Rozdział szósty „Nocne i dzienne życie”
Filip stał nad kuchennym stołem i zasypiał na stojąco
obierając ziemniaki. Nie spał dwie noce, czytając książkę Gośki, kiedy ta
spała. Książka była naprawdę dobra, miała świetnie zarysowane charaktery,
wartką akcję, plastyczne opisy i porywające dialogi. Był tylko jeden problem –
o ile się orientował, opisywała dokładnie życie ich sąsiadów.
Książka sięgała oczywiście też w przeszłość, czytając
dowiedział się wszystkiego o ich życiu i o tym, co doprowadziło do takiej
sytuacji, w jakiej byli obecnie. W skrócie – wszystkiemu winien był ojciec. Był
alkoholikiem, bił żonę, zmuszał ją też do picia – to właśnie w takim stanie
doprowadziła do wypadku i została sparaliżowana. Cud, że nikogo nie zabiła. Na
nim nie zrobiło to większego wrażenia, chyba że wziąć pod uwagę to, że jeszcze
więcej pił. Żyli z oszczędności i spadku oraz z firmy, która właściwie kręciła
się sama, a menedżer jak najszybciej pozbywał się szefa z budynku, ile razy ten
się pojawiał. Na dodatek ojciec miał pociąg do syna, który sterroryzowana matka
akceptowała, albo przynajmniej nic z tym nie robiła. Córka z powodu tej całej
sytuacji wpadła w narkotyki. Była w ciągu już dwa lata i właściwie jej organizm
już się kończył, ale jakoś nikt tego nie widział.
Filip zastanawiał się na tym wszystkim całymi dniami.
Jeśli zmyślała ich przeszłość – skąd w jej głowie takie makabryczne pomysły? Dlaczego
w ogóle wzięła się za opisywanie rzeczywistości, zamiast tworzyć coś swojego i
własnego? I najważniejsze – dlaczego nadal wydawała się nie widzieć, że ci
ludzie istnieją obok nich? To go najbardziej dręczyło, bo nadal obawiał się, że
mimo wszystko to on ma jakieś halucynacje, a w miarę jak czytał książkę Gośki
przekonywał się, że to prawie jakby wymyślił sobie cały świat. Wiedział już, co
ją tak zdenerwowało dwa dni temu: sprzedawczyni z jej książki była identyczna
jak ta, która sprzedawała w ich sklepie i o której z nią rozmawiał.
Ale czy to możliwe? Jak może żyć w wymyślonej przez
nią rzeczywistości, jeśli dopiero teraz poznał tą wymyślona rzeczywistość?
Kochał ją bardzo, ale nie wierzył, żeby jej myśli przepłynęły do jego głowy.
Wczoraj zadzwonił do Włodka. Włodek jest w Kanadzie,
powiedziała jego żona. Kiedy powiedział, że to jest bardzo pilne i jeśli może,
to żeby w takim razie poleciła mu kogoś innego zaufanego, kto by z nim
porozmawiał o problemie przez telefon, podała mu numer do niego do Kanady.
Problem stanowiła różnica czasu…
* * *
Gośka zadzwoniła
rano do Włodka. Jego żona powiedziała jej, że mąż jest w Kanadzie. A potem
powiedziała coś jeszcze: że Filip dzwonił w tej sprawie dzień wcześniej. Gośka
nie kontynuowała dyskusji. Podziękowała, pożegnała się, ale zastanawiała się
nad tym czas dłuższy. Doszła do wniosku, że Filip w końcu jednak zdał sobie
sprawę z tego, że coś z nim jest nie tak i zaczął szukać pomocy. Ona sama była
coraz bardziej niespokojna, zaczynało jej się wydawać, że wie, co mu dolega,
ale to nie pomagało. Od sprawy ze sprzedawczynią, kiedy to Filip próbował jej
wmówić, że nie czytał jej książki, mimo że dokładnie wiedział jak wygląda jedna
z pomniejszych postaci, zostawiała charakterystycznie rozłożone przedmioty na
swoim biurku, kładła swój włos, jakąś nitkę itp. Codziennie wszystko było
ruszone – Filip regularnie co noc czytał jej książkę. Ciąg dalszy wyjaśnienia
nasuwał się sam – lunatykuje. To by nie było groźne. Groźne było to, że potem
zaludniał realny świat postaciami, które poznał w jej powieści…
Ale to, że zadzwonił do Włodka na razie ją uspokoiło.
W końcu mówi się, że najlepiej jak ktoś sam sobie zda sprawę, że potrzebuje
pomocy. Jeśli będzie trzeba oczywiście się tym zajmie, ale na razie nie dzieje
się nic niebezpiecznego, a książka czeka na skończenie. Trzeba się wziąć powoli
za kończenie jej. Zaczniemy od syna. Hmmm, jak takie dziecko popełniłoby
samobójstwo? Na pewno nic wymyślnego…
* * *
„Wszedł po cichu do garażu. Pamiętał z filmów, jak to
się robi. Wziął stołek spod ściany, wszedł na niego i zarzucił sznurek przez
ramę od drzwi garażowych. Złapał oba końce i uwiesił się na nich całym
ciężarem. Ok, wytrzyma. Najbardziej nie chciał, żeby go odratowali. To dlatego
wziął też tutaj ze sobą wszystkie tabletki jakie znalazł w domu, w tym też te,
które znalazł u Sary. Nie był głupi, wiedział, że to jakieś narkotyki. Miała
ich podejrzanie dużo. Cóż, jeśli miała jakieś plany wobec tych tabletek, to
chyba ich nie zrealizuje. Zawiązał niezbyt fachową pętlę, ale sprawdził, że
działa w porządku. Usiadł na stołku, otworzył butelkę mineralnej i zaczął
systematycznie połykać tabletki. Zapił ostatnie resztką wody i wszedł na
stołek. Nie było mu szkoda nikogo i niczego. Może trochę siostry, ona czuła
chyba to, co on. A może mu się tylko zdawało. Odepchnął stołek i wszystko
odpłynęło w ciemność.
Rano matka nie znalazła Adama w jego pokoju i
zaniepokojona wysłała Sarę na poszukiwanie brata, bo ojciec nie mógł się
dobudzić, uchlany w trzy dupy. Znalazła go w garażu. Był martwy. Jej krzyk
poderwał na nogi najbliższą okolicę.”
Filip po cichu wyłączył laptopa i wrócił do łóżka.
Trochę było mu lepiej, mimo że to co dziś stworzyła Gośka nie było
optymistyczne. Nie zanosiło się też na to, żeby dalej było lepiej, na dole
strony widniała notatka: „ojciec zabije matkę podczas kłótni o syna”. Ale było
mu lepiej, bo to była pierwsza scena, która była wymyślona przez Gośkę, która
nie opisywała tego, co się dzieje wokół nich. Zasnął kamiennym snem, kiedy
tylko przyłożył głowę do poduszki.
* * *
Była 8.00. Gośka poukładała jakieś rzeczy na biurku,
przymknęła drzwi i zaczęła pisać. Filip zmywał w kuchni naczynia i myślał. Nie
mógł się powstrzymać przed zerkaniem na dom sąsiadów, bo cały czas przypominały
mu się sceny, które wczoraj przeczytał w książce Gośki. Chyba musiał się
upewnić, że nic się nie dzieje.
- Matka na pewno poszła budzić syna koło siódmej,
teraz była już ósma, dzieciak pewnie jest już w szkole, wyszedł , kiedy
jedliśmy śniadanie – myślał Filip. Trochę brzmiało to tak, jakby sam siebie o
czymś przekonywał.
Nagle uświadomił sobie, że jest sobota. Nikt nie idzie
tego dnia do szkoły.
W tym momencie od strony domu sąsiadów dobiegł okropny
krzyk.
Its great!!!something mysterious .
OdpowiedzUsuńThanks for your lovely comment on my recent post.Happy ween end.
My Blog | Instagram | Bloglovin
That was exactly my intent. :)
Usuń