1 kwietnia 2014
jestem znów niewyspana
dzis byłam u dentysty: jeden ząb zrobiony, jeden do
zrobienia plus czyszczenie. w przyszłym tygodniu powinno sie dokonać.
cukier nadal taki sam
czy będzie wojna?….
2 kwietnia 2014
no nie mogę….
dlaczego ja właściwie nie poszłam na zwolnienie?
padam
coraz mniej robię, coraz bardziej jestem zmęczona. w tej
chwili to juz naprawde tylko absolutne minimum minimum robię….
dziś sobie kupiłam chińczyka na obiad.
kto przyszedł i to zobaczył? oczywiście moja mama. będzie
miała teraz temat do komentowania na nastepne dwa lata, jak tylko otworze usta,
że może sie odchudzam.
swoja drogą – to naprawde trzeba miec pecha : ostatnio fast
fooda kupowałam z pół roku temu i jak dziś kupiam to oczywiście sią mama
musiała napatoczyć.
ziewam tak, że zaraz chyba kompa połknę. miałam poćwiczyc
jogę, ale nie wiem, czy sie nie zdrzemnąc lepiej…
chyba zacznę znów taki plan jak w zeszłym roku wprowadzac w
życie, tylko już niestety bez biegania, bo wiadomo jak to sie skonczyło. ale
powolutku, po troszeczku. tylko trzeba go najpierw napisać porządnie.
4 kwietnia 2014
padam
i jestem wściekła
plus zniechęcona i zrozpaczona i w depresjii
5 kwietnia 2014
w pracy na zmianę dziś nabierałam energii i zasypiałam, nabierałam
entuzjazmu i przeklinałam albo wzruszałam ramionami
prosze państwa – odłozyłam kasę na kurs.
od jutra mam dwa dni wolnego, a potem dwa dni szkolenia.
6 kwietnia 2014
zrobiłam cholerny internetowy kurs. zdałam na 100% test.
całą niedziele cos robilam.
to nie odpoczynek wcale, a miało być tak pieknie…
7 kwietnia 2014
chyba jednak napisze do rzecznika praw obywatelskich…
dzis złapałam sie na tym, ze zamiast myslec przed snem o
czyms przyjemnym to ja przeprowadzam w głowie dialogi z szefostwem…
czy to nie jest znak, że trzeba uciekać?…
żadnej mądrej uwagi w sprawie P, jedynie pytania i czepiania
się. rozczarowanie dość duże. A czuje to samo.
nadrobiłam troche domowych rzeczy, poczytałam.
mail
8 kwietnia 2014
bardzo niemiłe zebranie. nie lubię jak sie zamiast
argumentów grozi, że można mi jeszcze dowalić skoro nie podoba mi sie to co
jest. i bardzo nie lubię jak się tylko pokazuje innym błedy i winy, a swoich
sie nie widzi.
dentysta załatwiony.
P jakos sie trzyma.
zaraz sobie zjem cos dobrego w nagrode i na
pocieszenie…
9 kwietnia 2014
beznadziejne szkolenie
ale poranek miałam miły: poczytałam, byłam na nordiku
ogólnie: zniechęcenie.
10 kwietnia 2014
znów jakis dziwny atak naczelnej. ona w ogóle nie pojmuje o
co mi chodzi i próbuje mi cos wcisnąć.
P wahania cukru.
kupiłam milion jajek. będzie jajkożerstwo
11 kwietnia 2014
Kongos
11 kwietnia 2014
jak nie ma naczelnej to nawet praca niexle idzie….
po robocie dużo rzeczy załatwiałam, jednej sie nie dało_
pasków brak.
troche sie naginam do roboty… bo najchętniej bym juz poszła
spać…
13 kwietnia 2014
wczoraj jakoś nic nie napisałam. ogarniałam się, byłam na
nordiku. wieczorem przyszedł A. poczułam, że on sie tez za mna stesknił. ze
trzy razy powtarzaliśmy, że musimy sie częściej widywać. ale do tego trzeba u
niego więcej czasu, u mnie mniej zachowań depresyjnych.
dzis spacer, czytanie. teraz może jednak zrobie sobie plan
dojscia do formy. a potem cos obejrzę.
ja już nie chce tu pracować… to jest jakis obłęd… ja juz w
ogóle nie chcę pracować… Najwyższy, daj wygrac w lotto…
znów cos zmienili w kokpicie…. czy ci ludzie nie maja się
czym zająć?
15 kwietnia 2014
udało mi sie uniknąć kontroli w pracy, hihihihi
przyszła paczka
ja juz chcę piątek
a dzis sobie tai chi nawet poćwiczyłam
16 kwietnia 2014
przyszła druga paczka
dziś nic nie robię…
słucham Grace Jones
17 kwietnia 2014
byłam sobie w saunie… ale relaks… ciepełko, odpoczynek, woda
mineralna, książka.
mam już posprzątane. jutro można dekoracje zrobić
18 kwietnia 2014
Nordik.
Ogarnianie.
K przyszła. Uczyłam ja obsługi szkieł kontaktowych.
a potem szykowanie….
18 kwietnia 2014
Idę zatrzymać zegar, żeby czas stanał w miejscu….
18 kwietnia 2014
ten dwudziesty pierwszy wiek trwa juz ładnych parę
lat….
18 kwietnia 2014
7,8,9
19 kwietnia 2014
Ulubiona potrawa wielkanocna? oczywiście zupa grzybowa
i nawet w połowie jeszcze nie jesteśmy
19 kwietnia 2014
sałatka: sałata lodowa, szczypiorek, rzodkiewka, ogórek
surowy, sos majonezowo-śmietanowy z czosnkiem
20 kwietnia 2014
spędziłam u mamy sześć godzin
ale jestem objedzona….
tęsknię. tak,. już tęsknię. i dobrze mi z tym. cieszę się,
że minał mi ten marazm. co z tego, że nic nie bolało, jak nic nie cieszyło.
teraz wspominam przeszłe wydarzenia i dopiero teraz sie z nich naprawdę
cieszę
21 kwietnia 2014
gdzie kucharek za dużo….
21 kwietnia 2014
trzy czwarte jajka
21 kwietnia 2014
czy to już pora na drugie śniadanie?
21 kwietnia 2014
mail
21 kwietnia 2014
pierwsze n…. agranie
21 kwietnia 2014
słoiki z pysznościami
22 kwietnia 2014
ależ dziś miałam masę spraw do załatwienia! i udało się
załatwic wszystko! ale mnie nogi bolą….
wspominam sobie… i mi się gębusia śmieje… i chcę jeszcze, jeszcze jeszcze. juz nawet może i nie więcej, ale cały czas
tak samo
23 kwietnia 2014
naczelna powiedziała dziś, że będzie dla mnie praca. cóż,
zobacze to uwierzę…
jeszcze dwa dni do soboty, a ja juz jestem tak zmęczona
jakbym przepracowała ze siedem.
jeżeli majówka będzie wyglądała tak jak mi sie wydaje, to
będzie ładnie wyglądała. ale nie cieszę się zbyt wcześnie
24 kwietnia 2014
padam….
25 kwietnia 2014
impreza się udała, aczkolwiek główna organizatorka miała
zastrzeżenia. prefekcjonistka
musiałam sie zdrzemnąc po południu, bo nie wyrabiałam. jak
donbrze, ze juz weekend…
25 kwietnia 2014
ten pamięta, kto nagrał
26 kwietnia 2014
zaśpiewam sobie chyba „Dziś są Twoje… ” a nie, nie pasuje.
ale można trochę podmnienic i będzie.
dostałam na razie jedne życzenia. od T – trochę się
zdziwiłam, ale pozytywnie.
zaprosiłam mamę na obiad. na 13. mam nadzieję, że nie przyjdzie
o wpół do 12 w związku z tym… bo mi się pranie pierze a ja jestem w dezabilu
dostałam drugie życzenia, od A miło, że pamiętała
wizyta mamy całkiem udana.
chyba sobie teraz poczytam
p.s.ten uśmiech to taki więcej na pokaz i dobra mina do złej
gry…
26 kwietnia 2014
kwiaty od mamy sa piękne
własnie dostałam życzenia od E.
27 kwietnia 2014
cały dzień spędziłam na czytaniu. zrobiłam też inauguracje
sezonu balkonowego, krótka jeszcze, bo jak słońce zaszło zrobiło sie chłodnawo.
od jutra nastepny tydzień… co za cholera, trzy dni pracy a
dwa zebrania…
28 kwietnia 2014
wygląda na to, że mam pracę na następny rok
jedno zebranie przeminelo z wiatrem… jutro kolejne. ale nawet jakos to na razie
znoszę. byc może podnosi mnie na duchu (i ciele) myś, że za dwa dni
weekend.
wizyta Americanos nawet bardziej udana niż sobie wyobrażałam
w najśmielszych marzeniach. bardzo mili ludzie.
od dziś znów jestem na diecie. głownie dlatego, że miałam
poważne obawy czy wejde w bardziej wiosenne spodnie, a raczej byłam przekonana,
że nie wejdę…. no i waga mówiła swoje… :/
dziś zamierzam zjeść/wypić 100kcal. myslę, że sie uda – dochodzi 19,
moja liczba kalorii na razie to zero absolutne. zamierzam zrobic sałatke
pomidor+ogórek+rzodkiewki+szczypiorek, a co zostanie kalorii to albo barszczyk
albo troche mleka. zapije wszystko herbata i spać. może dobrze sie składa, że
długi weekend jest – jak nie będę miec w lodówce to nie bede mogła z obłędem w
oczach polecieć do sklepu bo zamknięte będą. ha ha
29 kwietnia 2014
okropnie trudny dzień: praca, zakupy, zebranie, bieganie…
padam…
dieta się trzyma. na obiad było 300g kalafiora. zaraz pora
na kolacyjne sałaty i barszczyki plus chyba kalarepka
30 kwietnia 2014
weekend !!! nareszcie
znów troche wolnego!!!
dziś na obiad ugotowałam sobie botwinkę i zjadłam cały
talerz. okazało sie bowiem, że nie jest to tak kaloryczne jakby się zdawac
mogło. w planie 200 – 250kcal. czyli kolacja sałatowa i może kawałek makreli,
albo kalarepka, albo gorący kubek. a waga powoooooli spada.
jestem padnięta. dobranoc