niedziela, 5 kwietnia 2020

Czerwiec 2019


01.06.2019
Dzień Dziecka.
Fajne wyjście do lasu. J
Dużo się dziś ruszałam i dużo zrobiłam. Odpoczywałam też dużo. Wszystkiego było dużo. ;)
Mam nadzieje, że teraz będę dużo spać. ;p

02.06.2019
I już koniec weekendu…
Podjęłam decyzję : pracuje jeszcze 12 miesięcy. A potem będę wykorzystywać wszystko co się da.

03.06.2019
Ale upał…
Rano szłam do pracy kanałami. Wracałyśmy z L jeszcze inną trasą, ale była mało zacieniona.
Teraz jeszcze 2h pracy.
Nie wiem jak ja dziś poćwiczę w tym upale…

04.06.2019
Wczoraj nie poćwiczyłam. Za bardzo byłam zmęczona.
Poćwiczyłam dziś. Było ciężko, ale dałam radę.
Straszny upał. Jestem już na etapie sprawdzania co godzinę jak wygląda prognoza pogody. W domu już 26 stopni. L

05.06.2019
Dziś rano w pocie czoła (dosłownie) dokonałam zdumiewających zakupów: dwie pary butów, dwie pary spodni, trzy bluzki, dwie pary majtek, dwa staniki, dwie piżamy. 450 zł. Jestem z siebie dumna. J
Po przyjściu do pracy musiałam się umyć i przebrać, a po pracy zarządziłam lenistwo totalne na balkonie.
W domu 27 stopni. L Obiecane burze nie nadeszły. L
Jutro musze się wyspać. I postanowiłam spać w salonie, przy otwartym balkonie. Mimo że cos gryzie jak cholera. L

06.06.2019
Nie wierzę, ile dziś zrobiłam. To był bardzo pracowity dzień. Przydało się wolne w pracy. I wyspana jestem i wszystko ogarnięte. A teraz jutro i znów weekend. J

07.06.20219
Zakupy ubraniowo – obuwnicze zakończone. J
Weekend. Zreanimowałam się na balkonie, mogę coś działać.
Szkoda, że burza poszła gdzieś w świat, bo gorąco jak cholera, a ja mam prasowanie przed sobą…

08.06.2019
Zrobiłam wszystko co było w planie. J
Nawet prasowanie, bo się trochę ochłodziło. Na tle „Nad Niemnem”. ;)

09.06.2019
W zasadzie chyba powinnam się cieszyć jeśli mi się czas dłuży, prawda? Może tak szybko życie nie będzie mijać…
Fajna niedziela.
Dosyć już mam tej pracy. Na myśl o poniedziałku mi słabo…

10.06.2019
Zdaje się, że jednak urlop zacznie mi się wcześniej. J
Upał…

11.06.2019
Cholerny upał daje w kość… L

12.06.2019
Pierwsza rehablititacja. Ultradźwięki będą pomocne, już to czuję.
Wizyta u rodzinnej. Jeszcze dobrze drzwi nie zamknęłam jak stwierdziła, że bez zwolnienia to się nie obejdzie. No i do wtorku.
I dobrze. J

13.06.2019
Druga rehabilitacja – jeszcze lepiej niż wczoraj.
Dziś były trzy burze. Troszeczke się ochłodziło i jest szansa, że w nocy wywietrzę porządnie mieszkanie. Wywietrzę na chłodno, bo wietrzę cały czas. ;p

14.06.2019
Wyrwałam sobie dziurę w pięcie pod spodem. Boli jak cholera. L
Upał wrócił, choć jeszcze nie jest taki straszny jak wczoraj. Ale jutro będzie dramat. Nie ruszam się z domu.
Dzis było odpisywanie kaloryferów. Sąsiedzi mi klucze zostawili, więc miałam dwa mieszkania na głowie.

15.06.2019
Upał. Prognozy mówią, że dziś był najgorszy dzień. Oby. L
Odkryłam stronę, gdzie można obserwować burze. I teraz mam dwie obsesje pogodowe. ;)

16.06.2019
Fantastyczna leniwa niedziela. J
Miałam dziś atak towarzyskości. Napisałam smsy do miliona osób. ;p

17.06.2019
Załatwiłam dziś naprawdę dużo spraw. Zrobiłam też dużo w domu. I odpoczęłam też sporo. Jakby dzień miał ze 48h. ;)
Mama przyleciała do mnie w panice, na bezdechu, bo przez pół godziny nie odebrałam telefonu… Wytłumaczenie: że jak się mieszka z takimi sąsiadami, którzy sobie dają znaki pukaniem, że ona do kuchni weszła, to się biegnie do dziecka jak nie odbiera telefonu. A poza tym ją kręgosłup boli, więc pewnie mnie się cos stało po rehablilitacji, leżę i nie mogę odebrać. Jak jej wytłumaczyć, że powinna się leczyć? Że to jakaś zaawansowana mania/depresja lękowa/bógwico?

18.06.2019
Dziś wyskoczyłam z rehabilitacji jak korek z szampana. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że to dlatego, że mnie nic nie boli. :D
Rano pobranie krwi i zakupy.
Po południu odpoczywałam.
E znowu chora. Jest jak dziecko pierwszy raz w przedszkolu – wszystko łapie. :/
Jutro do pracy…

19.06.2019
Beznadziejnie się w pracy dziś działało.
Potem rehab.
Potem usiłowałam coś robić, ale dosyć powoli. Reszczę zostawiłam na jutro.
Grzmi. Mam nadzieję, że się zbliża, a nie odchodzi. Na burzowo.pl nie umiem tego zobaczyć. ;p

20.06.2019
Dzięn prawie odpoczynku.
Gorąco.
Gdzie te burze?

21.06.2019
Ufff, napracowałam się dziś.
Duchota. Burze gdzieś dookoła, tylko nie u mnie.
Weekend. J

22.06.2019
Odpoczywam a nadal jestem zmęczona. Dobrze, że mam jeszcze jutro…
Chyba nic nie wyjdzie z wyjazdu do E. Może i dobrze. Egoistycznie, ale…

23.06.2019
Niedziela. Raczej leniwa, choć wykonałam parę czynności typu wyrzucanie śmieci, mycie kubła, zamrażanie chleba, robienie makaronu.
Ale mi się nie chce nic. Dziwne. To znaczy nie raz mi się nic nie chce, ale dziś mi się jakoś dziwnie nic nie chce…

24.06.2019
Ale dzień! Praca. Potem rehabilitacja. Potem dentysta. Jeden ząb zrobiony, drugi jak wróce ze Szklarskiej. W domu nawet trochę posprzątałam. Nie jest źle. J
Boję się środy, ma być 35 stopni… L

25.06.2019
Uff jak upał… Szybka kontrola internetu i znikam. Nawet na balkonie nie można posiedzieć, bo tam jak w piecu… L

26.06.2019
Wstałam o piątej. Choć ciężko nazwać to wstaniem, bo prawie nie spałam. O szóstej już byłam w pociągu. Opłacało się, bo zdążyłam spokojnie na pociąg powrotny o 11! J Wyniki lekko lepsze. J Wątroba w normie. J W poczekalni była klimatyzacja!!! J W obu pociągach też. J Dzięki temu przeżyłam i jeszcze potem poszłam na rehabilitację.
Ale teraz jest 18.46, na zewnątrz 33, w domu 28 i umieram. Prawie stoje w oknie patrząc jak się cień podnosi na sąsiednim bloku… Dobrze, że dziś ostatni dzień taki, była naprawdę masakra…

27.06.2019
Rano po wyniki badań. Potem na żylaki. Kolejka była taka, że wyszłam, zrobiłam zakupy, zaiozłam do domu, wróciłam i jeszcze ponad godzine czekałam. Dostałam skierowanie na USG i zapisałam się na nastepna wizytę. W rejestracji USG spotkałam mamę DJ. Niesamowite, że mnie pamiętała. Powiedziała mi, że B nie żyje…
Potem rehabilitacja. Ostatnia. Aż szkoda.
I tylko odpoczynek. Czuję zmęczenie. Ale jutro mam nadzieję długo spać, a potem powolutku robic różne rzeczy.
Na sobotę jestem zaproszona na urodziny do A. J

28.06.2019
Wyspałam się! Prawie do 9 się wlegiwałam, choć prawdą jest, że ostatni kwadrans to pisałam do E. ;)
Caly dzień latałam jak mały pershing: zmywanie, pranie, sprzątanie, gotowanie, zakupy, bibliotega, ogarnianie różnych rzeczy. Skończyłam 19.30. ;)
Teraz odpoczynek z Listą (niestety wyjazdowa – Zakopane) a potem mam nadzieję, że będzie mi się super spało. ;)

30.06.2019
Wczoraj popołudnie i wieczór u A bardzo miłe. Ale wróciłam tak padnięta, że nawet kompa nie włączyłam, tylko ochłonęłam na balkonie i spać.
Dzis straszny upał, wszystko trzymam pozamykane na głucho. Noc będzie cięzka…