1 lutego 2013
Długo w pracy.
Potem masa spraw: zakupy, po insulinę, buty do szewca.
Zaniosłam tez spodnie do zwężenia.
Zdecydowałam się. Spadały mi juz
przez biodra, a jak załozyłam pasek, to wygladałam jak debil, tak sie wszystko
marszczyło. Nie przytyję więcej. Mam gwarancję – spodnie. ;P
E sie zainteresowała moja dietą, bo po trzech tyg diety
1000kcal jak weszła na wagę to wazyła 3kg więcej!!! Szok!!! Ale przyznała się,
ze podjadała, choc nie słodycze i nie alkohole. Problem polega na tym, ze ona
ma rodzinę na głowie, cięzko jest nie jeść nawet przy pustej lodówce a co
dopiero przy pełnej….
W domu ogarnęłam, wyjełam wreszcie ze zmywarki, włożyłam
nowe, włączyłam pranie, ugotowałam sobie zupke na jutro i wywar z przemielonymi warzywami do
popijania – nie można przecież tych gorących kubków wciąż zapodawać, a
pomidorowej chwilowo też miałam bardzo duzo – co nie znaczy, ze mi obrzydła,
ale za szybko mi przecież pomidorowy schodzi.
Lista.
Jestem padnięta jak cholera….Na dodatek dzis cieżko z dietą.
Nie poddam się oczywiście, ale w pewnej chwili tak mnie skręcało, że masakra.
Teraz jestem juz po drugim kubku mojego wywaru, więc jest ok. Zamierzam wypić
jeszcze jeden, albo może na koniec strzelić sobie jednak ten goracy kubek.
Będzie dobrze.
1 lutego 2013
Wygrałam w konkursie
Smażony ser
2 lutego 2013
Maseczka, pranie, praca, pranie, odkurzanie, mycie kubła,
czesanie i czyszczenie uszu, drukowanie, ćwiczenie, prysznic, pisanie,
czytanie, szukanie, posciel –tak się mój dzień od rana przedstawiał.
Jesć mi się chce potworie dzisiaj. Jest źle. Trzymam sie ostatkiem woli.
Zjadłam sałatkę z jakiem na miękko i kakao na śniadanie,
napiłam się herbaty, zjadłam pół grapefruita na drugie sniadnaie, napiłam się
herbaty, ssie mnie jak nie wiem co. A do krupniczku jeszcze 45minut… i to jets
koniec na dziś. Nie wiem jak wytrzymam, ale musze wytrzymać. Mam swój wywar,
mam gorące kubki, jakos to będzie…. Musi być….
Jest strasznie, każda chwila to nieustanna walka. Ale
trzymam się. Dam radę. Przede mną herbata, kubek wywaru i goracy kubek. Musze
dac radę.
A potem jeszcze dwa dni takie….
Masakra…
Musze dac radę!!!
3 lutego 2013
Dałam rade wczoraj
Ufff.
A dzis waga
Od razu człowiekowi lżej. ;p no pun intended. ;p
Byłam u mamy.
zaraz ma wpaść K. Nie palę sie do tej wizyty. Zwłaszcza, ze
juz mnie zdązyła wkurzyc niemoznościa ustalenia sensownego terminu, w sensie
godziny.
Na razie mnie nie ssie. Teraz z nia herbatka, a potem o 16
krupniczek, potem druga herbatka.
Na razie nie jest źle. Myslę nad zazyciem długiej kapieli.
Wizyta w miarę, choc czasem to ja w ogóle nie wiem, o czym
ona do mnie rozmawia…
3 lutego 2013
Dam radę. Zaraz sie
napije swojego wywaru, a potem gorący kubek
Kąpiel była wspaniała. Skończyłam czytać „Jedz, módl się,
kochaj”. Na koniec się rozpłakałam.
Chyba mi odbiło, ale tak pozytywnie.
Medytacja mnie znów korci. Czuję, ze teraz jest dobry czas,
zeby spróbować znów. Ale musze to jeszcze …. „przeczuć” powiedzmy, bo
„przemyslec” tu calkiem nie pasuje. Ale anyway – coraz więcej rzeczy mi się
składa w tym temacie.
Dzis miałam wspaniały sen. Zajął pierwsze miejsce razem z
tym, który do tej pory tam był.
Śnił mi się M. Bardzo się uccieszył na mój widok,
przywitaliśmy się miło, rozmawialismy, na pożegnanie cmoknał mnie w policzek, a
potem jeszcze zamienilismy parę zdań i na zakonczenia jako drugie pożegnanie
pocałował mnie.
Westchnę sobie.
A dzis rano na poczcie – mail.
Chyba jestem w niebie
czy w niebie tez trzeba iśc do pracy? ;p ;p ;p
4 lutego 2013
W pracy ok, choć znów jakies zmiany będe musiała robić :/
Dziś się dobrze dietowo trzymam. Już prawie 19, a ja dopiero
jedna herbatke wypiłam i wcale mnie nie korci nic więcej. Zaraz sobie troszkę
poćwiczę, poczytam, wykapię si wtedy coś popiję „treściwszego”.
Płyta Magdy Umer
Zdjęcie
Bilet na RW i nocleg
2h mniej pracy
Czyż mozna pragnąc więcej na dzisiejszy dzień?
Chyba tylko wieczornej wygranej w Lotto ;p;p;p
5 lutego 2013
Dzis tez dam radę, czuję już.
super było zjeśc obiadek, ale to nie znaczy, ze teraz jestem
jakas wielce najedzona.
Anyway, piję druga herbatkę, potem może barszczyk i jakiś
gorący kubek.
Zniesę ;p;p;p
6 lutego 2013
Kasa za bilet wróciła :/ jasny szlag…
rozliczyłam się ze skarbówką.
zmęczona jestem, nie chce mi sie nic….
dieta ok
7 lutego 2013
Udało się zapłacić.
teraz tylko oby P była zdrowa, bo nawet nocleg już mam.
Dieta bardzo pozytywnie.
Dzien w pracy mnie wykończył, więc już nawet nie próbuje
dziś niczego robić.
Brak mi odwagi….
8 lutego 2013
Komputer padł
Pożyczyłam od mamy laptopa. czuję się jak z protezą.
Oby jak najszybciej naprawili…. oby w ogóle naprawili!!
nadal brak mi odwagi. już się cztery razy zbierałam i za
każdym razem się wycofałam…
9 lutego 2013
Wczorajszy wieczór – koszmar. P znów dostała zapaści
insulinowej. Dzwoniłam na ostry dyżur, ale tym razem na szczescie wychwyciłam,
ze coś się dzieje w odpowiednim momencie, bo miód pomógl natychmiast, po pieciu
minutach zerwała się z kolan i pobiegła do kuchni. Zjadła półtorej saszetki
jedzenia…. W drugim telefonie J powiedział, żeby jeszcze zmniejszyć dawkę
insuliny.
Zastanawiałam się w związku z tym, czy dzisiejsze party nie
przejdzie mi koło nosa, ale chyba znalazłam rozwiązanie. Dostanie zastrzyk (4
jednostki) jak wrócę, a potem nastawię sobie budzik, żeby za trzy godziny wstać
i sprawdzić czy wszystko jest ok. W koncu potem moge się wyspać w ciągu dnia.
Usłyszałam dziś, że to będzie dobry dzień. oby. poskarżyłam się jaki wczorajszy był do
kitu.
Najważniejsze, zeby P była ok. Ale i tak czuję, że kot mi
się kończy. Zrobiła się strasznie przymilna i przytulna… Ale jeszcze trochę,
proszę. Jeszcze nie jestem gotowa się z nią rozstać…
Robię sobie maseczki. Potem paznokcie.
Jak będzie wszystko w porządku to pójdę.
Zrobiłam twarz. Widać na niej niestety ostatnią chorobę i
jeszcze bardziej ostatnie niespanie, zmęczenie i nerwy.
Plus mam okres, to dodatkowo źle na mnie wpływa.
Plus jak mam okres, to jestem płaczliwa jak cholera. A to
nie pomaga na dobry wygląd.
Zebrałam się na odwagę. Napisałam. oj…. oj… oj… Ale już się
nie boję. Chyba….
Wstałam. nawet udanie
było wczoraj. R był dziwny, oj dziwny…. mialam wrażenie, ze flirtuje ze
wszystkim co ma spódnicę, tylko po to, zeby się popisać. Mam tylko nadzieję, ze
żadna idiotka się na jego piękne oczy nie nabierze. Nawiasem mówiąc opinie te
sa przesadzaone, moim skromnym zdaniem. Znam wiele piękniejszych par oczu.
Music bardzo dobra, jedzenie ok, coś tam skubnęłam.
Zaliczam do udanych.
P też w porządku, mam wrażenie, zę ta dłuższa przerwa
insulinowa dobrze jej zrobiła. Dziś w nocy zastrzyk o trzeciej…. jak ja to
przezyję to nie wiem…
Odpoczywam.
11 lutego 2013
Kawa
Tak z samego rana – bardzo milutko.
Odpowiedzi brak…
Pół nocy walczyłam z brzuchem – albo jakas niestrawność,
albo mały atak jelitówki. Jeszcze o czwartej rano czułam, ze mnie boli.
Poza tym pobudki dwie na zastrzyk i kontrolę pozastrzykową.
Ogólnie jestem zmęczona. Planuję po drugim śniadaniu
pojechać do sauny.
Sauna…. mmmmm…. super
było.Najpierw 15min grzania i pół h odpoczynku, potem 10 na 20 i 5 na 10.
Poczytałam sobie odpoczywając, „Iskra życia” Remarque. Straszne. Nie wiem, czy
doczytam do konca.
Umówiłam się do SPA.
Odpowiedzi brak… Chyba napisze ponaglenie…
12 lutego 2013
W pracy szybko zeszło, a było bardzo pracowicie, ale również
miło.
Obsesja jest officially finished I think. but I’m not sure.
Z P do wet. Wszystko ok.
Odpowiedzi brak…. i to nie jest fajne. Wolałabym, żeby była
negatywna, ale żeby była…
Zmęczona nieco, więc pora odpocząc. Nieaktywnie. ;p
13 lutego 2013
Wczoraj wieczorem A odwołał spotkanie. Lekko się
zdenerwowałam, ale tylko lekko i na krótko, przecież nie jest dla mnie żadną
nowością miejsce jakie zajmuję w jego życiu. Więc szkoda moich nerwów.
Chyba się, widzę, pogodziłam już z tym, ze taka po prostu
jestem – zawsze wybieram ze swego otoczenia osoby, które mają mnie jesli nie w
tyłku, to chociaz w pięcie. Cóż.
Odpowiedzi nadal nie było, więc znaczy, ze już nie będzie.
Mamie się odnowiły jej paranoje. Nie mam pojęcia, czy jej
wierzyć, opowieści zmieniaja się z minuty na minutę i przybywa im wciąż nowych
zaskakujących szczegółów. To zresztą też wiem nie od dziś, ze tak ma.
Czy to jest pogodzenie się, czy rezygnacja?
I czemu w sumie chce mi się płakać?….
14 lutego 2013
Wczoraj wieczorem obejrzalam hurtem ostatnie trzy odcinki
SFU, przepłakalam przy nich te prawie trzy godziny i jakby mi się lepiej
zrobiło. W każdym razie spokojniejsza jestem.
Choć gdzieś w głębi już narasta we mnie smuteczek, że za
parę dni znów będę tęsknić i wygląda na to, że będę tęsknić bardzo długo…
Nie pomaga fakt braku jakiejkolwiek reakcji….
A przyjdzie niedługo. Walentynki spędzimy więc razem,
parafrazując nieco Martynę Jakubowicz. Dziwnie, nie?
Sprzątałam dziś w szafach, zrobiłam parę półek wolnych,
zaczełam likwidowac piwnicę.
14 lutego 2013
Komputer naprawili
Pochwaliłam się za bardzo z tym kompem. Wczoraj nie chciał
się w ogóle włączyć. Potem się wyłączał. Dziś nie działa żaden dźwięk z
internetu. Ma zaraz przyjśc facet zobaczyć, co jest.
Martwię się M. Nie odzywa się w ogóle. Nie wiem, czy jest
tak chory, czy wyjechał już. W takich chwilach mocno mnie ta jego wada wkurza.
Ale głównie po prostu się martwę.
Wczoraj wieczór z A bardzo miły. Zmienił się tak bardzo. Na
korzyść. Tyle że ja się boję już zaufac….
Smutno mi. Ze wszystkich wymienionych powodów.
To jednak prawda, ze najgorsza nawet wiadomośc jest lepsza
od niepewności. Już koło 20 wczoraj zaczełam odzyskiwac władze umysłowe, bo
przedtem to juz faktycznie umierałam.
To mi pokazało bardzo jasno (nie żebym miała jakies
wątpliwości wczesniej ;p) siłę moich uczuć.
No cóz, no jest xle – choroba razy dwa. Oglednie okreslona,
ale między linijkami wyczytałam, że zwłaszcza ta druga choroba nie jest czymś
nieistotnym.
Wyjazd odwołany.
Posyłam wsparcie, ale jak ja mało mogę….
Chciałoby się napisac „My heart goes to you” bo tak sie
czuję – jakby mi serce wyszło i pobiegło w wiadomym kierunku. Pewnie to napiszę
nastepnym razem.
Musze wziąc się w garść i wziąc się do konkretnej roboty.
Praca czeka, dom trzeba ogarnąć. Wczoraj przecież nie zrobiłam nic – ryczałam,
wyżerałam zawartośc lodówki i czytałam, zeby nie mysleć.
16 lutego 2013
Ogarnełam dom, popracowałam trochę, poczytałam co nie co.
Znalazłam w internecie kilka słodkicch/zabawnych „Get well”
kartek. Wyslę.
Trzymam sie całkiem dobrze, choć martwię się nadal. Ale już
tak na spokojnie. Nie szaleję… z niepewności, bo to o to chodziło.
17 lutego 2013
P dzis znów miała problemy. Ta cukrzyca jest w ogóle nie do
opanowania jakas. Juz myslałam, ze bede na kroplówke jechać, ale jakos sie
udało.Mam zmniejszyc dawke do trzech.
Mama nadal w panice wodnej.
Humor w dolnej strefie stanów średnich albo gorzej.
18 lutego 2013
Dziś lepiej, pod każdym wzgledem.
W sumie się wyspałam. P około 5.30 zaczęła wprawdzie po nie
łazić, mauczec i sie wdzięczyć, ale… Ona się tak słodko potrafi przymilać Dzis wykorzystywał mój nos leżący na poduszce
do drapania się po głowie
Zaniosłam mocz do badania – przed zastrzykiem – żadnego
cukru. Lekarka kazała zmniejszyc jeszcze dawke do 2,5 ale za kilka dni. Nie
wiem, czy wytrzymamy tyle z P, bo dzisiaj po 3 też nie było za ciekawie, choc
nie az tak xle jak wczoraj.
Zrobiłam zakupy, odebrałam szkła, puściłam lotka. Takie tam.
Wyprasowałam, popracowałam trochę. Ugotowałam pyszna zupe
marchwiową ze zdrowej marchewki. I dziś jak na razie udało mi sie przyhamowac
szaleńswo jedzeniowe okresu kolacyjnego.
Teraz trochę sie rozgladam po necie, potem mam zamiar
poczytać, może kąpiel i na pewno ER.
Bilet przyszedł
Jakby jeszcze przyszły wieści od M, to już byłabym całkiem
zadowolona z dzisiejszego dnia, może nawet szczęśliwa. Ale zdaję sobie sprawę,
ze ma teraz pilniejsze sprawy na głowie, niz odisywanie na moje maile.
19 lutego 2013
Śnieg, śnieg, śnieg!!!
Ja już nie chcę, naprawdę…. wiem, ze jest nadal luty, lekko
po połowie, ale co z tego? nie może byc juz przedwiośnie?
Jestem w miare wyspana. Popracowałam, ale staram sie
odpoczywać.
Hahaha, adwokat zadzwonił i odłozył spotkanie. A co nowego?
P dzis po zastrzyku w ogóle żadnych rewelacji. none, nada,
null. a juz jest trzy godziny. nie pojmuje tego. ale dobrze, niech tak będzie.
własnie odsiedziała mi na kolanach a teraz poszła spać.
Zbliżam się bardzo powoli do końca „Song of Susannah”. Czuję,
ze to będzie niezła jazda, najlepsza jazda mojego życia czytelniczego. I to
chyba nawet już w tym tomie. a jak nie to w ostatnim na pewno. ccos czuję, ze
będe wyzywać Kinga jeszcze lepszymi słowami niż sotb. Ale powoli. powoli.
Wieści są niezłe i dotarły do mnie wczoraj. wprawdzie nie
bezposrednio, ale najwazniejsze, zę sa dobre. musze trzymac na wodzy swój
egoizm.
Nie chce mi sie pracować…. F……k jak mi sie nie chce.
za to napisałabym coś. ale nie moge sie zabrać…
20 lutego 2013
A dziś spędziłam dzień w SPA. Super było, najpierw zabiegi
na ciało, a później na twarz. Czuje sie rozpieszczona.
Poczytałam trochę przy pysznej zielonej herbacie.
A rano zajełam sie kwiatami – cztery małe i dwa ogromne
obrządzone. Reszta może jutro.
Zaraz sie biore za ogladanie ER.
21 lutego 2013
Znów obrobiłam parę kwiatów. Zostały mi jeszcze trzy –
jeden, który bedzie problemem, jeden, któremu cos jest i boje sie go dotykac i
jeden, z którym nie wiem co zrobić.
Dziś do dentysty, o matko!!!!!
22 lutego 2013
No i proszę, wczoraj wizyta u dentysty – czysta
przyjemność. Moja pani dentystka jest
aniołem. Zrobiła mi górną prawa ósemkę –
nawet raz mnie nie zabolało. Została mi jeszcze szóstka, pójde wkrótce. I usune
kamień też. Za trzynastkę, o!!
dzis nastepne dwa kwiaty ogarnełam. został jeszcze tylko
ten, co nie wiem, co z nim zrobić.
Komputer wreszcie naprawiony.
Juz mi się nic nie chce, zaraz oglądam ER i tyle.
Ładnie mi idzie kolejna część diety, choc dzis czuję, ze
będzie cieżko na herbatce wytrzymac. może pozwole sobie na bulionik albo
barszczyk.
23 lutego 2013
troche pracy wykonanłam.
dużo poczytałam.
jak dobrze jest zjeśc normalny obiad. oby mnie jak najdłużej trzymał.
jeszcze poczytam, a potem albo Allen, albo ER, albo jedno i
drugie.
Chyba mam ostry atak niechęci do pracy….
A własciwie to juz zaczyna przechodzić w stan chroniczny…
Choc nie jest jeszcze tak źle jak w przypadku wielu moich
koleżanek i kolegów z pracy.
Ale jak sobie pomyśle, ile mam jeszcze do emerytury to mi
słabo. To jest chyba ten problem – jest fajnie i pewnie będzie fajnie jeszcze
pare lat. Załamuje mnie perspektywa, ze to jeszcze TYLE lat i będę staruszka
nietrzymającą moczu, a będę musiała się o szóstej zrywac do pracy…
25 lutego 2013
Załamka wczorajsza była totalna. Zakończyła się tym, ze
nawet dieta się załamała. Wczoraj miałam skończyc na obiedzie, a potem zjadłam
jeszcze kanapke ze sledziem, druga z ryba i ogórkiem, dwa talerze zupy
pomidorowej z makaronej i jajko na twardo.
Plus rozwaliłam chyba do końca ten ząb. Nie daje się
dotknąć. W łasciwie nie gryzę tylko mymlam i połykam. Jest z tego pewna zaleta
– jem tak wolno, ze wstaję zmęczona i w związku z tym najedzona. Dziś próbuje
oczywiście wrócic na właciwe tory.
Załamka na temat „jak długo” trwa nadal. Na dodatek jutro
cholernie duzo pracy mama, a potem jeszcze ten adwokat. Ale chce miec to już z
głowy.
Ogarne dom lepiej.
25 lutego 2013
Ogarnełam dom.
Ząb milczy, tfu tfu tfu.
Przeglądnełam blogi, swoje i cudze.
Pouczę się hiszpańskiego, dawno nie zagladałam do niego.
25 lutego 2013
Nawet mi nieźle poszło.
Teraz poćwiczę, poczytam, wykapię się i zrobię sobie jakis
gorący kubek.
Teraz prasowanie…
No i już.
Włączylam jeszcze pranie.
Teraz ER.
Dzis czuję, ze dieta będzie utrzymana.
yyyyy, nie chce mi się
napisze jutro ;p
27 lutego 2013
Wczorajszy dzień był masakryczny. W pracy jakąs szalona
ilośc godzin, potem ledwo obiad zjadłam, poleciałam do adwokata. Ten jak zwykle
albo wychodzi przed orkiestrę albo zaczyna grac jak wszyscy skończyli. Ale
kwestie zostana rozwiązane, może juz w następny wtorek.
Potem byłam juz tak zmęczona, że tylko ER.
Dziś dzień w miare normalny. ogarnełam się, ugotowałam zupę
z porów, pograłam na gitarze, zaraz poćwiczę, wykapię się, poczytam, zjem
napoleonkę.
A potem ER. Troche obsesja
28 lutego 2013
Totalnie nic mi sie nie chce. No może tylko jeść i czytać. …