Normalności wszystkim życzę.
Bo już chyba dosyć interesująco było...
Promyczku
Byłem zagubiony między północą i świtem
W miejscu bez konsekwencji i towarzystwa
3.33 kiedy godziny spadały z zegara
Szybkie wybieranie, brak sygnału
Idź, wykrzycz to z siebie, wstań
Ucieknij od siebie i grawitacji
Posłuchaj mnie, powstrzymaj słowa żebym ja mógł mówić
Bądź cicho
Wymuś zamknięcie i przenieś do kosza
Byłem na szczycie dołu
Na krawędzi znanego wszechświata
Gdzie chciałem być
Przyjechałem na miejsce wypadku,
Usiadłem tam czekając na siebie
Zrestartuj i uruchom ponownie sam siebie
Jesteś wolny możesz iść
Wołaj o szczęście jeśli masz na to szansę
Hasło, ty, wpisz tutaj, teraz
Znasz swoje imię więc je wstukaj
Posłuchaj mnie, powstrzymaj słowa żebym ja mógł mówić
Bądź cicho
Nie ruszaj się i nic nie mów
Tytuł oryginału : „Unknown caller”
Autor : U2
Pierzaste kłębki
Brązowe, szare, żółto czarne
Pstrokate
Czarne oczy patrzą nieufnie
Gdy próbuję je podglądać
Zarzucają na siebie krople wody
A potem suszą się w słońcu
I układają piórka w wymyślne fryzury
Ptasie radio
Przechodzi czasem w wojnę światów
To znów leniwie przymykają oczy
Zaplątałem się w druty
Żeby dzikie konie wypuścić na wolność
Igrałem z płomieniami
Póki nie zaczęły igrać ze mną
Kamień był półszlachetny
Byliśmy ledwie świadomi
Dwie dusze zbyt sprytne by
Mieć jakąkolwiek pewność
Nawet w dniu naszego ślubu
Trawiły nas płomienie
Boże, nie odmawiaj jej
Nie chodzi o to, czy wierzę w miłość
Ważne czy miłość wierzy we mnie
Uwierz we mnie
W momencie poddania
Padłem na kolana
Nie dostrzegłem przechodniów
A oni nie dostrzegli mnie
Byłem w każdej czarnej dziurze
Przy ołtarzu ciemnej gwiazdy
Me ciało jest misą żebraka
Co żebrze o powrót
Żebrze o powrót do mego serca
Do rytmu mej duszy
Do rytmu mej podświadomości
Rytmu który pragnie
Uwolnić się spod kontroli
Wstukiwałem cyfry na klawiaturze
Bankomatu
Widziałem odbicie twarzy
Odwzajemniała spojrzenie
W momencie poddania
Widzenie nad niewidzialnością
Nie dostrzegłem przechodniów
A oni nie dostrzegli mnie
Pędziłem metrem
Przez stacje drogi krzyżowej
Każde oko patrzyło w inną stronę
Odliczały, kiedy minie ból
W momencie poddania
Widzenie nad niewidzialnością
Nie dostrzegłem przechodniów
A oni nie dostrzegli mnie
Tytuł oryginału „Moment of surrender”
Autor : U2
Jim: O, Boże!
Czubek z Kalifornii: Sola nie ma oczu.
To może być Jerozolima, może być Kair
Może być Berlin, może być Praga
Może być Moskwa, może być Nowy Jork
Może być Llanelli, może być Warrington
Może być Warszawa, może być Moose Jaw
To może być Rzym
Każdy ma jakieś miejsce, które nazywa domem
Kiedy sforsują szyki obronne
Pomniejsza inwazja wliczona w koszty
Czy udasz się do poczekalni na lotnisku
Czy zaakceptujesz swój status drugiej klasy
Naród kelnerek i kelnerów
Czy będziesz mieszać ich Martini
Czy pogodzisz się z tym
Czy też uciekniesz na wzgórza
To może być glina, może być piasek
Może być pustynia
Może być połać ziemi uprawnej
Może być dom, może być sklep na rogu
Może być chatka w zakolu rzeki
To może być coś, co twój staruszek przekazał ci w spadku
Lub coś, co sam zbudowałeś
Każdy ma coś, co nazywa domem
Gdy kowboje i Arabowie celują
Do siebie nawzajem w południe
W chłodnej zakurzonej atmosferze sali miejskiego zarządu
Czy będziesz stał z boku jako bierny widz
Dyktatorów rynku
Czy wycofasz się dyskretnie
I przyłożysz ucho do drzwi sali
Czy usłyszysz gdy zaryczy w tobie lew
Czy uciekniesz na wzgórza
Czy oprzesz się temu
Czy usłyszysz
Gdy zaryczy w tobie lew
To może być twój ojciec, może być twoja matka
Może być twoja siostra, może być twój brat
Może być obcokrajowiec, może być Turek
Może być rowerzysta szukający pracy, Norman
Może być król, może być Aga khan
Może być weteran z Wietnamu bez rąk i bez nóg
Może być święty, może być grzesznik
Może być przegrany albo też zwycięzca
Może być bankier, może być piekarz
Może być Lakers, może być Kareem Abdul Jabar
Może być chór męski
Może być kochanek, może być wojownik
Może być bokser wagi ciężkiej lub ktoś trochę lżejszy
Może być kaleka, może być dziwak
Może być makaroniarz, żółtek, kujon
Może być policjant, może być złodziej
Może być 10-osobowa rodzina mieszkająca w jednym pokoju na
zasiłku
To mogą być nasi przywódcy w cementowych grobowcach
Pałaszujący konserwy srebrnymi łyżeczkami*
Może być pilot, który ma Boga po swojej stronie
Może być dzieciak na celowniku bomby
Może być fanatyk, może być terrorysta
Może być dentysta, może być psychiatra
Może być skromny, może być dumny
To może być twarz w tłumie
Może być żołnierz w białym fularze
Który przekręca klucz pomimo że
To już koniec gry w kotka i myszkę
Które mieszkały w domu
Gdzie rozbrzmiewał śmiech i lały się łzy
W domu, który zbudował Jack
Gdzie rozbrzmiewał śmiech i lały się łzy
W domu, który zbudował Jack
Łup, łup, pif paf
Kciuk w białej rękawiczce, Panie niech się wola Twoja stanie
On był zawsze dobrym chłopcem, mówi matka
Będzie wypełniał swoje obowiązki gdy dorośnie, taak
Każdy ma kogoś, kogo nazywa domem.
*silver spoon (srebrna łyżeczka) - odziedziczone bogactwo
Tytuł oryginału : „Home”
Autor : Roger Waters
Uwielbiam pobyty u wujka Dave’a
I zabawy z jego dogiem
Ale ja tam nie pasuję
Czuję się obco i dziwnie. Jak nie z tej bajki
Lubię przejażdżki samochodem wujka
Na dół, ku plaży, gdzie piękne dziewczyny się przechadzają
A gwiazdy filmowe i paparazzi prowadzą swoją grę
Takie rzucanie piaskiem w twarz w stylu Charles’a Atlasa *
A ja siedzę w parowie, plecami do morza
Krwawy czerwony smok na zielonym polu **)
Wzywa mnie z powrotem
Wróć do Black Hills
Billy wróć do domu
Billy szuka swej ojczyzny
W myślach, za pomocą pokrętła, przeskakując kolejne stacje
radiowe
Zmienia zakres — — — — — — — i słyszy
Chór męskich głosów na falach krótkich
Billy wstukuje na telefonie numer do Jima
Siada drżący, czekając na odpowiedź w słuchawce
No dalej przyjacielu, odezwij się proszę
Ziemia moich przodków przyzywa mnie
A ja siedzę w parowie, plecami do morza
Krwawy czerwony smok na zielonym polu
Wzywa mnie, wzywa z powrotem do Black Hills
Billy wróć do domu
Wróć do domu
Siedzi w parowie, plecami do morza
Widząc krwawego czerwonego smoka na zielonym polu,
Słyszy chór męskich głosów śpiewający „Billy wróć do domu”
Billy, Billy, wróć do domu
Wróć do domu
Dziwak z Kalifornii: Nie lubię ryb, morskich ryb
Jim: Słuchacie Radia K.A.O.S. z Los Angeles
Dziwak z Kalifornii: Nie lubię ryb
Jim: Tak, to już ustaliliśmy. Och! Masz jakieś życzenie?
Dziwak z Kalifornii: skorupiaki, gupiki, łososie, krewetki,
kraby i homary, flądry. Nienawidzę ryb, ale chyba najbardziej nienawidzę
słodkowodnych ryb, takich jak pstrąg. Nienawidzę świeżych pstrągów. Najmniej
znienawidzona przeze mnie ryba to chyba sola. A to dlatego, że nie musisz
patrzeć w jej oczy. Sola nie ma oczu.
Jim: Och, nie!
Dziwak z Kalifornii: Chciałbym być w domu z moją małpką i
psem
Jim: Dziękuję
Dziwak z Kalifornii: Chciałbym być w domu z moją małpką i
psem.
Chciałbym być w domu z moją małpką i psem.
Chciałbym być w domu z moją małpką…
Jim: Kogo to obchodzi. Zamknij się już. Dajcie jakieś
nagranie.
-------------
*) Charles Atlas (1892 – 1972) - twórca jednego z programów
ćwiczeń kulturystycznych; jego kampania reklamowa uznawana jest za najdłuższą i
najbardziej rozpoznawalną
**) czerwony smok na zielonym polu – flaga Walii
Tytuł oryginału :”Sunset Strip”
(Sunset Strip to część Sunset Boulevard w Los Angeles)
Autor : Roger Waters
Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu - pamiętaj jaki pokój może być w ciszy. Tak dalece jak to możliwe nie wyrzekając się siebie, bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi. Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchaj też tego co mówią inni, nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swoją opowieść. Jeśli porównujesz się z innymi możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od ciebie.
Ciesz się
zarówno swymi osiągnięciami jak i planami. Wykonuj z sercem swą pracę, jakakolwiek
by była skromna. Jest ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu. Zachowaj
ostrożność w swych przedsięwzięciach - świat bowiem pełen jest oszustwa. Lecz
niech ci to nie przesłania prawdziwej cnoty, wielu ludzi dąży do wzniosłych
ideałów i wszędzie życie pełne jest heroizmu.
Bądź sobą,
a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć: nie bądź cyniczny wobec miłości, albowiem w
obliczu wszelkiej oschłości i rozczarowań jest ona wieczna jak trawa. Przyjmuj
pogodnie to co lata niosą, bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości.
Rozwijaj siłę ducha by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz
nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.
Jesteś
dzieckiem wszechświata, nie mniej niż gwiazdy i drzewa, masz prawo być tutaj i
czy jest to dla ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki jaki
być powinien.
Tak więc
bądź w pokoju z Bogiem, jakkolwiek go postrzegasz, czymkolwiek się zajmujesz i
jakiekolwiek są twe pragnienia: w zgiełku ulicznym, zamęcie życia, zachowaj
pokój ze swą duszą. Z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami
ciągle jeszcze ten świat jest piękny. Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy.
Autor: Max Ehrmann
To wspaniałe
To wspaniałe
Urodziłem się
Urodziłem się, by być z Tobą
W tej przestrzeni i w tym czasie
Po tym na zawsze potem nie mam zielonego pojęcia
Tylko wyłamuję się z rymu
Ta głupota może zostawić serce posiniaczone
Tylko miłość, tylko miłość potrafi pozostawić po sobie taki
ślad,
Ale tylko miłość, tylko miłość może uleczyć tak wielką
bliznę
Urodziłem się
Urodziłem się, by śpiewać dla Ciebie
Nie miałem innego sposobu, aby cię pocieszyć
I śpiewać każdą piosenkę, którą zechcesz
Oddaję Ci swój głos
Pierwszy płacz po wyjściu z łona był głosem pełnym radości.
Tylko miłość, tylko miłość potrafi pozostawić po sobie taki
ślad,
Ale tylko miłość, tylko miłość może uleczyć tak wielką
bliznę
Usprawiedliwieni aż po śmierć, Ty i ja będziemy powiększać
Wspaniałość
Tylko miłość, tylko miłość potrafi pozostawić po sobie taki
ślad
Ale tylko miłość, tylko miłość zjednoczy nasze serca
Usprawiedliwieni aż po śmierć, Ty i ja będziemy powiększać
Wspaniałość
To wspaniałe
Tytuł oryginału : „Magnificent”
Autor : U2
Wstajesz nad ranem, wrzucasz coś do garnka,
Zastanawiasz się dlaczego słońce nagrzewa skały,
Rysujesz po ścianach, jesz, pieprzysz się,
Z powrotem w starych, dobrych czasach
I wtedy jakiś cholerny głupek wynajduje koło
Posłuchaj pisku opon*
Spędzasz cały dzień na szukaniu miejsca do parkowania
Żadnej rozrywki, nic do jedzenia
Benny pokręcił gałką w swoim krótkofalowym radiu
Jakże on chciał porozmawiać z ludźmi
Pragnął mieć swoją własną audycję
Nastawcie radio w Moskwie, nastawcie w Nowym Jorku
Posłuchajcie gadki tego walijskiego dzieciaka
Rozmawia jak za starych, dobrych czasów
Wybacz mi ojcze, bo zgrzeszyłem
Miałem wybór albo on albo ja
I głos powiedział: Benny,
Spieprzyłeś równo całą sprawę
Benny, Twój czas się skończył
Twój czas się skończył
Benny pokręcił gałką w swoim krótkofalowym radiu
Chciał porozmawiać z ludźmi
Pragnął mieć swoją własną audycję
Nastawcie radio w Moskwie, nastawcie w Nowym Jorku
Posłuchajcie tego walijskiego dzieciaka
Rozmawia jak za starych, dobrych czasów
Wybacz mi ojcze,
Walijski Policjant: Wóz jeden dwa do Centrali
Bo zgrzeszyłem
Walijski Policjant: Mamy karambol na A465
pomiędzy Cwmbran a Cylgoch.
Ojcze to było albo on albo ja.
Ojcze czy możemy cofnąć czas?
Walijski Policjant: Ambulans, odbiór.
Nigdy nie chciałem zrzucić tego betonowego bloku.
Walijski Policjant: Zrozumiałem, Centrala, bez odbioru.
Benny pokręcił gałką w swoim krótkofalowym radiu
Chciał porozmawiać z ludźmi
Pragnął mieć swoją własną audycję
Nastawcie radio w Moskwie, nastawcie w Nowym Jorku
Posłuchajcie tego walijskiego dzieciaka
Rozmawia jak za starych, dobrych czasów
Spiker radiowy: Czy naprawdę sądzicie, że Irańscy terroryści
wzięliby Amerykanów za zakładników gdyby Ronald Reagan był prezydentem? Czy
naprawdę sądzicie, że Rosjanie najechaliby Afganistan gdyby Ronald Reagan był
prezydentem? Czy naprawdę sądzicie, że trzeciorzędni dyktatorzy wojskowi
śmialiby się z Ameryki i palili nasze flagi w pogardzie gdyby Ronald Reagan był
prezydentem?
Zaniepokojony obywatel: Cóż, to mogłoby zadziałać.
Zakładnik: My, jako grupa, chcemy przede wszystkim błagać
Prezydenta Reagana i naszych współobywateli Amerykanów by powstrzymali się od
użycia jakiejkolwiek siły militarnej lub
przemocy w celu, nie ważne jak odważnym czy szlachetnym, przywrócenia
nam wolności.
Zaniepokojony Obywatel: Pewnie! Tylko, że to będzie bardzo
niebezpieczne
dla Ciebie, Cassidy
Wierny pomocnik Hoppy'ego: Chyba nie zna pan Hopalong
Cassidy**, drogi panie. Przygoda to dla niego chleb powszedni, emocje to masło
na tym chlebie, a niebezpieczeństwo, cóż, niebezpieczeństwo to dla niego jak
dżem truskawkowy do tego wszystkiego.
Jim: Odrobina rock and rolla na żywo w radiu KAOS, gdzie
rock and roll wychodzi z chaosu, a piosenka nazywa się: "The Powers That
Be".
*w oryginale: Whitewalls –są to opony z białym paskiem
**Hopalong Cassidy/Hoppy - fikcyjna postać kowboja z
opowiadań Mulforda z początku XX wieku.
Tytuł oryginału „Me or him”
Autor : Roger Waters
Szła bardzo powoli, bo wiedziała, że jest stanowczo za wcześnie. Na swoje usprawiedliwienie miała, że zawsze lubiła być wcześniej. I że się bardzo ekscytowała tym spotkaniem.
Facet wydawał się naprawdę ideałem. Długo poznawali się
wirtualnie, była ostrożna, a on nie naciskał na przedwczesne spotkanie. Z każdą
rozmową okazywało się jednak, że pasują do siebie, zgadzają się w
najważniejszych rzeczach i potrafią dyskutować, jeśli się nie zgadzają.
Nie wymienili się zdjęciami, ale z grubsza opisali sobie
nawzajem swój wygląd. Nie była nawet specjalnie zaskoczona, kiedy wymienił
wszystkie cechy, które chciałaby, żeby miał jej idealny facet. Mieli duży ubaw
planując jak rozpoznają się na tym pierwszym spotkaniu. W końcu ustalili, że
ona będzie miała czerwoną apaszkę, a on czerwoną różę.
Dotarła do kawiarni. A może on pokaże kolejną swoją
wymarzoną cechę i już tam na nią czeka? Uśmiechnęła się lekko i postanowiła
przespacerować wzdłuż okna i może coś zobaczy. Znaczy kogoś. Z różą.
Niestety, przez okno kawiarni nie było za dużo widać. Zdjęła
apaszkę, żeby na razie nie rzucać się nikomu w oczy i weszła do środka.
Zrobiła kilka kroków i zobaczyła Jego. Aż ją zakuło serce.
Minęły dwa lata, a ona wciąż pamiętała ten okropny moment, kiedy ją odrzucił.
Bo uznał, że nie jest dla niego odpowiednią osobą. Za wysokie progi. A ona nie
dorasta mu do pięt. Bardzo długo zajęło jej poradzenie sobie z poczuciem
niższości, które jej wtedy wbił do głowy. I jak widać choć umysł się oczyścił,
to serce jeszcze pamięta.
I wtedy zauważyła na jego stoliku piękną czerwoną różę.
Podniósł głowę i ją zauważył.
Popatrzył obojętnie, a potem przeniósł wzrok na drzwi.
A ona poczuła, jak rośnie w swoich oczach, jak teraz już
naprawdę pozbywa się wszelkich kompleksów, jak to przykre wspomnienie odchodzi
w niebyt. Jeszcze przez moment przepłynęło jej przez myśl, że traci idealnego
faceta, ale zaraz potem uświadomiła sobie, że teraz już naprawdę wie, że
zasługuje na taki ideał. Nie ten, ale taki. Bo ten nie jest ideałem. Jej ideał
nie będzie nikogo traktował jak gorszego rodzaju.
Pod jego zniecierpliwionym już spojrzeniem podeszła do
stolika. Wyjęła z kieszeni czerwona apaszkę i położyła na róży.
A potem wyszła.
Znam dziewczynę, co jest jak morze
Co dzień widzę jak zmienia się dla mnie
Och, tak, och
Jednego dnia spokojna, innego wzburzona
Słychać wszechświat w jej muszlach
Och, tak, och
Bezkresny horyzont
Bezkresny
Znam dziewczynę, z raną w sercu
Twierdzi, że wieczność to dobre miejsce na start
Och
Powiedziała „Nie liczy się czas, nie jest linearny”
A potem wsunęła język do mojego ucha
Och, och
Bezkresny horyzont
Bezkresny
Piosenki, które słyszałaś w swojej głowie, teraz słyszę w
swojej
Wcisnęłaś pauzę w moim życiu
Próbuję przewinąć i zagrać jeszcze raz
Każdej nocy mam ten sam sen
Układam plan, projektując projekt
Och, tak
Och
Pilnuje ruchu ulicznego na Rue du Marais
Syreny zawodzą ale to ja chcę uciekać
Och.
Bezkresny horyzont
Bezkresny
Bezkresny horyzont
Bezkresny
Tytuł oryginału : „No line on the horizon”
Autor : U2
Rządzące siły
Lubią twardą grę,
Bez zasad
Niektóre wygrasz, inne przegrasz
Konkurencja jest dobra dla Ciebie
Umierają za wolność
Oni trzymają władzę
Uwielbiają pancerne cadillaki
Klimatyzowane, ze złotymi klamkami
Z uchwytem na broń za tylnym siedzeniem i kołpakami
pokrytymi platyną
Typują najlepsze czarne konie
Napędzają rynek
Fajny wóz, Jack
Lubią porządek, makijaż, siłę świateł rampy
Teleturnieje, rodea, kłótnie celebrytów, telewizję
Oni trzymają władzę
Jeśli widzisz, że nadchodzą,
Lepiej uciekaj – uciekaj
Lepiej uciekaj do domu
Siostry miłosierdzia, lepiej dołączcie do swych braci
Połóżcie kres tej operze mydlanej
Mówią, że bezsilni stają się bezwzględni
Lepiej uciekaj do domu
Lepiej uciekaj – uciekaj
Lepiej uciekaj do domu
Ci, którzy trzymają władzę
Uwielbiają smakołyki, sztuczki, marchewki i kije
Uwielbiają strach i obrzydzenie, uwielbiają owczą skórę
I furgonetki z przyciemnianymi szybami
Furgonetki z przyciemnianymi szybami, plany awaryjne
Uwielbiają śmierć i chwałę, uwielbiają ciekawe historie
Uwielbiają ciekawe historie
Siostry miłosierdzia, lepiej dołączcie do swych braci
Połóżcie kres tej operze mydlanej
Mówią, że bezsilni stają się bezwzględni
Lepiej uciekaj do domu zanim będzie za późno
Lepiej biegnij
Lepiej uciekaj do domu
Billy: Dobranoc, Jim.
Jim: Dobranoc, Billy.
Dog niemiecki wujka Davida: Hau, hau, hau
Kanion – środek dnia. Billy bawi się z dogiem niemieckim
wujka Davida
Paraqat* Kelly: siewki, trzy lucjany, jeden różowy lucjan i z
twojej okolicy, z przybrzeżnego obniżenia pacyficznego, szlauch z
rozdzielaczem. **
Cynthia Fox***: Och! Na Sky David raportuje ze swojej beczki
śmiechu: 40 miętusów i giggle sticków**** pod deską rozdzielczą, 23 kawałki
różowych ptasich grzęd, 4 rekiny młoty, oraz – jaka niespodzianka - 84 kraby i
żadnych lucjanów.
Paraquat Kelly: Hej! I to wystarczy na triumfalny powrót z
ryb z raportem, że hoho.
Jim: My myślimy o niej jak o głównej ulicy, ale dla reszty
kraju to Sunset Strip. Słuchacie K.A.O.S. z Los Angeles,
* paraquat – herbicyd, środek chwastobójczy
** ryby i … któż nie wywędkował jakiejś dziwnej rzeczy ;)
*** lis
**** rurki wydające denerwujący dźwięk przypominający
czkawkę lub chichot
Tytuł oryginału : „The powers that be”
Autor : Roger Waters
Miało być coś innego, ale jak wcisnęłam "utwórz post" to zobaczyłam, że jest to ...
tysięczny wpis
!!!!!
Więc nic więcej nie napiszę, bo się delektuję tą liczbą. ;)
Okowy się rwą
Kule opuszczają broń
Żar, który jest w słońcu
Będzie nas trzymał, kiedy się dokona
Zasady nie zostały uznane
Kamień został poruszony
Ziarno wyrosło w las
Wszystkie długi darowane
Czy nie widzisz, co zrobiła miłość
Co robi ze mną
Miłość przysparza sobie dziwnych wrogów
Czyni miłość, gdzie miłość może zaspokoić duszę striptizem
Nienawiść powalona na kolana
Niebo nad naszymi głowami
Możemy go dotknąć nie podnosząc się z łóżka
Jeśli wpuścisz mnie do swego serca
I uwolnisz mnie z mej głowy
Czy nie widzisz, co zrobiła miłość
Co robi ze mną
Proszę, nigdy mnie stąd nie wypuszczaj
Nie znam wstydu
Czy nie widzisz, co zrobiła miłość
Co robi ze mną
Czy nie widzisz, co miłość zrobiła
Wiem, że cię zraniłem i wywołałem łzy
Czy nie widzisz, co zrobiła miłość
Wszystko oprócz zabicia ciebie i mnie
Czy nie widzisz, co zrobiła miłość
Ale zostawiła okno na niebie
Czy nie widzisz, co zrobiła miłość
I ku miłości wznoszę pochwalne hymny
Czy nie widzisz, co zrobiła miłość
Z każdym złamanym sercem
Czy nie widzisz, co zrobiła miłość
Dla każdego serca, które płacze
Czy nie widzisz, co zrobiła miłość
Miłość zostawiła okno na niebie
Czy nie widzisz, co zrobiła miłość
I ku miłości wznoszę pochwalne hymny
Och, czy nie widzisz
Tytuł oryginału „Window in the sky”
Autor : U2
To już ostatni utwór z kompilacji „U2 18 singles” z 2006
roku.
Ja i Benny wyszliśmy ostatniej nocy
Chcieliśmy trochę się zabawić
Pociągając piwo w świetle księżyca
Czekaliśmy na nadejście świtu
Benny wskazał na sklep ze sprzętem HiFi
Powiedział: człowieku spójrz na ten cały ich towar
Jak to zrobić, żeby mieć na wynos coś, czego nie mam
Hmmmm
Kto potrzebuje informacji,
Kiedy pracujesz w podziemiu
Wystarczy tylko, że potwierdzisz
Moglibyśmy wygrać milion funtów
Benny wspiął się na kładkę
I zachwiał się na murku
Zapytał: widzisz światła ich reflektorów
Czy już nadjeżdżają
Kto potrzebuje informacji,
Tak wysoko nad ziemią
Wystarczy tylko, że potwierdzisz
Moglibyśmy wygrać milion funtów
Kto potrzebuje informacji,
Kiedy żyjesz w ciągłym strachu
Wystarczy tylko, że potwierdzisz
Jest jakiś sposób, by się stąd wydostać
Jakiś sposób by się stąd wydostać
Benny zaciągnął się świeżym powietrzem
I starał się sobie odpuścić
Utknął na pojedynczej łzie
Więc ja i Benny wróciliśmy do domu
Kto potrzebuje informacji,
Kiedy żyjesz w ciągłym strachu
Wystarczy tylko, że potwierdzisz
Jest jakiś sposób, by się stąd wydostać
Jakiś sposób by się stąd wydostać
Kto potrzebuje informacji
Kiedy żyjesz w pożyczonym czasie
Wystarczy tylko, że potwierdzisz
Moglibyśmy wygrać tym razem
Kto potrzebuje informacji, kiedy pracujesz w podziemiu
Wystarczy tylko, że potwierdzisz
Moglibyśmy wygrać milion funtów
Kto, kto, kto potrzebuje informacji,
Tak wysoko nad ziemią
Wystarczy tylko, że potwierdzisz
Moglibyśmy wygrać milion funtów
Jim: Hm. Więc Twój brat jest w więzieniu?
Tytuł oryginału : „Who needs information”
Autor : Roger Waters
"America, I’m honored that you have chosen me to lead our great country.
The work ahead of us will be hard, but I promise you this: I will be a President for all Americans — whether you voted for me or not. I will keep the faith that you have placed in me."
Żądamy:
1. Pełni praw reprodukcyjnych:
– utrzymania standardów opieki okołoporodowej
– dostępu do nowoczesnej bezpłatnej antykoncepcji i zabiegów sterylizacji
– dostępu do bezpiecznego przerywania ciąży
– dofinansowania in vitro
– badań prenatalnych najnowszej generacji
2. Państwa wolnego od zabobonów:
– rzetelnej edukacji seksualnej
– edukacji szkolnej zgodnej z wiedzą naukową
– opieki medycznej, nie watykańskiej
– likwidacji tzw. „klauzuli sumienia”
– religii w parafiach i na koszt Kościoła
– niezależnej komisji ds. pedofilii w Kościele
– wymierzenia bezwzględnych kar sprawcom i osobom winnym ukrywania przestępstwa pedofilii w Kościele
3. Wdrożenia i stosowania Konwencji Antyprzemocowej:
– przesunięcie finansowania budżetowego z Kościoła na organizacje zajmujące się walką z przemocą wobec kobiet i przemocą domową
– bezwzględnego ścigania i karania sprawców przemocy domowej
– bezwzględnego ścigania gwałcicieli i wdrożenia procedur zapobiegających wtórnej wiktymizacji
– ochrony ofiar i izolacji sprawców
– współpracy rządu z organizacjami pozarządowymi przy wdrażaniu Konwencji Antyprzemocowej
– ścigania mowy nienawiści jako źródła przemocy
4. Poprawy sytuacji ekonomicznej kobiet:
– zabezpieczenia emerytalnego nieodpłatnej pracy kobiet
– realnego zabezpieczenia społecznego rodzin osób z niepełnosprawnościami
– skutecznego ściągania alimentów przez państwo i karania dłużników alimentacyjnych
– podniesienia progu uprawniającego do świadczenia z Funduszu Alimentacyjnego do średniego wynagrodzenia
– równości płac bez względu na płeć
01.07.2020
Chłopaki mi wczoraj kupili osłonke na balkon. I zapomnieli
dziś, że mieli przywieźć. ;p
Więc jeszcze dziś nici ze spania na balkonie. A jest gorąco…
Bardzo fajny odpoczynkowy dzień miałam. J
Tylko zakażeń dziś znów od cholery… :/ Dobrze, że chociaż w
łódzkim mało, 10.
02.07.2020
Większośc dnia odpoczywałam, choć zrobiłam mase rzeczy. Nie
wiem jak to możliwe. ;)
Tylko spało się średnio, w nocy wiatr mnie obudział,
zdejmowałam pomidory z balkonu, sprawdzałam gdzie burza, wyło za oknem tak, że
przeniosłam się do salonu. A o siódmej mama domofonem zadzwoniła. ;)
A wpadł po szkoleniu, trochę pogadaliśmy, potem dotarł A na
ciasto. ;) Przywiózł matę. Jutro założę.
Mówią, że koty tęsknią za ciotką. :D
CV : 10 776 482/ 517 667
Polska : 35 146/ 1
492
Łódzkie : 3 186/ 169
03.07.2020
Byłam na wiecu Trzaska. J
Bardzo podnoszące na duchu wydarzenie. I było dużo osób,
przynajmniej w opinii A, który … oglądał na żywo ze studia parę metrów dalej.
;p Stwierdził, że nie zdąży dotrzeć. ;p
Dostałam plakat i maskę.
I mam nadzieję, że nie dostałam wirusa. ;)
Widziałam go z całkiem bliska.
Widziałąm prezydenta Polski.
Bo wierzę, że nim będzie. J
04.07.2020
Las.
SPA.
Założyłam matę na balkonie.
Czytanie.
Kolorowanki.
Cudnie. J
05.07.2020
Mama mnie odwiedziła.
Potem leniuchowałam, ale też zrobiłam dezynfekcję
hydromasażu.
Jest gorąco i duszno i już bym chciała ochłodzenie, choć to
dopiero drugi dzień ciepłoty.
CV : 11 317 637/ 531 729
Polska : 35 950/ 1 517
Łódzkie : 3 247/ 176
06.07.2020
Jak się pięknie ochłodziło. J
Przewodnik wydrukowany. J
08.07.2020
Wczoraj dzień w lesie. Fantastycznie. Sześc i pół godziny na
nogach. Poziomki, jagody, grzyby, sarenka, jaszczurki, motyle i ptaki.
Potem padłam.
Dzis sobie posprzątałam, załatwiłam parę spraw,
odpoczywałam.
CV : 11 892 382 / 545 485
Polska : 36 689
/ 1 542
Łódzkie : 3 319/ 182
09.07.2020
Lenię się. J
10.07.2020
Dzisiejszy dzień nawet dość pracowity. Ale czas na
odpoczynek też był. Przede wszystkim robiłam zakupy. Chyba przed wyjazdem już
nie będę kupować. No może mleko. ;)
Wieczorem nadeszła burza. Ale jak szybko nadeszła! Znikąd po
prostu i ledwo zdążyłam zabrać wszystko z balkonu jak lunęło. I leje. Znów w
centrum będzie się kajakiem pływać.
Radio Nowy Świat zaczęło nadawać. Cudownie. Wreszcie mam
radio, którego słucham i nie zastanawiam się czym mnie zaraz zdenerwują albo
czym mi dowalą. Ryczałam jak bóbr ze wzruszenia.
CV : 12 342 043 / 556 383
Polska : 37 216/ 1
562
Łódzkie : 3 357/ 186
11.07.2020
Kręci mi się w głowie. Mam nadzieję, że to od pogody i że to
chwilowe. :/
Jutro druga tura.
12.07.2020
Czekam.
Mam nadzieję, że nie jest to czekanie na Godota…
13.07.2020
Załamka.
14.07.2020
Wczoraj w botaniku. Dziś Sabat Czterech Czarownic. Jakos się
pcham do przodu.
Opinia: lepiej, że wygrał PiS, bo będą musieli wypić piwo,
którego nawarzyli. Coś w tym jest.
15.07.2020
Dziś w lesie. Jestem już cała pocięta przez komary. Ale i
tak było fajnie.
Potem w domu, na balkonie. Jutro ma grzmieć i lac, to
wykorzystywałam.
CV : 13 405 694 / 580 552
Polska : 38 721/ 1
594
Łódzkie : 3 488/ 189
Ostatnio cały czas dzienny przyrost powyżej 250. Czy to już
druga fala?
16.07.2020
Zaczęłam przedwyjazdowe przygotowania.
Poza tym mama u mnie siedziała bo u jej sąsiadów naprawianie
wc.
Większa część dnia z radiem Nowy Świat. Mój pierwszy mail na
ich antenie odczytany. W popołudniówce. O deszczu i braku deszczu i o kajaku. J
17.07.2020
Kupiłam nowy telefon. Nawet szybko poszło mi opanowanie
wszystkiego. J
Cudownie jest na grupie patronów RNŚ. Wspólnota to jest
jednak fajna sprawa.
18.07.2020
Las. Balkon. RNŚ.
CV : 14 126 035 / 598 098
Polska : 39 746/ 1
618
Łódzkie : 3 578/ 192
19.07.2020
Bardzo miła przesyłke dziś dostałam mailowa. Załącznik. J
Poza tym usiłowałam wytłumaczyć mamie, że wypłata
odszkodowania, a naprawienie przecieku to dwie różne sprawy. Obawiam się, że mi
się nie udało.
20.07.2020
Zrobiłam dziś masę przedwyjazdowych rzeczy. Jutro dokończę i
pakowanie.
Trochę się boję, podróży i jak tam będzie na miejscu. Ale
mam nadzieję, że Duch Gór będzie się mną opiekował. J
21.07.2020
Spakowana i gotowa.
Denerwuje się. A powiedział, żebym się nie bała, że będzie
dobrze. Zadzwoniłam do nich, B mówi, że już wszystko dla mnie naszykowane. Mam
nadzieje, że to nie będzie mój ostatni wyjazd do Szklarskiej… 399 dzisiaj.
A żeby trochę humorystycznie było : zabrałam tyle ciuchów,
że mogę tam w sumie zostać do zimy. ;p
Dzis dostałam pierwszą odpowiedź mailową od RNŚ. J
CV : 14 774 887 / 611 599
Polska : 40 782/ 1
636
Łódzkie : 3 657/ 196
Jest taki dom w Nowym Orleanie
Nazywają go Domem Wschodzącego Słońca
Stał się ruiną dla niejednego biedaka
Boże, wiem, że jestem jednym z nich
Płakałem do taty przez telefon pytając jak długo jeszcze
Zanim chmury się rozstąpią i zstąpisz
Połączenie zostało przerwane
Lecz cienie wciąż trwają od twojego zejścia
Święci nadchodzą, święci nadchodzą
Choćbym nie wiem jak próbował
Wiem, że nie ma odpowiedzi
Porażający żal zalewa falą najgłębszy smutek jak długo
jeszcze
Zanim zmiana pogody skaże wiarę na potępienie, jak długo
jeszcze
Zanim nocny stróż wpuści złodzieja, co jest nie tak
Święci nadchodzą, święci nadchodzą
Choćbym nie wiem jak próbował
Wiem, że nie ma odpowiedzi
Tytuł oryginału : „The saints are coming”
Autor : Skids
Wykonawca: U2 & Green Day dla ofiar huraganu Katrina
Jim: Tu KAOS. Słuchacie Radia KAOS z Los Angeles. Przejdźmy teraz do telefonów i mamy prośbę od słuchacza.
Fale radiowe. Fale radiowe
On odbiera fale radiowe. Fale radiowe.
Atmosfera jest rzadka i zimna
Żółte słońce starzeje się
Ozon przepełniają fale radiowe
AM, FM, pogoda i wiadomości
Nasi przywódcy wymienili swe poglądy
Jesteś zdezorientowany? Fale radiowe.
Fale radiowe, fale radiowe
Zakres AM, zakres FM
Fale radiowe, ogłupiające fale radiowe
Ogłuszające ryby fale radiowe
Fale radiowe.
Magiczny Billy w swoim wózku inwalidzkim
Łapie to wszystko na falach eteru
Billy jest sam na sam z całym kosmosem
Przesłania z odległych gwiazd
Lokalna policja wzywa wszystkie wozy, na falach radiowych
Wsłuchaj się w fale radiowe, fale radiowe
Jezus zbawia radio, fale radiowe
Fale radiowe, zakres AM, zakres FM
Cały zakres fal radiowych
Fale radiowe, fale radiowe, on słyszy fale radiowe
Fale radiowe, fale radiowe, nadzieję niosące fale radiowe, odurzające fale radiowe
Fale radiowe, rosyjskie fale radiowe, pruskie fale radiowe
Wschodnie fale radiowe, zachodnie fale radiowe
Testujemy nadawanie: raz, dwa. Raz, dwa
Fale radiowe. Docierają wprost do Ciebie
Alfabet Morse'a na falach radiowych, droga tytoniowa fal radiowych
Od południa aż do Palomy fale radiowe, w Oklahoma City fale radiowe
Zadomowione fale radiowe, super ważne fale radiowe
Fale radiowe
Jim: Dobra, ten utwór to „Radio Waves”. Słuchacie stacji K.A.O.S. z Los Angeles i mamy właśnie Billy'ego na linii
Billy: Jestem z Valleys.*
Jim: Jesteś z doliny?
Billy: Nie, Jim, ty bałwanie, z Valleys, chóru męskiego w Walii.
Jim: Och! Jesteś z wielorybów**! Z kaszalotów, czy płetwali błękitnych?
Billy: Ha, ha, ha, ha. Bardzo zabawne, Jim.
Jim: Wybacz
*Valleys nazwa chóru brzmi identycznie jak dolina, TA dolina, koło LA.
**Walia i wieloryb brzmią dokładnie tak samo
Tytuł oryginału „Radio waves”
Autor : Roger Waters
Moja miła rzuca mną, jak gumową piłeczką
Najsłodsza rzecz
Nie złapie mnie
Nie zatrzyma mojego upadku
Najsłodsza rzecz
Moja kochana ma błękitne niebo nad głową
Ale ja na nim jestem deszczowa chmurą
A Ty wiesz, że ona nie lubi deszczu
Najsłodsza rzecz
Tracę Cię ,tracę Cię
Czy miłość nie jest najsłodszą rzeczą?
Chciałem uciec
Ale ona kazała mi się czołgać
Najsłodsza rzecz
Wieczny ogień
Spala mnie jak słomkę
Najsłodsza rzecz
Wiesz, mam czarne oczy
Ale one płoną
Tak jasno tylko dla niej
Ma miłość jest ślepa
Najsłodsza rzecz
Tracę Cię
Niebieskooki chłopiec
Spotyka brązowooką dziewczynę
Najsłodsza rzecz
Możesz to naprawić, ale będzie i tak widać miejsce rozdarcia
Najsłodsza rzecz
Moja kochana ma błękitne niebo nad głową
I w nim ja jestem deszczową chmurą
Wiesz, mamy burzliwą miłość
Tracę Cię
Tytuł oryginału „The sweetest thing”
Autor : U2
„The Sweetest Thing” oryginalnie wydano jako dodatkowy utwór na singlu "Where the Streets Have No Name". Po pewnym czasie zmieniono jej nazwę (na prostszą: "Sweetest Thing"), a także ponownie nagrano i wydano na kompilacyjnym albumie „The Best of 1980-1990”, w 1998 roku.
Spod mojej ręki
Wychodzą
Kolorowe plamy
Linie
Kropki
Kreski
Zawijasy
Tworzy się wzór
Dziś w zieleni wiosny
Jutro w błękicie nieba
Wczoraj w jesiennych brązach, czerwieniach i żółci
Potem przyjdzie czas na róże i fiolety
Cała paleta uczuć
Zamknięta w pudełku kredek
Weź te buty
Stukające obcasami wzdłuż jakiejś ślepej uliczki
Weź te buty
I dopasuj
Weź tę koszulę
Biały szmelc z poliestru z metką „Zrobione w nigdzie”
Weź tę koszulę
I ją wyczyść
Weź tę duszę
Uwięzioną w jakiejś skórze i kościach
Weź tę duszę
I niech śpiewa
Jahwe, Jahwe
Zawsze ból zanim urodzi się dziecko
Jahwe, Jahwe
Wciąż czekam na świt
Weź te ręce
Naucz je, jak przenosić
Weź te ręce
Nie ściskaj ich w pięść
Weź te usta
Tak prędkie do krytykowania
Weź te usta
Pocałuj je
Jahwe, Jahwe
Zawsze ból zanim urodzi się dziecko
Jahwe, Jahwe
Wciąż czekam na świt
Wciąż czekając na świt, słońce się zbliża
Słońce się zbliża na oceanie
Miłość jak kropla w oceanie
Miłość jak kropla w oceanie
Jahwe, Jahwe
Zawsze ból zanim urodzi się dziecko
Jahwe, powiedz mi teraz
Dlaczego najciemniej jest przed świtem
Weź to miasto
Miasto powinno świecić na wzgórzu
Weź to miasto
Jeśli taka jest wola twoja
Którego żaden człowiek nie posiądzie,
żaden człowiek nie zabierze
Weź to serce
Weź to serce
Weź to serce
I je skrusz
Tytuł oryginału : „Yahweh”
Autor : U2
* To już
ostatni utwór z płyty „How to dismantle an atomic bomb” („Jak rozbroić bombę
atomową”) z 2004 roku.
I w momencie jasności
zniknął jak wyrozumiałość
czasami
otworzyłem jedno oko
i wyciągnąłem dłoń po prostu by dotknąć twoich delikatnych
włosów
Żeby się upewnić w ciemności, że wciąż tam jesteś
I muszę przyznać
że troszkę się bałem
ale potem...
miałem trochę szczęścia
nie spałaś
nie mógłbym znieść kolejnej samotnej chwili
Tytuł oryginału : „5.11 AM (The moment of clarity)”
Autor : Roger Waters
* To już ostatnia piosenka z płyty „The pros and cons of
hitchhiking” („Wady i zalety podróżowania autostopem”) z 1984 roku.
Kochanie zwolnij
Koniec nie jest tak zabawny jak początek
Proszę, zachowaj coś z dziecka w głębi serca
Dam Ci wszystko czego chcesz
Z wyjątkiem tego, co chcesz
Jesteś jedyna w swoim rodzaju
Czujesz się jak nikt przedtem
Kradniesz pod moimi drzwiami
Klękam, bo chcę Ciebie więcej
Chcę wszystkiego, co masz
I nie chcę niczego, czym nie jesteś
Gdziekolwiek idziesz, wykrzykujesz to
Nie powinnaś się tego wstydzić
W niektórych rzeczach nie powinnaś być zbyt dobra
Takich jak śmiech, płacz i sława
Niektórzy ludzie są zbyt pewni siebie, kochanie
Dam Ci wszystko czego chcesz
Z wyjątkiem tego, co chcesz
Jesteś jedyna w swoim rodzaju
Czujesz się jak nikt przedtem
Kradniesz pod moimi drzwiami
Klękam, bo chcę Ciebie więcej
Chcę wszystkiego, co masz
I nie chcę niczego, czym nie jesteś
Gdziekolwiek idziesz, wykrzykujesz to
Nie powinnaś się tego wstydzić, nie
I nigdy nie będziesz sama
Dalej, pokaż teraz swoją duszę
Trzymałaś swoją miłość pod kontrolą
Gdziekolwiek idziesz, wykrzykujesz to
Nie powinnaś się tego wstydzić
Gdziekolwiek idziesz, wykrzykujesz to
Och, moja moja...
Czujesz się jak nikt przedtem
Kradniesz pod moimi drzwiami
Klękam, bo chcę Ciebie więcej
Bo chcę Ciebie więcej
Chcę Ciebie więcej
Chcę Ciebie więcej
Tytuł oryginału : „Original of the species”
Autor : U2
Cześć.. chcesz filiżankę kawy?
Przepraszam, czy chciałbyś filiżankę kawy?
Ok, bierzesz ze śmietanką i cukrem?
W zajazdach dla ciężarówek i barach hamburgerowych
W limuzynach Cadillaca
W towarzystwie tych, co to wszędzie byli
I w zgarbionych plecach i pozycjach spania
W krokach na chodniku
W bibliotekach i dworcach kolejowych
W książkach i bankach
W kartach historii
W samobójczych atakach kawalerii
Rozpoznaję
Siebie w oczach każdego nieznajomego
W wózkach inwalidzkich i pomnikach
Pod pociągami metra i w wypadkach tych dojeżdżających do
pracy
W opiece społecznej i sądach rejonowych
Na wielkanocnych jarmarkach i w nadmorskich kurortach
W bawialniach i kostnicach
Na zdjęciach z wręczenia nagród
Na tratwach ratunkowych na chińskich morzach
W obozach przejściowych, pod łukowymi lampami
Na rampach wyładunkowych
W twarzach rozmytych przez gumowe stemple
Rozpoznaję
Siebie w oczach każdego nieznajomego
A teraz stąd, gdzie stoję
Na tej górze, którą zrabowałem z syndykatu
Rozglądam się, przeszukuję niebo
Przysłaniam oczy, prawie oślepiony
I widzę znaki tylko w połowie pamiętanych dni
Słyszę dzwony, które dzwonią w dziwne, znajome sposoby
Rozpoznaję
Nadzieję, która rozpala się w Twoich oczach.
To takie teraz proste
Jak leżymy tu w ciemności
Nic nie przeszkadza, to oczywiste
Jak pokonać łzy
Które grożą zgaszeniem
Iskry naszej miłości
Tytuł oryginału : „5.06 AM (Every stranger’s eyes)”
Autor : Roger Waters
W deszczu
W jesiennych liściach
W przebłysku słońca
W ciemnych chmurach
W wietrze wyjącym w kominie
W śpiewie zimowych ptaków
Chowam wspomnienie o tobie
Niech zima je zamrozi
W wieczną zmarzlinę
Anioł na Harleyu
Zatrzymuje się powitać innego wędrowca
Stawia swój motocykl na podpórce
Prostuje się znad kierownicy i wyciąga
Pełną blizn tłustą dłoń... Mówi:
"Jak się masz, chłopie? Gdzie byłeś? Dokąd zmierzasz?"
Potem bierze twoją dłoń
w jakiś dziwny kalifornijski uścisk
I łamie kości
"Miłego dnia!"
Pani domu z Encino
Której mąż jest na polu golfowym
Ze swoimi zasadami
Hamuje, zawraca, cofa powolutku
By rzucić na ciebie jeszcze raz okiem
Rozluźniasz wędkę
Rybka łapie haczyk
Słodka woń wódki i tytoniu w jej oddechu
Kolejny numerek w twojej małej czarnej książce
To są zalety i wady autostopu
Och kochanie, chyba śnię!
Stoję na wyciągniętej krawędzi
Przede mną rozciąga się wschodnie wybrzeże
"Skacz!" mówi Yoko Ono
Krzyknąłem "Zbyt się boję i jestem zbyt
przystojny!"
"Dawaj" mówi
"Dlaczego nie spróbujesz?"
Po co przeciągać agonię?
I tak każdy musi umrzeć"
Czy pamiętacie Dicka Tracy?
Czy pamiętacie Shane'a?
I matka cię chce!
Widzicie go, jak sprzedaje bilety
Tam gdzie myszołowy krążą nad głową
Shane
Ta suka powiedziała coś tajemniczego "Herro"
Więc wróciłem na pobocze
To są zalety i wady autostopu
Och kochanie, chyba znów śnię!
Tytuł oryginału : „5.01. AM (The pros and cons of hitch
hiking)”
Autor : Roger Waters
Jestem za rogiem wszystkiego co prawdziwe
Jestem po drugiej stronie drogi od nadziei
Jestem pod mostem w rozrywającej fali
Która zabrała mi wszystko, co nazywałem swoim
Jeden krok bliżej do poznania
Jestem na wyspie na zatłoczonym skrzyżowaniu
Nie mogę iść naprzód, nie mogę się cofnąć
Nie widzę przyszłości
Ucieka przede mną
Widzę tylko jej tylne światła
Jeden krok bliżej do poznania
Jestem wystawiony do wiatru
Z moimi starym życiem
Palec wciąż czerwony od ukłucia starej róży
Cóż, serce, które cierpi
To serce, które bije
Czy słyszysz perkusistę zwalniającego grę?
Jeden krok bliżej do poznania
Tytuł oryginału : „One step closer”
Autor : U2
Hej dzieciaku, szukasz podwózki? wsiadaj tutaj
Jak tam, kolego?
Przybiłem kaczki do ściany *
Trzymałem swoje serce w mrocznych ruinach
Zbudowałem bungalow na wzgórzach
Nie wędruję, nie dbam o nic, nie żyję
Zabrałem moją dziewczynę na wieś
Żeby spać pod księżycem
I ni stąd, ni zowąd ona wariuje
Kobiety takie są, dzieciaku
Co do diabła możesz zrobić?
Ona czeka na przyjście prawdziwego Pana Idealnego
Łagodnie usuwając swoje serce
Z jego obietnicami prawdziwej komunikacji
Widziałem o tym program w telewizji...
Kto zawsze płaci rachunek
Kto wybudował bungalow dla jego mamy i taty
Ja...
Kto wziął cię na wszystkie występy
Kto urabiał sobie ręce po łokcie
Ja...
Kiedy ty spałaś
To byłem ja... ja to zrobiłem
Utrzymywałem cię w koronkach i kokardach
Chryste, te wszystkie ubrania
Byś mogła namówić tego dziwaka
Z jego schludnymi stopami
I czystymi paznokciami u rąk
Z jego mądrymi, ale błyszczącymi oczami
On jest skałą wyróżniającą się w oceanie wątpliwości
Ruszaj się, zjedź z drogi, pieprzony pedale
I kompromis
Chciałbym kontynuować tę jakby piosenkę
Opisując tego palanta
Chciałbym kontynuować, ale zwymiotuję
Nie tutaj, nie rób tego, chłopcze... idź do diabła
* przybijanie drewnianych, malowanych kaczek do ścian w
Wielkiej Brytanii po drugiej wojnie światowej było symbolem ustatkowanego,
spokojnego życia
Tytuł oryginału : „ Dunroaming, duncaring, dunliving”
Autor : Roger Waters