czwartek, 18 stycznia 2018

Zaduma nad psią kupą


25.10.2009

Wieczór jest piękny, spaceruję więc osiedlowymi uliczkami w otoczeniu bloków, staram się optymistycznie nie zwracać uwagi na betonowe struktury, ale na miłe akcenty. Urokliwy księżyc ze swym bladym światłem, lekki wietrzyk chłodzący rozgrzane ciało, obrzydliwy smród, zieleń dzrewa... zaraz, zaraz. Cofnij. Obrzydliwy smród nie pasuje do tego idyllicznego obrazka, który usiłuję wymóc na moich zmysłach.
Zdegustowana, postanawiam iść tropem owego zapachu. Daleko iść nie muszę. Jego źródło leży tuż u moich stóp. Szczęście, że nie pod stopami, odzianymi w niekoniecznie wieczorowe pantofelki, ale zawsze szkoda. Olbrzymia psia kupa. Rozglądam się za sprawcą, po rozmiarze kupy spodziewając się małego lwa z kokardką na czubku. Cóż, różne zwierzęta ludzie hodują. Za PRLu słyszało się o świniach w łazience, są też karpie w wannie, może jakiś znudzony mieszczanin lwa sobie zafundował?
Lwa nie widzę, ale na końcu alejki widzę kangura. Moja krótkowzroczność wymaga wizyty u okulisty, albo świat do reszty oszalał i na jednym osiedlu mieszka i lew, i kangur. Podchodząc bliżej uświadamiam sobie, że właśnie widzę to, o czym niedawno ostrzegali w radio. Kangur nie jest kangurem, ale pokaźnym owczarkiem niemieckim, wypiętym w charakterystyczny sposób w celu jak najbardziej fizjologicznym. Tylko dlaczego na chodniku?
         Proszę pana? A posprząta pan potem po piesku? - zagaduję jegomościa ze smyczą.
         A po co? - jego twarz wyraża szczere zdziwienie.
         Żeby ktoś nie wdepnął. - próbuję pierwszego argumentu.
         A co, wdepnęła pani. - ze zgrozą uświadamiam sobie, że osobnik nie pyta, a stwierdza fakt.
Fakt jest rozprowadzony na moim lewym bucie. W ferworze pogoni za kangurem nie zauważyłam podłożonej przez wroga kolejnej miny.
         Ale to nie w kupę mojego psa pani wdepnęła. To po co mam sprzątać?
Logika jest porażająca. Nie wdepnęłam, więc nie posprząta. A gdybym wdepnęła, to już nie musiałby sprzątać. Paragraf 22.
Chyba jednak daleko nam do Europy. Chętnie zaakceptowaliśmy włoską pizzę, francuskie perfumy, niemieckie auta za grosze, pracę w Wielkiej Brytanii. Dobrze byłoby przyjąć, na przykład własnie od Brytyjczyków, zwyczaj sprzątania po swoich pupilach. Tabliczki rozwieszone na ulicach przypominają o tym obowiązku, a w parkach są nawet wydzielone „psie ubikacje”. Wszystko po to,  aby bawiące sie dziecko nie wydłubało nagle z piasku psiej kupy i nie zapragnęlo sprawdzić jak ta „czekoladka” smakuje. Tak się zdarzyło mojej koleżance i od tego czasu sprzątaja po swoim dobermanie. Niestety, tylko oni, więc piaskownica nadal jest „be”.
Właściciele psów twierdzą, że sprzątanie powinny załatwiać służby oczyszczania miasta, z podatków. Ale podatek płaci tylko jedna trzecia właścicieli, a w niektórych rejonach jest jeszcze gorzej: w Warszawie co piętnasty, a na wsi często nawet nie wiedzą, że coś takiego jest. Poza tym jest to prawie tak nieściągalne, jak abonament telewizyjny, chociaż w Dębicy w Podkarpackiem mają specjalnego inkasenta. Podsłuchuje pod drzwiami, gdzie szczeka pies i dostaje połowę sumy od łebka.
Przeciwnicy twierdzą ponadto, że trzeba mieć bujną wyobraźnię, żeby stworzyć sobie obraz służb oczyszczania w akcji „Psia kupa”. Co rano i co wieczór zespół pracowników przechadza się uliczkami osiedla, przeczesuje trawniki, zagląda pod żywopłoty, oddziela ziarna piasku od nieczystości w piaskownicy, myje obsikane murki i nogi ławek.... „Hej ho! Hej ho! Jesteśmy z MPO!” Zbytni optymizm. Co z tymi kupkami, które zostają po południowych spacerach? Czy one są gorsze, że mają czekać kilka godzin na sprzątnięcie?

Więcej odpowiedzialności, mili właściciele szczekajacych czworonogów. Jeśli nie chcecie biegać za nimi z łopatką i woreczkiem, nauczcie ich załatwiać się do kuwety. Tylko nie bądźcie zdziwieni, jeśli w Wigilię oskarżą was o robienie z nich kota.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.