Rozdział 10
Przedostatnia książka okazała
się trochę bardziej zniszczona niż to wyglądało na pierwszy rzut oka i zajęła
Oli cały dzień i większą część nocy. Kiedy podeszła z nią do półek i wyciągnęła
rękę, poczuła jakby ktoś pociągnął za książkę, żeby weszła na właściwe miejsce.
Uznała, że to dobrze, że książki jej pomogły, bo była naprawdę zmęczona. Zasnęła
kamiennym snem natychmiast po położeniu się do łóżka.
Ranek następnego dnia był
jeszcze bardziej mglisty i ponury niż poprzednie dwa. Ola stwierdziła, że na
całe szczęście nie ma potrzeby wychodzić z domu. Właściwie nie miała chęci na
nic innego oprócz dokończenia tej ostatniej książki i sprawdzenia jak będzie
wyglądała ta jej wspaniała kolekcja. Usiadła do pracy.
***
Była szósta rano kiedy
skończyła. Książki cały czas opowiadały jej różne historie, więc nawet nie była
senna. Trochę zmęczona, ale książki powiedziały, że na to też znajdzie się rada
jak skończy. Przypomniały jej też o tym, co mówił Strażnik, że potrafią dać nieśmiertelność.
Ola nawet nie pytała, czy to będzie dar dla niej, czuła to po atmosferze jaka
panowała w bibliotece, po miłych głosach i sile, która płynęła z książek.
Wstała od stołu i wsunęła książkę na przedostatnie wolne miejsce. Za oknem
nagle rozbłysło słońce, aż musiała zmrużyć oczy. Książki kazały jej odpocząć,
więc położyła się na kanapie i drzemała chwilę.
***
Kiedy się obudziła, na dworze
nadal panowała piękna pogoda, choć słonce już było popołudniowe. Wyjrzała na
ulicę.
Coś tu się zmieniło.
Zupełnie jakby patrzyła na
ulicę z wyższego niż zwykle piętra.
Albo jakby w domu naprzeciwko
obudowano piętro w ciągu tych kilku dni.
Ola obejrzała dokładnie dom
naprzeciwko. Tak, zdecydowanie, mogła teraz zajrzeć w okna mieszkania piętro
wyżej niż zwykle. Było dość puste, tylko półki z książkami, ale z okna
wyglądała jakaś kobieta. Ola podeszła do drugiego okna. Kobieta chyba też była
zainteresowana mieszkaniem naprzeciwko, bo przemieściła się do drugiego okna
razem z Olą. Nic ciekawego, znów półki z książkami.
Ola aż uśmiechnęła się pod
nosem na tą myśl, przecież to było coś najciekawszego na świecie – książki. Ona
sama miała pełen pokój półek z książkami, jak mogła pomyśleć w ten sposób.
Zaraz…
Kiedy w trzecim oknie Ola
zobaczyła znów półki z książkami i kobietę wyglądającą przez okno, zaczęła
krzyczeć. Gdyby już nie domyśliła się, że widzi tylko swoje odbicie,
przekonałyby ją szeroko otwarte usta kobiety.
***
Kiedy Ola ocknęła się, leżała
na podłodze pod oknem.
Powoli podniosła się,
sprawdzając, czy nie rozbiła sobie głowy lub nie złamała czegoś. Wyglądało na
to, że tylko osunęła się na podłogę.
Ostrożnie wyjrzała przez
okno.
Niestety.
To nie był sen, ani wytwór
jej wyobraźni.
Ktoś ustawił lustra
naprzeciwko okien jej mieszkania na budynku.
No dobrze, załatwimy to
jakoś. Zaraz zadzwoni się na policję, a tymczasem tu się zasunie żaluzje, bo
bardzo możliwe, że jest to lustro weneckie i ktoś ją obserwuje, żeby ją okraść.
Świat będziemy oglądać z okien południowych i zachodnich.
Ola opuściła żaluzje i
podeszła do południowej ściany.
Za oknem był dokładnie taki
sam widok.
***
Na zachodzie bez zmian.
Czy to był film?
Piosenka?
Śni mi się, na pewno mi się śni
taki koszmarny sen.
Niech mnie ktoś obudzi.
Proszę.
***
Drzwi do biblioteki zniknęły.
Jest ściana, a w niej okna.
Okna na północ, ale co to za
różnica.
Gdziekolwiek pójdę, za oknem
jest ten sam widok.
***
Ola stanęła przed regałem.
- To wasza wina.
- Wina? Nasza? Przecież
chciałaś się nami zajmować. A Strażnik powiedział ci jakie masz możliwości.
Dokonałaś wyboru.
- Okłamał mnie. Pytałam, czy
będę musiała umrzeć.
- No i przecież nie umarłaś.
- To jest gorsze od śmierci.
- To jest nieśmiertelność.
- I co mi po takiej
nieśmiertelności? Krążenie po tym … pomieszczeniu od okna do okna, żeby oglądać
wciąż to samo?
- Nie. Możesz spędzić
wieczność poznając wszystkie mądrości zawarte w książkach, choć wieczność
wydaje się być za krótka. Popatrz. Pomyśl. Poczuj.
Ola uspokoiła się trochę.
Więc jeszcze były jakieś opcje.
Przyjrzała się uważnie swemu
ulubionemu regałowi z książkami. Tak, nadal mimo wszystko myślała o nim „mój
ulubiony regał”.
Cofnęła się o krok.
Drugi.
Trzeci.
Grzbiety książek tworzyły
napis ELIXIR VITAE. Jedno słowo po prawej stronie, drugie po lewej, litery
jedna pod drugą. Dlatego może go wcześniej nie zauważyła, zazwyczaj jednak
czytamy w poziomie. No i nie spodziewała się napisu ułożonego z grzbietów
książek.
Kiedy dokładniej się przyjrzała zauważyła też,
że wszystkie litery, i wszystkie książki również, są połączone jakby cieniutkimi liniami, jak
delikatne gałązki na drzewie, do każdej dwie. To wrażenie potęgował środek,
wyglądający jak pień, choć mógł być też po prostu prostokątnym pojemnikiem.
Naczyniem. Miał nawet u góry cos w rodzaju lejka, jakby miało się do niego coś
nalewać. Obraz był dziwnie trójwymiarowy, jakby to nie był tylko malunek na
grzbietach książek, ale rzeczywiste gałązki.
Ola podeszła bliżej do
regału.
Na półce po prawo, tuż obok
naczynia, tuz obok lejka, brakowało jednej książki, która uzupełniłaby obrazek.
- To ja jestem brakującym
elementem… - pomyślała.
***
W mieszkaniu nie było nikogo,
kto by zobaczył jak rysunek ożywa, jak płyn zaczyna krążyć pomiędzy wszystkimi
książkami. Nie było też nikogo, kto posłuchałby mądrości całego świata opowiadanych
przez nieskończoność.
Choć właściwie byli tam
przecież wszyscy.
byli wszyscy ale nie było nikogo...
OdpowiedzUsuńZależy jak na to spojrzeć. ;)
Usuń