poniedziałek, 11 lipca 2022

Czerwiec 2022

02.06.2022

Mama w szpitalu.

Staram się ogarniać, ale mam mało czasu na różne rzeczy.

Dzis już lepiej, odłączyli ja od pompy, a ciśnienie nie przekracza 200. Holtera jej założyli i męczy ją to, ale w nocy ma rzadziej podobno. Da rade, musi.

A ogólnie dobrze się stało, martwiłam się, że ona żadnych badań ani nieczego od tylu lat nie miała. Teraz wreszcie jest trochę przebadana, echo, Holter, okulista, jutro usg, jeszcze ma mieć przeswietlenie i obejrzane to coś na plecach.

Staram się dbac o siebie, a pobyt u niej w szpitalu traktować jako odpoczynek. Na razie mi to średnio idzie, ale ogarnę.

Troche się martwię, bo od poniedziałku mam rehab. Ale trudno, najwyżej zrezygnuję.

03.06.2022

Jest lepiej, mama już na zwykłej Sali, odłączyli Holtera i monitor, przychodzą robić badania, miała też dziś usg. Bardzo dobrze. Chodzi sobie sama do toalety, jest zywsza i nie taka marudna, wczoraj już miała wszystkiego dosyć. Trzy osoby tylko na Sali, a właściwie dwie, ale trzy łóżka, to jeszcze mogą kogoś dołożyć. Luz, wyspi się może.

04.06.2022

Żebym się nie nudziła, to jeszcze od poniedziałku zaczyna się wymiana kuchenki. ;p

05.06.2022

Przestali mamie mierzyć cukier, bo stwierdzili, że nie potrzeba już. Ostatnie ciśnienie miała już całkiem w normie. Ozywiona, ruchliwa. Tylko już by chciała do domu. No ba! ;)

No to zaczynamy ten tydzień. Będzie ostro.

Poszłam za radą rabina z dowcipu i „kupiłam kozę”, czyli jeszcze zaczęłam trzeci etap diety od dzisiaj.

No i niech się dzieje wola nieba. ;p

06.06.2022

Nieprawdopodobne, ale ogarnęłam ten dzień.

Przed pracą bankomat i apteka, po pracy biblioteka, wstepna wizyta rehabilitacyjna, do mamy, potem pan od kuchenki, jednocześnie I z B w sprawie Szklarskiej. Po drodze pranie, smieci i jeszcze trochę pracy. Teraz już siedze przy internecie, a potem spać. Dietę trzymam, dziś było sniadanie, drugie śniadanie i zupa. Z tym że drugie śniadanie zjadłam na podwieczorek. ;p

Mama lepiej, zaczęli wspominać coś o wypisaniu jej. J

Jutro dzień też dość szalony, ale ogarnę jakoś. A urlop już na odległym horyzoncie. Ale na razie odliczam do długiego weekendu. J

07.06.2022

Mamę wypisali J :)))

Dostałam wiadomość w pracy będąc. Mama chciała też kwiaty dla lekarki. Zamówiłam taksówkę na 12.40 – biegiem do niej, Jedziemy do kwiaciarni – kwiaciarnia zamknięta. Taksówkarz zaproponował inną, Podjechalismy i to był świetny pomysł, bo babka miała gotowy bukiet. Szybko pod blok, wbiegłam na górę, złapałam wszystkie mamy rzeczy, biegiem na dół, jedziemy. Podwiózł mnie pod same drzwi szpitala – biegiem na oddział, zostawiłam jej wszystko i biegiem na rehab.

Pod prądami natychmiast zasnęłam od tego biegania. Niby się wydawało, że za bardzo mnie nic nie boli, ale jak laserkiem nacisnęła, to poczułam.

Potem szybko na oddział, już mama wszystko miała. Do taksówki i do domu.

Potem do apteki i po zakupy. Potem rozpakowywanie, ogarnianie domu, rozkładanie leków, nauka ciśnieniomierza, potem gościu spisac kaloryfery, rozłożyłyśmy jeszcze łóżko i poszłam.

Po paczkę jeszcze z prezentem dla A. Do domku i niedługo potem przyszedł Pan Złota Rączka. Dłubie trzecią godzinę, ale chyba już kończy ;p Na dziś kończy. Mam szczerą nadzieję, że w czwartek się to wszystko już zakończy. A pyłu jednak jest trochę. No ale i tak od następnego tygodnia zaczynam sprzątać, więc luz.

Uffff, dobrze, że jutro do pracy nie idę. Mam następne mnóstwo spraw do załatwienia.

08.06.2022

Dzien praktycznie cały z mamą. Albo dookoła niej. Ale udało się pozałatwiać wszystko. Łącznie z zapisem do lekarza, i to nawet jeszcze na ten rok.

Skzoda tylko, że rano zauważyłam, że wywiesili na klatce ogłoszenie o zakazie karmienia ptaków. Bardzo się tym zdenerwowałam. Idziemy w stronę wybic ptaki, wyciąć drzewa, wszędzie zrobić asfalt i kostkę. Pogadałam o tym na grupie oraz z panem od kuchenki. Troche mnie podtrzymali na duchu, że debili nie brakuje, ale trzeba myśleć logicznie i trzymać się słusznych przekonań.

Nie chce mi się pracować….. ;p

Kuchenka się montuje. Ciekawe czy dziś się skończy.

09.06.2022

Mam kuchenke. J

Mama sobie umyła włosy, ugotowała obiad. Cisnienie w okolicy 140. J

Na rehabilitacji poprawa jest natychmiastowa. Lece tam na skrzydłach. J

Dietę mi się udaje trzymać. Zaraz będę robic dokument dietowy dla mamy.

Jeszcze jutro i weekend. J

Ukraincy się trzymają. Ruskie do 10 chcieli cos tam zdobyć, mam nadzieje, że im się nie uda, 10 jutro, i że to będzie jakiś przełom.

10.06.2022

No to mam weekend. :)))

W pracy sporo rzeczy udało się sfinalizować, ale trochę zostało rozgrzebanych i tak to zostawiłam, całkiem świadomie. Nie zabrałam nic do zrobienia w domu, musze odpocząć!!!!

Rehablilitacja super.

Potem u mamy. Dziś poszła po chleb. Jutro się wybieramy na cmentarz.

Dziś już podlałam kwiaty i prawie skończyłam ogarniać kuchnię, zaraz już to dokończę, bo mało zostało. Potem jeszcze będzie prasowanie.

Mam zamiar dotrwać do Biforka, ale czy dam radę?

11.06.2022

Biforek wczoraj super.

Dzis zabrałam mamę na cmentarz tak jak chciała, a potem u niej posiedziałam. Za dużo jej już nie pomagam, w domu robi wszystko praktycznie sama, zabrałam tylko pościel do prania.

Odpoczywałam dziś sporo i w zasadzie to z niejakim przerażeniem mysle o poniedziałku, bo jestem zmęczona. Ale na szczęście dwa dni i mam długi weekend. Jeśli mama będzie nadal robic takie postępy, to będzie opcja odpoczynku.

12.06.2022

Króciutki spacerek z mamą, do basenu i z powrotem. Ale dała radę. Martwi mnie cos innego. Już była taka spokojna, a znów jest patrzenie na zegarek co chwila i nerwy na wszystko. L

Przesadziłam pomidory, nagotowałam sobie na tydzień, wykąpałam się, pograłam na gitarze, skończyłam z kuchenką, znaczy jeszcze powynosić na smietnik.

Obżeram się lodami i dłubię w internecie.

Od jutra kolejny etap diety.

Dwa dni i długi weekend. Nawigowałam dziś I&B po Szklarskiej. Czułam się jakbym z nimi szła, bo sobie przypominałam trasę więc oczami wyobraźni widziałam trasę. J

Słabo sytuacja na Ukrainie wygląda. Mam dziś wrażenie, że wszystko co robię być może robie ostatni raz, bo jednak będzie wojna i u nas…

13.06.2022

Praca poszła sprawnie. Na jutro oprócz „normalności” zostały mi dwie rzeczy do zrobienia takie większe. I będzie można zaczynać długi weekend.

Mama sobie wyszła po lżejsze zakupy, a ja jej cięższe przyniosłam.

Za tydzień zaczynamy malowanie kuchni.

Korzystając z ulewy posprzątałam balkon, bo dobrze się myło sosny, świerki i bluszcz. Poprzestawiałam trochę na parapecie, chyba jest lepiej.

Na rehabie fajnie.

Nie ubrałam się dziś odpowiednio i potem w deszcz wracałam zawinięta w rehabilitacyjny ręcznik, bo zimno jak cholera.

Próbuję normalny plan dnia realizować. Minus sprzątanie, znaczy ten balkon ok, w środe może coś z listy, a potem chyba sypialnię i WC, bo to można odizolować. I Łazienkę ewentualnie. Będę myslec na bieżąco.

14.06.2022

Praca zakonczona.

Rehab zrobiony.

Mama odwiedzona, zakupów ani niczego dziś nie chciała.

Chce mi się jeść. I spać. To drugie w sumie moznaby niedługo zrealizować. ;p

15.06.2022

Siłownia. Już kończyłam jak przyszedł sms od mamy, czy idziemy. Autobus mi zwiał niestety, o pięć minut, co było konsekwencja tego, że przyjechałam późniejszym autobusem. Po drodze sms, że mama już czeka na ławce. Kupiłam jeszcze tę wodę, co chciała i poszłyśmy. Trochę mnie dziabneło, że zeszła, bo miałam ciężki plecak i torbę do tego, ale cóż zrobić. Podskoczyłabym sama na górę zostawić rzeczy, ale przecież to niemożliwe, bo drzwi nie umiem otworzyć….

Podobno widziała O w objęciach G. Sprawdziłam – miała być w pracy. Ale jak zapytałam, to mówiła, że latała w kółko, bo problem z jej mamą. Więc w sumie możliwe. Choć w te objęcia mało wierzę.

Na cmentarzu niezadowolona, bo o tej porze, to pogrzeby chodzą. I że miałam być 10.30. Jakim cudem jak autobus mam 10.47? Ale przecież nie przegadasz.

No a potem w domu, że woda leci. Macam – sucho. No i oczywiście „tak, trzymaj z nimi, idź powiedz O, nie rób takiej miny, wszystko moja wina, najlepiej się odsune z Twojego zycia”.

Nie dałam rady. Posiedziałam chwilę, upewniłam się, że wszystko ma co potrzeba i wyszłam. Zaczęlam już ryczeć na klatce, ryczałam całą drogę do szpitala, cała rehabilitację, cała drogę do domu, i w domu też.

Tyle razy już sobie obiecywałam, że nie będę się wdawać w dyskusje. Wiem tylko, że to się źle skończy, np. moim traceniem czasu na latanie do banku. Albo po szpitalach jak znów ciśnienia dostanie z nerwów. Widac taki mój los.

A wieczorem jeszcze na dodatek akurat dzwoniła jak rozmawiałam z I & B planując im następny dzień w górach. No i panika oczywiście. Głupio wyszło, jakbym specjalnie nie odbierała, a przecież tak nie było. No ale co zrobię.

16.06.2022

Większość dnia na balkonie, odpoczywając. Jakies parę drobnych czynności.

Trochę myśli jeszcze się kłębiących. Ale raczej już bez ryków. Najwyraźniej jednak zrobiłam coś, co spowodowało ten totalny brak zaufania. A druga połowa jest taka, że twierdzenie, że sąsiad chce, żeby jej ściana wypadła albo żebyśmy my się kłóciły, to chyba nie jest normalne calkiem… A może lekarce to we wtorek jakos powiedzieć?

17.06.2022

Spałam 11h.

Poćwiczyłam jogę, posprzątałam sypialnie i naszykowałam kotarę na czas malowania kuchni. Byłam w spożywczym, po kasę, w rybnym, w lotto, po kapustę i bób, u mamy po pranie i zanieść jej różne rzeczy, na rehabilitacji.

Poćwiczyłam z obciążeniem, zamiotłam, dorobiłam sosu, ugotowałam fasolkę, wymieniłam filtr w dzbanku, naprawiłam kapcie.

Jeszcze podlać kwiaty i ogarnąć finanse, oraz natrzeć włosy i ugotować kapustę. Chcę dziś jak najwięcej zrobić, bo jutro i w niedzielę jeszcze bardziej – upał.

18.06.2022

Krótki spacerek. Sporo na balkonie, nawet ćwiczenia się udało tam zrobić. Bo upał nie był az taki straszny jak zapowiadali. Jutro da czadu…

19.06.2022

Od rana rzuciałm się na ćwiczenia i całe szczęście, bo potem już tylko zdychałam…

Ugotowałam sobie, zabrałam sporo rzeczy z kuchni przed malowaniem, jutro ciąg dalszy wieczorem.

Mam jutro dużo latania…

Urlop na horyzoncie. ;)

20.06.2022

Przed pracą do apteki i do bankomatu. Po drodze zorientowałam się, że torby rehabowej nie wzięłam. Dobrze, że udało się wcześniej skończyć, to podskoczyłam zabrać. Mammografia. Rehabilitacja. Z powrotem do pracy. Do domu. Szykuję kuchnie na malowanie, jeszcze jedna szafka, a potem jutro reszta drobiazgów.

Dieta idzie jak złoto, bałam się, że dziś będą ciasta i torty, ale nie, więc mi się udało. ;) Samopoczucie ok, bo przyjemny chłodek.

21.06.2022

Praca. Duzo czynności organizacyjnych, porządkowych, pomogłam tez paru osobom.

Rehabilitacja. Koniec dziś, więc papiery. Fajnie było. Teraz sa zapisy na styczeń.

Lekarz. Okazało się, że pani doktor mnie zna ;) Powiedziała, żeby mama te statyny zostawił na trzy miesiące. Przeniosła jej jeden lek na południe. Mnie zleciła badania do sanatorium i wypisała skierowanie na rehab.

Potem do mamy, leki poprzekładać. Jutro musze do apteki.

Potem dokończyłam w kuchni, nawet lodówke wytaszczyłam. Sprzątnełam sobie w WC, poćwiczyłam kręgosłup. W tym czasie T przygotował wszystko do malowania i zagipsował dziury. Chyba się uda w trzy dni. J

Dietę trzymam, choć dziś jest ciężkawo.

Jeszcze mam parę rzeczy do zrobienia i spać.

Jutro mam wooooooolneeeeee J

22.06.2022

Siłownia. Apteka. Rybny. Zagadałam się z panią sprzedawczynią, więc mama już się zdenerwowała… :/ 27 minut szłam do niej z rybnego. No dramat… :/ Nie to, że byłyśmy umówione czy coś. Lepiej bym chyba nie dawała znac, że idę, mniej problemów.

Ogarnełam, co miałam ogarnąć, nie wszystko się udało, bo np. teczki z dokumentami mam zablokowane garnkami. ;p

Pan Złota Rączka zaraz przyjdzie i jedziemy z malowaniem. Znaczy najpierw wygładzanie gładzi. Dom zabezpieczony przed pyłem, znaczy te dwa posprzątane pomieszczenia, bo reszty się nie opłaca.

Oprócz badań i zapisu do neurologa okazało się, że jeszcze mam odpisywanie kaloryferów. Chyba się mi nie uda pojechać do D&L. Jedyna nadzieja, że oni do mnie przyjadą, jak nie to się nie zobaczymy az do zimy. No trudno, ale szkoda.

Ten wyjazd do W to zdaje się mnie więcej wkurzy niż co warte. Musze przemyslec i zorganizować sobie różne opcje, bo inaczej będzie to strata kasy i czasu.

23.06.2022

Dzis z S zarządziłysmy sprzątanie. Ale pusto się zrobiło. ;p Chłopaki pomogli wynieść wory po niszczarce, sterty makulatury itp.

Kupiłam filtr do dzbanka, dorobiłam klucze, zgłosiłam dach w spółdzielni, zrobiłam zakupy spożywcze.

Posprzątałam trzy szafki i zagospodarowałam. Pan Złota Rączka skończył. Ładnie jest, choć kontrast farb jest mało widoczny.

24.06.2022

Dwa eventy, potem narada. Potem do mamy. Już sobie daje rade z lekami.

Nie miałam siły niczego sprzątać, wpółleżąc na fotelu wyjadałam wszystko z lodówki i skończyłam kolejna część Viriona.

Na 19 na imprezę. I & B mnie zabrali, i nie tylko mnie. Impreza udane, byłam w domu trochę przed północą.

25.06.2022.

Wstałam raniutko, mama nie chciała na nordik ani inny spacer, to rzuciłam się na kuchnię. Bardzo dużo zrobiłam, działałam do 15, kiedy słońce weszło i mimo rolet zaczęło się podgrzewać.

Spac mi się chce. Posłucham Szczytu i zanurkuję do łózka. A najpierw zjem szparagi. J

26.06.2022

Spałam na balkonie. Ale było cudnie J

Skonczyłam kuchnię. Jest bardzo przejrzyście. J

Ogarnełam tez pół salonu, pomidory oraz górę prasowania. Nawet trochę jogi wykonałam. Mam już liste na jutro.

Wciąż udaje mi się diete do przodu robic, a ten dzień luźniejszy czeka. Zrobie go jutro, kiedy do północy siedze. J

27.06.2022

Skończyłam salon. Zaniosłam mamie pranie. Zapisałam się na rehab. Wyniosłam stare leki. Wymieniłam książki w bibliotece. Zrobiłam pranie i zmywanie. Nie poćwiczyłam bo za gorąco, nie da się, wykąpałam się tylko. Duzo się ruszam przy ogarnianiu, będzie musiało wystarczyć. ;)

28.06.2022

Dziś bez słońca, ale duchota. Rossman, apteka, ogrodniczy. Przedpokój, pomidory, podlewania, pranie.

Zasnełam nad ksiązką, obudziłam się wściekle głodna, zjadłam pół lodówki i pół zamrażarki.

Postanowiłam, że na czerwcu te miesięczne notatki zakoncze. No bo i blog będę zamykac.

29.06.2022

Zakupy. Sprzątanie. Maseczki itp.

S miał przyjechać po zaczyn i chyba zapomniał. ;p

Umówiłam się z A na wtorek w końcu.

Przyszły wyniki mammografi – wszystko ok. J

Piekę drugi chleb w nowym piekarniku.

Ostatecznie pozbyłam się starego czajnika, znaczy na śmietnik wyniosę jutro, ale już stoi za drzwiami naszykowany i gotuje w nowym.

No i co? Jutro ostatni dzień pisania? Na to wychodzi.

30.06.2022

No dobra – to koniec.

Co postanowiłam – to będzie.

Zapraszam wszystkich na mojego głównego bloga – Karkonosze Moja Miłość, wystarczy kliknąć obrazek pod tym tytułem po lewo. Podaję też adres na w razie czego : http://nakarkonoskichszlakach.blogspot.com/

I mam nadzieję, że zrobie tu jeszcze jeden wpis – jak Ukraina wygra wojnę.

 

 

 

4 komentarze:

  1. O kurczaki. Dużo wydarzeń wszelakich. Dobrze, że u Twojej Mamy sytuacja się w miarę ustabilizowała. To ważna sprawa.

    :) Dzięki za uznanie dla moich poleceń z wpisu.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez jakis czas miała spore różnice w ciągu dnia, teraz wydaje się, że sytuacja sie stabilizuje na poziomie 150. Jeszcze wysokie, wiem. Ale juz nie taka tragedia jak była.

      Usuń
    2. To dobrze, że się powoli wszystko uspokaja.

      :) No nie wiem. Aż tak dobrze się nie znamy, bym wiedział czy chcesz być w grupie i jednocześnie się wyróżniać. Bo ja to przynajmniej początkowo wolę obserwować sytuację.

      Pozdrawiam!
      https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com

      Usuń
    3. Tak jakos mi to do mnie podpasowało ;)

      Usuń

Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.