26.06.2010
Jak byłaś chora to ja siedziałam wtedy przy twoim łóżku.
Tatuś ci kupił konia na biegunach.
Powiedz ojcu, żeby ci lepiej zeszyty do szkoły kupił.
Matka cię niszczy.
Czy ty nie możesz posłuchać mądrzejszych od ciebie?
Rób tak jak ci każe, to wtedy będzie dobrze.
Wiecznie ci trzeba mówić co masz robić.
Ciebie nie można na chwilę zostawić samej.
Znowu jesteś chora i znów przez ciebie nie pójdę do pracy.
Masz tu dom i ogród, ja nie wiem, czego ty jeszcze chcesz.
Nie widzisz jak ja się dla ciebie poświęcam?
Czwórka z plusem? Jak mogłaś zrobić taki błąd?
Będziesz to tak długo przepisywać, aż się nauczysz.
Ja ci nie ufam, ty jesteś papla, co ci powiem , to ty
powiesz zaraz swoim koleżankom.
Tylko nie mów nikomu, że się nie dostałaś na studia,
powiemy, że pojechałaś za granicę.
Och, wie pani, chciałam dla dziecka...
Niech matka też wreszcie da ci jakieś pieniądze.
Ty jak ojciec ci każe to mnie wyrzucisz z mieszkania i pójdę
pod mostem mieszkać.
Inne dzieci jedzą smalec z chlebem codziennie, przestań
wybrzydzać.
Ale złośliwa to ty jesteś, po matce pewnie.
No wykapany tatuś.
Znowu nieszczęście w rodzinie, pewnie ojciec w odwiedziny do
ciebie przyjechał, przyznaj się.
Natychmiast mów mi prawdę!
Proszę mi tu nie histeryzować.
Obie z matka jesteście takie same.
Ty to zawsze ojca stronę trzymasz.
Och, nie, nie mogę iść z tobą na herbatę, wiesz, że mam
dziecko, muszę się zajmować.
Jak to nie masz z kim iść na studniówkę? Ja w twoim wieku
mogłam przebierać.
Jaki kolega? Nie ma mowy.
Ty już sobie sama życie układałaś i zobacz co z tego masz.
Zobaczysz pójdę do szkoły i powiem wszystkim, że nasikałaś
znów w łóżko.
Wszystko co ja robię, to tobie wiecznie źle.
Wszyscy jakoś mogą, tylko ty nie.
Czemu nic nie mówiłaś u ciotki? Każde słowo od ciebie trzeba
kupować.
Bla bla bla, no pogadaj sobie jeszcze.
Byś coś porządnego wreszcie kupiła, a nie ciągle na głupoty
wydajesz pieniądze.
Ja cię dobrze wychowałam, a ojciec z ciebie nie wiadomo co
zrobił.
Popatrzcie, jaki tatuś jest cudowny, a mamusia wspaniała.
Tylko dziecko się nie udało. Trzeba je troszeczkę przyciąć tu i ówdzie, żeby
można było się w nim przejrzeć i zobaczyć, jakim doskonałym rodzicem się jest.
Nie, nie będziemy bić, bicie jest niewychowawcze, no, chyba że się inaczej nie
da. Słowami można równie dużo zdziałać.
Mnie nie ma. Jestem tylko pionkiem w ich grze. Kozłem
ofiarnym, na którego można zwalić swoje niepowodzenia. Można mną usprawiedliwić
swoje niespełnione marzenia. Obwinić mnie o wszystkie swoje wady. Wpoić, że
jestem do niczego, żeby łatwiej było kontrolować.
Dzieci i ryby głosu nie mają. Dziecko najlepiej kiedy jest
niesłyszalne i niewidzialne.
Cień mnie idący przez życie potyka się na wszystkich
krawężnikach. Boi się dziur w prostej drodze. Węszy podstęp w szczerych
intencjach. Nie widzi, że dzieje się mu krzywda. Nie potrafi się obronić.
Jestem dzieckiem, które nigdy nie dorosło, które nadal
potrzebuje, żeby rodzice kochali bezwarunkowo, a ten czas już minął.
Dzień Matki w maju, Dzień Ojca w czerwcu. Może w listopadzie
Dzień Toksycznego Rodzica? Żeby jesienny deszcz mógł łatwo spłukać łzy. Kto
jest za?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.