29.12.2010
Zamyśliłam się nad końcem roku... Nadchodzi wielkimi
krokami. Właściwie zrobi tylko jeszcze jeden i będzie już 2011. Może parę słów
na temat tego, który odchodzi? A może tylko jedno? Stateczny. To bym
powiedziała, gdyby ktoś kazał mi określić go jednym słowem. Bez wielkich
przełomów, oświeceń, ogromnych kroków naprzód. Ale to przecież jest zupełnie w
porządku. Nie potrzebowałam radykalnych zmian, dlatego bardzo podobały mi się
te małe kroczki, które robiłam na wielu polach. Coraz lepiej rozumiem siebie, coraz
częściej udaje mi się powiedzieć czego potrzebuję. Coraz częściej pytam,
zamiast gubić się w domysłach. Coraz częściej wychodzę do świata, ale lubię
bardzo swoje własne towarzystwo. Widzę swoje sukcesy, widzę swoje porażki.
Staram się pamiętać, że z tego właśnie składa się życie, a błędów nie popełnia
tylko ten, co nic nie robi. Staram się mieć na uwadze, że ludzie wokół mnie też
nie są monolitami i mają zarówno dobre jak i złe cechy, tak jak ja. I tak jak
mnie, można ich kochać takimi jakimi są.
Po prostu toczy się życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.