1 lipca 2014
dziś byłam u neurologa. dostałam leki i skierowanie, o dziwo
nie do szpitala. na tomografię i usg
przepływowe. zaczynam się gubic w tych wszystkich terminach i papierach –
teczka puchnie.
kupiłam sobie bilet „tam”. na „z powrotem” nie starczyło mi
energii. zaczynam się ekscytować, a to
jeszcze tydzień!!!
2 lipca 2014
bardzo owocny dzień. bielizna kupiona, wizyta w Palmiarni
fantastyczna, śpiwór zakupiony, obiad w North Fish super, jajka nabyłam.
zmęczona ale bardzo zadowolona
rano na badania. potem nordik. potem zakupy chemiczno –
kosmetyczne. potem toner do drukarki. potem wreszcie do domu i ogarnianie
tutaj. Tonacja. a teraz trzeba pościągać wakacyjne info i, hopefully,
wydrukowac sobie wszystko, łącznie z biletami! jak ten toner nie będzie
działać, to chyba założę komuś w serwisie drukarkę na głowę!!!
4 lipca 2014
mail
4 lipca 2014
chyba nic nie będzie z wyjazdu do W. nie ma cholera nigdzie
noclegu…
za to D juz przygotowane.
spać mi się chce ;p
5 lipca 2014
lista obecności
5 lipca 2014
Lech Janerka
5 lipca 2014
szlag by trafił jak mnie coś pogryzło! jak jutro się obudze
i będę miała czerwona pręgę do łokcia jak Roland to sie wcale nie zdziwię…
w lesie fajnie. jednak nie ma takiego tragicznego upału.
mogłoby jutro też tak być, to bysmy ruszyły w rajd.
znalazłam nocleg!!! wyglada na to, że jade do W!!! teraz tylko trzeba jakiś sensowny transport
znaleźć
5 lipca 2014
uff, kupiłam bilety do W….
6 lipca 2014
Pół dnia w lesie. cos wspaniałego
ugryzienia jakby lepiej. jedno juz prawie nie swędzi, drugie
dużo mniej. i to pierwsze jest nawet mniejsze. a to drugie przynajmniej sie nie
zmniejsza. może nie umrę.
W prawie przygotowany, za wyjątkiem biletu powrotnego. nie
moge się zdecydowac na nic. a może nie kupować i iść na pełen spontan?
7 lipca 2014
mail
7 lipca 2014
ale upał!!!
z rana już zamiotłam, wytarłam kurze w salonie i zrobiłam
pranie – wtedy było nieco chłodniej. najgorzej, że będe musiała wyjśc na ten
upał niedługo…
30 stopni w cieniu!
7 lipca 2014
mail
7 lipca 2014
po zakupach musiałam lecieć do przychodzni bo moje badania
sie okazały warte telefonu do mnie. dwukrotnie przekroczone normy płytek krwi.
w zasadzie nawet ponad dwukrotnie… plus współczynnik reumatoidalny, ale już nie
tak. dostałam dwa skierowania, ale powiedziałam pani doktor, że ja teraz
wyjeżdżam i jest to mój pierwszy wyjazd od pięciu czy więcej lat i nic mnie nie
powstrzyma przed wyjazdem. kazała założyć ciepłe majtki i siedziec na plazy a
nie w Bałtyku tak jest!
zmęczona jestem tym upałem.. jeszcze jutro trzeba znieść.
ale dzień dzisiejszy ogólnie jest bardzo udany.
a w ogóle to pięć na siedem niesamowite tak chcę dalej
8 lipca 2014
w pracy
zapisałam się do szpitala na ten wycinek
zapisałam się tez na tomografię – miałam duzo szczęścia, bo
nie dość, że blisko, to jeszcze juz na wrzesień.
jestem padnięta…
9 lipca 2014
ogarnełam dom
ogarnełam siebie
spakowałam się
w sumie jestem gotowa. wynieśc smieci, wyciągnąc ze
zmywarki, zjeśc kolację, pozmywać, szybki pysznic i jazda.
nastarajam się optymistycznie ale hamuję wszelkie porywy
wyobraźni.
14 lipca 2014
powróciłam.
było cudownie. zapomniałam już, że potrafie siedzieć kilka
godzin na falochronie i patrzeć w fale, tak po prostu. łaziłam codziennie po plaży do sąsiedniej
miejscowości, na oko 14 km. ale poza tym tez ciągle na falochron jeden i drugi,
troche po miescie, troche po parku. generalnie łaziłam.
odżywiałam się dorszem w róznej postaci, goframi, lodami,
shake’ami i winem.
tyle godzin…. jak to streścić… ucieczka… za krótki uścisk,
zła aura. a potem lekki wiatr kawa x
4 opowieści. uścisk dłuuuugi.
w drodze powrotnej popsuł się autobus. stalismy 3,5h w
szczerym polu. ale i tak ładnie nadrobił potem.
jestem lekko nieprzytomna. dzis dzień ogarniania się. musze
skoczyć po cos do jedzenia. i na pewno pospię.
14 lipca 2014
Hair
15 lipca 2014
totalne lenistwo. słuchanie audiobooka, czytanie ksiązek,
pojadanie, lezenie na balkonie. ach….
dziś byłam na zabiegu na twarz. bardzo miło.
poza tym troche sie ogarnełam domowo.
juz myslę o W.
17 lipca 2014
ogarnęłam się przedwyjazdowo. właściwie jestem nawet już
spakowana.
bardzo bym chciała, żeby było miło… ciepło…
17 lipca 2014
mail
17 lipca 2014
drugi mail
było cudownie…
jak to w ogóle streścić? poznałam dwoje świetnych ludzi, tak
samo zakręconych jak ja i naprawde chciałabym, żebyśmy utrzymali kontakt! mają
do mnie napisac i przysłac mi zdjęcie
skrótowo, bo jak inaczej: kolezanka, do trzech razy sztuka,
groupie na wakacjach, słuchawki, zdjęcie, pytanie, markietanka, pisać,
uscisk.
doszłam do wniosku, że chcę mieć znów papierowy pamiętnik.
tu nie moge z oczywistych względów sie rozpisac ze szczegółami, a potem okazuje
się, że styl telegraficzny mi nie wystarcza… załozyłam więc zeszycik i zaczełam
juz tam przenosić kolejne miesiące. na początku szybko idzie, bo jest tego
mało.
ten zapach… zaciągnełam się do utraty tchu…
ta miękkość i ciepło… w ogóle nie chciałam tego
przerwać….
20 lipca 2014
46 dni….
w tym tyg mam się zobaczyc z A. będzie to w pewnym momencie
trudna rozmowa. musze mu powiedzieć o szpitalu, podejrzeniach lekarza itd.
będzie się bronił, czuję, ale cóż. mamie tez musze powiedzieć, choć jej powiem
bez szczegółów.
napiszę też to M, ale w przyszłym tyg. na razie musze
załatwic sprawe tego wpisu, bo mnie dręczy to. choc jestem przekonana o jego
intencjach tak w głebi. napisałam już, czekam na odp, która wziąwszy pod uwage
okoliczności aktualne nie nastapi wczesniej jak we wtorek wieczorem zapewne.
21 lipca 2014
dziś już trochę weszłam w schemat codzienny.
ale wciąż obracam w myslach ten jeden moment… tzn obracam
może nawet kilka momentów, ale też jeden szczególnie… bo to był najpiękniejszy
moment….
szkoda, że nie udało mi się utrwalić w pamięci zapachu… a
może się udało? z zapachem to jest przecież tak, że dopiero jak znów sie
pojawi, to sie nam przypomina, że to własnie ten…. więc może… na razie musi mi
wystarczyc swiadomośc, że był piękny….
22 lipca 2014
Wspominam ciepło i miękkość…
ogarniałam się z zaległościami dziś, ale bez paniki. co sie nie
da, to się nie da. wolę odpocząc.
jutro W
czekam na zdjęcia od D lub E, a tu nic…
ale bardziej czekam na …. reakcję… a może nie bardziej? czy
mi ta reakcja jest potrzebna? może raczej liczę na wieści po prostu?…
zlokalizowałam nową stronę. zobaczymy czy cos z niej sie uda
wydobyć.
23 lipca 2014
W była cudna, jak zwykle zresztą. miło było przejść się starymi kątami.
zabrakło jedego, ale kiedys może się do tego zbiorę. a może
nie. zobaczę
zmęczona, ale zadowolona.
24 lipca 2014
od dwu dni śni mi się M.
wczoraj, że się przytulam, dziś, że razem pracujemy może tak dalej trwać.
dziś byłam na masażu. bardzo fajnie. zrobiłam zakupy.
zdjęcia nadeszły!!! są boskie !!!
dziś ma przyjść A.
25 lipca 2014
wczoraj wieczór bardzo miły. czułam się wręcz rozpieszczana.
A przyjął wiesci spokojnie, a mi dość
ulżyło, że komus powiedziałam. wyprzytulał mnie, aż mi się zrobiło spokojnie i
bezpiecznie. opowiadałam mu o M przez cały wieczór. a on mi o D.
dziś też mi się M snil, ale nie pamiętam co…
nic właściwie dzis nie zrobiłam cały dzień i dobrze…
26 lipca 2014
znów mi się M snił, cała noc. ale jak mi się śnił! dozwolone od lat 18
aktywny poranek: sprzątanie, ćwiczenia.
dni tygodnia mi się mylą
26 lipca 2014
mail
popłakałam się na całego
26 lipca 2014
unoszę się coś
pięknego
D przysłał zdjęcia. ale bomba
27 lipca 2014
dziś też mi się M snił :) ale bardzo krótko, niestety…
pakuję się do szpitala…
ciekawe jak A wczoraj. ale nie pisze, bo nie chcę go
obudzic.
29 lipca 2014
szpital jest miejscem nieprzyjaznym… ale przezyłam.
najbardziej chyba dała mi w kość mama, która chciała przez
cały czas tam siedzieć i na dodatek mnie obrządzać. rozsiewając grobową
atmosferę…
A pisał, K się odzywała w miarę mozliwości, mając swoje
kłopoty na głowie. trochę poczytałam. noc była cięzka, wszystkie nie mogłyśmy
usnąc, a potem nam się koszmary sniły, gorąco było i komary cięły.
dwa razy zgubili moją historę choroby. za pierwszym razem
nie chceli przyjąć do wiadomości, że miałam okre dwa tygodnie temu. bo dla nich
byłam w ciązy. no way, boys za drugim razem już leżałam na stole, a oni
nie mogli znaleźć mojej zgody na zabieg i anestezjolog stał ze strzykawka nade
mną… kabaret.
sam zabieg raczej ok, noc nie boli i nic nie bolało, choc
wczoraj jeszcze krwawiłam czas jakiś , a dzis plamię nieco. wenflon mi za to
chyba źle załozyli, ręka napuchła, kłuło, bolało, teraz nadal jeszcze trochę
boli i z działaniem na telefonie np mam problem. nie pamiętam w ogóle
przebudzenia pierwszego jak na łózko przechodziłam, ani jak jechałam na
poooperacyjną, dopiero na pooperacyjnej mam pierwszy przebłysk świadomosci, jak
siostra mi mierzy ciśnienie. trochę mi się zrobiło niedobrze, ale tylko raz i
nie bardzo.
ale za to wróciłam wczoraj do domu, otwieram pocztę a tam :
mail
odpoczełam wczoraj, wstałam dzis rano, otwieram pocztę, a
tam:
mail
jestem w niebie, zdecydowanie
dziś już staram się funkcjonować, choć bez przemęczania się.
zresztą upał jest za duży, żeby coś bardzo robić.
Dziś byłam w S.
bardzo udana wyprawa. faktycznie nie ma już tego jednego miejsca, coś
już tam nawet postawili zamiast, dach juz kładą. wygląda na bank. ale może
będzie to jakies centrum kultury? miejsce byłoby dobre. poodwiedziałam stare
kąty i nowe kąty też. ani chwili
nudy. ale upał był straszny, więc
wróciłam trochę zmęczona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.