1 października 2013
chora 2 października 2013
chora…
God help me….
3 października 2013
chora, ale trochę mi lepiej.
słaba jestem i nic mi się nie chce. i nie będe w związku z
tym nic robić.
choć coś zroiłam przecież, podlałam kwiaty, zmywarke i
pralke włączyłam, o! chciałabym, zeby mi juz całkiem przeszło…
4 października 2013
Lepiej, ale jeszcze nie dobrze
Zmęczona i osłabiona też
5 października 2013
jest mi zdecydowanie lepiej. jeszcze mam trochę kataru, od
czasu do czasu zakaszlę „z trzewi”. najbardziej aktualnie dokucza mi ucho i
migdał. i trochę też głowa, bo falami boli.
popracowałam trochę.
teraz chyba kąpiel, a potem to już tylko relaks.
tęsknię…
6 października 2013
zdrowa jeszcze nie jestem, ale juz prawie. tylko oslabiona
tak po tej chorobie, ze cokolwiek zrobię to cała mokra i najlepiej sie
połozyć….
chyba nastepny tydzień to będe dochodzić do siebie…
głowa jeszcze wciąż dokucza, trochę ząb, trochę migdał.
gotuję sobie, odpoczywam sobie…
tęsknię sobie…. ale dziś dostałam dobrą wiadomość: moja
tęsknota się skróci o całe pięć dni
a poza tym mam chyba znów depresję.. tzn depresję to mam
stale tylko trochę mi lepiej, troche mi gorzej. od wczoraj jakoś gorzej… nie od
piątku chyba… może ta wiadomość (z przed chwili) mnie troche podniesie na
duchu…
7 października 2013
Jak się pójdzie do pracy, to od razu człowiekowi się gorzej
robi….
Jutro zabieg i wyniki mammografi. nie panikuję, ale troche
stracha mam. z drugiej strony – niech mi już wreszcie wytną co trzeba, może sie
w stanik zmieszczę
taki wisielczy humor lekko…
zmieniam plany znów.
tęsknie nadal
i tak się życie toczy…
8 października 2013
nie mam siły nawet opisać tego, co szię dziś działo…
czuję się zmaltretowana psychicznie, najlepszy dowód, ze sie
popłakałam w tramwaju
9 października 2013
fighting off depression with…….. a mail
so warm
10 października 2013
nadal totalnie mi się nic nie chce…
pracuję oczywiście, ale potem…
nadal boli mnie ucho i mięsnie, trochę jeszcze wciąż gardło
i mam dużą chrypę. na dodatek dziś dostałam okres, więc kolejne atrakcje.
ten tydzień jest do odrzutu…
11 października 2013
głowa mi zaraz pęknie…
12 października 2013
mail
coś wspanialego
dziś mamy imprezę. mam nadzieję, ze ten mail mnie na tyle
ustawi, ze się będę dobrze bawić, bo jeszcze pięć minut temu zastanawiałam się
po jakiego czorta ja tam idę…. depresja się mocno daje mi we znaki…
13 października 2013
napisałam prawie całą notkę, coś błysło, trzasło, zgasło i nie
ma…
impreza wczoraj bardzo udana. pojedlismy, popilismy,
powygłupialismy się jak juz dawno nie, usmialismy się po pachy, potańczylismy.
tańczyłam z R. poprosił. czułam wyraxnie, że this boat has
sailed. mimo to pozostał jakiś strach, bo poczułam jak bardzo mi brakuje
bliskości drugiego człowieka. a ja w takich sytuacjach zawsze robię coś
głupiego. terazpia spełniała cel, który jej postawiłam – pokazała mi gdzie
jestem damaged. i tylko ten cel. potem zdałam sobie sprawę, ze żeby to naprawić
musiałabym się od nowa urodzić.
depresja nie odpuszcza. tzn odpuściła na krótko wczoraj,
dzis juz jest tak jak było, a nawet przez moment gorzej. na razie nie wiem
totalnie co z tym zrobić.
pospałam, poczytałam, napisałam do M. tak bym chciała, zeby
ten kontakt był jeszcze troche częśtszy…
teraz zupka pomidorowa, potem jeszcze troche poczytam, a
potem obejrze coś. powinnam zrobic jedna rzecz do pracy, ale chyba nie dam
rady…
13 października 2013
P straciła przytomność. była jazda na ostry dyzur.
prawdopodobnie znów niedotlenienie…
już jest ok, pojadła, popiła, umyła się. podobno może sie
tak jej robić…
13 października 2013
mówisz i masz
mail
ach…. 14 października 2013
Wystep się nawet chyba udał, choć głosów na nie też nie
brakowało.
Jak szłam do pracy to R mnie minał samochodem. może nie
widział, może nie chciał widzieć, może nie mógło podwieźć, a może cos mu znów
jest po sobocie. F…k it, I don’t care.
Załapałam się na chwilę „Do południa”.
Chyba się zepne i posprzątam, ale najpierw musze sie
dodzwonic do wetki i pogadać o stanie P.
14 października 2013
posprzątane
wreszcie mi nie śmierdzi w domu ;p
14 października 2013
a może kąpiel?…
15 października 2013
Byc może lepiej dla mnie było, jak bylismy skłóceni…
niebezpieczne to jest… :/ jakbym cały czas musiała sie pilnować, bo mnie
bezsensownie ciągnie, całkiem bezsensownie, jak ćmę do ognia.
obiad imieninowy u mamy.
troche działań w domu.
16 października 2013
chodze i co chwila się zapytuje siebie „Co robisz, kobieto?”
bo mam najgłupsze pomysły. mam nadzieję, że mi to niedługo przejdzie…
apatia połowiczna, cos tam robię, ale średnio jest.
tęsknię za kontaktem…
17 października 2013
Rano był trudny moment, ale jakos się toczy wszystko
zrobiłam zdrowe zakupy.
50 minut mineło jak pięć… czas jest niesprawiedliwy. „czas
jest dwulicowy”…
„A na stoliku roztopiona czekolada” – cudo. nie moge sie
doczekac 1.11, a jednoczęsnie przeciez jeszcze nic nie wiem…
I tak się miotam, tęskniąc…
chyba sobie pobrzdąkam na gitarze…
18 października 2013
dziś już było troche lżej. myslę, że mi to wkrótce minie.
potem trzeba będzie uważac w styczniu.
dziewięć godzin pracy. obiad, kąpiel i Lista.
zmęczona jestem, spać mi się chce…
19 października 2013
nie wyspałam się strasznie, P szalała cała noc… teraz przez
cały dzień jej robie co chwila pobudki na obcałowywanie ryjka i mam nadzieję,
ze wieczorem będzie tak niewyspana, ze będzie spac w nocy.
byłam na Nordiku, działam trochę według jakiegos pokręconego
schematu.
tęsknię…
20 października 2013
niedziela mineła już prawie, troche odpoczełam, troche
pracowałam.
mam pomył … hmmm, chyba go dopracuje i wprowadze w zycie… a
raczej zaproponuję włąściwej osobie
21 października 2013
rano nawet się niexle obrobiłam, choć żebym była jakas super
wyspana to nie powiem…
praca szybko i sprawnie – jestem na bieżąco – nie do
uwierzenia ;p
R dzis wcisnał mi w rekę monetę, która znalazł. moje
przypuszczeina i przeczucia sa słuszne, on tez nie przeszedł nad wszystkim do
porządku dziennego. tym bardziej musze być silna.
przydałoby sie małe wsparcie w tej kwestii…
tesknię…
dzis mam dzień pierwszy diety znów. uznałam, ze mozna byłoby
jeszcze troche zrzucić. optymalnie 4kg ale jak wyjda z tego 2kg to tez nie
będzie xle. zjadłam sniadanie i na razie tak sobie trwam.
uczenie się hiszpańskiego jest miłe, ale jak mi to opornie
idzie!!!…
chyba za bardzo wywietrzyłam w tym domu…
poza tym juz czuje jakiś dziwny ból głowy. nie wiem czy cos
będzie z tego niejedzenia, bo z kolei rozchorowac się to ja nie chcę. chyba
sobie machne gorącego krupniczku
21 października 2013
zhadłam zupkę, drugie danie, ciepły kompot wisniowy – od
razu jest mi lepiej. chyba po prostu przymierzę spodnie i jesli się w nie
mieszczę, to nie będę szalec z dietami na razie, jesień jest, od razu się
przeziebie znowu…
21 października 2013
jeszcze tylko parę maili i koniec dnia
22 października 2013
jak to trudno czasem zachowac pewnośc siebie, nawet jeśli
jest sie przekonanym o swoich umiejętnościach…
byłam w lesie na nordiku – cudna jesień.
w czwartek zebranie… dlaczego akurat w czwartek??!! jasny
szlag!!! może by zdezerterować?
dopiero wtorek, a ja jakaś lekko zmęczona już.
jutro spotkanie z adwokatem. ciekawe czy dojdzie do skutku i
czym sie zakonczy …
chciałabym wygrac w lotto….
23 października 2013
trafiłam dwójkę w lotto ;p ;p ;p
fajnie dziś było w pracy, choć w pewnym momencie poczułam
takie zmęczenie, ze musiałam usiąść i pooddychać
mamusia umyła dziecku okno.
więc dziecko umyło sobie kaloryfery i drzwi. ida swięta, idą swięta
za chwilę do adwokata. mama ndzieję,z ę pójdzie szybko i
sprawnie i potem zrobie sobie kąpiel i zjem dobrą kolację oglądając House’a i
mając pewność, zę problem odsunięty na długo…
24 października 2013
jest !!!!
jest!!!!!
jest!!!!!
ale się cieszę !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
25 października 2013
zmęczona….
26 października 2013
nie do konca się wyspałam, bo P zrobiła mi pobudke o
szóstej. przyzwyczaiła się.
snaidanko, markomania, Nordik, obiadek. dzień się leniwie
toczy.
kolejne nieprzyjemne sceny na forum. niektórzy nie maja za
grosz wyrozumiałości dla innych. ja tez zapewne nie mam jej wiele, ale widze,z
ę niektórzy nie maja ani grama. i zrozumienia przede wszystkim…
może się teraz zdrzemnę trochę..
A wczoraj poszedł na dwie imprezy. no niech sie tam bawi
przecież. ale troche mnie gdzies tam źga, że na moje zaproszenie nie zareagował
ostatnio, a teraz jak proponowałm wspólne wyjście to też musi sie zastanawiać.
podał teraz powód, nie przypuszczałabym, ze to może byc jeszcze przeszkodą, ale
widocznie jest.
27 października 2013
spacer.
jedzenie.
trzeba napisac recenzję. trochę mi się nie chce, ale termin
goni
poczytałoby się … to za chwilę…:)
28 października 2013
Nie mogłam spac w nocy. brzuch mnie coś bolał, poza tym
wiało jakby sie kto powiesił, musiałam wstawać okna domykać.
ale rano miałam taka parę, ze oprócz wszystkiego co
normalnie, to jeszcze wyprasowałam.
w pracy tez sporo rzeczy udało mi sie zrobić.
dieta po raz kolejny bo w spodnie się nie mieszczę…
dzis dzień picia. zaraz kolejna herbata plus hiszpański
29 października 2013
praca ok
posprzątałam sobie
jeszcze nie wyję z głodu, ale chyba to juz niedługo nastąpi,
stawiam na jutro…. chyba że mi pomoże to, ze jestem jutro cały dzień w pracy.
dziś zjadłam płatki na sniadanie. wynik na wadze był bardzo zadowalający, oby
tak dalej. największym problemem w tym momencie jest to, ze jest mi bardzo
zimno. na dworze piekna pogoda, a ja wracałam z roboty w bluzie i kurtce. teraz
też wszystko pozamykane i cieplak mam na sobie. wieczorem ogladając film
okrywam sie kocem. dziś kąpiel to się ugrzeję w ciepłej pianie
trzeba kartke dla E zrobic, za chwile ma urodziny i
imieniny.
za 74 godziny Muzyka Ciszy
oczekiwanie jest fajne
30 października 2013
praca, praca, praca…
wpadłam do domu ogarnąc P i niespodziewanie okazało się, ze
mam godzinke wolnego. zrobię sobie masaz tłuszczu ;p
dziś jest już dość źle. przyjście do domu było dość sporym
kryzysem, zażegnałam go przy pomocy barszczyku czerwonego. teraz jak pójde znów
do roboty, to jakkos przejdzie mysle, a woeczorem kąpiel i zupka to chyba
dotrwam. a jutro bedzie mozna zjeśc drugie sniadanie – to powinno pomóc. generalnie bardzo tez pomaga, ze lodówka
pusta choć nie wątpię, ze w chwili
ostatecznego kryzysu byłabym w stanie rzucić się na zawartość szafki z kaszami
i pozrec na sucho. ;p
ale za to jak weszłam dzis rano na wagę..
31 października 2013
wczoraj wytrzymałam, ale musiałam wieczorem wypic drugi
kubek gorący bo było bardzo źle. dziś jest na razie całkiem nieźle, no bo
oprócz płatków na sniadanie, zjadłam też kilka sliwek węgierek na drugie
sniadanie. wypiłam już dwie herbaty i na razie jest ok, nawet bym nie
powiedziała, ze mnie jakos bardzo ssie.
jutro Wszystkich świętych. bardzo lubię to swięto, nadal i
znowu, choć niektóre elementy sa nie do odzyskania. na przykład to, jak
chodziłyśmy z Babcią na cmentarz, sprzątałysmy, paliłysmy liście, wybierałysmy
kwiaty i znicze. Mama opanowała cały ten biznes, robi z siebie męczennicę na
dodatek. staram sie puszczac to mimo uszu, oczu i swiadomości, bo zatruło mi to
pare razy swięto. najwazniejsze jest nastawienie. więc zamierzam jutro chodzić
po grobach, palic znicze, zamyslać się nad każdym, wracać bumerangiem na grób
Babci i Dziadka, nie rozmawiac z nikim jesli sie uda, zwłaszcza z rodzina,
która widziałam ostatnio pięc lat temu na cmentarzu i nie zwracać uwagi na
komentarze mamy, jesli takowe sie pojawią.
a teraz pogram na gitarze, zrobię festiwal smutnych
piosenek, takich jak „Umrzec z miłości”, „Szał niebieskich ciał”, „everybody
hurts”, „Goodbye cruel world” itd itp etc…
31 października 2013
ratunku… czasem rozmowa z moją mamą jest nie do przejścia.
..
nie jest źle, teraz kąpiel, potem zupka i spać.