poniedziałek, 16 września 2019

Listopad 2017


1 listopada 2017
Smutny dzień… Dobry do rozmyślań… Które w moim przypadku też są smutne…


2 listopada 2017

Nadal wszystko odkładam. I dobrze mi z tym.  

3 listopada 2017

A dziś miałam sporo energii. Ależ się z tego ucieszyłam! Zrobiłam kupę rzeczy w domu i w pracy też intensywnie się udzielałam. 

 4 listopada 2017
Zrobiłam 126 pierogów. :)))
120 zamroziłam, sześć zjadłam.  

5 listopada 2017

Ja to jednak lubię lenistwo…  

6 listopada 2017

Na razie mam energię, więc działam.  

7 listopada 2017
Wypełniam wszystkie swoje obowiązki, znaczy na razie energia jest. 

Miłe niespodzianki ostatnich dni skłaniają mnie do przemyśleń…

8 listopada 2017
Oczy mnie bolą…

Wyglądało na to, że się dziś ze wszystkim nie wyrobię, a tu całkiem wygląda na to, że jestek się wyrobię. Zostały mi dwie rzeczy, a do 19 jeszcze 25 minut. Na luziku.  

9 listopada 2017
Nikt by nie powiedział „diem perdidi” o moim dzisiejszym. Pracowity od świtu do zmierzchu, a nawet trochę dłużej.

I dobrze, że jutro już piątek, choć ten tydzień przetrwałam zaskakująco lekko!  

10 listopada 2017
Przed południem miła niespodzianka. 
Jak dobrze, weekend… 

Coraz więcej prezentów gwiazdkowych mam kupionych.  

11 listopada 2017
Sobota pracowicie odpoczynkowa. 

Hmmm, co by tu sobie obejrzeć…  

12 listopada 2017

To co się działo na Święcie Niepodległości zwiastuje już chyba koniec świata.  

13 listopada 2017

Okazuje się, że nie tylko ja jestem przerażona tym, co się dzieje. Jak to dobrze z kimś porozmawiać, od razu człowiekowi lepiej, jak wie, że nie jest z tym wszystkim sam, a najbliżsi ludzie myślący tak samo to nie sa dopiero ci w redakcji sokuzburaka w Londynie…

14 listopada 2017
Dzisiejszy dzień minął mi jak pięć minut.

Matkoboska jak mnie wszystko boli. No oczywiście nie wszystko dosłownie, ale tak się czuję. Kostka, kolano, płuca, język, brzuch, szyja. To chyba wystarczy…

15 listopada 2017
Fajnie dzień minął. A ile pracy zrobiłam! 

A teraz spać mi się chce.  

16 listopada 2017
Lubię u siebie taki stan when I feel I could take on the whole world. 

Nie myślę wtedy o rencie, zasiłku zdrowotnym, zwolnieniu itd. tylko, że dopracowałabym nawet do normalnej emerytury.  

17 listopada 2017
Ufff, weekend.

Od rana działałam bardzo sprawnie, ale jak już wróciłam do domu przed 17, to mam wszystkiego dosyć i gdyby nie Lista to bym normalnie spać poszła.  

18 listopada 2017
I’m angry but I still love you…

Przeczytałam „Emma i ja”. Poruszające. Jestem w stanie zrozumieć, jak mogło się tak stać, że wymyśliła sobie siostrę.

19 listopada 2017
Jak myślę o następnych trzech tygodniach to mi słabo…

Trzeba nie myśleć. Nie spinać się. Jak się nic nie zdąży – to się nic nie zdąży. Jak trzeba będzie iść na zwolnienie – to się pójdzie. Powoli.

20 listopada 2017

Po neurologu. Zmniejszone odruchy w stopach. Waliła tym młotkiem i waliła, a ja prawie nic. Skierowanie na prześwietlenie i dwa nowe leki.

21 listopada 2017

Dziś udało mi się zreanimować szybko, ale zmęczenie nadchodzi.

22 listopada 2017
Płytki spadły do poziomu sprzed lata.
Byłam zrobić prześwietlenie. 
Zrobiłam zakupy. 
Padłam na twarz… ;p

CDN jutro.

23 listopada 2017
Kolejny lekarz odhaczony. 

Jutro piątek!  

24 listopada 2017
Zdążyłam tylko pomyśleć o tym, że nie chcę już być wściekła, chcę tylko kochać. I od razu wczoraj wieczorem oberwałam po łbie, żeby mi się czasem w dupie nie poprzewracało.

Weekend.

25 listopada 2017
Zmęczenie mi się kumuluje. Fakt, ten tydzień był straszny.

Rano miła wiadomość.  

26 listopada 2017

Być może trochę odzyskuję zdolność do marzeń i nadziei. Być może.

27 listopada 2017

Jestem strasznie zmęczona. Spadek sił do dna.

28 listopada 2017
Rano nastąpił przełom. Ufff. Już myślałam, że to się jednak zakończy zwolnieniem.

Byłam na zakupach i posprzątałam sobie w salonie. Założyłam też świąteczną dekorację.  

29 listopada 2017

Na rehabilitacji oprócz prądów, lasera i podwieszek mam ćwiczenia na piłce.  Ale czad.  

30 listopada 2017
Oj, dziś zmęczona… Dobrze, że jutro tylko trzy godziny nadzoru i weekend.

Rehabilitacja dziś poszła szybko. Panie się ogarnęły z napływem nowych pacjentów.  

2 komentarze:

Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.