Śmierć, wygodnie rozparta w fotelu, przyglądała się Jackowi.
Mężczyzna za pomocą ramienia przyciskał do ucha telefon, żeby w trakcie rozmowy
z przełożonym móc jednocześnie wypełniać tabelki w komputerze. Praca w
korporacji cholernie wyniszczała, ale Jacek zdawał się tego nie zauważać.
Podobnie jak tego, że niedawno żona odeszła z innym i tego, że w fotelu obok
siedzi zakapturzona postać z kosą w jednej ręce i jego poranną kawą w drugiej.
Ponura Żniwiarka upiła kilka łyków, po czym powoli wstała, przeciągnęła
paliczkiem po ostrzu i zbliżyła się do Jacka, przelotnie zerkając na monitor.
Biorąc zamach, pomyślała: „Deadline... Podoba mi się to słowo”.
Anna Grzeszczyk