22.06.2010
Minęło oto parę miliardów lat i pięć stron Biblii i
znajdujemy się w tym samym miejscu, co na początku. Prawie. Darowano nam
trzecie powtórzenie z historii stworzenia świata, zaczynamy od Adama.
Bardzo podoba mi się ta trzecia, skrócona wersja tworzenia
pierwszych ludzi. „W dniu, w którym Bóg stworzył Adama, uczynił go na
podobieństwo Boże. Stworzył ich jako mężczyznę i kobietę. Potem ich
pobłogosławił i w dniu ich stwarzania nadał im nazwę Człowiek”. W niektórych
wersjach Biblii zaimek „ich” w drugim zdaniu jest pominięty i pojawia się
sformułowanie „stworzył mężczyznę i niewiastę”, co ma w sumie większy sens i
nie powoduje, że się zastanawiamy, o co właściwie chodzi i skąd nagle ta liczba
mnoga. Tak czy inaczej, wersja ta jest krótka, treściwa i pokazuje jasno, że
kobieta i mężczyzna zostali oboje pobłogosławieni i została im obojgu nadana
nazwa, są więc sobie równi wobec Boga.
Jeśli ktoś lubi matematykę, to ciąg dalszy tego rozdziału
jest stworzony (bez aluzji) specjalnie dla niego. Adam żył 130 lat i potem 800
po urodzeniu się Seta, Set żył 105 lat i potem urodził mu się syn Enosz, Enosz
żył 90 lat i miał syna Kenana, potem był Machalalel, Jared, Henoch, Metuszalech
i Lamech. Każdy kolejny potomek Adama, zaczynając od niego samego, jest
dokładnie wyliczony co do czasu, jaki spędził na ziemi. Podane jest ile lat
żył, zanim urodził mu się pierworodny syn, oraz ile lat żył jeszcze po jego
urodzeniu. Jeśli ktoś jest zainteresowany, można łatwo sobie wyliczyć, ile
czasu minęło od Adama do Lamecha. Na tej podstawie niektórzy próbowali też
wyliczać jak stary jest nasz świat, cofając się poprzez kolejne pokolenia od
Jezusa, bo wiadomo przecież, że wszystkie te rodowody biblijne mają jedno tylko
zadanie: pokazać jak przebiegała ta właśnie linia rodu, z której narodził się
Jezus. Dlatego też inne gałęzie drzewa genealogicznego nie są tu przedstawiane,
jedynie zaznaczane jest, że wszyscy ci kolejni ludzie mieli jeszcze innych
synów. I córki, na szczęście dziewczynki są też wymieniane, choć zabawną wydaje
mi się myśl, że przez tyle pokoleń nigdy jako pierworodna nie pojawiła się
dziewczynka. A może wtedy po prostu o niej nie wspominano i czekano, aż pojawi
się syn? To mocno niesprawiedliwe, skoro jednak w dwu z trzech biblijnych
wersji stwarzania człowieka, oboje kobieta i mężczyzna zostali stworzeni
jednocześnie, na obraz i podobieństwo Boże. Czyżby to już pierwsze oznaki
działania „grzechu pierworodnego”, który ludzie sobie umyślili i zwalili winę
na kobietę?
W tym czasie, kiedy żyją wymienieni przeze mnie potomkowie
Adama, źle się dzieje na ziemi.
„Synowie prawdziwego boga zaczęli zwracać uwagę na córki
ludzkie [...] dalej współżyli z córkami ludzkimi i one rodziły im synów”.
Owocem ich związków z ludzkimi kobietami byli nefilimowie. Synem pierworodnym
Boga według chrześcijan jest Jezus, uważany też za archanioła, a tu pojawiają
się inni synowie. Czy można wyciągnąć z tego wniosek, że byli to inni
aniołowie, którzy zeszli na ziemię i żyli wśród ludzi? W kultach starożytnych
Sumerów, jak i innych starych cywilizacji, pojawiają się legendy mówiące o
związkach istot nadprzyrodzonych z ludźmi, według legend mezopotamskich są to
na przykład istoty z innego świata lub planety, według mitów greckich sami
bogowie, jak na przykład Zeus, któremu Alkmena urodziła syna-herosa nazwanego
Heraklesem, zaś według pism żydowskich
- Czuwający Aniołowie. Kimkolwiek byli,
„obcymi”, architektami piramid egipskich, zleceniodawcami rowkowych „malunków”
na pustyni Nasca, greckimi bogami czy
aniołami, skutek był podobny – niewątpliwy wpływ na ludzi, tak samo wtedy, jak
i – nie oszukujmy się – na nas samych, kultywujących te wierzenia,
przekopujących pustynie albo próbujących udowodnić jak to naprawdę było i
dlaczego inaczej niż twierdzą inni. Biblia mówi o nich, że „byli to mocarze,
którzy istnieli od dawna, ludzie sławni”.
Po co właściwie
aniołowie zeszli na ziemię, czy też zostali na nią posłani? Jeśli wsłuchać się
dokładnie w to, co mówi Biblia, można zauważyć, że mieli oni za zadanie pomagać
ludzkości, obdarować ludzkość wiedzą, zarówno techniczną (np. rolnictwo), jak i mistyczną.
Bóg powiedział: "Nie może
pozostawać duch mój w człowieku na zawsze, gdyż człowiek jest istotą cielesną:
niechaj więc żyje tylko sto dwadzieścia lat". A więc wysłał swojego
"ducha", aby ten pozostawał "w człowieku", czyli służył mu
pomocą, radą, wiedzą i wszystkim innym. Ten wątek pojawia się w wielu
kulturach, jak choćby w greckim micie o Prometeuszu, który pomagał ludziom,
dając im ogień i ucząc wielu niezbędnych czynności, za co został zresztą
ukarany, bo Zeus śmiertelnie obawiał się wszystkiego co pochodzi z ziemi. Cóż,
jakby miał trochę racji...A więc Bóg zobaczył, czy też może właściwie widział
cały czas, ale dawał ludziom jeszcze szansę, że "ogromna jest niegodziwość
człowieka na ziemi i że każda skłonność jego serca przez cały czas jest
wyłącznie zła". Ta skłonność doprowadziła do degeneracji ludzkości,
która postęp techniczny wykorzystała do
tego, aby nauczyć się odlewać miecze, a
potem produkować coraz bardziej skuteczną broń, żeby się nawzajem zabijać. Inne
badania poszły w kierunku astrologii i bałwochwalczego kultu gwiazd, a także
magii, która była przyczyną zastraszenia i dominacji jednych ludzi nad drugimi.
Nie jest moim tematem dziś nieśmiertelność człowieka, ale te 120 lat, co dla
niektórych oznacza limit życia człowieka, ja rozumiem jako czas, który Bóg dał
ówczesnym ludziom na przyswojenie sobie wszystkiego, co "duch" ma im
do zaoferowania. "Nie może
pozostawać duch mój w człowieku na zawsze, gdyż człowiek jest istotą
cielesną: niechaj więc żyje tylko sto dwadzieścia lat" – duch nie może
więcej w człowieku pozostawać, człowiek jest istota cielesną, a ciało ma to do
siebie, że grzeszy. 120 lat to limit jaki Bóg ustanowił dla swego „ducha”, nie
dla ludzkiego ciała. Jak widać – ile tego czasu by nam nie dał – i tak
potrafimy wszystko spaprać...
Smutno było Bogu, że
tak mu się nie udaliśmy. Cóż mu pozostało? Albo nas naprawiać, albo zacząć od
nowa. Wybrał wyjście pośrednie: postanowił, że zniszczy potopem wszystko oprócz
pojedynczych par wszystkich gatunków żyjących na ziemi oraz jednej rodziny,
która wydała mu się godna oszczędzenia. Ale to już zupełnie inna historia.. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.