24.07.2010
„Zetrę z powierzchni ziemi ludzi ludzi, których stworzyłem,
od człowieka do zwierzęcia domowego, do wszelkiego innego poruszającego się
zwierzęcia i do latającego stworzenia niebios, gdyż żałuję, że ich uczyniłem.”
Co powiedział, to zrobił. Przez przysłowiowe 40 dni padał
deszcz, zalewając cała ziemię, aż zostały zakryte nawet najwyższe góry i, jak
mówi Biblia, wyginęły wszystkie zwierzęta dzikie i domowe i latające i rojące
się i ludzie. Coś brakuje? Ktoś widzi? Zwierzęta pływające... nie da się
przecież utopić ryby... Przeoczenie? Celowa robota? W sumie to myślę, że potem
Bóg zaczął żałować, że wytracił te wszystkie zwierzątka i pojął bezsensowność
swojego działania. Przecież do Arki i tak kazał Noemu zabrać przedstawicieli
wszystkich gatunków, aby mogli znów napełnić ziemię, więc po co było je w ogóle
likwidować. Dlatego też powiedział potem, że już nigdy nie będzie złorzeczył
ziemi z powodu człowieka i nie zada ciosu wszystkiemu, co żyje (wyrzucił
atomówkę, ale nie róbcie sobie nadziei, w 2012 wyciągnie z kieszeni
samosterujące pociski). Jednocześnie
powiedział, że skłonność człowieka jest ku złu, od samego początku. Może
wiec lepiej było stworzyć wszystko od nowa, zamiast oszczędzać Noego?
Właśnie, Noe. Podobno był prawym człowiekiem, chodził z
prawdziwym Bogiem i był nienaganny wśród współczesnych mu ludzi. Bóg wybrał go
więc do swojej spółki, która patrząc bardzo daleko do przodu, na przykład na
czasy Królów rządzących Izraelitami, okazała się spółką o mocno ograniczonej
odpowiedzialności. Wprawdzie nie wszyscy byli źli, na przykład mądry król
Salomon, ale nie ukrywajmy – jemu też, mówiąc kolokwialnie, palma czasami
odbijała. Zresztą nawet nie patrząc aż tak daleko można zobaczyć, ze Noe
ideałem nie był. Ledwie mu ciuchy po potopie wyschły, a już upił się winem do
nieprzytomności i zademonstrował swojemu synowi te fragmenty swojego ciała,
które niekoniecznie na pokazywanie się nadawały. Chłopak głupi był, że się
wyśmiewał z ojca, aż ten go przeklął, ale fakt pozostaje faktem – mamy do
czynienia z człowiekiem nadużywającym alkoholu.
Noe musiał być po prostu mniejszym złem; wśród mu współczesnych, Bóg nie
miał pewnie zbyt dużego wyboru.
Ufając, ze Noe jednak sprosta zadaniu, ale nie na tyle żeby
powierzyć mu też projektowanie tej ostatniej deski ratunku, Bóg kazał mu
zbudować arkę. Arka Noego miała być, zgodnie z przekazem biblijnym, pływającym
obiektem wykonanym z drzewa żywicznego nieokreślonego gatunku o długości 300
łokci, szerokości 50 łokci i wysokości 30 łokci. Łączna jej objętość wynosiła
56 250 m³. Od góry arka przykryta była przepuszczającą światło konstrukcją
(hebr. sohar lub cohar) zwisającą na jeden łokieć ze wszystkich stron arki –
konstrukcja ta mogła być dachem lub otworem wpuszczającym światło. Arka miała
wejście w bocznej ścianie i podzielona była na trzy piętra, a od wewnątrz i
zewnątrz powleczona była smołą. Tyle na ten temat mówi Biblia, ale Arka była i
jest przedmiotem rozważań wielu ludzi, od naukowców badających czy coś takiego
mogło pływać przez rabinów dyskutujących
na temat warunków życia w Arce, do twórców filmu „Epoka Lodowcowa”.
Mniej więcej w czasie renesansu powstała klasa uczonych, która, nie negując
możliwości dosłownego odczytywania opowieści o arce, zaczęła rozważać kwestie
praktyczne związane ze statkiem w oparciu o obserwacje natury. W XV wieku
Alfonso Tostada podawał szczegóły dotyczące logistyki arki, rozważając kwestie
usuwania odpadków zwierzęcych oraz wentylacji, a XVI-wieczny geometra Johannes
Buteo obliczył wewnętrzne wymiary arki, uważał też, że pokój Noego był zaopatrzony
w żarna i bezdymny piec; model ten miał wielu zwolenników. Literaliści, czyli
zwolennicy dosłownego interpretowania Biblii skupiali się często na wyjaśnianiu
różnych szczegółów technicznych. Dużo kontrowersji budziło zawsze drewno,
którego użył do budowy Noe. Nazwa drzewa
גפר (gofer)
nie występuje w innych miejscach Biblii ani w języku hebrajskim.
Najpopularniejsze wyjaśnienia to, że jest to tłumaczenie babilońskiego
wyrażenia „gushure iş erini” (belki cedrowe), lub asyryjskiego wyrażenia „giparu”
(trzcina). Starsze przekłady angielskie Biblii, między innymi King James
Version (z XVII wieku), a w języku polskim Biblia
Gdańska i Biblia Poznańska, nie
wyjaśniają tego wyrażenia. Wiele współczesnych przekładów tłumaczy to jako
cyprys (chociaż w biblijnym hebrajskim słowo „cyprys” to erez), a inne tłumaczą to jako sosna lub cedr. Naukowcy zgadzają
się, że istnieją techniczne limity maksymalnej wielkości statków drewnianych,
więc niektórzy literalistyczni bibliści twierdzą, że Noe musiał używać zaawansowanych
technik, jakie zaczęto powszechnie używać po XIX wieku, takich jak rama
przestrzenna, aby Arka mogła się unosić. Kwestia, czy Arka mogła zmieścić po
parze (lub więcej) przedstawicieli wszystkich gatunków (włączając w to obecnie
wymarłe) oraz żywność i słodką wodę, jest kwestią debaty, a nawet ostrych
sporów, pomiędzy literalistami i ich oponentami. Chociaż niektórzy literaliści
twierdzą, że do arki zabrano przedstawicieli wszystkich gatunków, bardziej rozpowszechniło się twierdzenie, że
na pokład zabrano raczej przedstawicieli „stworzonych rodzajów” niż gatunków –
na przykład, samiec i samica rodzaju „kot” reprezentowała tygrysy, lwy, pumy
itd.
W interpretacjach rabinicznych można znaleźć wiele innych
szczegółów dotyczących arki i potopu. Według jednej z tradycji Noe w istocie
przekazywał Boże ostrzeżenie, sadząc cedry 120 lat przed potopem, więc
grzesznicy powinni to zobaczyć i zmienić swe postępowanie. W celu ochrony Noego
i jego rodziny Bóg ustanowił lwy i inne dzikie zwierzęta strażnikami przed niegodziwcami,
którzy wyśmiewali go i próbowali użyć przeciwko niemu przemocy. Według jednego
z midraszy(czyli interpretacji Biblii za pomocą przypowieści, sentencji i
objaśnień przy użyciu przemyśleń własnych autora) to Bóg lub anioł zgromadził
zwierzęta wraz z pokarmem dla nich. Zwierzęta były najdoskonalszymi
przedstawicielami swoich gatunków i zachowywały się najlepiej, jak mogły.
Wstrzymały rozmnażanie się na czas rejsu, więc ich liczba nie uległa zmianie.
Odpadki gromadzone były na najniższym z trzech poziomów Arki, ludzie i czyste
zwierzęta na drugim poziomie, a nieczyste zwierzęta oraz ptaki na najwyższym.
Inne opinie umiejscawiają odpadki na najwyższym poziomie, skąd miały być
usuwane przez drzwi w ścianie bocznej. Szlachetne kamienie dostarczały światła,
a Bóg chronił żywność przed zepsuciem.
Tyle Arka. Jeśli chodzi o potop, jego obecność w wielu
różnych kulturach zdaje się potwierdzać jego istnienie jako fakt. Potop jest,
oprócz tradycji żydowsko – chrześcijańskiej, obecny między innymi w hinduizmie,
gdzie Manu, zwany "Ojcem wszystkich Ariów",
schronił się wraz z rodziną i siedmioma mędrcami, synami Angirasa, do
zbudowanego w pośpiechu okrętu. Przed zagładą ocalił nasiona wszelkich roślin,
przedstawicieli wszystkich gatunków żywych stworzeń oraz Wedy, święte księgi
hinduizmu. W Afryce o potopie opowiada na przykład plemię Joruba, twierdząc, że
Bóg Obatala stworzył ludzi i wszyscy inni bogowie oprócz bogini Olokun byli z
tego powodu szczęśliwi. Olokun - władczyni wszystkiego pod niebem, nie podobało
się to, że Obatala zawłaszczył dla siebie tak dużą część jej królestwa i zalała
ziemię. Wielu ludzi utonęło a przetrwali tylko ci, którzy dotarli do
najwyższych punktów ziemi. Aztekowie twierdzą, że
piramida w Choluli została wybudowana przez siedmiu gigantów, którzy uciekli
przed potopem - miała posłużyć za ratunek przed mogącym się powtórzyć
kataklizmem; Majowie natomiast uważają, że potop był karą dla pierwszych ludzi,
którzy nie oddawali czci bogom, którzy ich stworzyli, ponieważ byli tak
niedoskonali. Potop jest również obecny w wierzeniach Aborygenów, Na Nowej
Zelandii, w islamie, w bahaizmmie i wielu innych. Podobieństwa występujące w
wierzeniach na wszystkich kontynentach to gniew boga lub bogów, deszcz jako
przyczyna potopu, niewielka liczba osób uratowanych z potopu, wraz z ludźmi
uratowanie zwierząt i/lub roślin, przybicie do góry, ofiary złożone przez
ocalonych i pojawienie się tęczy. Teoria o ogólnoświatowym zasięgu potopu, tak
mocno sugerowana przez Biblię i „potwierdzana” dawniej przez osady polodowcowe,
dziś wielu uznaje za sprzeczne z biologią (rozmieszczenie i ewolucja gatunków)
i geologią. W chwili obecnej kreacjoniści są grupą, która najsilniej wspiera
teorię o potopie ogólnoświatowym, inni natomiast popierają raczej teorie o potopach lokalnych,
większych i mniejszych: wylewach rzek, wlaniu się Morza Śródziemnego w
dzisiejszą nieckę Morza Czarnego, upadkach meteorów, tsunami itp. Przeciwnicy
twierdzą, że gdyby tak było, Bóg kazałby Noemu uciekać, a nie budować arkę, ale
po pierwsze, co za różnica jak go uratował, po drugie arka jest bardziej
widowiskowa niż paniczna ucieczka, a po trzecie jak tu uciekać z taką hordą
zwierzaków?
Ale mu tu gadu gadu, a tam woda opada. Noe wypuścił kruka,
potem wypuścił gołębia, a potem Bóg kazał mu wyjść z arki. Nawiasem mówiąc, ja
bym się wściekła: powiedziałam głąbowi, że ma zbudować arkę, zamknęłam za nim
drzwi, w końcu mi gniew przeszedł i i „zamknęłam upusty niebios”, a ten dalej
zamiast mi wierzyć i czekać spokojnie, to się bawi w gusła i puszcza kruki i gołębie.
Hodowca się, kurcze, znalazł. A propos, kruk i gołąb zdają się potwierdzać
teorię, że potop był lokalny, ponieważ kruk nie wrócił, a gołąb, zanim poszedł
sobie z tej menażerii, przyniósł gałązkę oliwna w dziobie, a wszystko to działo
się na długo przed tym, zanim Bóg uznał, że Noe może opuścić arkę.
Ziemia obeschła, wszystkie zwierzęta i rodzina Noego
wyszli z arki, Noe zbudował ołtarz dla Boga i złożył ofiarę, a Bóg kazał im być
płodnymi i zapełnić ziemię. Po raz kolejny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.