Słyszałam kiedyś, że człowiek zawsze wybiera to samo,
bo się z tym dobrze czuje. Chyba to prawda. Ilu z nas idąc do restauracji
przejrzy całe menu, a potem i tak zamówi rybę w pięciu smakach, bo to najbardziej
mu smakuje? Ja przynajmniej mam takie tendencje.
Może to się zmienia z wiekiem, kiedyś byłam bardziej
chętna do eksperymentów i próbowałam różnych rzeczy.
A może po prostu tak się objawia dorosłość? Że wiemy,
co lubimy i nie szukamy lepszego, skoro coś jest dobre?
Psycholodzy, terapeuci itp. mówią jednak, że to się
też tyczy związków międzyludzkich, czyli ile razy byśmy się nie
żenili/wychodzili za mąż, zawsze wybierzemy i tak tego samego faceta/tą sama
kobietę. Może będzie miał wąsy, albo będzie miała dłuższe nogi, ale to będzie
ta sama osoba. Ci specjaliści od ludzkiej psychiki twierdzą ponadto, że
wybieramy zawsze matkę/ojca.
I to już może być problem, bo (zadam kolejne pytanie)
ilu z nas ma idealnego ojca/idealną matkę? Gratulacje i wyrazy zazdrości dla
tych, którzy podnieśli rękę!
Co nie zmienia faktu, że jak się zastanawiam nad swoim
życiem, to stwierdzam, że to jest racja. Zawsze wybierałam sobie facetów,
którzy byli niedostępni , nieuchwytni, egocentryczni, skupieni na sobie. Jak
mój ojciec.
Z przyzwyczajenia. Wybierałam coś, co znałam. Ale nie
byłam z tym szczęśliwa. Bo chciałam czegoś innego.
A jak można dostać cos innego od kogoś takiego samego?
Nie można.
Zaakceptowałam, że dokonuje takich właśnie wyborów. I
nie spodziewam się od swoich wybranych czegoś, czego nie mogą mi dać, bo tego
nie mają.
Poza tym – przecież ja zawsze chcę tego, czego nie
chcę. ;) Więc w czym problem? ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.