02.01.2010
Październik był kiedyś nazywany miesiącem oszczędzania. Były
książeczki oszczędnościowe, mieszkaniowe, SKO i parę innych. To już odeszło w
zapomnienie i może dobrze, biorąc pod uwagę fakt, że teraz październik jest
miesiącem walki z rakiem.Co komu po pełnej książeczce, jeśli za późno wykryje u
siebie tę chorobę?
Nasza świadomość dotycząca raka jest nadal niewielka, za to
strach – olbrzymi. Żeby tylko ten strach się na coś przydawał.... niestety,
jest to strach z cyklu paraliżujących, nie walczymy, tylko jak strusie chowamy
głowy w piasek. Wciąż wielu z nas wydaje się, że dopóki nie wiemy, nie ma
niebezpieczństwa. Tymczasem kiedyś możemy uderzyć tą głową w beton.
Media wciąż pokazują nam przykłady osób, u których nie
wykryto raka na czas, aby podjąć walkę, ale z drugiej strony podtrzymują nas na
duchu wiadomościami o uleczalności raka przy odpowiednio wczesnym leczeniu. Do
akcji włączają się gwiazdy, takie jak Anna Maria Jopek, która w październikowym
numerze „Twojego Stylu” rozpoczyna słowami „To twardy zawodnik, ale można z nim
wygrać”.
Najgłośniej obecnie o raku piersi. Nic dziwnego, na raka
piersi co roku zaczyna chorować 12tys. Polek. Są akcje zbierające fundusze na
badania i na walkę z rakiem piersi, są stowarzyszenia kobiet po mastektomii,
uczennice liceum są szkolone jak badać piersi na lekcjach wychowania do życia w
rodzinie, są darmowe badania mammograficzne i akcje w poszczególnych
przychodniach. Na drugim miejscu plasuje sie rak płuc, ale to raczej dzięki
temu, że polskie społeczeństwo wypalając
miliony papierosów dziennie wciąż czyta napis, że palenie tytoniu
powoduje raka. Potem jest długo, długo nic i pojawiają się wzmianki o raku skóry,
jakby częstsze w sezonie letnim, kiedy to wszyscy ostrzegaja przed nadmiernym
korzystaniem z dobrodziejstw słońca; a potem „męski” rak prostaty.
I to byłoby właściwie na tyle. Reszta odmian tej okrutnej
choroby ginie gdzieś, nie wytrzymując konkurencji z tymi najbardziej
medialnymi. A tymczasem każdy rak zabija, i każdy jest tak samo groźny. Każdy
wiąże się z cierpieniem człowieka i jego rodziny. Każdy wiąże się z wydatkami,
których tylko część jest pokrywana z ubezpieczenia.
Zastanawiający jest fakt, że do tej pory nie zorganizowano
żadnej większej akcji dotyczącej na przykład raka żołądka. Dlaczego akurat
tego? Bo zajmuje drugie miejsce pod względem umieralności. Albo np raka jelita
grubego. Pierwsze miejsce pod względem ilości zgonów. Tak, tak, to nie rak
piersi, to właśnie te dwa typy najczęsciej kończą się śmiercią. Czyżby media
wolały happy endy, dopasowując się pod tym względem do czytelników?
A może inne odmiany są mało medialne? Taki rak przewodu
pokarmowego na przykład? Wiąże się z pampersami, wymiotami, karmieniem przez
rurkę w brzuchu, workami na kał. Po mastektomii można żyć, można już więcej nie
chorować, można zrobić rekonstrukcję piersi, można pokazać czytelnikowi
uśmiechnięte kobiety dające sobie świetnie radę. W USA ludzie zaczytują się
komiksem Marisy Acocelli Marchetto „Rakowa awanturnica”, o tym jak autorka wygrała z rakiem piersi.
To wszystko jest super, bo cieszymy się z każdego uratowanego
życia, ale chyba nadal nie chcemy o niektórych rzeczach wiedzieć. Przydałby się
zestaw kampanii zajmujących się innymi odmianami raka, bo kiedy dosięga on
kogoś z nas i nie można już zastosować techniki strusia, okazuje się, że
jesteśmy zagubieni jak dzieci we mgle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.