałam.  już mi się podoba.  treści na razie niewiele. no i musze opracować jakąś strategię opracowywania wpisów, bo materiałów masa, pomysły są, ale czuję, że żeby z tego wpis był to wbrew pozorom jeszcze będzie wymagało pacy.

imieniny mamy – bardzo udane :) ale też wróciłam zmęczona  

15 października 2015
warsztaty były cudowne.  przytachałam do domu trzy wieńce 

oprócz tego humor nisko, więc dobrze, że chociaż przez te parę godzin nie myślałam…

16 października 2015
jak ja bym chciała umieć wybaczyć, móc już zapomnieć…

17 października 2015

zrozumiałam… wybaczyłam… w dolnych strefach stanów średnich…

18 października 2015
wczorajsza wiadomość wieczorna mnie zelektryzowała, jakbym dostała piorunem 
a poza tym … jak słodko jest czuć to ciepełko w sercu na myśl o …. 

19 października 2015
jadę do E. zaraz zaczynam się pakować. mam nadzieję, że już jutro rano nie będę chciała stamtąd uciekać… anyway – będzie ten wyjazd dla mnie dobry pod kilkoma względami.

I’ll be back on Friday  

23 października 2015
wróciłam. 

fajnie było  

24 października 2015

wczoraj naleśniki u E. mama też mi naleśniki zrobiła. dziś A mnie też na naleśniki zabiera. ;)

 26 października 2015
naleśników nie było, bo knajpę objęła cisza wyborcza… ;p zjedliśmy rybę (ja) i mięcho (A).
wczoraj mi się nic nie chciało, nawet pisać. 
dziś bardzo pracowity dzień, ale to mi się podoba. i zjadłam nie za dużo. pewnie wcześnie pójde spać, żeby się tez jutro dobrze obudzić.
dodatkowe utwory na płycie Riverside są genialne. 
nie podoba mi się tylko wynik wyborów…

27 października 2015
strasznie tęsknię… to jest jedyne co mnie dziś opanowało… tęsknota…

28 października 2015
tęsknota nie odpuszcza…
ech, przytulić się…

29 października 2015
marnie z wykonaniem jakiegokolwiek planu na dziś. ale chociaż zmobilizowałam A do zajęcia się swoimi sprawami. płuco mnie boli. tak, wiem, płuca nie bolą. to co mnie boli? nie wiem. tęsknię…

30 października 2015

wczoraj odpaliłam rakietę i teraz siedzę i modlę się, żebym się nie rozbiła o księżyc, jak kumpel Pilota Pirxa…

31 października 2015
słabo jakoś.
wkurzyłam się ponadto dwukrotnie już od rana.

prawie posprzątałam mieszkanie. prawie spakowana na czwartek. ale za to ja sama w ogóle nie gotowa.