poniedziałek, 25 lutego 2019

Lipiec 2016


1 lipca 2016
Nie no, zaczyna mi już być trudno utrzymać się w ryzach. Czy ta potrzeba odosobnienia to by już nie mogła minąć? :/


2 lipca 2016          

Boszzzzz, jak gorąco…

3 lipca 2016

No może już dość tego odosobnienia?!

4 lipca 2016
Cudownie…
Jestem w siedemnastym niebie. 

I oby jaki poniedziałek tak cały tydzień!  

6 lipca 2016

Marnie się wczoraj czułam, w zasadzie przeleżałam cały dzień. Dziś lepiej, ale nie do końca. Jutro badania…

7 lipca 2016
Chyba osiągnęłam stabilizację choroby!!! 

Łeb mi pęka…

8 lipca 2016
Bardzo się ładnie wszystko poukładało dziś w kwestii lekarskiej. 
Wygrałam 5zł. 

żeby tak jeszcze jakaś miła wiadomość dziś…  

10 lipca 2016

Pół nocy spędziłam latając do WC co pół godziny z biegunką… 

11 lipca 2016
Jak to jest, że ktoś, kto potrafi kłamać jak z nut i po mistrzowsku unikać odpowiadania na pytania, w najbardziej nieodpowiednim momencie dostaje napadu szczerości i słowotoku? Właśnie wtedy, kiedy należałoby użyć białego kłamstwa albo po prostu zamknąć dziób…
Jestem lekko wściekła.
A poza tym cały dzień duchota, burza nie mogła trafić, kotłowała się gdzieś na horyzoncie, dopiero po 18 wreszcie dotarła…

13 lipca 2016
Puzzle!!!  

14 lipca 2016
Jaka miła niespodzianka z rana. 
Zakwitło mi w domu wszystko, co mogło.  To skutek deszczowej pogody. Niech pada. 

16 lipca 2016
Jestem jakaś śnięta… Bez nadziei… Poddaję się w tylu sprawach…

17 lipca 2016
Słabo

18 lipca 2016
Wygląda na to, że jutro jadę do D. Ciekawe czy zbiorę się powiedzieć mu o tej propozycji i odpowiedzi nieszczęsnej…
A coś się nie odzywa, wczoraj mnie zbył tylko, że wszystko ok…
Ogólnie słabo…

25 lipca 2016
Wróciłam!
Ale było fajnie! Jacy oni są mili oboje, a w zasadzie wszyscy czworo. 
Zapasy mi dali na tydzień jedzenia 
Zrobiłam dziś pierwszą porcję buraczkowej sałatki do słoików. 
Straszna duchota była. Plus okres. Plułam jadem ogólnie…

26 lipca 2016
Wypożyczyłam z biblioteki Kalicińską, żeby się odmóżdżyć przy historii z happy endem.
Zaczęło się wedle oczekiwań.
W połowie pojawił się rak.
Na 30 stron do końca byłam już pewna, że nie będzie happy endu.
I nie było.
Czemu akurat tę książkę złapałam z półki? Próbuję pojąć przekaz „z góry”. Czy to nakaz do większej woli walki? Czy odwrotnie, znak, że i tak wszystko się skończy jak się skończy?
Nie mam punktu zaczepienia tak naprawdę. Miałam jeden, ale został mi odebrany w lutym. Oszukuję się teraz czasem, że to był zły dzień, natłok zbiegów okoliczności niekorzystnych dla mnie, albo wmawiam sobie, że to się wcale nie zdarzyło, albo wymyślam ciąg dalszy historii, w którym ten moment jest tylko epizodem, a nie końcem. Ale prawda jest taka, że nie mam się czego trzymać.
Na dodatek wczoraj mama miała coś, co można opisać tylko jako „serię niefortunnych zdarzeń”, na czele z tym, że dzbanek sam spadł z półki i się rozbił. A mnie się dziś sama zapaliła lampka przy komputerze.

27 lipca 2016
Ale się wczoraj rozkleiłam…
Ale dziś już w miarę ok.
Układam puzzle i zaczynam żałować, że widać koniec…  

28 lipca 2016
Ułożyłam 126 puzzli. 
Zostało 356 
Po dwu dniach układania czułam, że mi tyłek do krzesła przyrósł, więc intensywnie poćwiczyłam. Jeszcze dwie piosenki i będę całość robić. 
Biorę się za nowego bloga!  

29 lipca 2016
Weekend nie ułożył się po mojej myśli, ale … bez dramatu. 
Przyniosłam nowy zapas książek z biblioteki. 
Blog karkonoski założony! Pomagaj mi, Duchu Gór! 
https://nakarkonoskichszlakach.blogspot.com/

31 lipca 2016
Very happy today. 
I don’t need much