Ludzie sobie życzą pieniędzy, ludzie chcą ich mieć jak
najwięcej, ludzie chcą mieć tyle kasy, żeby nie musieć pracować. To chyba
znaczy, że wybrali zły zawód i nie lubią swojej pracy…
Oczywiście, dobrze jest nie martwić się o to, za co
kupić jedzenie czy zapłacić czynsz. Ale apetyt rośnie w miarę jedzenia, mam
wrażenie. Obserwowałam. Ciągle było „więcej i więcej”. Bo jeszcze można mieć
dom nad morzem. Jacht. Samolot.
Ludzie, którzy wygrali na loterii, mają przed sobą dużo
kłopotów, tak myślę. Zaraz zjadą się jacyś krewni i znajomi, którzy potrzebują
natychmiastowej pomocy. Pół biedy, jeśli naprawdę potrzebują. I jeśli to są
krewni i znajomi. Trzeba zadbać o bezpieczeństwo swoje i rodziny. I trzeba nie
zwariować. ;)
Co ja bym zrobiła, gdybym wygrała na loterii? Połowę od
razu przeznaczyłabym na jakieś akcje charytatywne, wspomożenie mojego miasta,
szpital, dom dziecka itp. Potem porozdawałabym tym ludziom w moim życiu, którym
uważam, że dobrze byłoby pomóc. Jakąś część na pewno przeznaczyłabym na
wspomożenie miejsca, gdzie pracuję – oj, przyda mu się.
A dla siebie? Wycieczka na Wyspy Południowego
Pacyfiku. Lot w kosmos. Fundusz emerytalny, żebym na starość się nie martwiła,
że nie mam za co żyć – co jest możliwe przy obecnych układach. Odnowienie
mieszkania. Założenie stacji radiowej i restauracji.
To ile musiałabym wygrać, żeby to zrealizować? J
Jest tylko jeden problem – ja nie grywam na loterii…
;P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.