1 listopada 2014
święto zmarłych…
jakos na razie dziwnie mi, nie chwyciłam nastroju. kto wie,
może dopiero wieczorem chwycę…
chyba jednak pójdę na to targowisko próżności, obym była w
stanie się z niego wyłączyć…
3 listopada 2014
Lepiej mi.
Czy musze pisac dlaczego?
Jeszcze wciąż dzis jest to bardziej ulga niż radość, ale juz
tej radości całkiem duzo jest. teraz chodzi tylko o to, żeby to trwało, bo
spadki mnie dobijają…
4 listopada 2014
konieczność pójścia jutro do roboty wywołuje u mnie odruch
wymiotny…
5 listopada 2014
przeżyłam robotę. trzymam się myśli, że juz za dwa dni
weekend. myślę też już o następnym weekendzie. nie wiem juz sama jak mysleć,
ostatnio nie myslałam, to potem połowy rzeczy nie zrobiłam i w ogóle… za dużo
się też boję z kolei mysleć, żeby się nie zawieść… a złotego środka nie moge
jakos osiągnąć…
6 listopada 2014
dziś lepiej w pracy.
była też miła niespodzianka.
więc jakos się nawet toczę.
myslę już o weekendzie, tym i nastepnym
7 listopada 2014
jestem padnięta. ciężki był ten dzień. ale już weekend.
teraz idę spac, a od jutra myslę intensywnie, i działam też, w kwestii
nastepnego weekendu
8 listopada 2014
nawet się nieźle miewam.
pracowity poranek. miłe przedpołudnie. relaksujące
popołudnie. zaraz będe czytać, a potem oglądać różne rzeczy.
a jutro też wolne. bo zapomniałam zabrac pracy do domu z
roboty ha ha
9 listopada 2014
Ile to róznych ciekawych rzeczy człowiek sie dowie jak
uwaznie czyta
dziś słucham grunge ballads. czasem mi się płakać przy nich
chce…
troche się boję next week… od początku do końca, najbardziej
końca…
10 listopada 2014
postanowiłam, że w tym tygodniu robię tylko to, na co mam
ochotę.
przymierzyłam zimowe spodnie. oddychac się nie da… trzeba by z kilo zrzucić w tempie szybkim ;p
pozytywna wiadomośc odnośnie weekendu. oby takich
więcej.
11 listopada 2014
depresja mnie łapie.
wieści już wcale nie sa takie dobre
innych nie ma
a poza tym jakaś taka ostateczność i końcowość wszystkiego
do mnie dotarła…
16 listopada 2014
naładowałam baterie
było fantastycznie
chcę jeszcze, chcę znów, chcę więcej!!!!
cos’ nothing else matters
17 listopada 2014
na krótko pomogła ta cała akcja. chyba jednak apetyt miałam
za duży i tylko się oszukiwałam, że wystarczy mi maleńko. głupia jestem,
dostaję więcej niż kiedykolwiek marzyłam, że dostanę i jakos sie tym nie umiem
cieszyć… do bani.
na czwartek mnie wyznaczyli na pobranie szpiku.
miotam się, wiem.
19 listopada 2014
łeb mi dziś chciało rozwalić. dwa nurofeny forte nie bardzo
pomogły. teraz juz jest lepiej.
jutro pobranie.
pisze maile. tesknię.
nieco mi depresyjnie…
23 listopada 2014
nadal mnie boli biodro po pobraniu szpiku. niby to normalne
z tego co czytałam.
przy stole siedzą aktualnie toczeń, białaczka i chłoniak.
gramy sobie w brydża.
na jedynym interesującym mnie jeszcze froncie trwa cisza.
25 listopada 2014
Wczoraj humor mi sie poprawił i staram się tego trzymać.
Jeszcze tydzień i może wreszcie coś będzie wiadomo.
Cholernie długo.
Staram się planować rózne rzeczy, np jutro kupowanie
bakalii, a w czwartek odbiór kasy za okna.
Energatycznie marnie. Niewiele co udaje mi się zrobić.
26 listopada 2014
We are born alone and we die alone…
27 listopada 2014
sześć dni…
pisać – nie pisać? na razie nie piszę… napiszę jak się coś
dowiem… chyba że nie wytrzymam…