wtorek, 31 lipca 2018

Powstanie warszawskie (1)


27 lipca
Godz. 10.00 - zaczyna się odprawa Komendy Głównej AK w pełnym składzie. Zdania na temat podjęcia walki w stolicy są podzielone. W porozumieniu z pełnomocnikiem Rządu, Komendant Główny AK, gen. Tadeusz Komorowski "Bór" podejmuje decyzję, że w najbliższych dniach rozpocznie się walka o Warszawę. Termin wybuchu Powstania zależeć ma od sytuacji na froncie i zachowania Niemców. Około południa Komendant Okręgu Warszawskiego, płk dypl. Antoni Chruściel "Monter" odbywa ostatnią odprawę z dowódcami obwodów i ścisłym sztabem. Ok. godz. 17. władze niemieckie ogłaszają przez megafony wezwanie do stawienia się - na okres 10 dni, poczynając od dnia następnego - stu tysięcy mieszkańców Warszawy w wieku 17-65 lat do robót fortyfikacyjnych nad Wisłą. Godz. 19.00 - wobec zaistniałej sytuacji płk ,.Monter", bez porozumienia z Komendą Główną, wydaje rozkaz o mobilizacji.

28 lipca
Wczesnym rankiem rozkaz płk Antoniego Chruściela "Montera" dociera do oddziałów. Akcja mobilizacyjna przebiega szybko i sprawnie. Po kilkunastu godzinach tysiące ludzi czekają we wszystkich częściach miasta na ustalenie Godziny ,0" i rozkaz uderzenia. Ludność stolicy bojkotuje niemieckie wezwanie do budowy fortyfikacji. Panuje nastrój oczekiwania i niepewności. Po południu, wobec braku reakcji okupanta, Komenda Główna AK decyduje się odłożyć wybuch powstania i odwołać ostre pogotowie oddziałów. O godz. 16.00, z rozkazu płk . "Montera", odwołane zostaje ostre pogotowie i oddziały powracają do początkowego "trwania w pogotowiu".

29 lipca
Rozprężenie w niemieckim aparacie cywilnym i wojskowym zostaje całkowicie opanowane. Wojsko niemieckie minuje mosty: Poniatowskiego i Kierbedzia oraz wzmacnia mostowe przyczółki. Po ulicach krążą coraz liczniejsze patrole policji i wojska. Gen. Tadeusz Komorowski "Bór" decyduje, że powstanie wybuchnie o godz. 17.00. Płk Antoni Chruściel "Monter" melduje, że na powtórną mobilizację wystarczy 12 godzin.

30 lipca
Jednostki korpusu sowieckiego docierają na dalekie przedpola Pragi, w rejon Radzymina, Wołomina i Okuniewa. W Śródmieściu pojawia się po raz pierwszy, w jawnym kolportażu ulicznym, konspiracyjna dotychczas prasa polska. W mieście panuje nastrój odprężenia, mimo że na ulicach widzi się piesze i zmotoryzowane niemieckie patrole policyjne i oddziały wojskowe. Premier Stanisław Mikołajczyk przylatuje do Moskwy na rozmowy ze Stalinem.

31 lipca
Do stolicy przybywa gen. por. lotn. Reiner Stahel, mianowany przez Hitlera dowódcą wojskowym garnizonu Warszawy. Ma rozkaz obrony węzła warszawskiego przed ewentualnym powstaniem wszystkimi dostępnymi siłami i środkami walki. Poranna odprawa Komendy Głównej AK kończy się postanowieniem, że walka nie zostanie podjęta 1 sierpnia. Podczas popołudniowej odprawy sztabowej dokonana zostaje ocena sytuacji w związku z informacjami o dostaniu się do niewoli dowódcy 73. dywizji niemieckiej, broniącej przedmościa oraz ruchach wojsk sowieckich, okrążających Warszawę. Dociera też meldunek płk dypl. Kazimierza Iranek-Osmeckiego "Hellera" o przerzuceniu na Pragę niemieckiej dywizji pancernej "Hermann Goring". Ok. godz. 17.30 na naradę przybywa płk Antoni Chruściel "Monter", dysponujący doniesieniami o wkroczeniu Armii Czerwonej na Pragę . Po
przeanalizowaniu sytuacji gen, "Bór", w obecności i za zgodą Delegata Rządu RP na Kraj, wicepremiera Jana Stanisława Jankowskiego "Sobola", wydaje płk "Monterowi" rozkaz
rozpoczęcia akcji zbrojnej w Warszawie następnego dnia o godz. 17.00. Zaszyfrowany rozkaz o wybuchu powstania gotowy jest o godz. 20.00. Nie dociera tego dnia do adresatów ze względu na godzinę policyjną. Mobilizacja sił powstańczych dotyczy 40- 45 tys. ludzi, zorganizowanych w ośmiu obwodach podległych Komendzie Okręgu Warszawskiego AK oraz w oddziałach wydzielonych. Obwody zachowują  dotychczasowe numery: I Śródmieście - krypt. "XXI", dowódca ppłk Edward Pfeiffer "Radwan"; II Żoliborz - krypt. "XXII", dowódca ppłk Mieczysław Niedzielski "Żywiciel"; III Wola krypt. "XXIII", dowódca mjr Jan Tarnowski "Waligóra"; IV  Ochota, krypt. "XXIV", dowódca ppłk Mieczysław Sokołowski .,Grzymała"; V. Mokotów - krypt. "XXV", dowódca ppłk  Aleksander Hrynkiewicz „Przegonia"; VI. Praga krypt. "XXVI", dowódca ppłk Antoni Żurawski Bober", VII Powiat  krypt. "XXVII", dowódca mjr Kazimierz Krzyżak "Bronisław”, "Obroża", ";VIII Okęcie krypt.  "XXVIII", dowódca mjr Stanisław Babiarz "Wysocki"'" Gniewosz".

Źródło: Muzeum Powstania Warszawskiego, kartki z kalendarza

niedziela, 29 lipca 2018

Psy

14.09.2014


Musisz zachowywać się jak szaleniec, musisz naprawdę chcieć
Musisz być czujny nawet we śnie, gdy jesteś na ulicy
Musisz umieć znaleźć łatwą zdobycz z zamkniętymi oczami
A potem ruszyć po cichu, z wiatrem, schodząc z widoku
Musisz uderzyć bez zastanowienia we właściwym momencie

A po chwili możesz zacząć pracować nad punktami za styl
Jak klubowy krawat albo mocny uścisk dłoni
Pewien wyraz oczu i łatwy uśmiech
Ludzie, których okłamujesz muszą ci ufać
Tak że kiedy odwrócą się do ciebie plecami
Zdobędziesz szansę wbicia noża

Musisz mieć oczy dookoła głowy
Wiesz, że będzie coraz trudniej gdy będziesz się starzał
W końcu się spakujesz i ruszysz na południe
Zakopać głowę w piasek
Jeszcze jeden stary smutny facet
Całkiem sam, nie licząc raka

Kiedy stracisz panowanie, zbierzesz plon tego, co zasiałeś
Strach rośnie, a zła krew zwalnia bieg i zamienia się w kamień
Za późno już by pozbyć się maniery rzucania rozkazów tak, jak to kiedyś robiłeś
Więc miłego tonięcia, kiedy tak idziesz w dół, sam
Ciągnięty na dół przez kamień

Muszę przyznać, że jestem trochę zadziwiony
Czasem zdaje mi się, że jestem po prostu wykorzystywany
Nie mogę zasnąć, muszę próbować zrzucić z siebie nadchodzącą słabość
Jeśli nie obronię swojej pozycji, jak znajdę wyjście z tego labiryntu?

Głuchy, niemy i ślepy, nadal udajesz
Że każdy jest do wykorzystania i nikt nie ma prawdziwych przyjaciół
I wydaje ci się, że najlepszym wyjściem będzie odizolować zwycięzcę
A wszystko to dzieje się pod naszym własnym słońcem
I wierzysz w głębi serca, że każdy jest zabójcą

Kro urodził się w domu pełnym bólu
Kogo nauczono nie pluć pod wiatr
Komu powiedziano co ma robić
Kogo układał wykwalifikowany personel
Komu dopasowano łańcuch i obrożę
Kogo poklepano po plecach
Kto odłączył się od stada
Kto był tylko gościem w domu
Kogo w końcu przytrzymano
Kogo znaleziono martwego przy telefonie
Kogo kamień pociągnął w dół

Tytuł oryginału ; „Dogs”
Autor: Pink Floyd

piątek, 27 lipca 2018

Ziemia Van Diemena

07.08.2014


przytul  mnie, przytul mnie teraz,
aż wypełni się ta godzina,
i wraz z nadchodzącą falą popłynę
na spotkanie z Ziemią Van Diemena.

pigułka, którą muszę przełknąć jest gorzka,
aby opuszczać miejsce tak mi drogie,
walczyliśmy o sprawiedliwość, nie o korzyści,
ale mający władzę uznali, że muszę odejść.

nadchodzi czas królów, biada ubogim,
zniszczą ich ręce, jak niszczą ziemię,
ale kiedyś, o świcie tego wieku, nadejdzie taki dzień,
gdy uczciwemu człowiekowi zostanie uczciwie odpłacone.

przytul  mnie, przytul mnie teraz ,
aż wypełni się ta godzina,
i wraz z nadchodzącą falą popłynę
na spotkanie z Ziemią Van Diemena.

(wciąż wszędzie przemoc, a wdowy płaczą,
kiedyś szkarłatny płaszcz, teraz czarny beret,
oni myśleli, że krew i poświęcenie,
potrafią wyrwać ze śmierci nowe życie.)*

*dodatkowa zwrotka


Tytuł oryginału: „Van Diemen’s Land”

Autor : U2

środa, 25 lipca 2018

Opowiastka jakich wiele

07.09.2014


Nabuchodonozor wzywa wszystkie ludy ziemi do walki z Arfaksadem królem Medów. Jego wezwanie pozostaje jednak bez odpowiedzi. Po wygranej wojnie władca decyduje się zemścić na opornych wasalach. Najlepszy jego wódz Holofernes, na czele potężnej armii wyrusza na wojnę. Lud Izraela, który niedawno wrócił z niewoli, pod dowództwem najwyższego kapłana Joakima, decyduje się odeprzeć wroga. Zajmują miasto Betulię. Holofernes tymczasem dotarł już w okolice i niebawem rozpoczął oblężenie miasta, jednak po 34 dniach oblężenia Betulia nie mogła się dłużej bronić. W tym momencie pojawia się Judyta, młoda i piękna wdowa, zdecydowana sama obronić miasto. Po modlitwie wieczornej, pięknie odziana, udaje się do obozu Asyryjczyków, każe się zaprowadzić do Holofernesa i uwodzi go w ciągu trzech dni. Czwartego dnia w czasie wspólnej wieczerzy, gdy Holofernes się upija, Judyta odcina mu głowę. Wkłada do kosza i powraca do Betulii. O świcie wywieszono głowę na murach miasta. Gdy ją ujrzało wojsko asyryjskie, uciekło w popłochu. Izraelici rzucili się w pogoni za nimi i ich rozgromili.
To streszczenie księgi Judyty. Niestety, opowieść ta nie znajduje żadnego potwierdzenia w faktach historycznych a Nabuchodonozor w żadnym wypadku nie może być identyfikowany z którymś z historycznych władców. Czyli po prostu opowiastka jakich wiele, która powstała najprawdopodobniej w okresie machabejskim II w. p.n.e i nie wiedzieć czemu została włączona do Biblii i się tam dobrze zadomowiła. Sobór trydencki potwierdził jej kanoniczność w Kościele katolickim. Należy do tzw. ksiąg wtórno kanonicznych, deuterokanonicznych, przez kościoły protestanckie uważana za apokryficzną.

Tradycja katolicka i prawosławna widzi w Judycie, bohaterskiej niewieście, typ Maryi, Matki Jezusa. Z tego powodu bardzo często czytania liturgiczne świąt maryjnych zaczerpnięte są z tej księgi. Często spotykana jest też w sztuce, jako kobiecy odpowiednik biblijnego Dawida. Znany jest cykl obrazów Lukasa Cranacha starszego przedstawiających Judytę z odciętą głową Holofernesa. W sztuce włoskiej najsłynniejszy obraz autorstwa Botticellego przedstawia filigranową postać Judyty niosącą na wpół przykrytą, odciętą głowę wroga. Betulijka jest również bohaterką obrazów Andrei Mantegni, Michała Anioła, Donatella, Giorgiona. W 1840 r. motyw ten wykorzystał Friedrich Hebbel w tragedii "Judyta". Przedstawił tam niezgodną z biblijnym przekazem wizję zwycięstwa Judyty. Nie była już cnotliwą wdową działającą zgodnie z Boską wolą, ale została ukazana jako kobieta niespełniona, swoista femme fatale. Zamiast, jak w opowieści biblijnej, być waleczną wdową zabijającą Holofernesa, jest ofiarą gwałtu i urażonej ambicji zabijającą w poczuciu krzywdy i bezsilności.

poniedziałek, 23 lipca 2018

Niepewność

26.10.2014


i co zrobić
z tą miłością
jeszcze nierozkwitłą
jeszcze nienazwaną
która
tylko w moich oczach
i we śnie

tak pięknie
tak niemożliwie
i nierealnie

za krótki czas dałeś mi
teraz
wiszę na drzewie niepewności

walczyć czy czekać
uchylona furtka

kiedy obrosnę igłami smutku
trudno będzie
wrócić do twojego serca

sobota, 21 lipca 2018

Zamyśliłam się nad powtarzalnością ludzkich wyborów

8 marca 2013

Słyszałam kiedyś, że człowiek zawsze wybiera to samo, bo się z tym dobrze czuje. Chyba to prawda. Ilu z nas idąc do restauracji przejrzy całe menu, a potem i tak zamówi rybę w pięciu smakach, bo to najbardziej mu smakuje? Ja przynajmniej mam takie tendencje.
Może to się zmienia z wiekiem, kiedyś byłam bardziej chętna do eksperymentów i próbowałam różnych rzeczy.
A może po prostu tak się objawia dorosłość? Że wiemy, co lubimy i nie szukamy lepszego, skoro coś jest dobre?
Psycholodzy, terapeuci itp. mówią jednak, że to się też tyczy związków międzyludzkich, czyli ile razy byśmy się nie żenili/wychodzili za mąż, zawsze wybierzemy i tak tego samego faceta/tą sama kobietę. Może będzie miał wąsy, albo będzie miała dłuższe nogi, ale to będzie ta sama osoba. Ci specjaliści od ludzkiej psychiki twierdzą ponadto, że wybieramy zawsze matkę/ojca.
I to już może być problem, bo (zadam kolejne pytanie) ilu z nas ma idealnego ojca/idealną matkę? Gratulacje i wyrazy zazdrości dla tych, którzy podnieśli rękę!
Co nie zmienia faktu, że jak się zastanawiam nad swoim życiem, to stwierdzam, że to jest racja. Zawsze wybierałam sobie facetów, którzy byli niedostępni , nieuchwytni, egocentryczni, skupieni na sobie. Jak mój ojciec.
Z przyzwyczajenia. Wybierałam coś, co znałam. Ale nie byłam z tym szczęśliwa. Bo chciałam czegoś innego.
A jak można dostać cos innego od kogoś takiego samego?
Nie można.
Zaakceptowałam, że dokonuje takich właśnie wyborów. I nie spodziewam się od swoich wybranych czegoś, czego nie mogą mi dać, bo tego nie mają.
Poza tym – przecież ja zawsze chcę tego, czego nie chcę.  Więc w czym problem?

czwartek, 19 lipca 2018

Marzec 2015


1 marca 2015
usiłowałam pomóc M w kompie. za dużo nie pomogłam
szkoda, że już koniec weekendu…. a może by tak iść na zwolnienie?



2 marca 2015
no i się okazuje, że mam zapalenie oskrzeli…bombowo, nie? a poszłam tylko po recepty…



3 marca 2015
no to siedzę w domu… na razie nie mogę się przyzwyczaić do myśli, że nie muszę nigdzie iść, niczego robić, że mam odpoczywać, łykać leki i zdrowieć.
tęsknię. bardzo tęsknię.



4 marca 2015
trochę się już przyzwyczaiłam do tego, że jestem w domu i mam sobie chorować.
gorzej z tęsknotą, która mnie po prostu zjada…


5 marca 2015
kolejna przyjemność mnie ominie przez to choróbsko.
tęsknię.


6 marca 2015
jest źle. u E. J okazał się takim samym sk…em jak większość facetów. dobrze, że się otworzyła i coś mówi. chcę jej pomóc. na razie kazałam jej głęboko oddychać i się panemmężem nie przejmować.


7 marca 2015
jakaś zmęczona jestem, nic mi się nie chce…

humor lepszy.

8 marca 2015

jakiś kryzys mam… może dlatego, że on top of everything mnie ząb dziś boli… 

 9 marca 2015
mam jakiś płaczliwy czas. wszystko mnie rozkłada.
potrzebna mi jest jakaś iskra. wiadomo skąd.
tęsknota we mnie siedzi. jak drucik z miedzi.
 pozytywna wiadomośc jest taka, że rozliczyłam się ze skarbówką.

10 marca 2015
trochę się wreszcie ruszyłam z fotela. ogarnęłam wreszcie drukowanie zdjęć na moim nowym sprzęcie i .. wydrukowałam sobie zdjęcia M. co było do przewidzenia  wyniosłam resztę pudeł do piwnicy. ugotowałam grzybową, zrobiłam kotlety z soczewicy, surówkę z czerwonej kapusty, a na koniec udusiłam te grzyby z zupy z cebulką. 
niestety znów bardziej chrząkam i kaszlę. szlag by trafił. 
dziś zamierzam poćwiczyć.  już nogami przebieram z niecierpliwości.  ale to po podwieczorku. 
chyba zacznę wymyślać zaproszenie… 

 11 marca 2015
zlikwidowałam grzyba w salonie. śmierdzi. ale przynajmniej jest już czysto.
poszłam na krótką wyprawę: wyniosłam śmieci.
pada.
tęsknię… is it a crime?

12 marca 2015
kolejne osoby w pracy chore. zaraz będzie epidemia.
E ma spore problemy.

Smutno i mi i tęsknię…

13 marca 2015
Tęsknota chwilowo ugaszona 
wymieniłam książki w bibliotece. mam fantastyczny stosik do czytania. 
planuję jadłospis. doszłam już do obiadów. zmieściłam się w 1000 kalorii. jakbym tak miała wystarczająco dużo silnej woli, żeby już na tym zakończyć – byłaby super sytuacja. nawet jeśli jeszcze zjadłabym owoc na podwieczorek – też byłoby świetnie. a jakby kolacja się zamknęła powiedzmy w 200kcal – też byłabym zadowolona. podobno kobieta w moim wieku potrzebuje 2200, więc wszystko poniżej tego powinno mi pomagać zrzucać wagę. dziś po obiedzie nawet nie byłam głodna. spokojnie dotrwałam do podwieczorku – pół awokado. ale co będzie za dwie godziny? zapewne ssanie – znam się dobrze  ale będę próbować, bo jest źle. a jeśli pójdę na usg a torbiele się choć trochę nie zmniejszą to pieprznę tymi hormonami.

14 marca 2015
średnio  dobre wiadomości na temat przyszłej soboty. zwłaszcza w kontekście jeszcze kolejnej soboty. i faktu, że w jeszcze jeszcze następną sobotę to już święta są. muszę coś wykombinować. w każdym razie już decyzja za mnie została podjęta a propos następnej soboty, bo chodził mi pomysł po głowie, a w tych okolicznościach przyrody to d…
marne też wieść, a w zasadzie ich brak, na temat dodatkowej pracy. chyba jej nie będzie. a liczyłam trochę na tą kasę.

poza tym dziś też poćwiczyłam, no bo na nordik ni kudynt przy tym deszczu jak ja jeszcze taka niezdrowa do końca.

15 marca 2015

smętnie mi …

16 marca 2015
smutno/wesoło/smutno/wesoło i tak na zmianę.

będę tęsknić. liczę na maile….

17 marca 2015
epidemia i to nie euforii. strach wracać do fabryki :/
pogoda piękna, niech tak się trzyma przez następne dwa tygodnie co najmniej. 

myślę i tęsknię…  

18 marca 2015
zrobiłam dziś wreszcie zakupy chemiczne. nawet się zmieściłam w limicie. 
poza tym wywaliła mi się opryszczka, więc jestem wściekła i przestraszona jednocześnie.  nie mówcie mi, że coś od nowa mi się zbiera, bo się chyba popłaczę… na razie walnęłam bombę witaminy C i modlę się, żeby to była tylko reakcja na słońce.
trafiłam trójkę w lotto 
a poza tym – jest kontakt – jest dobrze   

żeby jeszcze waga raczyła drgnąć w dół… :/

19 marca 2015
dziś zrobiłam sobie długi spacer. fajnie było 

a poza tym był to spacer … kontrolny  szykuję się, szykuję…  

20 marca 2015

a może by mi się tak przyśnił… proooszę  

21 marca 2015
smętnie mi…

gotuję na pocieszenie.

22 marca 2015

cisza…  

23 marca 2015
jak ja czegoś nowego w tej pracy nie złapię to będzie święto… pomór prawdziwy…
po wczorajszym mailu fruwam sobie nad ziemią.   

załatwiłam z dyrekcją trzy sprawy dziś – kredą w kominie zapisać. jutro spróbuję czwartą kwestię w drugą dyrekcją załatwić. pozostaje już tylko w zasadzie modlić się, żeby przepisy się nie zmieniły w najbliższym czasie.

24 marca 2015
dziś dzień długi i męczący.

kwestię z wice udało się załatwić tylko połowicznie, pod warunkiem, którego na razie nie umiem spełnić.

25 marca 2015
feels like fire… I’m so in love with you…
come… let me play with your fire…
come on baby, light my fire…
I’m on fire…
cause when we kiss… fire…

I fell into a burning ring of fire…

26 marca 2015
za dużo dziś pracy, za dużo…
jutro też jakiś cyrk…
i pracująca sobota… cholery można dostać…

byle do świąt…

27 marca 2015

zmęczona jak diabli…

30 marca 2015
zmęczenie jest coraz większe.
ale rano dziś miałam dużo energii, pozamiatałam sobie i umyłam wszystkie podłogi. po przyjściu z pracy wyniosłam wszystkie rodzaje śmieci. mam czysto na święta.  jeśli jutro znów nie będzie padał grad to pójdę po bazie i borowinę. 

tęsknię…

wtorek, 17 lipca 2018

Powrót do miejsc ulubionych

08.01.2015


Słońce grzało przyjemnie. Wyciągnięty na kocu, słuchał jak tuż obok chłopaki żartują z przechodzących dziewczyn albo komentują możliwość nawiązania z nimi znajomości. Gdzieś w oddali dzieci grały hałaśliwie w piłkę. Od morza dobiegał szum fal i popiskiwanie ludzi, którzy właśnie odkrywali, że woda  nie jest tak ciepła jak im się wydawało.
Pomyślał, że trochę za długo leży tak smażąc się jak skwarka na patelni, trzeba włożyć męską dumę do kieszeni (nawet jeśli przy kąpielówkach takowej nie ma) i posmarować się olejkiem do opalania.
Nalał na rękę złocistego płynu, który przeciekł mu przez dłoń i wsiąknął w piasek. Wtedy przypomniał sobie, że to już dwa lata odkąd utopił się na tej właśnie plaży.

niedziela, 15 lipca 2018

O ciuchach

17.11 2014



Ally McBeal: Whenever I get depressed, I raise my hemlines. If things don't change, I am bound to be arrested.

Ally McBeal: Za każdym razem kiedy wpadam w depresję skracam swoje sukienki. Jak coś się nie zmieni, to w końcu mnie aresztują.



Ally McBeal: Men are constantly trying to mentally un-dress me. I'm just trying to save them some time, that's all.

Ally McBeal: Faceci nieustannie próbują mnie w myślach rozebrać. Ja tylko staram się zaoszczędzić im trochę czasu.


Cytaty z serialu „Ally McBeal”

piątek, 13 lipca 2018

Dżem „Do kołyski”

14.09.2014


Żyj z całych sił
I uśmiechaj się do ludzi
Bo nie jesteś sam
Śpij, nocą śnij
Niech zły sen Cię nigdy więcej nie obudzi
Teraz śpij

Niech dobry Bóg
Zawsze cię za rękę trzyma
Kiedy ciemny wiatr
Porywa spokój
Siejąc smutek i zwątpienie
Pamiętaj, że

Jak na deszczu łza
Cały ten świat nie znaczy nic a nic...
Chwila, która trwa
Może być najlepszą z Twoich chwil...

Idź własną drogą
Bo w tym cały sens istnienia
Żeby umieć żyć
Bez znieczulenia
Bez niepotrzebnych niespełnienia
Myśli złych

Jak na deszczu łza
Cały ten świat nie znaczy nic a nic...
Chwila, która trwa
Może być najlepszą z Twoich chwil...
Najlepszą z Twoich chwil

Jak na deszczu łza
Cały ten świat nie znaczy nic a nic...
Nie! Nie!
Chwila, która trwa
Może być najlepszą z Twoich chwil...
Najlepszą z Twoich chwil

Jak na deszczu łza
Ty i ja

środa, 11 lipca 2018

Oda do ZUSu i służby zdrowia razem wziętych


4 listopada 2009

O Wy, gdzieś tam w nieosiągalności,
Usłyszcie tu z dołu
Krzyk wielkiej złości!
Tak należałoby zakrzyknąć do tych naszych ukochanych dwu instytucji. Ale w sumie nie wiem, czy to jest dobry pomysł, bo jak sobie zedrę gardło to ani ZUS ani służba zdrowia raczej mi nie pomoże.
Zacznijmy od emerytury. Kiedy rozpoczynałam pracę nie przejmowałam się zbytnio tym , że jakiś procent mojej pensji idzie gdzieś tam i tak naprawdę nie wiem co się z nim dzieje. Poza tym tłumaczono mi, że to przecież na moja przyszłą emeryturę, tudzież na leczenie, jeślibym zachorowała. Jedno i drugie wydawało mi się jednak równie odlegle jak Antarktyda.
Pierwsze niepokojące myśli naszły mnie kiedy ludzie dookoła mnie zaczęli nagle płacić na tzw „trzeci filar”. Kiedy pytałam po co, odpowiadali mi, że chcą mieć wyższą emeryturę. No to też się tym zainteresowałam. Miły pan ubezpieczyciel wyjaśnił mi, że dzięki temu na emeryturze będę sobie żyła jak emeryci na amerykańskich filmach: podróżując kamperem gdzie mnie oczy poniosą i nie przejmując się żadnymi kosztami. Zgodziłam się. Również z tego względu, że pan przyszedł do mnie, że był realną osobą i że powiedział mi co będę mogła mieć, jeśli będę wpłacać określoną sumę pieniędzy przez określoną ilość czasu. A ZUS tak jakoś „przydarzył” mi się na początku kariery i co to w ogóle jest ten ZUS i gdzie go szukać??
Bardziej niemiłe myśli na temat tej organizacji pojawiły mi się kiedy na emeryturę przeszła moja mama. Przepracowała uczciwie cały wymagany od niej czas pracy, nawet więcej niż uczciwie, bo za swoja pracę dostawała liczne nagrody. ZUS oczywiście płaciła cały czas. I co? Na nic ją nie stać, poza opłatami i skromnym wyżywieniem.
Drogi ZUS powinien posłuchać rozmów, które toczą między sobą emeryci, i ci, którzy na emeryturę się niedługo wybierają.
- Kup kilkadziesiąt par rajstop.
- Wymień wszystkie krany.
- Zaopatrz się w duża ilość bielizny.
Itp., itd. Czy to są rady jakie powinni otrzymywać ludzie wybierający się na emeryturę? Przecież uczciwie płacili na swoją emeryturę! Teraz powinni zastanawiać się jak będą spędzać ten wolny czas i słuchać rad, gdzie są ciekawe zajęcia sportowe dla emerytów, z którego biura podróży skorzystać w sprawie pielgrzymki do Gwadelupy i jaką grą edukacyjną uszczęśliwić na gwiazdkę wnuka. Tymczasem kto żyw szuka etatu sprzątaczki, pilnuje dzieci albo składa długopisy. Reszta przymiera głodem i dobrze, jeśli ma dzieci, które im pomogą. Na dodatek ZUS co chwila straszy, że bankrutuje i przyprawia w ten sposób emerytów o kolejne stresy. No tak, zejdą na zawał, nie trzeba im będzie płacić.
A właśnie! A co z tymi, którzy całe życie płacili na emeryturę, a potem bach! kopią w kalendarz dzień po odejściu na emeryturę? Cały misterny plan….
Mam nadzieję, że fundusz, na który płacę, nie okaże się drugim ZUSem, kiedy przyjdzie czas i na mnie.
Ale ZUS to nie tylko emerytura, ale również nasze zdrowie. Co ciekawsze, nie wiem na jakiej przedziwnej logice jest to oparte, ale ja płace ZUS (część zwaną ubezpieczeniem zdrowotnym) podwójnie: w każdym miejscu pracy. Już samo to jest dziwne, tak jakbym pracując w dwu miejscach była dwukrotnie bardziej narażona na choroby. A przecież ani doba, ani moje ciało nie są rozciągliwe i nie będę w stanie pracować dwukrotnie więcej. Jeśli miałoby to być proporcjonalnie do przepracowywanych godzin, to jeszcze zrozumiem, ale takie po prostu razy dwa?
Najgorzej, jeśli ktoś chce wykorzystać te swoje złożone na funduszu zdrowotnym pieniądze i wybiera się do lekarza. Do okulisty czeka się dwa miesiące. Laryngolog dostępny w pierwszej połowie roku. Zabiegi rehabilitacyjne? Szybciej samo przejdzie niż się miejsce znajdzie.
A na koniec historia z prawie ostatniej chwili. Robiąc w sierpniu samobadanie wyczułam w lewej piersi guz. Poszłam na USG (prywatnie!!), pani doktor potwierdziła, że rzeczywiście, jest. Zaleciła oczywiście wizytę u onkologa, żeby stwierdził, czy jest to włókniak, jakie miałam poprzednio, czy też nie. Zadzwoniłam na początku września do poradni onkologicznej aby umówić się na wizytę. Pani powiedziała, ze na ten rok limit przyjęć się już wyczerpał. Była miła, więc powiedziała, ze mogę spróbować zadzwonić za jakieś dwa tygodnie, bo może się pojawią jakieś dodatkowe miejsca. Nie wnikam skąd się pojawią. No i dzwonię sobie tak już trzeci miesiąc. Straciłam już w sumie nadzieję, ze się na jakieś miejsce załapię i chyba pozostaje mi czekać na uruchomienie puli przyjęć w nowym roku. Wtedy może jak dobrze trafię, uda mi się zapisać np. na marzec. I tylko tak czasem siedzę i myślę : a co jeśli tym razem to nie jest tylko włókniak? Może powinnam iść prywatnie? Ale z drugiej strony: na wizytę to może jeszcze będzie mnie stać, ale co dalej? Płacić za operację? Z czego?
Chyba pójdę do ZUSu, żeby oddał mi to wszystko o do nich wpłaciłam. Powiem, że chcę się leczyć, a nie tylko płacić za możliwość czekania pół roku na zapisanie się do lekarza. I że grając na giełdzie pewniej zarobię sobie na emeryturę niż dając im swoje pieniądze, żeby sobie za nie budowali kolejne siedziby.
Szkoda, że nie mogę tak zrobić. Panie Obama, niech pan pomyśli jeszcze nad tym obowiązkowym ubezpieczeniem dla wszystkich. Wyrośnie panu pod bokiem taki mały wredny ZUS i potem będą takie gwiezdne wojny, że nawet antymateria nie pomoże.

~Frędzel
9 listopada 2009 o 06:14
ZUS do likwidacji!
Odpowiedz

~Wojtek

9 listopada 2009 o 11:09
przepraszam bardzo, Korwin mowil o tym na poczatku lat 90. Nawet zeby ratowac ten system, proponowal 30% zyskow z pyrywatyzacji przekazac na fundusz emerytalny. Ale kto tam sluchalby oszoloma? Lepsze byly „przywrocmy normalnosc” przez SLD, „cud gospodarczy” PO, czy „silna Polska” PiS. Tak wiec – macie co chcieliscie.
Odpowiedz

~hr.Oleg

9 listopada 2009 o 13:31
oni mają to czego się nie spodziewali. Ok. ale dlaczego my mamy to do czego doprowadzili oni? jako nieuleczalny fantyk UPR proszę o wydzielenie z terytorium III RP jednego powiatu na rezerwat dla nieprzystosowanych do socjalizmu i i deportowanie tem takich jak my „oszołomów”. Weźmiemy z wdzięcznościa najgorsze piaski i gołe skały, jeszcze państwu za to zapłacimy – bylebyśmy mogli bez przeszkód wcielać swoje utopie. zobowiązujemy się też po 15 latach eksperymentu spłacic te zakichane 600 miliarów zł długów zagranicznych III RP. Dajcie nam tylko wolność – na obszarze jednego powiatu!
Odpowiedz
~stefan
9 listopada 2009 o 06:40
pracowałem 2 lata na umowe zlecenie, gdy miałem iść na operacje kręgosłupa zwolniono mnie, zostałem bez ubezpieczenia, próbowałem zarejstrować się na bezrobociu, nic z tego ; chorych nie rejestrujemy: co robić ? musiałem ominąć prawo i zarejestrowałem się ” po cichu” inaczej po operacji wylądowałbym jako, bezdomny
Odpowiedz

~becia

9 listopada 2009 o 08:46
co ty pier….. każdy sie może zarejestrować . Nie wymyślaj specjalnie takich głupot
Odpowiedz

~kabel1

9 listopada 2009 o 08:50
pod warunkiem, że ma zdolność do pracy. to ty bredzisz, bo nie wiesz
Odpowiedz

~antek_podcieracz

9 listopada 2009 o 08:56
to jakim głupim kretynem trzeb być żeby iść do urzędu i mówić że sie chce zarejestrować bo jestem chory i potrzebuje ubezpieczenia …. Jak on jest taki tępy i głupi to lepiej niech sie nie leczy po co taki idiota ma po świecie chodzić
Odpowiedz

~hr.Oleg

9 listopada 2009 o 13:34
drogie dziecko – nie byłeś nigdy w urzędzie pracy. Mają tam dla taich „oferty specjalne” – kiepskie śmierdzące zajęcia za głodową stawkę. dostajesz 2-3 takie – nie weźmiesz? nie dostajesaz rejestracji „uporczywie odmawia przyjęcia pracy” i koniec.po drugie jak komuś siadł kręgosłup to mże mieć problem by do nich doczłapać


~Lucyna

9 listopada 2009 o 09:38
wcale nie wymyśla, mojego męża skreślili z listy bezrobotnych bez prawa do zasiłku po 90 dniach chorobowego i wysłali do MOPS-u po zasiłek a że ja pracuję i zarabiam 900 zł. to jak myślisz co dostał „GUZIK ‚” po 37 latach wpracy w Polsce
Odpowiedz

~hr.Oleg

9 listopada 2009 o 13:36
ale Ty jesteś zatrudniona – on ma ubezpieczenie. „rodzina zatrudnionego” a swoja drogą w ciekawy sposób wychowaliście dzieci że chory ojciec musi w MOPS-ie żebrać.
Odpowiedz
~Andrzej
9 listopada 2009 o 07:18
Muszę Pania zmartwić- to nie ZUS jest winny Pani peregrynacji , ani nawet biedy emerytów. Jest po prostu wygodnym parawanem dla rządzących za którym można robić co tylko się podoba., np lekarz może nie przyjmować chorych. ZUS jest tylko redystrybutorem środków- dzielą nimi politycy. W jaki sposób? A w taki jak który się rano obudzi Sam ZUS działa dobrze w niezwykle trudnych warunkach , przy nagonce prasy, zainteresowanej odwróceniem uwagi od prawdziwych złodziei naszych pieniędzy- takich jak np Eureko-30mld, lichwiarskie procenty 35 mld, złodziejska prywatyzacja- jak to wygląda przy PKA SA sam Pan Prezes Bielecki wyłuszczył- bank sprzedano za 1/35 właściwej ceny. A takich firm jest tysiace.Gdy doda to tego Pani OFE- 170 mld zł, NBP- 150mld- to sam ZUS z rocznym budżetem 120 mld już nie jest takim molochem.Pani zaś kieruje pretensje nie tam gdzie trzeba- lekarz?- to do izby lekarskiej, mała emerytura? to do Sejmu i Rządu-ich władza -ich odpowiedzialność. A Pani na ZUS- bo te biedne, słabo wynagradzane- najczęściej Kobiety- urzędniczki z okienka- sa takim łatwym celem na wyładowanie naszej frustracji…..
Odpowiedz

~http://www.bloggingskylark.blogspot.com/

9 listopada 2009 o 07:59
Wszystko pięknie, panie Andrzeju, ale to właśnie ZUS wywala sobie siedziby godne szejków arabskich, nie wiadomo po co. Oczywiście dla wygody pracowników i petentów. Tyle że mnie wcale nie jest wygodniej, biorąc pod uwagę właśnie pracowników, którzy wodzą mnie za nos, odsyłając od pokoju do pokoju i traktują mnie jak jakiegoś robaka, niegodnego, by w tych pięknych wnętrzach przebywać. Nie wystarczyłby zwykły biurowiec, może nieco większy od poprzedniego budynek, skoro w starym było im tak ciasno? A co do postu – ja nie ubezpieczyłam się w III filarze, bo tym ubezpieczycielom wierzę dokładnie tak samo, jak i ZUSowi.
Odpowiedz

~grehg

9 listopada 2009 o 13:26
wartość wszystkich budynków ZUS to ok 8 miliardów zł. gdyby to sprzedać to emeryci mieliby kasy na miesiąc. Resztę urzedasy rozkradły
Odpowiedz

~Ciotka Zenka

9 listopada 2009 o 08:26
Panie Andrzeju, rozumiem, że broni Pan ZUS-u, bo jest chyba, jak z treści posta wynika, Pańskim pracodawcą. Ale tu kłania się czytanie ze zrozumieniem! Autorka bloga nie zgłasza pretensji do „biednych” panienek z okienek ZUS! Gdzie na miłość boską Pan to wyczytał?Chodzi o złodziejską instutucję rządową ZUS, a nie o firmę. Jaqk dla mnie są to zdecydowanie dwa różne pojęcia. Popieram autorkę, ćwiczyłam ostatnio lekarzy kilku specjalności, bo posypało się zdrówko. Niestety, tylko prywatnie można wykonać jakiekolwiek badania i być potraktowanym jak pacjent, a nie natręt, który nie wiadomo po co przyszedł i czego chce. I też najchętniej odebrałabym swoje pieniążki i poszła leczyć się tam, gdzie będę potraktowana normalnie, czyli jak KLIENT, który za swoje pieniądze chce się leczyć.Przecież w NFZ nikt nas nie leczy za darmo. Chyba Pan to wie i rozumie?!Pozdrawiam i dobrego samopoczucia życzę
Odpowiedz

~pm

9 listopada 2009 o 12:21
To prawda. To nie ZUS jest winny. Winni są wyborcy – czyli my wszyscy – z uporem głosujący na te ugrupowania, które obiecują utrzymywanie takiego systemu. A potem maja innym za złe skutki swoich głosów…
Odpowiedz

~nata

9 listopada 2009 o 12:33
moze i tak ale ostatnio w wyborach mozna wybierac tylko „glupich i glupszych”… i nic to nie daje….
Odpowiedz
~beata
9 listopada 2009 o 07:33
Moi drodzy…my Polacy musimy przyswoic jedno….żeby leczyć sie w naszym kraju należy zacząc zaraz po nowym roku….w drugiej polowie roku lub co gorsze pod koniec roku możemy się pożegnać z jakakolwiek pomocą ze strony naszego państwa….tylko dlaczego ZUS i NFZ ściąga nam składki cały rok???…tak wiele ostatnio mówi sie żeby kobiety dbały o siebie,żeby robiły mamografie,cytologie itd…przecież nasze państwo tak bardzo sie o nas martwi…tak bardzo dba….tylko niech mi ktoś powie co dalej w momencie kiedy np w pażdzierniku okazuje sie ze jesteśmy „szczęśliwymi’ posiadaczkami guza?????sama jestem tego żywym przykładam…nie dalej jak 2 miesiące temu okazało sie ze mam guza tarczycy….przeleciałam wszystkie por.endokrynologicznie…jak myślcie z jakim skutkiem??? to jest kpina w biały dzień….dziękuje Bogu że stać mnie było na to żeby sprawe załatwić prywatnie…że dziś moge spać spokojnie…tylko co z tymi ludzmi których na to nie stac???? i tak własnie państwo Polskie dba o swoich obywateli…nic dodac nic ujac..i zrób tu kobieto cytologie w pażdzierniku…..masakra
Odpowiedz

~ZenekB

9 listopada 2009 o 08:21
Proponuję wybrać ponownie platfusów.Oni na pewno zrobią nam jeszcze lepiej.By żyło się (jeszcze) lepiej…
Odpowiedz

~asd

9 listopada 2009 o 09:21
Proponuję wybrać ponownie pisuarów.Oni na pewno zrobią nam jeszcze lepiej.By żyło się (jeszcze, jeszcze) lepiej… Skąd biorą się tacy jak ty?
Odpowiedz

~ZenekB

9 listopada 2009 o 08:22
Proponuję wybrać ponownie platfusów.Oni na pewno zrobią nam jeszcze lepiej.By żyło się (jeszcze) lepiej…
Odpowiedz
~T.Białas
9 listopada 2009 o 08:07
Złodziejski system. pozwalający defraudować cudze miliony.
Odpowiedz
~Maria
9 listopada 2009 o 08:24
Miliony ludzi w tym chorym kraju ma takie same przemyślenia.Moje dodatkowe; to nasza wina wszystkich wyborców!! Zyjemy w takim marazmie żadnej reakcji.Nauczeni że my jesteśmy dla rządzących, nie rządzący dla nas.Naród zawsze biedny, i łasy na obiecanki-cacanki jednym słowem łatwy łup do manipulowania i robienie wody z muzgu.Ewentualnie chciałoby się by nas przytulono wreszcie ,bo nigdy nie byliśmy przytulani.To uczucia ! wiadomo że na uczuciach można prowadzić grę, już wiemy że to błąd i nadal tak sobie narzekamy i będziemy ,bo tak już musi być.To potężna machina ‚ wyścig szczurów” i do kogo mieć pretensję ,że nie rozbijamy się łkociami?,że jesteśmy uczciwi, bezradni, schorowwani, że marzymy by nas przytulono.Cieszmy się by i za marzenia nie przyszło nam płacić,cieszmy się by nam pozwolono oddychać.Poszłabym na barykady, poświęciła swoje ciało na stosie, gdybym wierzyła, że Oni to dostrzegą.Wiadomo ,że zmanipulują historię mojego poświęcenianp depresja, lub kłopoty rodzinne.Dla mnie jest ważna kasa, ale w takich ilościach abym mogła godnie żyć,nie będąc dla nikogo ciężarem.Zasłużyłam sobie ja- jak i wiele milionów ludzi.
Odpowiedz
~naiwny
9 listopada 2009 o 08:29
A moze by tak zaczac pozywac do sadu nfz,zus i wreszcie rzad jezeli ktos nam mowi ze nie moze nas zbadac/leczyc bo wyczerpaly sie limity. Jestesmy ubezpieczeni wiec mamy byc leczeni gdy jestesmy chorzy a nie jak pan urzednik zdecyduje czy juz mozna nas leczyc.
Odpowiedz
~opty
9 listopada 2009 o 08:41
Ciekawe co na to Balcerowicz i jego banda? Masz jedno wyjście: PODAJ DO SĄDU, powołaj się na konstytucję, idź gdziekolwiek po pomoc, tylko nie podawaj się temu wrogowi – Państwu. Wygrasz. Życzę powodzenia.
Odpowiedz

~schorowany pesymista

9 listopada 2009 o 09:01
Mamy konstytucję ,która nas nie chroni, a sądy mają chronić?? Z ZUS-em walka? z bankami?? Zazdroszczę opotymizmu.Myślę ,że poprzestaniesz na tym co napisałaś ,nadmienię słuszne przemyślenia.Tylko co z tego? Nie porwiesz się z motyką na słońce ,bo wiem ,że i ty wiesz ….to z góry mór nie do przebicia.
Odpowiedz
~mrufka-optymalizator
9 listopada 2009 o 09:03
Kto prowadzi wlasna dzialalnosc gospodarcza to wygral o ile: „ZOPTYMALIZUJE SKLADKI ZUS”.Po co dawac prawie 840 zlotych jak mozna minimum 50% tej kwoty zaoszczedzic i tak kase marnuje ZUS!
Odpowiedz

~Romik

9 listopada 2009 o 09:44
Napisz proszę jak można obniżyć składki ZUS o 50 %
Odpowiedz

~Jachu2

9 listopada 2009 o 10:59
Jest taka możliwość zadzwoń 664253333 to Ci odpowiem
Odpowiedz

~staly nick

9 listopada 2009 o 13:03
sam do siebie bedziesz dzwonil?
Odpowiedz
~jol (wesoly jol)
9 listopada 2009 o 09:34
istnieje cos takiego jak sprawiedliwość wkurw…. ludu ;Pwezmy kamienie i chodzmy pod ich budynki ;PPniech sie posraja ze strachu w gacie ;PP
Odpowiedz
~pepsa1
9 listopada 2009 o 09:38
Przede wszystkim ,,nasze kochane państwo”powinno zadbać o to by nasze pieniądze wrócił z Kajmanów gdzie je wyprowadzili.Ale nam się wciska ciemnotę-bo my niestety jesteśmy ciemni.Robią co chcą.Jak ta ustawa co w sejmie utknęła-o odpowiedzialności urzędasów.Bronią jej jak mogą a nas mają z głupków i niestety takimi jesteśmy.Z pozdrowieniami.
Odpowiedz
~Sla
9 listopada 2009 o 10:10
Jesoooo…..ja także chciałabym odebrać z ZUS wszystkie moje składki i nie psioczyć.Ale bajka…..a póki co niech ich piorun trzaśnie / na pytanie – dlaczego tak?? miła pani na stanowisku kierowniczym odrzekła – bo tak/. Koszmar.
Odpowiedz
~Natychmiast
9 listopada 2009 o 10:12
Zlikwidować ZUS ! A pieniądze mające iść na składki do ręki z wypłatą !
Odpowiedz

~kimonarana

9 listopada 2009 o 10:31
przecież ta kasa którą wpłaciliście do zusu jako ubezpieczenie to poszła na emeryture dla waszych rodziców to skad ma wypłacic zus? macie pretensje do zusu to sie w końcu dowiedzcie co robi zus i przy wyborach zarządajcie od posłów zmiany ustawy a nie od wykonawców tej ustawy
Odpowiedz

~antyZUS

9 listopada 2009 o 11:20
No ale zanim mój rodzic poszedł na emeryturę to przecież przepracował kilkadziesiąt lat. Zapominasz że on na emeryturę oddawał swoją kasę. Dlaczego ciągle mówicie że my pracujemy na czyjeś emerytury (oczywiście oprócz policji, wojska i rolników). Nawet górnik musi 25 lat przepracować pod ziemią. Każdy pracuje na swoją emeryturę. Ja odkładam już ponad trzydzieści lat. I co jak pójdę na emeryturę to też powiecie że ktoś pracuje na mnie?. Ludzie opamiętajcie się. Każdy pracuje na siebie. Obowiązkowo odprowadza składki. A co robią z naszymi pieniędzmi nie zależy od nas. Więc nie gadaj mi że ktoś na mnie robi bo mi się robi ale niedobrze od tego gadania.
Odpowiedz

~hr.Oleg

9 listopada 2009 o 13:38
weryfikacja 2 miionów fałszywych rencistow, podatek pogłówny od każdego w wieku produkcyjnym – zaledwie 200 zł miesięcznie pracuje czy nie. I ZUS można zamknąć.
Odpowiedz
~pokrzywdzona
9 listopada 2009 o 10:47
ma pani rację zus powinien oddać mam pieniądze i cały się rozpaśc , dgyż tylko biorą pieniądze sobie na premię i wypłaty a my społeczeństwo i tak leczymy się prywatnie
Odpowiedz
~elemii46
9 listopada 2009 o 10:52
Moje skladki za 20 lat pracy tez przepadly w ZUS po szybkich interwencjiach mily pan je poszukal twierdzac ze wina komputerow tylko kto mi odda odsetki?a po paralizu nog spowodowanych dyskopatia nie z siedzenia tylko ciezkiej 25 letniej pracy musze czekac ze skierowaniem poltora roku ,,cierp czlowieku
Odpowiedz
~pokrzywdzona
9 listopada 2009 o 10:52
zus nie robi nic tylko niszczy nasze pieniądze , znam to z życia sasiadka pracuje w zus to gdy mówi jak inwestują nasze pieniądze to rzygać się chce, ale ona się smieje bo im jest dobrze
Odpowiedz
~irenabo
9 listopada 2009 o 11:04
Ktos powiedzial, ze skladki, ktore placimy ida na emerytury naszych rodzicow. Trudno sie z tym zgodzic. No bo przeciez ci pierwsi, ktorzy je zaplacili musieliby zostac z nich okradzeni i wtedy ZUS moglby powiedziec: skladki waszych rodzicow przepadly i dlatego musimy wziac wasze pieniadze, zeby rodzice mieli z czego zyc. Pozdrawiam cieplo i zycze zdrowia. Ps. Ktos z Ministerstwa Zdrowia mowil, ze chociac limity na przyjecia w niektorych osrodkach zdrowia sa juz wyczerpane, to jesli jakis przypadek wymaga szybszej interwencji to jest to mozliwe. Walcz o swoje i nie trac wiary. Irena
Odpowiedz
~ella
9 listopada 2009 o 11:14
Świetnie napisane i bardzo trafne. Sama chciałabym odzyskać to co wpłaciłam przez 30 lat do ZUS-u. Leczenie poważniejszych problemów np. ortodonta dla dzieci – tylko prywatnie, NFZ nie refunduje tego co jest naprawdę potrzebne. Za samą składkę zdrowotną mogłabym opłacić leczenie córki, syna, moje i jeszcze by zostało. O swojej emeryturze wolę nawet nie myśleć. Brakuje mi wieku, całe 9 lat – co wtedy otrzymam? pewnie tylko rady w co się przed emeryturą zaopatrzyć 
Odpowiedz
~gika31
9 listopada 2009 o 11:19
ZUS- Zakład Utylizacji Staruszków..nic dodać,nic ująć
Odpowiedz
~graza
9 listopada 2009 o 12:14
lepiej bym tego nie ujęła, a może „się skrzyknąć” większą grupą i odebrać im co nasze?
Odpowiedz
~lula
9 listopada 2009 o 12:23
Zgadzam się każdy powinien ubezpieczać się sam. Zus to worek bez dna. Nasze pieniądze giną gdzieś w odchłani, a jak przyjdzie, co do czego to na nic nie ma.Mnie też to denerwuje, ze nie ma w kółko limitów, że emerytów na nic nie stać, ze zyjąc ucziwie w Polsce to tylko chorób serca i frustracji można się nabawić. Napewno nie pieniędzy.ZUS i NFZ do likwidacji…Niech każdy sam zadba o swoje pieniądze, może wtedy coś z tego będzie.
Odpowiedz
~prezessss
9 listopada 2009 o 13:21
precz z zusemsciagneli ze mnie ok 15 tys sklademk z lat 96-99 i ciekaw jestem co z tego bede mial na starosc…do lekarza i tak chodze prywatnie, jak nie zarobie na emeryture to i tak mi nie dadza…ma ktos jakis sposob konstytucyjny aby nie karmic tego biurokratycznego potwora z przeludniona kadra?
Odpowiedz

~benio

9 listopada 2009 o 14:01
Spoko. Nie złość się. Pomyśl, że zrobiłeś dobry uczynek i twoje składki poszły np. na wypłacanie kasy żonom posłów (albo twoje podatki) – np. ostatnio mówiono o żonie Hofmana z PIS (2 lata na zwolnieniu, w KGHM). Idę o zakład, że kasę biorą też żony posłów z PO, SLD i PSL.
Odpowiedz
~Lipik J
9 listopada 2009 o 13:22
To państwo zabezpiecza emerytury,poprzez instytucję ZUS.To forma podatku,który płaci każdy.Państwo przecież prowadzi kosztowne wojny,liczne wyjazdy delegacji,musi utrzymac na odpowiednim poziomie Rząd i prezydenta.Z czego biedny rząd ma to wziąśc? To proste! Powinni jeszcze iśc dalej, i na te kosztowne wojny wysyłac ludzi w wieku przedemerytalnym,zostałoby więcej w kasie,ba może nawet starczyłoby na podwyżke delegacji rządowych!!Leczenie natomiast,przysługuje tylko tym,którzy rokują nadzieję na zwrot kosztów leczenia poprzez dalsze skłaki,zaś osoby w wieku przedemerytalnym,mogą się leczyc prywatnie,lub czekac spokojnie rok lub dwa lub umrzec,co w sumie na jedno wychodzi.
Odpowiedz
~maja 27
9 listopada 2009 o 14:14
Zgadzam się ze wszystkimi argumentami Zus za nasze pieniądze buduje wielkie gmachy z marmurowymi posadzkami i płaci kolosalne odprawy oraz nagrody dla swoich pracowników. Płacąc tak wysokie składki osiągając wiek emerytalny przy obecnej składce można by żyć z procentu a w razie gdyby nie udało się dożyć z piniędzy skorzytałaby rodzina. Zusowi o to chodzi aby większość z nas nie dożyła do emerytury i tak już się dzieje co z ludzmi którzy nie dożywają emerytury co z ich ciężko zarobionymi pieniędzmi?Ja też korzystam z prywatej służby zdrowia , ponieważ nie mam czasu na wystawanie w kolejkach, za wszystkie wizyty płace grube pieniądze, więc pojawia się pytanie po co płacić? Emerytury raczej nie dożyję, skoro nasz kochany rząd będzie kazał pracować do 67 roku życia, a jeżeli nawet to bedą to śmieszne pieniądze, na opłacane dodatkowo ubezpieczenia mnie nie stać. A podobno w tym kraju nie ma eutanazji a emerytura to co , nie wystarczy nawet na skromne życie. Podobno żyjemy w kraju demokratycznym ale wyboru nie mamy pomiędzy ubezpieczeniem musisz płacić zus i tyle! a świdczeń z tego tytułu nie mamy żadnych. Jestem za prywatny ubezpieczeniem w końcu i tak za wszystko płacimy.
Odpowiedz
~karioka
9 listopada 2009 o 14:22
. Gdyby nie nie żartobliwy nastrój możnaby sobie tylko popłakać a tak może skrzyknijmy się i ruszmy na tych nadętych pseudo-urzędasów.
Odpowiedz
~omc emeryt
9 listopada 2009 o 15:18
Ja 15 miesięcy czekam na decyzję ZUS o przyznanie świadczeń emerytalnych i co?i nic.Żadnego pisma z wyjaśnieniem mimo telefonów,pism.Kto ponosi za to odpowiedzialność?
Odpowiedz
Shaak Ti
9 listopada 2009 o 20:06
Od autorki tekstu: Drodzy komentatorzy!!! dziekuję Wam bardzo serdecznie za taki ogromny odzew, widac, że ta kwestia porusza wielu z nas. dziekuję za wszystkie kolejne przykłady jak to ZUS i NFZ robi nas w bambuko. dziekuję Wam też za wszystkie wyjasnienia i uscislenia i za niedopuszczenie do tego, żebyśmy zapomnieli o roli szacownych polityków w tej kwestii. dziekuję też za rewelacyjne pomysły rozwiązania tej kwestii, wszystkie, począwszy od kwestii wyborów, a skonczywszy na likwidacji ZUSu własnym sumptem.  nie dajmy się!!!
Odpowiedz


poniedziałek, 9 lipca 2018

Świnie na skrzydłach (1)

15.08.2014


Gdybyś nie dbał o to, co dzieje się ze mną,
A ja nie dbałbym o ciebie,
Poruszalibyśmy się zygzakiem od nudy do bólu,
Od czasu do czasu wyglądając zza kurtyny deszczu,
Zastanawiając się, na których frajerów zrzucić winę
I uważając na świnie na skrzydłach

Tytuł oryginału: „Pigs on the wing”
Autor: Pink Floyd

sobota, 7 lipca 2018

Matki zaginionych

20.07.2014


Północ, nasi synowie i córki
Ścięci jak drzewa i zabrani od nas
Posłuchaj bicia ich serc
Słyszymy bicie ich serc

W wietrze słyszymy ich śmiech
W deszczu widzimy ich łzy
Posłuchaj bicia ich serc
Słyszymy bicie ich serc

Noc wisi jak więzień
I rozciąga się czarno-niebieska
Posłuchaj bicia ich serc
Słyszymy bicie ich serc

Pośród drzew nasi synowie stoją nadzy
Przez mury słychać jak nasze córki płaczą
Zobacz ich łzy w strugach deszczu.

Tytuł oryginału: „Mothers of the disappeared”
Autor: U2

(ostatni utwór z płyty „The Joshua Tree”, 1987)

czwartek, 5 lipca 2018

Trochę dydaktyki

26.07.2014


Księga Tobiasza opowiada o dziejach ojca i syna (aram. Tobi i Tobijah, lub gr. Tobit i Tobias - obydwa imiona tłumaczone wg Biblii Tysiąclecia na Tobiasz) z pokolenia Neftalego. Początek księgi zawiera opis sprawiedliwego życia Tobiasza-ojca i uprowadzenie rodziny Tobiasza do Asyrii (734 p.n.e.), gdzie naraża się on królowi Sennacherybowi przez potajemne grzebanie pomordowanych Izraelitów. Wskutek wypadku Tobiasz traci wzrok i zaczyna prosić Boga o śmierć. Wkrótce potem przypomina sobie, iż jeden z mieszkańców Medii jest mu winien 10 talentów srebra. Wysyła więc swego syna, Tobiasza w podróż do Medii, aby przed śmiercią ojca odebrał dług. W podróży towarzyszy mu Azariasz, który namawia Tobiasza-syna do ślubu z Sarą, pomaga w uwolnieniu jej od złego ducha, Asmodeusza i przekazuje mu sposób, w jaki może uzdrowić ślepotę ojca. Po powrocie do Niniwy, Azariasz okazuje się zesłanym przez Boga aniołem Rafałem, przekazuje Tobiaszom rady i polecenia, m.in. aby spisali to co ich spotkało. Księga kończy się hymnem dziękczynnym Tobita o charakterze psalmu. Następnie przedstawiona jest ostatnia wola Tobita oraz losy Tobiasza i jego rodziny.

Przesłanie księgi ma charakter dydaktyczny i porusza problem odpłaty Bożej za ludzką wierność. Mówi, że cierpienie nie stanowi kary, ale próbę, a za wierność Bóg nagradza szczęśliwym życiem. Księga wychwala cnoty rodzinne: pokazuje przykłady trzech udanych małżeństw a modlitwa Sary i Tobiasza wykorzystywana jest przez Kościół Katolicki w liturgii sakramentu małżeństwa.

Księga Tobiasza nie została włączona do kanonu hebrajskiego, a tym samym do protestanckiego. Katolicy uznają ją za jedną z ksiąg deuterokanonicznych. Św. Hieronim ze Strydonu uznawał księgę Tobiasza za niekanoniczną, jednak na prośbę jednego z przyjaciół włączył ją do Wulgaty. Św. Augustyn i Ambroży uznawali księgę za kanoniczną, co potwierdził synod w Hipponie (393 r.). Jako argument przeciwko kanoniczności księgi protestanci przywołują m.in. obecność w Księdze Tobiasza elementów, które uznają za magiczne, czyli np. fragment, w którym Azariasz (anioł Rafał) nakazuje w celu odpędzenia złego ducha spalić rybią wątrobę i serce. Księga określana jest też jako  romans hebrajski, o fikcyjnym charakterze, który podkreślają nieścisłości historyczne. W księdze też pojawiają się dwa motywy ludowe: "wdzięczni zmarli" oraz "potwór w komnacie panny młodej.

wtorek, 3 lipca 2018

Wiara

20.09.2014


wierzę w ciebie
jak we wschód słońca
na nieboskłonie twego czoła
ciepły jak twe ręce

wierzę w ciebie
jak w północ i południe
kompas
pokazujący drogę

wierzę w ciebie
jak w lato i w zimę
i w to, że przyjdzie wiosna
wrócą ptaki  

niedziela, 1 lipca 2018

Zamyśliłam się nad brakiem konsekwencji


20 stycznia 2013

Ludzie potrafią być bardzo niekonsekwentni, zapewne każdy z Was, moi czytelnicy, się spotkał z jakimś objawem tej cechy. Najczęściej chyba przydarza się to rodzicom, bo kochają tak te swoje dzieciaki, że często trudno jest im konsekwentnie utrzymać karę jaka się dzieciakowi należy. Zauważyłam też, że łatwiej niektórym być konsekwentnym w stosunku do innych (wymagać), niż do siebie (stosować).
Koleżanka, która współpracuje ze mną przy pewnym projekcie, namawia mnie od pół roku, żeby tego projektu nie zamykać. Wydawałoby się, że jej zależy, że czuje się za niego WSPÓŁODPOWIEDZIALNA. Nic bardziej mylącego. Mówię jej, że zgłosiła się taka-i-taka-firma i chcą od nas tego-i-tamtego. Cała szczęśliwa, ale nic w kierunku realizacji nie zrobiła.
Rozmawiam z nią o ciągu dalszym projektu, mówię, ze w takim razie może ona się zajmie następnym przypadkiem, kiedy będziemy miały cos zrealizować. Zgadza się. Zakańczając „mam nadzieję, że się nikt nie odezwie”.
Ale zakończyć projekt – nie. Przejąć projekt – nie.
Nadchodzi dzień realizacji, miała być obecna i dostarczyć jedną rzecz. Na dwa dni przed okazuje się, że nie dostarczy. Załatwiam sprzęt z innym współpracownikiem.
Dzień przed zaczyna marudzić, czy ona jest tam potrzebna. Mówię, żeby sama zdecydowała.
W dzień realizacji nie pojawia się w pracy, biorąc zwolnienie.
Czyli w gruncie rzeczy, nie wzięła w niczym udziału, ale cały czas mówi „nie kończyć”. A dla mnie ten projekt już powinien zostać zamknięty. Choćby po to, żeby nie umarł w cierpieniach. „Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym”.
Decyzja podjęta – zamykam. I tak potrwa to jeszcze wiele miesięcy, zanim zamknę. A konsekwencji dorosłej kobiety uczyć nie będę, po prostu będę ją omijać szerokim łukiem przy wszystkich okolicznościach.