Od jakiegoś czasu staram się nie mieć oczekiwań.
Wiecie, że pomaga?
Człowiek bez oczekiwań, nie ma też oczekiwań
niespełnionych i ogólnie jest przez to szczęśliwszy. Wszystko przyjmuje jak
spadek po wujku z Ameryki. Cieszy się każdym zdarzeniem, bo się ich nie
spodziewa.
Pomaga to zwłaszcza w stosunkach z innymi ludźmi. Jak
się niczego od nich nie oczekuje, to nie doznaje się zawodu.
Brakuje mi za to wiecie czego? Tych momentów, kiedy to
właśnie oczekiwania były spełnione. Jakże
to miłe, przyjemne, słodkie, wspaniałe, wyciskające łzy radości z oczu.
Czy jest gdzieś równowaga?
A może można mieć jakieś oczekiwania, „domagać się”
ich spełnienia i cieszyć się, że tak się dzieje? Może po prostu trzeba się
nauczyć jakie oczekiwania mogą być spełnione, a jakie nie? Być realistą, innymi
słowy?
Bo na huśtawce to już zdecydowanie nie siedzę i nie
mam zamiaru na nią wracać. Omijam szerokim łukiem ludzi, którzy sami nie
wiedzą, czego chcą, najpierw mi coś podają na tacy, a potem rżną głupa i wmawiają
mi, że jestem jakaś nachalna i chcę gwiazdki z nieba, kiedy chcę dokładnie tego
samego, co przedtem tak radośnie było mi dawane.
Ludzi o moralności Kalego „jak ja biorę to jest
dobrze, jak ty bierzesz to jest źle”, nie zaliczam do przyjaciół.
No, ale czasem jakieś oczekiwania się jednak ma.
Jakieś marzenia. Jakieś pragnienia. Uczę
się jeszcze radzić sobie z tym, że nie wszystkie się uda zrealizować. Na razie
pomagam sobie myśleniem, że „następnym razem pójdzie jak z nut”. Nie tracę
nadziei. Szukam plusów w minusie. Staram się zachować umiar i nie
racjonalizować czegoś, czego nie powinnam pod żadnym pozorem racjonalizować, a
z drugiej strony staram się nie postrzegać wszystkiego jako wymierzonego we
mnie.
Z trzeciej strony – staram się, żeby najważniejsze
było dla mnie to, co ja w tej sprawie. Co czuję, co chcę powiedzieć, co chcę z
tym zrobić. I uczę się to wypowiadać, wyrażać, wprowadzać w życie.
Wygląda na to, ze człowiek całe życie się uczy.
Niektórzy twierdzą, że mimo tego i tak głupi umiera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.