Najpierw zauważyła, że zniknęła jego szczoteczka do zębów.
Myślała, że może sama ja wyrzuciła, choć było to mało prawdopodobne. ale zawsze
bardziej prawdopodobne niż to, że sama zniknęła.
Następne były płyty i koszule. Po jednej dziennie. To był
etap kiedy wymieniła zamki, bo stwierdziła, że ktoś się włamuje i kradnie.
Nic się nie zmieniło, jego rzeczy znikały nadal. To wtedy
właśnie przyszło jej do głowy, że on je po prostu zabiera tam do siebie,
gdziekolwiek teraz jest.
- Zabierzesz też mnie? – zapytała pewnej bezsennej nocy,
która spędzała płacząc i wpatrując się we wspólne zdjęcia.
Coś lekko dotknęło jej policzka, tak jak on to zwykł robić.
Kiedy następnego dnia z łazienki zniknęła jej szczoteczka do
zębów, uśmiechnęła się pierwszy raz od pogrzebu.