09.01.2010
Święta Bożego Narodzenia powoli odchodzą w zapomnienie do
następnego roku, ale jeszcze nie do końca. Trwa wciąż czas „kolędy”, czyli
odwiedzin księży w domach parafian, a wiele instytucji nadal organizuje
świąteczne spotkania, często połączone z przedstawieniami jasełek. Zwłaszcza
szkoły, które pieczołowicie przygotowały przedstawienia na ostatni dzień zajęć
przed feriami świątecznym, nie chcąc aby ich dzieła poszły szybko w
zapomnienie, wystawiają je po najróżniejszych domach dziecka i domach opieki
społecznej. Można się naoglądać do woli i niestety również zdegustować.
Według encyklopedii, jasełka to przedstawienie o Bożym
Narodzeniu, wzorowane na średniowiecznych misteriach franciszkańskich, jako że
za ich twórcę uważa się św.Franciszka z Asyżu. Ich treścią jest historia
narodzin Jezusa w Betlejem, a wielką rolę odgrywają w nich kolędy. No i tu
właśnie zaczyna się problem. Przedstawienia te zaczynają mieć coraz mniej
wspólnego z narodzinami Jezusa, a coraz więcej z współczesnością. Ich twórcy
zaczynają na siłę unowocześniać historię i dopasowywać ją do naszego świata.
Dzieje się to w takim stopniu, że zaczynam się zastanawiać, czy jasełka te nie powinny
nosić podtytułu „Jak wyglądałaby historia narodzin Jezusa, gdyby zdarzyła się w
naszych czasach”.
W jasełkach oprócz tradycyjnych postaci Maryi z dzieciątkiem
i Józefa czasem trudno znaleźć jakiekolwiek postacie związane z narodzinami
Jezusa. Zniknęli gdzieś trzej królowie, nie ma pasterzy, za to pojawiają się
tak egzotyczne charaktery jak kibice piłki nożnej, dresiarze, bezdomni
alkoholicy, dziewczęta na dyskotece i handlarze narkotyków. Akcja toczy się już
nie w Betlejem, w stajence, ale na dworcu, w dyskotece. Kolędy, owszem, są
obecne, ale giną zupełnie wśród innej, bardzo głośnej muzyki, która towarzyszy
pojawianiu się tych „czarnych charakterów”. Nastrój gdzieś przepadł,
bohaterowie grypsuja, przeklinaja, mówią slangiem.
Te nowoczesne jasełka to pewnie odbicie naszych czasów. Można
zrozumieć, że autorzy tych tekstów chcą pokazać jaka znieczulica, chamstwo,
materializm i pycha szerzy się we współczesnym świecie, ale niestety zatracają
przy tym cały urok tego przedstawienia. Z rozrzewnieniem wspominam jasełka
oglądane kiedyś w Teatrze Muzycznym w Łodzi, przygotowane przez Józefa
Gałeckiego przy udziale zespołów dziecięcych Humoreska i Sezamki. Był Herod,
trzej królowie, Archanioł Gabriel, diabły, aniołki, pasterze, dzieci, nie
zabrakło nawet osiołka. Kolęd akurat nie śpiewano, ale muzyka pasowała
idealnie, tworząc prawdziwie świąteczny nastrój. Widzowie mogli naprawdę
nauczyć się czegoś o tym, jak to było kiedy rodził się Chrystus. Gdyby chcieli
wiedzę czerpać z dzisiejszych jasełek, marnie by na tym wyszli. Autorzy tych
przedstawień zakładają chyba, że wszyscy wiedzą dokładnie wszystko o
narodzinach Jezusa i mogą sobie „pływać” swobodnie po temacie, stosując
wyjątkowo odległe skojarzenia. Gdyby jednak zadać parę konkretnych pytań, nie
tylko dzieciom, okazałoby się, że na wiedzy widzów raczej nie można polegać i
że są oni skłonni przyswoić sobie jako fakt sytuację, w której Maria i Józef
spotykają się na dworcu z bezdomnymi.
Mam nadzieję, że gdzieś jeszcze odbywają się „normalne”
jasełka, bez silenia się na nowoczesność i dotarcie do mas, które raczej trzeba
byłoby edukować, a nie zniżać się do ich poziomu, byleby zostać usłyszanym.
Oglądając te przedstawienia, od paru lat przestałam sie już dziwić, dlaczego
biskupi polscy w XVIIIw zakazali wystawiania jasełek w kościołach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.