Relacja z drugim człowiekiem przypomina chodzenie w cieniu
ulicznej latarni. Każdy krok w prawo to już za dużo, każdy krok w lewo to już
za mało. Lekkie zachwianie i oślepia nas słońce krzycząc prosto w oczy „za
dużo!”, „za mało!”. To oświecenie
przywołuje nas do klasycznego chłodu rozumowania. Dopóki znów nie zaczniemy
eksperymentować w stylu rokoko. Dobrze, że ktoś wymyślił przedrostek „neo-”,
możemy być neoprawi, albo neolewi, albo nawet, w chwilach jasnego spojrzenia na
świat, neoprości, w neocieniu neosłońca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.