środa, 30 stycznia 2019

Słońce, księżyc i potop

20.11.2015


W tej jednej chwili
Cała moja miłość była na mojej twarzy
W moich oczach
W moim uśmiechu
W przechyleniu głowy
Płynęła jak rwąca rzeka w twoim kierunku
Nawet nie próbowałam stawiać tam
W twym wzroku widziałam strach
Woda to żywioł
Stawiłeś jej czoła wyciągając rękę
Wzeszedłeś jak słońce na mym nieboskłonie
A ja jak księżyc w pełni świeciłam twym odbitym światłem

poniedziałek, 28 stycznia 2019

Maj 2016


1 maja 2016
Nadal mi się nic nie chce…
A gruba jestem strasznie… Naprawdę trzeba schudnąć… Tylko całkiem nie wiem, jak się do tego zabrać… I czy mam na to siłę…

2 maja 2016
Próbuję się ogarnąć. Idzie mi średnio….



4 maja 2016
Chyba się pogrążam w depresji.
Odwiedziłam dziś M. Pogadałyśmy.
Zrobiłam zakupy chemiczne. Paczka dla E już praktycznie gotowa.


5 maja 2016

Jest źle. Zsuwam się w całkowitą obojętność, a to jest stan u mnie groźniejszy niż wszystko inne…

7 maja 2016

Wczorajszy dzień był dramatyczny. Wypływało ze mnie wszystko z całego życia, wszystkie złe wspomnienia. Nie musze chyba dodawać, że ostatnie złe wydarzenia się najczęściej przewijały. Mam naprawdę nadzieję, że jak już minie czas pogorszenia, to te laki mi pomogą.

8 maja 2016

Nadal nie jest dobrze. W zasadzie mogłabym zaryzykować, że jest nieco lepiej, ale chyba się boję

9 maja 2016
Jest jakby lepiej. Przynajmniej byłam w stanie sporo dziś zrobić.

Teraz już wprawdzie jakoś mnie dziwnie ściska w gardle, ale teraz to już może PMS a nie leki.

10 maja 2016
Dziś malowałam, byłam spacerkiem u dwu lekarzy i u żadnego nic nie załatwiłam, wyprasowałam itp. Jest lepiej. Może to już koniec pogorszenia. Może ta najczarniejsza godzina przed świtem już minęła.

11 maja 2016
Dziś byłam w P. Zabrałam mamę. Zachwycona 

Zmęczona, ale tak normalnie. Cieszę się. Na piątek umówiłam się z M, że ja zastąpię w pracy. Zobaczymy jak mi to wyjdzie.

12 maja 2016
Jest bez szału, ale w normie. Mam słabsze momenty, ale się jakoś zbieram.

Powoli dojrzewa we mnie decyzja…

13 maja 2016
Kupiłam sobie trzy pary spodni i dwie pary butów! Jestem zaopatrzona w ciuchy do końca życia ;p

Nieźle całkiem na razie się trzymam. Planuje więc powoli trzy kolejne wyjazdy. 

 14 maja 2016
Spacer w deszczu był fantastyczny.  
16 maja 2016

Jest źle. Zapadam się w depresję.

17 maja 2016

Dziś pół dnia przepłakałam.

18 maja 2016
Zewsząd mnie atakują rachunki. Co do cholery…

Ktokolwiek mi zaoferuje pomoc to zaczynam ryczeć.

19 maja 2016

Staram się zrozumieć pewne rzeczy… znaleźć wyjście.

20 maja 2016
Zakończyłam kolejna serie rehabilitacji. To prawie niemożliwe, że wreszcie jest większy odcinek mojego ciała, który mnie nie boli.

Za to boli mnie serce…

21 maja 2016

Od mniej więcej 48h robię oczyszczanie duszy, żeby jutrzejszy plan zadziałał. Mam nadzieję, że się uda.

23 maja 2016
Zaczęłam wczoraj nowy etap swojego życia… Zajmie to trochę, zanim się przestawię…

Toczę się siłą rozpędu.

24 maja 2016
Ożywiłam się po wczorajszej miłej wieczornej wiadomości. Choć daleko mi do mojego normalnego stanu.
Słucham mojej wielkiej trójki, Pink Floyd, U2, Peter Gabriel.

Niedługo będzie można zacząć się pakować. 

25 maja 2016
Dzień zaczął się fatalnie, nie mogłam się zwlec z łóżka, E znów źle się czuła i komputer nadal zdradzał objawy popsucia. Ale teraz wieczorem podsumowanie nie wygląda źle: komputer naprawili w tempie ekspresowym, wysłałam paczkę, zrobiłam bukiet i zaniosłam mamie, zaniosłam chleb, szyłam, piekłam, gotowałam itd. Żeby jeszcze teraz dobre wieści od E, która właśnie jest u lekarza i będzie dobrze.

26 maja 2016
E już na lekach. Rozmawiałyśmy dziś. Bardzo roztrzęsiona. 
Dziś odpoczywałam, ale raczej aktywnie: szyłam, czytałam, takie tam. Wieczorem przyjdzie A.

28 maja 2016
Nie jest źle. Wczoraj sporo udało mi się zrobić, byłam na spacerze i nawet po południu udało mi się zwalczyć ogarniające mnie zmęczenie i jeszcze czymś sensownym się zająć.
Podobnie od rana dziś, rozszalałam się wręcz, nie wyłączając 1,15 h nordiku w szybkim tempie. I właściwie za pół godziny skończę wszystko, co zaplanowałam na dziś i będę mogła odpoczywać. A, nie, jeszcze o 18 musze chleb zarobić. 
Wczoraj wieczorem ponadto genialna wiadomość od M.     Plus całkiem znośne od E. 

29 maja 2016
Myślami jestem już… ho ho jak daleko stąd. 
Pakuję się, tzn na razie wywalam rzeczy na kanapę.  

I’m so out of here
30 maja 2016
Spakowana. 
Jutro zobaczę moje kochane góry! 

sobota, 26 stycznia 2019

Kłopoty z miłością

27.06.2015


„Jak taką wielką miłość nagle z śnieżycy wprowadzić do domu?
 Nieład, pantofle na dywanie, porozrzucane książki, wstążki, rzeczy małe i znikome.
Jak się z nią witać?! Obok – ziewa ktoś. Pachnie mocno cudzym kalafiorem.
Co mówić? O co pytać? … Gdzie byłeś?... Każdego na cię tutaj czekano wieczoru.
Z myślą o tobie zaczynano dzień…. Serce spływało krwią, a oczy łzami…
… Prócz ciebie – nie było nic, nic pod gwiazdami! „

Kazimiera Iłłakowiczówna „Powrót”

czwartek, 24 stycznia 2019

Kortez „Zostań”

06.06.2015

Zostań, jak nikt mnie znasz
Przecież dobrze wiesz
Boję się być sam
Zostań do rana raz
Może zwykły dzień
Nic nie zmieni w nas
Zostań, choć nie stać mnie
Na to wszystko
Co mi możesz dać
Zostań, kiedyś przyjdzie czas
Na pytania
I to co teraz wciąż jeszcze przerasta nas

Zostań, nie szukaj już
Gdzieś daleko
Tego co masz tu

Zostań, bez zbędnych słów
Tak jak teraz
Cierpliwie obok bądź po prostu dzień po dniu
Zostań
Zostań

Zostań, nie powiem ci
Że to miłość
Choć jesteś wszystkim czego w życiu trzeba mi

niedziela, 20 stycznia 2019

Nie opuszczaj mnie teraz

14.05.2015


Och, kochanie
Nie opuszczaj mnie teraz
Nie mów, że to koniec świata
Pamiętasz jak przysyłałem ci kwiaty
Potrzebuję cię, kochanie
Żeby przepuścić cię przez niszczarkę
Na oczach moich przyjaciół
Och, kochanie
Nie opuszczaj mnie teraz
Jak mogłaś odejść
Kiedy wiesz, że cię potrzebuję
Żeby cię stłuc na kwaśne jabłko w sobotni wieczór
Och, kochanie
Nie opuszczaj mnie teraz
Jak możesz tak mnie traktować
Uciekać
Potrzebuję cię, kochanie
Dlaczego uciekasz?
Och, kochanie!

Tytuł oryginału : „Don’t leave me now”
Autor : Pink Floyd

piątek, 18 stycznia 2019

Tak okrutna

29.04.2015

  
Przekroczyliśmy granicę
Kto kogo przepchnął?
To nie ma dla ciebie żadnego znaczenia
Ale dla mnie ma

Dryfujemy samotnie
Unosimy się wciąż
A ja trzymam się tylko po to
By zobaczyć jak idziesz na dno...
Moja miłości

Ja zniknąłem w tobie
A ty zniknęłaś mi z oczu
Dałem ci wszystko, czego kiedykolwiek zapragnęłaś
Ale nie spełniłem twych oczekiwań

Mężczyzn którzy cię kochają
Nienawidzisz najbardziej
Przepływają przez ciebie jak duchy
Szukają ciebie, ale twoja dusza unosi się w powietrzu
Kochanie... nie ma cię nigdzie

Och....miłość....
Mówisz, że w miłości nie obowiązują żadne prawa
Och....miłość... kochanie
Jesteś taka okrutna

Desperacja to delikatna pułapka
W którą wpadasz za każdym razem
Gdy dotykasz ustami jej ust
By zatrzymać potok kłamstw

Jej skóra jest tak blada jak jedyny boski gołąb
Jak anioł błaga cię o miłość
Potem każe patrzeć na siebie z góry
A potrzebujesz jej jak narkotyku

Och....miłość....
Mówisz, że w miłości nie obowiązują żadne prawa
Och....miłość... kochanie
Jesteś taka okrutna

Ona nosi mą miłość jak prześwitującą sukienkę
Jej usta mówią jedno
Jej ruchy coś innego
Och miłość jak krzyczący kwiat
Miłość … umierająca co godzinę … miłość

I nie wiesz czy to strach czy pożądanie
Niebezpieczeństwo, narkotyk, który uniesie cię jeszcze wyżej
Głowa w niebie, palce unurzane w bagnie

Serce jej biegnie jak oszalałe, nie możesz nadążyć
Noc krwawi jak rana
A pomiędzy końmi miłości i żądzy
Jesteśmy my, stratowani

Och....miłość....
Mówisz, że w miłości nie obowiązują żadne prawa
Och....miłość... kochanie
Jesteś taka okrutna

Och....miłość....
Gdybym został z tobą byłbym głupcem
Kochanie
Jesteś taka okrutna


Tytuł oryginału : „So cruel”
Autor: U2

środa, 16 stycznia 2019

Baruch

05.05.2015


Księga Barucha w kanonie Biblii Kościoła katolickiego oraz prawosławnego jest zaliczana do deuterokanonicznych ksiąg Starego Testamentu. Przez wyznawców judaizmu i Kościoły protestanckie zaliczana do ksiąg apokryficznych. Znajdowała się w części kodeksów Septuaginty oraz we Wulgacie. Nie należała do Biblii hebrajskiej. Uczeni umiejscawiają czas jej spisania najczęściej wkrótce po lub w trakcie okresu Machabeuszy. Księga Barucha jest księgą prorocką.
„Słowa tej księgi czytał Baruch wobec Jechoniasza, syna Jojakima, króla judzkiego, wobec całego ludu, przychodzącego na to czytanie, wobec możnych, synów królewskich, starszyzny, wobec całego ludu, od najmniejszego aż do największego, wobec wszystkich mieszkających w Babilonie nad rzeką Sud. A oni płakali, pościli i modlili się przed Panem.”
„Cała niedola, którą Pan zamierzył względem nas, spadła na nas. Nie staraliśmy się przebłagać oblicza Pana przez odwrócenie się każdego [z nas] od zamysłów swojego złego serca. Czuwał Pan nad tym, by sprowadzić niedolę na nas, bo jest sprawiedliwy we wszystkich dziełach swoich, które nam nakazał.”
„Albowiem nie na sprawiedliwych czynach przodków ani królów naszych się opieramy, gdy prosimy Cię o miłosierdzie nad nami, Panie, Boże nasz! Zesłałeś bowiem zapalczywość i gniew swój na nas, jak to ogłosiłeś przez proroków, sługi swoje: Tak mówi Pan: Nachylcie barki swe i służcie królowi babilońskiemu, a mieszkać będziecie w ziemi, którą dałem przodkom waszym. A jeżeli nie posłuchacie głosu Pana, aby służyć królowi babilońskiemu, zabiorę z miast Judy i z Jeruzalem głos radości i wesela, głos oblubieńca i oblubienicy, a cała ziemia będzie pustkowiem bez mieszkańców.”
„Panie wszechwładny, Boże Izraela, dusza w ucisku i duch zgnębiony woła do Ciebie. Wysłuchaj, Panie, zmiłuj się, ponieważ zgrzeszyliśmy przed Tobą. Ty trwasz na wieki, a my nic nie znaczymy.”
„Tą mądrością jest księga przykazań Boga i Prawo trwające na wieki. Wszyscy, którzy się go trzymają, żyć będą. Którzy je zaniedbują, pomrą. Nawróć się, Jakubie, trzymaj się go, chodź w blasku jego światła! Nie dawaj chwały swojej obcemu ani innemu narodowi twych przywilejów! Szczęśliwi jesteśmy, o Izraelu, że znamy to, co się Bogu podoba. Bądź dobrej myśli, narodzie mój, pamiątko Izraela!”
„Jerozolimo, spojrzyj na Wschód i zobacz radość, która ci przychodzi od Pana. Oto idą synowie twoi, których wysłałaś, idą, zebrani ze wschodu i zachodu na słowo Świętego, ciesząc się chwałą Boga.”


niedziela, 13 stycznia 2019

Ostry kurz

19.10.2015


Marzenia
Rozbite na drobne kawałki
Ostrym kurzem pokryły życie
Wbijają się w stopy
Gdy próbuję zrobić krok do przodu
Ranią dłonie gdy próbuję opisać swój ból
Wybacz ciszę
Bezruch mniej rani


piątek, 11 stycznia 2019

Kwiecień 2016


1 kwietnia 2016
Próbuję się zebrać do kupy…


2 kwietnia 2016
Dzięki wszystkim za forum nowotworów mieloproliferacyjnych i dzięki A, że mi podpowiedział, żebym poszukała takiego miejsca.
Zaczynam stawać na nogi. Chwieję się bardzo, więc uprzejmie proszę traktować mnie jak surowe jajko stojące na drabinie.

Weekend poświęcam na odpoczywanie, bo od poniedziałku dramatyczny lekarsko tydzień.

3 kwietnia 2016
Odpoczywanie było (jest? – jeszcze chwila niedzieli została) bardzo pracowite ale były to miłe zajęcia. Wykorzystałam dobre dni, tak rzadko mi się zdarzają. Od jutra cel: nie dać się zwariować u lekarzy…

6 kwietnia 2016

Szaleństwo lekarskie trwa. Trochę już ledwo żyję.

7 kwietnia 2016

Ten tydzień mnie chyba wykończy…

Pytanie czysto retoryczne
7 kwietnia 2016

Dlaczego na swej życiowej drodze zawsze spotykam ludzi, którzy zachwycają się tym, co niektórzy robią dla siebie wykorzystując ich, a uciekają przed lub (w najlepszym wypadku) nie zwracają zupełnie uwagi na to, co ja robię dla nich i tylko dla nich z dobroci serca i miłości?

8 kwietnia 2016
Wykończył mnie ten tydzień. Po prostu wykończył.
Humor po wczorajszym też w dolnych strefach.
A może powinnam się cieszyć ze swojego „efektu uzdrawiającego”? Jakoś na razie nie potrafię.

9 kwietnia 2016
I bardzo brakuje mi tych stałych porywów serca, bardzo…

11 kwietnia 2016
Dziś mam dobry dzień, dobrze się czuję, od rana mnóstwo energii, zrobiłam MASĘ rzeczy w domu.
Potem miłe zdarzonko. Maleńkie. Ale miłe. Poza tym zdobyłam wejściówkę, więc się bardzo ucieszyłam 

Pozałatwiałam papierzyska i inne kwestie na mieście. I działam dalej! Jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa!

12 kwietnia 2016
Dziś pojechałam na małą wycieczkę, dwie i pół godziny, plus godzina pociągiem w każdą stronę. Trochę  miałam stracha, ale przekonywałam się, że wszystko będzie ok. Musi być. Zwłaszcza w piątek u dentysty. Zabrałam oczywiście ze sobą zestaw szpitalny na wszelki wypadek. Ale skoro piszę tu, to znaczy, że się nie przydał.  Fajnie było. Teraz trochę popracuję, a od jutra spotkania z ludźmi.

P.S. Dziś nawet umalowałam sobie rzęsy. Być może wychodzę z depresji.

13 kwietnia 2016
Nadal się nieźle czuję. Choć nogi po wczorajszej wyprawie bolą nieźle.
Jeden z tych zębów do wyrwania się rusza… To może dobrze, szybciej pójdzie…
Dziś się widzę z A. Idziemy się objadać chińczykiem.  

14 kwietnia 2016

Wczoraj z A, dziś u R. Ale teraz musze odpocząć.

15 kwietnia 2016
Zęby wyrwane.
Pani dentystka jest aniołem. Zanim się zorientowałam, że chyba cos się już dzieje, oznajmiła mi, że ósemka już wyrwana. Po niedługiej chwili było po połówce siódemki, a po następnej chwilce – reszta siódemki poszła. Niestety, ta ósemka prowadziła akcję dywersyjną i było sporo czyszczenia po wyrwaniu bo się jakaś tkanka zapalna (na pewno pokręciłam) zaczęła robić na kości. Potem dwa szwy i do domu.

Łykam leki, piję maślanki, jogurty i kefiry. Otwór gębowy mi się do końca nie otwiera. Ale nie jest źle, myślałam, że będzie gorzej. Teraz tylko żebym jakoś noc przetrwała. No i nie chciałabym za bardzo spuchnąć. Ale najważniejsze, żeby się żaden zakrzep nie zrobił i nie urwał potem.

16 kwietnia 2016
Jest dobrze. Byłam nawet na spacerku a la nordik i troszkę poćwiczyłam. Nie boli, nie przeszkadza. Teraz jeszcze tylko oby się żaden zakrzep/zator nie zrobił, to będzie ok.
Dziś miałam iść do K, ale alergia jej bardzo dokucza. Nic to, podziałam w necie.

17 kwietnia 2016
Leniwy dzień odpoczynkowy.
I started dreaming again.  Happy about that  

18 kwietnia 2016

Dziś jestem bardzo rozbujana. Zarówno fizycznie jak i psychicznie. Dostałam wiadomość i o ile niesamowicie się cieszę z tego, że nadeszła, bo jest pełna troski, to z drugiej strony jej treść mi łzy z oczu wyciska. Chce mi się coś robić, ale czuję, że zaczynam z sił opadać, więc się zmuszam do odpoczynku. Jakiś pokręcony ten dzień.  I pewnie taki cały tydzień będzie, wziąwszy pod uwagę moje plany.  

19 kwietnia 2016
Dziś byłam w sprawie pracy. Rozmowa pozytywna. Zobaczymy, czy na tym stanie.
Trochę mnie głowa boli.

Jutro W. Szkoda, że nie tak jak planowałam, ale też będzie fajnie 

 21 kwietnia 2016
Wczoraj w W było fantastycznie 
Kupiłam buty. Są przepiękne  Na razie na nie patrzę :)

 22 kwietnia 2016
Szwy wyjęte. Nawet nie poczułam 
Jutro BDG!  

24 kwietnia 2016
Było cudnie. 

Dziś wspominam  

25 kwietnia 2016
Bardzo pracowity dzień, ale to dobrze, cieszę się, że daję radę.

Wpadłam na ulicy na A. Jak zwykle mnie wyściskał za wszystkie czasy. Miło wiedzieć, że mnie ktoś lubi.  

26 kwietnia 2016
Dziś moje imieniny.

Nie wiem, co napisać, więc zostawię to bez komentarza.

27 kwietnia 2016
Bardzo miła niespodzianka przed południem. 
Wyniki biopsji ok, o ile ja się na tym znam. 

Jestem strasznie śpiąca, ciekawe czy to nie od tych leków…

28 kwietnia 2016

Słabizna jestem. Nadszedł gorszy czas. Odpuszczam, co mogę, żeby się zregenerować.

29 kwietnia 2016
Staram się coś robić wciąż, ale jest trudno. Zajęłam się dziś kwiatami i zrobiłam sobie gabinet kosmetyczny w domu. Co chwila odpoczywam. Chyba musze się zdrzemnąć…

30 kwietnia 2016
Nic mi się nie chce…

środa, 9 stycznia 2019

Słowo prawdy o męskiej anatomii

06.06.2015

Renée Radick: A penis is not a share toy.

Renée Radick: Penis to nie jest zabawka, którą wolno się dzielić.


Cytat z serial Ally McBeal

poniedziałek, 7 stycznia 2019

Antoni Muracki „Za blisko stoisz”

25.05.2015


 A może we mnie znowu rośnie las
Spalony las tysiąca twarzy
A każda twarz zdarza się raz
I nigdy już się nie wydarzy
Więc dopóki nawija się nić
Niech szumią we mnie liście
To przecież takie proste - być
Choć takie trudne istnieć
Na ściętym drzewie
Nie widzę słoi
Za blisko drzewa
Za blisko stoisz
A może we mnie znowu płynie rzeka
I myśli czysty strumień
Co dokąd płynie nie docieka
Który nie musi wciąż rozumieć
Czy pozostanie wąwóz czy szczelina
Czy tylko ludzki piach
To w końcu nie tak ważne - gdzie dopłynę
Wiele ważniejsze - jak
A fale giną
W przybrzeżnej trzcinie
Za blisko brzegu
Za blisko płynę
Ponoć istnieją kolce bez róży
Tak jak istnieje miłość bez słów
Dziękuję że zostałaś dłużej
Na kilka wspólnych snów
A czas zaciera rysy naszych twarzy
Miłości topi lód
Zimne spojrzenie może sparzyć
Odbity w szybie chłód
A miłość tonie
A miłość boli
Za blisko szyby
Za blisko stoisz

sobota, 5 stycznia 2019

Jeden z moich ataków

29.04.2015


Dzień za dniem miłość szarzeje
Jak skóra umierającego człowieka
Noc po nocy udajemy, że wszystko jest dobrze
Ale ja się zestarzałem
A twoje uczucia wystygły
I nic już nie jest zabawne

Czuję, że nadchodzi jeden z moich ataków
Czuję to jak chłód ostrza brzytwy
Jak zacisk opaski na ranie
Jak grzmot pogrzebowych bębnów

Biegnij do sypialni w walizce po lewo
Znajdziesz moją ulubioną siekierę
Nie bądź taka przerażona
To tylko przemijająca faza
Jeden z moich złych dni
Czy chcesz pooglądać telewizję?
Albo wślizgnąć się pod kołdrę?
A może kontemplować w cichy i swobodny sposób?
Czy chcesz coś zjeść?
Albo nauczyć się latać?
A może chcesz zobaczyć jak ja próbuję?
Chcesz wezwać gliny?
Myślisz, że już czas, żebym przestał?
Dlaczego uciekasz?...


Tytuł oryginału : „One of my turns”
Autor : Pink Floyd

czwartek, 3 stycznia 2019

Kto ujeździ Twe dzikie konie?

19.06.2015


Jesteś niebezpieczna, bo jesteś szczera.
Jesteś niebezpieczna, bo nie wiesz czego chcesz.
Zostawiłaś moje serce puste jak porzucony plac
Gdzie mógłby straszyć każdy duch, który by chciał.


Jesteś wypadkiem, który zaraz się zdarzy
Kawałkiem szkła zostawionym na plaży.
Mówisz mi rzeczy, których nie powinnaś
A potem zostawiasz mnie poza zasięgiem.


 Kto ujeździ Twe dzikie konie?
 Kto utonie w Twym niebieskim morzu?
 Kto ujeździ Twe dzikie konie?
 Kto upadnie do twych stóp?


Cóż, kradłaś, bo potrzebowałem forsy
I zabijałaś, bo chciałem zemsty .
Cóż, okłamałaś mnie bo cię o to prosiłem.
 Kochanie, czy możemy wciąż być przyjaciółmi?


 Kto ujeździ Twe dzikie konie?
 Kto utonie w Twym niebieskim morzu?
 Kto ujeździ Twe dzikie konie?
 Kto upadnie do Twych stóp?

Coraz głębiej wiruję
Myśliwy zgrzeszy
dla Twej skóry jak kość słoniowa
Przejechałem się w brudnym deszczu
Tam gdzie wiatr woła Twoje imię
Pod drzewami, rzeka się śmieje
z ciebie i ze mnie.
Alleluja! Biało różo nieba
Drzwi, które otwierasz
nie mogę po prostu zamknąć.

Nie odwracaj się
Twe cygańskie serce.
Nie odwracaj się znów
Nie patrz wstecz.
Naprawdę, kochanie,
nie patrz wstecz.


 Kto ujeździ Twe dzikie konie?
 Kto utonie w Twym niebieskim morzu?
 Kto skosztuje Twe morskie pocałunki?
 Kto mnie zastąpi?
 Kto ujeździ Twe dzikie konie?
 Kto oswoi Twe serce?


Tytuł oryginału : „Who’s gonna ride your wild horses?”
Autor: U2

wtorek, 1 stycznia 2019

Lament

29.04.2015


Dziś kilka słów o księdze Lamentacje Jeremiasza. Nie będą to jednak (poza małym fragmentem na końcu) moje własne słowa, szukając bowiem informacji na temat tej księgi znalazłam coś godnego zacytowania w całości.


„Jeremiasz urodził się około 650 lub 645 r. p.n.e. w niewielkiej miejscowości Anatot położonej w okolicach Jerozolimy. Pochodził z kapłańskiej rodziny. Już jako młody człowiek, za panowania króla Jozjasza, został powołany przez Boga do służby proroczej. Poświęcił się jej w pełni. Nigdy się nie ożenił, aby móc czas i uwagę w zupełności oddać swojemu powołaniu.

Jego życie nie było łatwe. Widział i bezlitośnie piętnował w swoich przemowach grzechy, które dostrzegał w życiu Izraela, za co przyszło mu wiele wycierpieć - znaczną część życia spędził w więzieniach. Nie mówił tego, co lud chciał usłyszeć, ale to, co usłyszeć powinien.

Serce Jeremiasza musiało wiele znieść. Nie tylko dokładnie przepowiedział upadek królestwa, zburzenie Jerozolimy i niewolę, ale stał się świadkiem tych straszliwych wydarzeń. Sam znalazł się na wygnaniu i zmarł w Egipcie w VI w. p.n.e.

Spędziłam dziś kilka godzin czytając Lamentacje. To zadziwiająca poezja. Pełna bólu i udręki, a zarazem ściśle uchwycona w ramach określonego formalnego rygoru. Cztery z pięciu części mają alfabetyczną strukturę: pierwsza, druga i czwarta składają się z 22 wersów każda, a każdy z nich zaczyna się kolejną literą hebrajskiego alfabetu. W części trzeciej, liczącej 66 wersów, co trzeci wers zaczyna się kolejną literą. Część piąta zaś nie jest alfabetyczna, ale również liczy sobie 22 wersy. Te szczegóły formalne mogą się zdawać mało istotne. Tak jednak nie jest - jest to bowiem jedno z licznych w poezji świadectw na to, że cierpienie może posiadać wyrafinowaną formę. Jedno nie przeczy drugiemu. Nie jest prawdą, że człowiek przeżywający nieznośną duchową udrękę może się zdobyć jedynie na krzyk.

Temat lamentacji, z pozoru przynajmniej, jest prosty. Jeremiasz opłakuje w nich podbicie Judei, zniszczenie Świątyni przez Babilończyków i cierpienia, jakie spadły na lud Izraela w następstwie tych tragedii. Opisowi męki narodu i poniżenia miasta towarzyszy wyznanie grzechów, które, zdaniem proroka, spowodowały klęskę. Następnie Jeremiasz nakłania nas i samego siebie do tego, by poddać się woli Boga, albowiem jest On sprawiedliwy i zapewne spojrzy jeszcze z miłością na swoje ukochane miasto i wybrany naród.

Lamentacje jednak nie dotyczą jedynie tak odległej przeszłości. Jeremiasz boleje nad tragedią, którą widział na własne oczy, ale my bogatsi jesteśmy w wiedzę o kolejnych tragicznych wydarzeniach żydowskiej historii. Szczególnie może słowa proroka brzmią właśnie na naszej ziemi, w Polsce.

"Zburzył Pan bez litości

wszystkie siedziby Jakuba;

wywrócił w swej zapalczywości

twierdze Córy Judy,

rzucił o ziemię, zbezcześcił

królestwo i możnych."

Nie sposób czytając te wersy, uniknąć myśli o Zagładzie.

Mnie Księga Eicha prowokuje do stawiania pytań, na które nie potrafię odnaleźć żadnej odpowiedzi. Jak pogodzić miłującego Stwórcę, Partnera w Przymierzu z obrazem Jego cierpiącego ludu?

"Zesłał [Pan] ogień z wysoka", skarży się ustami Jeremiasza Jerozolima. W midraszu czytam, że Bóg zesłał płomienie na Świątynię, aby poganie nie mogli chlubić się tym, że sami ją zniszczyli. Nic, innymi słowy, nie dzieje się bez Jego woli. "Któż rzekł i stało się, gdy Pan tego nie nakazał? Czyż nie pochodzi z ust Najwyższego i niedola i szczęście?"

W serce Jeremiasza, jak się zdaje, szczególnie zapadł jeden obraz - obraz dzieci cierpiących, konających z głodu w objęciach bezsilnych matek podczas oblężenia Jerozolimy. Dzieci umierały z głodu także na ulicach warszawskiego getta, latem 1944 roku w Auschwitz palono żywcem żydowskie dzieci z transportów węgierskich...

Niedola i szczęście pochodzi od Najwyższego? Za czyje grzechy płaciły te dzieci?

Być może dlatego, że jestem człowiekiem czasów dzisiejszych, trudno jest mi zaakceptować ideę, którą przedstawia Jeremiasz - że zniszczenie Jerozolimy, że męka narodu żydowskiego była następstwem grzechów, że była to sprawiedliwa kara. Może to wpływ cukierkowej wersji chrześcijaństwa, w której dźwięki kolęd mieszają się harmonijnie ze smakiem makowca i aromatem choinki, powoduje, że idea Boga karzącego, idea Boga karzącego w sposób tak bezlitosny, po prostu budzi mój sprzeciw.

"Zwołałeś jak gdyby na święto

wszystkie me trwogi zewsząd.

Nikt się w dniu gniewu Pańskiego

nie ostał, nie umknął:

tych, co pieściłam, chowałam

wróg mój wyniszczył."

To skarga Jerozolimy. W czasach nam bliższych Icchak Kacenelson pisał:

"Krzyczcie z wnętrzności zwierząt w lasach i ryb w rzekach -

One was żarły. Krzyczcie z pieców, starzy, młodzi!

Chcę słyszeć krzyk bolesny, niech do mnie dobiega,

Wołaj, wymordowany żydowski narodzie!"

Kacenelsonowi nie dane było odnaleźć pociechy. Rychło po napisaniu tych wersów dołączył do grona tych, o których pisał - zginął w Auschwitz. Jeremiasz, mimo wszystko, nie traci wiary i nadziei: "Bo nie jest zamiarem Pana odtrącić na wieki" - mówi prorok - "Gdyż jeśli uniży, ma litość w dobroci swej niezmierzonej". Litość i miłosierdzie czekają na naszą skruchę. Lud Izraela może powrócić do Boga, jeśli tylko tego będzie pragnął.

A co z dziećmi, które zmarły z głodu? Nawet jeśli one także zgrzeszyły - przecież nie dano im szansy na powrót.

Nie stawia tego pytania prorok, a ja nie potrafię go nie postawić. Nawet jeśli pogodzę się z tym, że tragedia spadła na naród żydowski jako kara za grzechy, dlaczego ukarano także niewinnych? Dlaczego nie dano im szansy na powrót?

"Sprawiedliwy jest Pan..." mówi Jeremiasz. Sprawiedliwy jest Pan - powtarzali Żydzi na przestrzeni stuleci, tymi słowami broniąc się w czasie prześladowań. Słowa te nie mogły ocalić im życia. Ale mogły ocalić ich wierne serca.

Jednym z najbardziej wstrząsających świadectw tej wierności są lamentacje Jeremiasza. Innym mogą być zebrane przez rabina z kowieńskiego getta odpowiedzi na pytania zadawane mu przez Żydów. Czy można popełnić samobójstwo - pyta jeden z nich - aby być pochowanym na żydowskim cmentarzu, uniknąć rozstrzelania i pogrzebania w grobie masowym? Chłopiec pyta, czy może wcześniej odbyć się jego bar micwa, bo podejrzewa, że nie dożyje wieku lat trzynastu.

Lektura takich tekstów rozdziera serce. Z głębi swojej rozpaczy woła Jeremiasz: "Nie wyczerpała się litość Pana, miłość nie zgasła. Odnawia się ona co rano: ogromna Twa wierność". Jerozolima leżała w gruzach, Świątynia została zbezczeszczona, Żydzi poszli na wygnanie, a Jeremiasz nie tracił wiary. W kowieńskim getcie codziennie mordowano Żydów, a oni nadal chcieli przestrzegać Prawa.

To chyba jedyna odpowiedź na moje pytania. Żydzi na cierpienia odpowiadali wiernością. Ta wierność - zachowywana nawet w czasach najgłębszych ciemności - jest moralną obligacją dla nas, żyjących dzisiaj. Dlatego czytając lamentacje Jeremiasza w erew Tisza beAw, powtórzę słowa proroka: sprawiedliwy jest Pan.”

Autorka: Barbara Krawcowicz, http://www.fzp.net.pl


Dodam tylko, że od XV w. do tekstów lamentacji powstawały liczne kompozycje wybitnych kompozytorów. Były też wykorzystywane przez kompozytorów współczesnych w kompozycjach innego charakteru, np. Leonard Bernstein skomponował "Jeremiah Symphony" (1944) z tekstem hebrajskim w ostatniej części a Krzysztof Penderecki wykorzystał Lamentacje w utworze „Kadisz. Życie za życie. Łódzkim Abramkom, którzy chcieli żyć. Polakom, którzy ratowali Żydów" (utwór napisany w 2009 r. na finał obchodów 65. rocznicy likwidacji Litzmannstadt Ghetto, czyli getta łódzkiego).