2 kwietnia 2015
wczoraj był u mnie A. fajnie było, pogadaliśmy, zjedliśmy
sushi. było niezłe, ale nie tak dobre jak z mojego ulubionego sklepu rybnego.
wygląda na to, że śniadanie wielkanocne będzie u mnie. to
będzie bardzo ciekawe doświadczenie.
nie chce mi się nic. pooglądam ER.
4 kwietnia 2015
uprawiam słodkie lenistwo…
8 kwietnia 2015
nie piszę bo jakoś nie ma o czym…
humor niski..
10 kwietnia 2015
weekend
na razie przygnębienie mnie nie opuszcza
dziś śniło mi się całe moje życie… obudziłam się strasznie
zmęczona. wniosek: nic dziwnego że i w realu jestem taka zmęczona, po przeżyciu
tego wszystkiego.
11 kwietnia 2015
słabizna jestem… nic mi się nie chce… rano się budzę, myślę
co zrobię, a potem przychodzi 15 – 16 i ja już jestem nie do życia… nie wiem co
jest…
liczę na to, że to ostatnie dwa tygodnie takie intensywne w
robocie…
13 kwietnia 2015
czuję jak się rozsypuję… nie pierwszy raz, nic nowego…
potrzebuję stałości, wiem to nie od dziś… takie empty spaces źle na mnie
wpływają…
dziś jest ten dzień od kiedy zaczynam się za siebie brać.
zrzucam wagę, rzeźbię sylwetkę, dbam o urodę. dbanie o urodę już mam prawie
ustalone i wprowadzone w życie, muszę jeszcze tylko włosy skutecznie pilnować,
bo mi to czasem umyka. od dziś zrzucam wagę, bo to co zobaczyłam dziś na
wyświetlaczu mnie dobiło. rzeźbienie nieco później.
a więc ćwiczenia na razie tak jak dotąd, tzn chcę powrócić
do stałego tygodniowego rytmu, ale to w czerwcu pewnie mi się uda tak na maxa,
więc teraz tak jak się uda.
a do czerwca zrzucanie wagi przy pomocy diety. tej co
zawsze, bo jak się jej trzymam to daje efekty. na razie się oczyszczam, na
kolację 100kcal w postaci sałatki.
14 kwietnia 2015
na razie dobrze mi idzie. trzymam się planu. kolacja za
godzinę, 200kcal to sporo, powinno być dobrze. są też pierwsze efekty.
16 kwietnia 2015
wczoraj było krótkie załamanie diety. środa jej nie
służy. dziś już jadę z koksem dobrze mi idzie.
jestem nastawiona psychicznie na te kilka dni, które będą
trudne emocjonalnie. a potem mam nadzieję na coś miłego.
17 kwietnia 2015
smutno… ciężko… byle przetrwać…
18 kwietnia 2015
wściekle zimno się znów zrobiło.
staram się trwać.
podjęłam pewne decyzje odnośnie przyszłego tygodnia.
dziś po południu będę grać w scrabble
19 kwietnia 2015
dziś usiłowałam mamie coś poradzić na co usłyszałam „Patrz
jak się role odwróciły, teraz ty mi doradzasz, a przedtem ja co mówiłam w
kwestii K, że będziesz się kiedyś z tego śmiała”. jako żywo, nie pamiętam. ale
jeśli ona moje obecne rady znajduje tak pomocnymi, jak ja jej ówczesne
stwierdzenia, to czas się zamknąć i w ogóle nie odzywać.
20 kwietnia 2015
ostatni tydzień pracy w starym trybie…. urlop by się
przydał…
liczę na fajny weekend. czekam na odpowiedź, a w brzuchu mam
motyle…
dziś dentysta, jutro gastroskopia.
22 kwietnia 2015
wczorajsza gastroskopia – mały koszmar. dałam radę, ale
nadal mi się dziwnie oddycha i przełyka.
ale jestem dziś bardzo szczęśliwa, gębusia mi się śmieje na
całego. jest plan na sobotę, od jutra
się pakuję
23 kwietnia 2015
serce mnie boli… może z nerwów przed sobotą? wolałabym mieć
więcej pewności, to jasne… ale jednocześnie cieszę się strasznie i już się nie
mogę doczekać i sobie marzę i myślę…
już się totalnie na niczym nie mogę skupić więc zaraz
włączam swój dance workout i dam czadu.
bilet kupiony, wszystko do spakowania leży na kanapie, na
twarzy uśmiech, w brzuchu motyle.
normalka
happy, happy, happy
26 kwietnia 2015
wczorajsza ogromna radość wieczorem została zmącona
smutkiem…
nie zdążyłam poznać, a już muszę żegnać. nawet opłakiwać w
sumie nie mam prawa. ale dziękuję… wiadomo za co…
27 kwietnia 2015
wolny dzień, ale rozkosz….
no i trochę jakoś też nastrojowo lepiej, mniej się martwię.
ale trzymam rękę na pulsie i będę nadal trzymać.
jutro ma być zimno i deszczowo, więc polecę zaraz do lasu na
Nordic.
29 kwietnia 2015
jakaś jestem straszliwie zmęczona od kilku dni, całkiem nie
wiem czemu…
i tęsknię, i trochę się martwię, i czekam na wieści…
30 kwietnia 2015
słucham Przemka Raminiaka. cztery utwory bardzo dobre
już po wszystkim… cieszy mnie to.
dziś pizza z A. byle mnie nie przeziębiło tam. jak coś, to
lecę do domu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.