To było tuż przed
świtem,
Pewnego nieszczęsnego
poranka w mrocznym czterdziestym czwartym
Kiedy dowódcy
pierwszej linii
Kazano się utrzymać
Gdy poprosił o
wycofanie swych ludzi.
A generałowie
dziękowali
Innym szeregom, jeśli
powstrzymali
Wrogie czołgi, choć
na moment.
I przyczółek w Anzio
Utrzymano za cenę
Kilkuset zwykłych
istnień
I życzliwy, stary
Król Jerzy
Przysłał matce
wiadomość
Gdy dowiedział się,
że ojciec zginął
Była, jak pamiętam,
W formie zwoju,
Ze złotym liściem i w
ogóle
Znalazłem ją pewnego
dnia
Ukrytą w szufladzie
pełnej starych zdjęć
A moje oczy wciąż
szklą się na wspomnienie
Że Jego Wysokość
podpisał ją
Własnym gumowym
stemplem.
Wokół były ciemności.
Ziemia ścięta mrozem
Gdy Tygrysy się
przedarły.
I nikt nie przeżył
Z Kompanii Z
Królewskich Fizylierów*
Pozostawiono ich
wszystkich,
Większość z nich
martwa,
Reszta konała.
W ten sposób właśnie
Naczelne Dowództwo
Zabrało mi tatusia.
Tytuł oryginału : „When the tigers broke free”
Autor : Pink Floyd
*żołnierze uzbrojeni w muszkiety
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.