2 sierpnia 2011
A dziś poćwiczyłam.
Zdolna jestem
3 sierpnia 2011
Dziś się zważyłam …. nie spodobało mi się to, co
zobaczyłam
co sie dzieje, co sie dzieje, co sie dzieje???………..
5 sierpnia 2011
Jest fatalnie.
Nie wiem skąd mi się wzięło nagle półtora kilograma więcej.
:(((
Pozbyłam się pół kilo z tych narzuconych.
Kontroluje dokładnie, co jem, ale nie moge znaleźć miejsca,
w którym coś „odpuściłam” i taki skutek sie zrobił.
bez zmian
bez sensu
8 sierpnia 2011
Od dziś zaczynam pić zieloną herbatę.
Podobno bardzo dobrze wspomaga wszelkie próby zrzucania
wagi.
Co mi się przyda, bo waga bz.
Zacznę od jednej.
Dziś byłam na basenie. Przepłynęłam 1750m.
Dziś wypiję dwie zielone herbaty.
Bateria w wadze się skończyła.
Chyba jestem lekko wściekła. wrrrrrrrr
10 sierpnia 2011
W całej najbliższej okolicy nie ma takiej baterii jaką
potrzebuję do wagi. :((
Fatalnie, własnie teraz, kiedy jest mi tak potrzebna. :((
Dziś wypiję trzy zielone herbaty.
Zamiast trzeciej herbaty wypiłam piwo. ;p
Niestety nie wiem, czy to pomogło, bo jak powszechnie
wiadomo – nie mogę się zważyć.
Muszę się przestać stresować tą wagą – jak będzie bateria to
się zważę, a teraz „róbmy swoje” jak śpiewał pan Młynarski.
Bo od wchodzenia na wagę jeszcze nikomu nic nie ubyło w
talii. ;p;p;p
12 sierpnia 2011
Ubłagałam wagę, żeby jeszcze raz zadziałała. Zrzuciłam już
to, co nabyłam.
Powraca jak bumerang pytanie „co dalej?”
14 sierpnia 2011
Będę kręcić „hula-hop”. Podobno bardzo pomaga na talię.
Dziś wypiję cztery zielone herbaty. I będę kręcić, choć po
wczorajszym stwierdzam, że to wczale nie jest takie proste… wytrzymałam minutę…
Dzień pierwszy
16 sierpnia 2011
Zdrowy styl życia jest świetny i zamierzam utrzymac w mocy
wszystko co robię.
Natomiast teraz przyszła pora na to, żeby coś zrobić z wagą,
która jak stanęła tak stoi, z tendencją lekko zwyżkową z powodów dla mnie
niezrozumiałych.
A więc od dziś coś, co nie podlega pod zdrowy tryb życia,
tylko pod normalne odchudzanie.
Spodziewam się wisieć tu non – stop, bo naprawdę chcę, żeby
mi sie udało.
Na początek zrobię głodówkę oczyszczającą. Dziś jest dobry
moment na to, bo lodówka pusta prawie.
Zacznę dzień od herbatki jagodowo- jeżynowej.
Na razie się trzymam bez problemu. Teraz będzie herbata
zielona.
16 sierpnia 2011
Jest w porządku. Teraz zamierzam wypić szklankę soku pół na
pół z wodą mineralną.
16 sierpnia 2011
Zaczyna mi sie lekko jeść chcieć. Staram się o tym nie
mysleć. Pora na białą herbatę o smaku Pina Colada.
16 sierpnia 2011
Nie będe o tym mysleć. Wcale a wcale.
Phi.
Po co mam w sumie jeść dzisiaj? Nie ma to celu. Więc niech
mi sie jeśc nie chce.
Pora na zieloną herbate z opuncją.
Nie jest źle, kryzys minął.
Teraz ponownie szklanka soku pół na pół z mineralną.
16 sierpnia 2011
No to przetrwałam dzień. Na zakończenie wypiłam jeszcze
szklankę mleka. Teraz idę spać i mam nadzieję, że nie będę jadła przez
sen.
Zjadłam śniadanie : 310kcal. Kromka chleba, plasterek
żółtego sera, trzy plasterki pomidora, szczypiorek po wierzchu, szklanka mleka.
Teraz wychodzę z domu, zabierając ze sobą soczek i wodę
mineralną. Zamelduję sie po powrocie, mam nadzieję, że bez żadnych sensacji.
Pół litra wody mineralnej i 200ml soku wypite. Oparłam się
wszelkim jedzeniowym kuszeniom.
Teraz zrobię zieloną herbatę.
Na razie jakos idzie. Herbata gruszkowa.
17 sierpnia 2011
Mogę oficjalnie stwierdzic, że odczuwam już głód.
Ale się nie poddam!!!
Teraz zielona herbata z opuncją, na koniec szklanka mleka.
Wytrwam!!!
17 sierpnia 2011
Udało się. Drugi dzień zakończony.
Śniadanie zjedzone, dokładnie takie samo jak wczoraj, więc
około 300kcal. Jestem najedzona po uszy
Wypiłam herbatę cytrynowo-limonkową.
18 sierpnia 2011
Dziś przysługuje mi drugie śniadanie – owoce. Dziś to będzie
winogrono – 70kcal. Mniam mniam
Czuję, że dziś będzie ciężko…
Na razie zrobiłam sobie zieloną herbatę.
Napiłam się szklankę soku pół na pół z mineralną.
Jeść mi sie chce.
Herbata waniliowo – brzoskwiniowa.
Zaczynam sobie przypominać wszystkie możliwe rzeczy, które
lubię jeść.
Ale nie dam się!!!
18 sierpnia 2011
Wypiłam szklankę soku z wodą, a teraz będzie zielona herbata
z opuncją.
Już po prostu zalewam głód. :(((
Ale się trzymam!!!
18 sierpnia 2011
Jeeeeest!!! Udało się. Była tradycyjna szklanka mleka, a
teraz już idę spać, więc dzień pozytywnie zakończony.
Tradycyjne śniadanie 300kcal już za mną.
Teraz wybieram się na nordic walking. Zabieram ze sobą wodę
mineralną.
19 sierpnia 2011
Godzina nordic walking… ufff…. ledwo żyję…
Wypiłam 1/4 litra wody mineralnej do tego marszu.
Teraz bedzie herbata ananasowa.
19 sierpnia 2011
Tradycyjne drugie śniadanie – owoc (dziś gruszka) – 80kcal –
zjedzone.
Teraz herbata hiszpańska mandarynka.
19 sierpnia 2011
A dziś moge zjeść zupę. :):):)
200ml grochowej – 180kcal.
mniam mniam :):):)
19 sierpnia 2011
Jedzenie na dziś mi się skończyło. Zaczynam już znów byc
glodna…
Herbata z wiórkami kokosowymi.
Wmawiam sobie, że lodówka w moim domu nie istnieje…
Coraz bardziej mi głód dokucza. :(((
Staram sie jak mogę.
Teraz będzie szklanka bulionu, z pół kostki wegetariańskiej.
Herbata „na pracę jelit”.
Składa się z czarnego bzu, nasion lnu i mięty. Podobno
wpływa osłaniająco na przewód pokarmowy, nawilża go i wykazuje delikatne
przeczyszczajce działanie, a „herbatki tej nie powinno zabraknąć w codziennej
diecie”.
Pachnie obrzydliwie. :(((
A smakuje jeszcze gorzej… :(((((((
19 sierpnia 2011
Udało się.
Wytrzymałam kolejny dzień nie odchodząc od zamierzonego
planu.
Wypiłam jeszcze drugą szklankę bulionu.
A teraz spać. Rano czeka śniadanko.
Śniadanie zjedzone. miało trochę więcej kalorii, bo przy
sobocie pozwoliłam sobie na pomazanie chleba masłem, a zamiast mleka było kakao
z jednej płaskiej łyżeczki. Razem 400kcal.
Pora na tą obrzydliwą herbatę „na pracę jelit”. Pachnie
nadal tak samo obrzydliwie, ale coś jakby troche mniej obrzydliwie
smakuje.
Teraz drugie sniadanie – jabłko – 70kcal.
20 sierpnia 2011
Herbata brzoskwiniowa.
Dobrze, ze mam obiad w perspektywie, bo jeść mi sie
chce.
Obiad zjedzony.
Zupa jak wczoraj 200kcal.
Ziemniaki: 60kcal. Łosoś w sosie: 70kcal. Surówka z pora:
50kcal.
Razem : 380kcal.
Razem cały dzień 860kcal, bo na tym powinnam już poprzestać.
Na razie jestem najedzona, ale dzień jeszcze długi… Sprężam się!!!
20 sierpnia 2011
Otwieram lodówkę, żeby wyjąć jedzenie dla kotów, a tam tyle
dobrych rzeczy…
Cytuję sobie „Madagaskar” : „Nic tu nie widziałaś…
jasne??!!”
Zielona herbata.
Wychodzi mi już uszami.
Może jakoś wytrzymam. Teraz zrobię sobie jakiejs dobrej
herbaty, która lubię, ananasowej albo cytrynowej. a potem jesli bardzo bedzie
mnie głód napastował (na razie nie jest źle), to sobie zrobię bulion.
20 sierpnia 2011
Był bulion.
Było ciężko momentami, ale wytrzymałam.
21 sierpnia 2011
Śniadanko dziś też na 400kcal, bo była jajecznica na maśle (
z jednego jajka, ale na połówce cebulki) i kakao z jednej łyżeczki, bo to dziś
niedziela. Jutro już nie będzie tak
dobrze.
Pora na herbatkę na pracę jelit. Chyba się zaczynam do niej
przyzwyczajać.
Na drugie śniadanie (80kcal) – gruszka.
21 sierpnia 2011
Pora na herbate z dzikiej róży. Podobno ma mnóstwo witaminy
C.
21 sierpnia 2011
Obiad – identyczny jak wczoraj – 380kcal.
To może by tak zieloną herbatkę??
21 sierpnia 2011
Zjadłam pół naleśnika z serem (100kcal), wypiłam jeszcze
herbate jaśminową i bulion.
Udało sie przetrwać kolejny dzień.
Ogólna liczba kalorii: 960kcal.
22 sierpnia 2011
Śniadanie 350kcal. (mleko, kromka chleba posmarowana cienko
majonezem sojowym, plaster koziego twarogu, plasterki ogórka).
Herbata jelitowa.
Drugie śniadanie: pół banana (80kcal).
22 sierpnia 2011
Herbata biała o smaku pina colada.
Zaraz obiad (krupnik, ziemniaki, tempeh w sosie cebulowym,
surówka z kapusty) – 350kcal.
22 sierpnia 2011
Zielona herbata.
Teraz podwieczorek: pięć mini-muffinów : 100kcal.
Herbata gruszkowa.
A potem kolacja, prawdziwa kolacja! Dwie kanapki z razowego chleba z pasztetem
sojowym i żółtym serem, pół pomidora, mały ogórek, kawałek papryki.
300kcal.
Razem dzień: niecąłe 12ookcal, czyli tak jak ma być.
Teraz przez tydzień jem normalnie, czyli własnie 1200kcal. A
jutro – zapiszę efekty.
23 sierpnia 2011
Zgodnie z obietnicą – dzis podsumowanie osiągów.
Waga : 73,5kg (było 80kg)
Biust : 104cm (było 110cm)
Talia : 86cm (było 97cm)
Biodra : 101cm (było 113cm)
Biodra niższe : 105cm (było 111cm)
Udo prawe : 60cm (było 64cm)
Udo lewe : 61cm (było 64cm)
Łydka prawa : 38cm (było42cm)
Łydka lewa : 39cm (było 42cm)
Ha!!!! :):):):):):):):):):):):):):)
24 sierpnia 2011
Wczoraj prawie wszystko zgodnie z planem, troszeczkę za dużo
na kolację, muszę być czujna
Wszystko bez zmian, co jest dobrą wiadomością.
Wczoraj niestety wieczorem dałam ciała na całej linii…
Dziś nie bedzie lepiej. Mój stan i możliwości fizyczne są
jednak bardzo mocno uzależnione od mojego stanu psychicznego.
Trzymajcie kciuki, żebym nie opróżniła lodówki i zamrażarki
w stanie dzisiejszego przygnębienia – to już bedzie sukces…
27 sierpnia 2011
Przygnębienie zostało wypłoszone, chyba mocno trzymaliście
kciuki.
Na dodatek w ramach nadrabiania za poprzedni dzień nie
zjadłam w ogóle kolacji, za to poćwiczyłam podwójnie: za wczoraj i
przedwczoraj.
Dziś taki upał… Jeść się nie chce, to dobrze, ale za to
ćwiczyć się też nie chce…
28 sierpnia 2011
A może by tak od jutra zacząć drugi etap…. tak mi po głowie
chodzi…
29 sierpnia 2011
Tak, zaczęłam drugi etap. Tym razem bez dnia głodówki, dziś
było śniadanko. A że cały dzień byłam bardzo zajęta, to nawet nie cierpiałam i
nie musisłam się zalewać róznymi płynami. A teraz już idę spać.
Dziś było śniadanie i drugie śniadanie.
Ale jak to zazwyczaj do tej pory bywało – drugi dzień jest
ciężki. Jeszcze parę ładnych godzin aktywnego życia na dziś przede mną, a mnie
juz ssie w żoładku dość mocno.
Teraz będzie herbata zielona.
A teraz soczek.
Była nastepna herbatka. Teraz jeszcze mleko, a na koniec
herbata zielona z opuncją. I spać, żeby przespać głód
Było śniadanie, drugie śniadanie, herbatka, zaraz bedzie
druga. Dziś jeszcze przysługuje mi zupa (krupnik – juz gotowy), ale zjem ją
dopiero jak wrócę.
Głód doskwiera, nie jest lepiej niż wczoraj, a nawet
gorzej.
Staram sie trzymać…
31 sierpnia 2011
Wróciłam i zjadłam zupę. Była pyszna, ale jak mi się jeść
chce dalej…
Robię zieloną herbatę.
Musze się trzymać…
Ależ ciężko…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.