Zacznę od cytatu: „ Halo, nie każdy postęp jest zły!” * Tu
chodziło o wyższość jednorazowych chusteczek higienicznych nad starodawnymi,
żeby nie powiedzieć przestarzałymi, chusteczkami materiałowymi, które prało
się, prasowało i używało ponownie. Ja natomiast mam zamiar podyskutować o
wyższości pióra nad klawiaturą. Lub odwrotnie.
Pisaliście kiedyś pamiętnik? Albo może dziennik? A może nadal
to robicie, albo właśnie zaczynacie? Tylko uwaga: pamiętniki i dzienniki to już
totalny anachronizm, wykopaliska i wymierający gatunek. Teraz należy pisać
bloga. Blog jest, w odróżnieniu od wymienionych wyżej, modny, trendy, jazzy i
na topie.
Bloga można założyć właściwie wszędzie. Patrząc na różne
strony internetowe podkusiło mnie zajrzeć w parę miejsc pod hasłem blog. Można
tam poczytać ogólnodostępne przemyślenia obywateli naszego kraju. To dla
jednych może się wydawać ewidentną zaletą i udowadniać wyższość klawiatury nad
piórem. Ale może jednak niekoniecznie? Czy naprawdę coś znaczącego wniesie w
moje życie czytanie o tym, jak to nastolatka zakochała się po uszy w jakimś
aktorze i pisze teraz do niego listy równie mydlane jak film, w którym on gra?
Nie sądzę również abym rozwinęła swoją wrażliwość literacką czytając
przeplatane gwiazdkami zamiast dźwięku „piiiii” sprawozdania z kolejnej
imprezy, na której Baśka znów się urżnęła do nieprzytomności, a Jarek tym razem
zamknął się w pokoju z Mileną. Inteligencja moja nie skorzysta też na napompowanych
banałami opisach dnia codziennego, które w zamyśle autorki/autora miały być
najwyższych lotów prozą, zahaczającą być może nawet o poezję.
Właśnie, mała dygresja. Autor lub autorka bloga rzadko kiedy
podpisuje się swoim prawdziwym imieniem, czy też nazwiskiem. Śmiem nawet
twierdzić, że nawet jeśli są na dole jakieś dane, to pewnie zmyślone. Ciekawe,
czy autorzy tak bardzo wstydzą się tego co piszą, że wolą się nie ujawniać, czy
też mają tak wysokie mniemanie o poziomie swojego pisarstwa, że zaczynają się
posługiwać pseudonimem literackim.
Są też blogi przypisane do danej kategorii, w których autorzy
w w większości, lub w całości, poświęcają bloga jednemu tematowi. Tu
przynajmniej od razu wiadomo: jeśli temat mnie nie interesuje – nie czytam. Ale
też i te blogi, które przecież z założenia powinny wnosić coś nowego w moje
życie, nie zawsze wyróżniają się czymkolwiek innym oprócz powtarzalności,
truizmów, argumentacji trzylatka i skłonności do popadania w skrajności, czy to
dotyczy polityki, czy religii, czy stosunków damsko - męskich.
Na pewno argumentem, który teraz usłyszałabym na żywo, byłoby
„nie musisz czytać”. Owszem, nie muszę. Ale w takim razie można równie dobrze
powiedzieć „nie muszą pisać”. A przynajmniej nie publicznie. Nikt nikomu nie zabrania
tworzenia nowej epopei narodowej, kroniki dziejów albo zbioru felietonów w
zaciszu swojego domu, w swoim własnym pięknym zeszycie, przy pomocy pióra lub
długopisu do wyboru. Może nawet do tego zrobić sobie herbatę i popaść w
błogostan na temat swoich umiejętności pisarskich. Co więcej, nie będzie trzeba
też wysłuchiwać (wyczytywać) niepochlebnych komentarzy na swój temat, ponieważ
tekst nie ujrzy nigdy światła dziennego. No chyba że po śmierci utrudzonego
autora ktoś odnajdzie ten pamiętnik i uzna je za epokowe dzieło godne wydania.
Tak się przecież zdarzało.
Na tej fali krytyki dopłynęłam już prawie do wniosku, że
pióro i papier mają zdecydowana przewagę w tej kwestii. Prawie. Prawie, jak
powszechnie wiadomo, robi dużą różnicę. Wybaczcie ten banał, ale jest to
prawda. Otóż oprócz tragicznych w swej treści i formie blogów są w zasobach
internetu także i takie, które wzbudzają zainteresowanie swoją zawartością. Ba,
czasem wręcz zachwycają. Lekkością pióra, doborem argumentów, humorem,
sarkazmem, dopracowana szatą graficzną, odwagą w wyrażaniu swoich poglądów,
otwartością na świat z jego wszystkimi wadami i zaletami, umiejętnością
stonowanej dyskusji z osobami zostawiającymi swoje komentarze. Nie jest ich
może dużo, ale nie oszukujmy się: Gombrowicz i Plath też urodzili się tylko
raz.
Optymizmem napawa fakt, że administratorzy próbują choć
trochę zapanować nad tym zjawiskiem, w pozytywnym znaczeniu tego słowa, bo
jakkolwiek bardzo jestem zniesmaczona niektórymi blogami, nie posunęłabym się
do cenzurowania wpisów i usuwania blogów o niskim poziomie. W końcu mamy XXI
wiek i niedługo coś takiego jak długopis będzie można już zobaczyć tyko w
muzeum, jako jeden z największych wynalazków XX wieku, nie dziwię się więc, że
ludzie wola stukać w klawisze niż wydawać pieniądze na długopis i zeszyt. Może
lepiej byłoby, żeby nie wrzucali tego od razu do internetu, ale cóż, nie warto
uparcie trzymać się mrzonki i wierzyć, że nastąpi cud: ludzie nie będą pisali
pamiętnika przy użyciu klawiatury tylko po to, żeby go zapisać na własnym
pulpicie. Czasem szkoda. Niestety, pamiętnik internetowy narodził się jako
część internetu i tak pewnie zostanie.
I tu kolejna dygresja. Zdaje sobie sprawę, że anonimowość
jest związana z internetem pępowiną nie do przecięcia. Dla większości z nas
pseudonim w internecie jest tak nieodzowny jak tlen, nie potrafimy sobie
wyobrazić egzystowania w żaden inny sposób. Daje nam to, dodajmy złudne,
poczucie bezpieczeństwa.
A wracając do administratorów. Godne pochwały jest promowanie
przez nich blogów, które na to zasługują, teksty są polecane na pierwszej
stronie, dostają specjalne symbole, polecane są całe blogi i organizowane
konkursy, w których, na szczęście, decydującego głosu nie mają tylko
czytelnicy. W ten sposób jest szansa czytać to, co rzeczywiście na to
zasługuje, a omijać bałwochwalcze ody do butelki wódki i hymny na cześć gwiazd
jednego sezonu.
Na zakończenie dla wszystkich, którzy myślą o założeniu
bloga, w tym również dla mnie, trochę sparafrazowany cytat:
„nim napiszesz blog
pomyśl i zważ
jak dalece słuszny to krok
.....
może raczej wstań
może lepiej leż
literatura jest piękna i bez” **
* cytat z serialu „Sześć stóp pod ziemią”, sezon 3 , odcinek
6
** cytat z piosenki Grzegorza Turnała „Uno memento mortis” z
płyty „To tu to tam”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.