1 maja 2014
wczoraj była totalna porażka z jedzeniem, ale dzis nawet nie
były duże konsekwencje: 0,1kg.
dziś poćwiczyyłam bardzo dużo i róznych rodzajów. na razie
jeszcze nic nie jadłam, juz czuję, że dotrwam do kolacji. trzeba będzie na
razie jeść wszystkie kalorie na kolację, bo inaczej znów będzie klęska.
poza tym ogarnełam siebie i dom i inwentarz i poczytałam,
więc dzień ogólnie udany. bosko jest nie musieć nic robić…
2 maja 2014
dziś piękny spadek wagi
poćwiczyłam, zrobiłam sobie SPA, poczytałam baaardzo dużo –
super dzień.
jak to fajnie miec wolne….
3 maja 2014
wczoraj z jedzeniem się nie udało zupełnie…. :/ dzis
przychodzi A to też pewnie za duzo trochę zjem, ale staram sie pilnować. na
razie zjadłam jajko, pół pomidora, ogorka małosolnego i szklanke mleka. zaraz
bedzie drugie sniadanie: plaster białego sera, rzodkiewka i kawałek surowego
ogórka. na przyjście A mam zamiar zrobic spaghetti, rizotto, smazone warzywa i
sałatkę, plus koktail i budyń.
trochę ogarniam dom, trochę czytam, jest dobrze…. szkoda, że jutro ostatni dzień 4 maja 2014
tęskni mi się bardzo
do pracy mi się nie chce iść bardzo
i w ogóle jest tak sobie…
5 maja 2014
dziś o 13.50 odeszła moja ukochana maleńka słodka P….
6 maja 2014
Jesus, Jesus help me
I’m alone in this world
And a fucked up world it is too
Tell me, tell me the story
The one about eternity
And the way it’s all gonna be
7 maja 2014
I grieve…
9 maja 2014
Smutno….
10 maja 2014
mój obiad to miłe.
11 maja 2014
It’s been almost a week….
I have to try and get my shit together…
Dwa słowa…
14 maja 2014
… Peter Gabriel
16 maja 2014
cała publiczność śpiewała refren
19 maja 2014
trzeba próbować …. life carries on jak spiewa Peter Gabriel.
weekend przepracowałam. ledwie jestem zywa.
od piątku jestem tez znów na diecie. w piątek 100kcal,
sobota i niedziela 200, od dziś jestem na 300 do środy. chyba wybrałam dobry
czas. schudłam juz prawie 4kg i jestem w dolnej strefie nadwagi, prawie
granicznej tak naprawdę.
dzis spróbowałam przejśc przez dzień normalnie, aczkolwiek
nie w pełnym wymiarze czynności. jakoś poszło. jeszcze kąpiej sobie zrobię, a
potem na kolację moge jeszcze zjeść 96kcal.
tęsknię…
20 maja 2014
pokłóciłam się dzis znów z szefostwem. mam jutro pracować
10h, chyba żart.
za stara juz jestem. na wszystko.
dziś maja zabrac kwiata, w sumie niedługo. ciekawe czy akcja
dojdzie do skutku.
trzymam dietę, choc już teraz to jestem dość głodna. mam
zamiar na kolację zjeść trochę kalafiora, troche szparagów, kanapkę. zobaczymy
jak to kalorycznie wyjdzie. mam dużą ochote na pomidorową gorący kubek, ale nie
chcę przekroczyć 360kcal.
być może jutro będe świętować zrzucenie 5kg 21 maja 2014
dżizas jakie to życie jest męczące…
przekroczyłam 5kg.
22 maja 2014
ogarniam się trochę
wczoraj nie dałam rady z dietą, co od razu było dzis wiadać
na wadze. dzis na razie się trzymam.
chciałbym, żeby maj sie juz skończył…
umieram na upał…
24 maja 2014
ufff, uffff… ale dobrze dziś szło i na jutro mało zostało,
na parę godzin.
S odpisała wstepnie.
idzie straszna burza.
25 maja 2014
praca skończona. zarobiłam niecałe 2tys. to nieźle. teraz
trzeba odpocząć.
dziewczyny mi dużo dzis róznych rzeczy powiedziały. jednak
nie ma to jak z kims porozmawiać, od razu się człowiekowi rozjasnia w głowie i
może choc jakies pytania zadawać. 25 stało się bardzo ważna liczbą.
jeść, pooglądac coś, odpocząć…. gdzie ten urlop cholera,
dlaczego jeszcze tyle do niego??!!
26 maja 2014
pracowity dzień. oprócz pobyty w pracy ( na szczęscie
krótkiego ) zakupiłam ziemie i odzywke do kwiatów i obrobiłam znaczną część
towarzystwa. podlałam, zamiotłam, pranie, zmywanie, prasowanie, zaniosłam
drukarke do naprawy, wycierałam kurze,gotowałam – no po prostu budziałm dom z
letargu.
zaraz chyba sobie zamówie ksiązkę przez internet. miałam
zrobic większe zamowienie, ale się zorientowałam, że kasy nie mam…
czwarte podejscie do kwiata dziś….
26 maja 2014
zabrali kwiata a ja ryczałam pół godziny…
dojechał, juz miałam sygnał.
everything’s gonna be allright cos God is on my side
zaraz R przyjedzie jeszcze po rzeczy po P.
27 maja 2014
poparzyłam podniebienie. i nie wiem, czy coś się dodatkowo
nie wdało w to poparzenie, bo aktualnie mam 37,5 i powiększone migdały i węzły
chłonne. boli jak cholera. jak jutro nie będzie choć troche lepiej to trzeba
chyba zasuwać do lekarza.
B rozmawiała w mojej sprawie z szefostwem. kto wie, może coś
w tego będzie.
ogólnie mi źle…
ide jakies przeciwbólowe coś połknąć, bo sie wścieknę, głowa
też mi pęka, bo pół godziny wypłakiwałam się kolezance.
27 maja 2014
a w ogóle to mam atak depresji… od wczoraj. powazny.
28 maja 2014
głowa boli, podniebienie boli
depresja nie odpuszcza
3/4 dnia w robocie, pozostały czas przespałam
źle
29 maja 2014
depresja i choroba i okres
dobijcie mnie
30 maja 2014
przeczytałam całość. parę zaskoczeń, ale nic negatywnego.
raczej kolejne potwierdzenia moich wyobrażeń.
N napisał, tak długiego maila, aż się wzruszyłam.
A milczy.
jest tak sobie…
30 maja 2014
mail od M. jakie to miłe
a może ja mam fibromialgię?
30 maja 2014
drugi mail
31 maja 2014
zagłosować na Marksa….
31 maja 2014
zatrzymałam się w spadaniu. maile od M zawsze maja taki
skutek.
N pomaga, stara się.
K milczy – co mnie martwi. A milczy – co mi sprawia
przykrość.