1 października 2016
Dziś oddaję się całkowicie marzeniom i przenoszę w całkiem
inny świat.
Wrócę jutro, papa.
2 października 2016
Fajnie było.
Musze to powtórzyć.
3 października 2016
Miotam się między beznadziejnością rozstania a poczuciem, że
dobrze mi ono zrobi… A może nie tylko mnie.
4 października 2016
Wieje jakby się kto powiesił. Głowa mnie boli. Smutno mi.
5 października 2016
Udało mi się załatwić dermatologa. Jeszcze dwa papiery i
będzie komplet.
Och, jak to miło dostawać takie maile jak wczoraj…
7 października 2016
Wczoraj nawet nie miała siły tu wejść… Strasznie jestem
zmęczona…
Za to dziś znów bardzo miły mail. Niech tak trwa, proszę…
8 października 2016
Cały dzień bym najchętniej spała. Ale zmuszam się do jakiejś
aktywności.
Tęsknię…
9 października 2016
Skończyłam układać puzzle!!!
Wszystko przyklejone, dziura załatana, zalakierowana. Stoi i
wygląda.
Dodając do tego dzisiejszy mail – happy
10 października 2016
Padam na twarz…
12 października 2016
Nie miałam siły wczoraj nawet się tu zalogować…
Wizyta u lekarza bardzo pomyślnie. Wyniki lekko w dół, leki
bez zmian. Dał zwolnienie, kazał nabierać sił.
Zawiozłam papiery do wydziału niepełnosprawności.
Dziś cały dzień śpię.
Tęsknię…
13 października 2016
Powoli dochodzę do siebie. Dziś nawet posprzątałam w
salonie. Łącznie z myciem kanapy w środku. Byłam też na krótkim spacerku z
reklamacja tuszu do komputera. I pranie zrobiłam.
Tylko że tęsknota mnie zżera…
14 października 2016
Dziś znów mi gorzej… Mam wrażenie, że depresja mi się spod
leków przebija… Uodporniła się cholera, czy co?…
15 października 2016
Tęsknię i mi źle…
16 października 2016
Poćwiczyłam – to mi zawsze dobrze robi.
Zimno w tym domu.
Depresja dokucza.
Tęsknię.
17 października 2016
Bardzo miły mail dziś rano
Posprzątałam, wyprałam, byłam na spacerze. Za chwilę trochę
popracuję, a potem relaks przy serialu.
18 października 2016
Od rana poszalałam robiąc różne rzeczy, a teraz oklapłam.
Ale może uda mi się nie poddać i zrobić ćwiczenia, kąpiele i smarowania.
Dostałam wezwanie na komisję, 24.10.
19 października 2016
Nie ma, nie ma, nie ma…
I tego nie ma, i tego nie ma i tamtego też nie ma…
Jak żyć z takim niemaniem?…
20 października 2016
Przeżywam jakieś załamanie pod tytułem „aaa, wszystko mi
jedno”… I kolejną fazę niby akceptacji, że niektórych rzeczy nie mogę mieć.
Niby akceptacji, bo wiem z poprzednich doświadczeń, że to jest chwilowa
akceptacja. Choć może tym razem tak nie będzie.
Dziś się spodziewam odwiedzin A. Przegadamy?
21 października 2016
Zrobiłam zakupy.
Zaczęło padać.
Gotuję.
Sensu nie widać.
22 października 2016
Dziś wyczytałam, że depresja może być skutkiem niewłaściwych
połączeń w mózgu.
Zdecydowanie…
23 października 2016
Pytanie „Czy ktoś to w ogóle czyta?” chodzi mi dziś po
głowie. I nie mogę się go pozbyć. Przykro jest takie coś zobaczyć, jak się jest
regularnym czytelnikiem i komentatorem. Znaczy ja się nie liczę?
24 października 2016
Pierwszy dzień w pracy po zwolnieniu. Ciężko, ale dałam
radę. Może się rozkręcę i pociągnę trochę.
Szefostwo miało problem z moim środowym wezwaniem. Ale się
rozwiązał.
Zaraz na druga część pracy.
Tęskno mi i przygnębiona jestem…
25 października 2016
Jestem strasznie zmęczona. Te wtorki mnie zabiją…
Jutro komisja.
27 października 2016
Jestem raczej wściekła na cały świat.
28 października 2016
Dostałam orzeczenie o umiarkowanym stopniu
niepełnosprawności, na zawsze.
Jestem bardzo zadowolona, uważam, że właściwie mój stan ocenili.
29 października 2016
Jestem w dziwnym nastroju.
Wkurzona na M. Z powodu różnych rzeczy przeszłych. Niby nic
nowego się nie wydarzyło, a jednak. Chyba ostatnia maleńka kropelka przepełniła
czarę.
Wczorajszy „wyrok” przyjęła z dużym zadowoleniem. Za dużym,
żeby było to normalne. Dziś nad ranem mnie olśniło, że cały czas mi się
wydawało, że ludzie mi nie wierzą, jaka jestem naprawdę chora. A teraz mam na
to PAPIER. Crazy, aren’t I? Ale w końcu na głowę też się leczę, nie?
Dziś padał grad.
30 października 2016
Korzystając z tego, że dziś mam siłę, pozamiatałam, umyłam
podłogi, pozmywałam, wstawiłam pranie, poćwiczyłam kręgosłup, natarłam włosy
naftą i przygotowałam ciasto. W planie jeszcze zarobienie chleba.
Nastrój nadal taki sam. Dziwny. Plus śnił mi się ojciec,
który tak usilnie mnie namawiał na większe ubezpieczenie mieszkania, że
zaczęłam podejrzewać, że chce po mojej śmierci mieć z tego kasę, popłakałam się
i obudziłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.