… czyli kontrola w firmie.
Uwaga, będę wylewać jad.
1. Nie
dano mi dziś spokojnie pracować bo kazano wypełniać ankietę i mam tu na myśli,
ze po prostu wyciągnięto mnie w pół zadania za bety zza biurka i kazano
natychmiast w dyrdy rączym kłusem lecieć dwa piętra wyżej na ankietę
2. Nieważne,
że czegoś tam nie zrobię, że jestem w połowie, że mówiłam, ze zrobię tą
cholerna ankietę za 20 minut
3. I
to wielokrotnie, bo po kolei zaglądało do mnie z tym samym pytaniem całe
szefostwo i przyległości
4. Ankieta
była durna bardziej niż but z lewej nogi
5. W
ankiecie nie pytano o ŻADNE rzeczy ważne w mojej pracy
6. Pytano
o głupoty
7. Najważniejsze
wydaje się być nie to co robimy i nie to, jakie wymierne efekty to przynosi,
ale jak to badamy, jakie robimy podsumowania i jak wyciągamy wnioski
8. Rozwaliło
mnie hasło „ewaluacja ewaluacji”
9. To
chyba żart jakiś jest
10. A
wszystko odbywało się w zalewie miodowo – cukrowej
11. Nikogo
nie interesują moje działania i osiągnięcia, najważniejsze jest, żeby to było
zewaluowane, najlepiej wszerz, wzdłuż, w poprzek, pionowo, poziomo i na
kolorowo
12. Papier
wszystko przyjmie, ale mnie to naprawdę wkurza
A poza tym mam 38 stopni gorączki i najchętniej
poszłabym na zwolnienie. Powinnam tak w sumie zrobić. Przecież i tak nikt mi
nie podziękuje za to, ze będę jutro przez półtorej godziny odpowiadać na równie
durne pytania tylko tym razem ustnie.
I wszyscy maja w d..pie moja pracę i czy się wyrobię
ze wszystkim, więc co za różnica, jak przez następne półtora czy dwa tygodnie
nie przyjdę wcale do roboty, tylko będę leżeć pod kocem, słuchać radia i czytać
wszystkie książki po kolei.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.