środa, 25 kwietnia 2018

Kwiecień 2014


1 kwietnia 2014
jestem znów niewyspana
dzis byłam u dentysty: jeden ząb zrobiony, jeden do zrobienia plus czyszczenie. w przyszłym tygodniu powinno sie dokonać.
cukier nadal taki sam
czy będzie wojna?…. 



2 kwietnia 2014
no nie mogę….
dlaczego ja właściwie nie poszłam na zwolnienie?
padam
coraz mniej robię, coraz bardziej jestem zmęczona. w tej chwili to juz naprawde tylko absolutne minimum minimum robię….



 3 kwietnia 2014
dziś sobie kupiłam chińczyka na obiad.
kto przyszedł i to zobaczył? oczywiście moja mama. będzie miała teraz temat do komentowania na nastepne dwa lata, jak tylko otworze usta, że może sie odchudzam.
swoja drogą – to naprawde trzeba miec pecha : ostatnio fast fooda kupowałam z pół roku temu i jak dziś kupiam to oczywiście sią mama musiała napatoczyć.
ziewam tak, że zaraz chyba kompa połknę. miałam poćwiczyc jogę, ale nie wiem, czy sie nie zdrzemnąc lepiej…
chyba zacznę znów taki plan jak w zeszłym roku wprowadzac w życie, tylko już niestety bez biegania, bo wiadomo jak to sie skonczyło. ale powolutku, po troszeczku. tylko trzeba go najpierw napisać porządnie.



4 kwietnia 2014
padam
i jestem wściekła
plus zniechęcona i zrozpaczona i w depresjii



5 kwietnia 2014
w pracy na zmianę dziś nabierałam energii i zasypiałam, nabierałam entuzjazmu i przeklinałam albo wzruszałam ramionami
prosze państwa – odłozyłam kasę na kurs. 
od jutra mam dwa dni wolnego, a potem dwa dni szkolenia.



6 kwietnia 2014
zrobiłam cholerny internetowy kurs. zdałam na 100% test.
całą niedziele cos robilam.
to nie odpoczynek wcale, a miało być tak pieknie…


7 kwietnia 2014
chyba jednak napisze do rzecznika praw obywatelskich…
dzis złapałam sie na tym, ze zamiast myslec przed snem o czyms przyjemnym to ja przeprowadzam w głowie dialogi z szefostwem…
czy to nie jest znak, że trzeba uciekać?…
żadnej mądrej uwagi w sprawie P, jedynie pytania i czepiania się. rozczarowanie dość duże. A czuje to samo.
nadrobiłam troche domowych rzeczy, poczytałam.

mail    

8 kwietnia 2014
bardzo niemiłe zebranie. nie lubię jak sie zamiast argumentów grozi, że można mi jeszcze dowalić skoro nie podoba mi sie to co jest. i bardzo nie lubię jak się tylko pokazuje innym błedy i winy, a swoich sie nie widzi.
dentysta załatwiony.
P jakos sie trzyma.

zaraz sobie zjem cos dobrego w nagrode i na pocieszenie…  

9 kwietnia 2014
beznadziejne szkolenie
ale poranek miałam miły: poczytałam, byłam na nordiku

ogólnie: zniechęcenie. 

10 kwietnia 2014
znów jakis dziwny atak naczelnej. ona w ogóle nie pojmuje o co mi chodzi i próbuje mi cos wcisnąć.
P wahania cukru.

kupiłam milion jajek. będzie jajkożerstwo  

11 kwietnia 2014

Kongos  

11 kwietnia 2014
jak nie ma naczelnej to nawet praca niexle idzie….
po robocie dużo rzeczy załatwiałam, jednej sie nie dało_ pasków brak.

troche sie naginam do roboty… bo najchętniej bym juz poszła spać…

13 kwietnia 2014
wczoraj jakoś nic nie napisałam. ogarniałam się, byłam na nordiku. wieczorem przyszedł A. poczułam, że on sie tez za mna stesknił. ze trzy razy powtarzaliśmy, że musimy sie częściej widywać. ale do tego trzeba u niego więcej czasu, u mnie mniej zachowań depresyjnych.
dzis spacer, czytanie. teraz może jednak zrobie sobie plan dojscia do formy. a potem cos obejrzę.

 14 kwietnia 2014
ja już nie chce tu pracować… to jest jakis obłęd… ja juz w ogóle nie chcę pracować… Najwyższy, daj wygrac w lotto…
znów cos zmienili w kokpicie…. czy ci ludzie nie maja się czym zająć?

15 kwietnia 2014
udało mi sie uniknąć kontroli w pracy, hihihihi
przyszła paczka
ja juz chcę piątek 
a dzis sobie tai chi nawet poćwiczyłam 

16 kwietnia 2014
przyszła druga paczka 
dziś nic nie robię…
słucham Grace Jones  

17 kwietnia 2014
byłam sobie w saunie… ale relaks… ciepełko, odpoczynek, woda mineralna, książka. 

mam już posprzątane. jutro można dekoracje zrobić  

18 kwietnia 2014
Nordik.
Ogarnianie.
K przyszła. Uczyłam ja obsługi szkieł kontaktowych.

a potem szykowanie….  

18 kwietnia 2014

Idę zatrzymać zegar, żeby czas stanał w miejscu….  

18 kwietnia 2014

ten dwudziesty pierwszy wiek trwa juz ładnych parę lat….  

18 kwietnia 2014
7,8,9  

19 kwietnia 2014

Ulubiona potrawa wielkanocna? oczywiście zupa grzybowa   

 19 kwietnia 2014
i nawet w połowie jeszcze nie jesteśmy  

19 kwietnia 2014

sałatka: sałata lodowa, szczypiorek, rzodkiewka, ogórek surowy, sos majonezowo-śmietanowy z czosnkiem    

20 kwietnia 2014
spędziłam u mamy sześć godzin 
ale jestem objedzona…. 

tęsknię. tak,. już tęsknię. i dobrze mi z tym. cieszę się, że minał mi ten marazm. co z tego, że nic nie bolało, jak nic nie cieszyło. teraz wspominam przeszłe wydarzenia i dopiero teraz sie z nich naprawdę cieszę  


21 kwietnia 2014
gdzie kucharek za dużo…. 


21 kwietnia 2014

trzy czwarte jajka  

21 kwietnia 2014

czy to już pora na drugie śniadanie?  

21 kwietnia 2014

mail    

21 kwietnia 2014

pierwsze n…. agranie  

21 kwietnia 2014

słoiki z pysznościami  

22 kwietnia 2014
ależ dziś miałam masę spraw do załatwienia! i udało się załatwic wszystko! ale mnie nogi bolą….

wspominam sobie… i mi się gębusia śmieje…  i chcę jeszcze, jeszcze jeszcze.  juz nawet może i nie więcej, ale cały czas tak samo  

23 kwietnia 2014
naczelna powiedziała dziś, że będzie dla mnie praca. cóż, zobacze to uwierzę…
jeszcze dwa dni do soboty, a ja juz jestem tak zmęczona jakbym przepracowała ze siedem.

jeżeli majówka będzie wyglądała tak jak mi sie wydaje, to będzie ładnie wyglądała. ale nie cieszę się zbyt wcześnie  

24 kwietnia 2014

padam….

25 kwietnia 2014
impreza się udała, aczkolwiek główna organizatorka miała zastrzeżenia. prefekcjonistka 

musiałam sie zdrzemnąc po południu, bo nie wyrabiałam. jak donbrze, ze juz weekend…

25 kwietnia 2014
ten pamięta, kto nagrał 

26 kwietnia 2014
zaśpiewam sobie chyba „Dziś są Twoje… ” a nie, nie pasuje. ale można trochę podmnienic i będzie. 
dostałam na razie jedne życzenia. od T – trochę się zdziwiłam, ale pozytywnie.
zaprosiłam mamę na obiad. na 13. mam nadzieję, że nie przyjdzie o wpół do 12 w związku z tym… bo mi się pranie pierze  a ja jestem w dezabilu 

 26 kwietnia 2014
dostałam drugie życzenia, od A  miło, że pamiętała 

 26 kwietnia 2014
wizyta mamy całkiem udana.
chyba sobie teraz poczytam 
p.s.ten uśmiech to taki więcej na pokaz i dobra mina do złej gry…

26 kwietnia 2014
kwiaty od mamy sa piękne 
własnie dostałam życzenia od E.  

27 kwietnia 2014
cały dzień spędziłam na czytaniu. zrobiłam też inauguracje sezonu balkonowego, krótka jeszcze, bo jak słońce zaszło zrobiło sie chłodnawo.
od jutra nastepny tydzień… co za cholera, trzy dni pracy a dwa zebrania…

28 kwietnia 2014
wygląda na to, że mam pracę na następny rok 
jedno zebranie przeminelo z wiatrem…  jutro kolejne. ale nawet jakos to na razie znoszę. byc może podnosi mnie na duchu (i ciele) myś, że za dwa dni weekend. 
wizyta Americanos nawet bardziej udana niż sobie wyobrażałam w najśmielszych marzeniach. bardzo mili ludzie. 
od dziś znów jestem na diecie. głownie dlatego, że miałam poważne obawy czy wejde w bardziej wiosenne spodnie, a raczej byłam przekonana, że nie wejdę…. no i waga mówiła swoje… :/  dziś zamierzam zjeść/wypić 100kcal. myslę, że sie uda – dochodzi 19, moja liczba kalorii na razie to zero absolutne. zamierzam zrobic sałatke pomidor+ogórek+rzodkiewki+szczypiorek, a co zostanie kalorii to albo barszczyk albo troche mleka. zapije wszystko herbata i spać. może dobrze sie składa, że długi weekend jest – jak nie będę miec w lodówce to nie bede mogła z obłędem w oczach polecieć do sklepu bo zamknięte będą. ha ha  

29 kwietnia 2014
okropnie trudny dzień: praca, zakupy, zebranie, bieganie…
padam…
dieta się trzyma. na obiad było 300g kalafiora. zaraz pora na kolacyjne sałaty i barszczyki plus chyba kalarepka  

30 kwietnia 2014
weekend !!!  nareszcie znów troche wolnego!!! 
dziś na obiad ugotowałam sobie botwinkę i zjadłam cały talerz. okazało sie bowiem, że nie jest to tak kaloryczne jakby się zdawac mogło. w planie 200 – 250kcal. czyli kolacja sałatowa i może kawałek makreli, albo kalarepka, albo gorący kubek. a waga powoooooli spada. 
jestem padnięta. dobranoc  

Nasza story (5)


29 lipca 2014 

Odmienne stany świadomości (5)

- Ej, nie, nie, nie, daj ten stolik też tam, bo jak postawisz tutaj, to ludzie będą mi dmuchać w herbatę!
- Jasne, już przenoszę.
Podniósł stół i zaniósł we wskazane miejsce, uśmiechając się pod nosem. Kto by pomyślał, że będzie kiedyś zajmował się noszeniem stołów i będzie to takie miłe.
Kiedy wszystko było gotowe, usiadła na chwile przy nim. Poczuł jak krew mu uderza do głowy, ale się opanował.
- Jak będzie? – zapytała.
- Jak zawsze fantastycznie. Spotkanie z tobą jest zawsze fantastyczne.
- Chyba nie powinnam ciebie akurat pytać o zdanie, jesteś nieobiektywny – powiedziała robiąc minę chochlika.
- Nie jestem. Ale i tak mam rację.
Zaśmiała się, na cały głos. Uwielbiał ten śmiech.
- Chodź, napijemy się jeszcze herbaty. Mnie się przyda przed mówieniem przez godzinę albo i dłużej, a ty na pewno jesteś zmęczony.
Kiedy wstawali, położyła mu rękę na ramieniu. Objął ją delikatnie, nawet nie myśląc, co robi, to był po prostu impuls. Kiedy zdał sobie sprawę z tego, co się dzieje, w myślach widział się już spoliczkowanym i pozbawionym możliwości towarzyszenia jej dalej w trasie promocyjnej. Ale oto stał się kolejny cud i te koszmarne przewidywania wcale się nie sprawdziły. Szkoda, że stolik herbaciany był tylko o kilka kroków!
Spotkanie było zgodne z jego przewidywaniami. Ludzie reagowali w jak najlepszy sposób, a on siedział w rogu zapatrzony w nią, słuchając jej głosu, patrząc na nią i wspominając rozmowy, które z dnia na dzień robiły się coraz bardziej przyjacielskie. Dziś zapytała go, czy o wszystkim opowiada swoim znajomym. Kiedy powiedział jej, że ma tylko jedną przyjaciółkę, której mówi wszystko, zdziwiła się. A nawet zobaczył w jej oczach dziwny błysk, który skojarzył mu się z zazdrością, ale wolał nie robić sobie nadziei, że ona może być o niego zazdrosna. Trudne to jednak było, kiedy zaczęła pytać, gdzież teraz jest owa przyjaciółka. Tłumiąc radość, powiedział jej po prostu, że ze swoją dziewczyną nad morzem. Trudno, trochę skłamał, ale czy to ważne, że akurat teraz nie jest nigdzie z nikim, bo nikogo nie ma? Uznał, że tak jest bardziej niezobowiązująco, niż opowiadać całą jej historię życia i narazić się na stwierdzenie „A co mnie to obchodzi, przecież nie jestem o ciebie zazdrosna”. W ten sposób wszystko zostawało nadal w sferze niedomówień. Bardzo mu to odpowiadało, bo zdał sobie sprawę, że nie wierzy zupełnie w to, że jego marzenia mogą się spełnić.
Po spotkaniu podeszła do niego.
- Miałeś rację. Było fantastycznie. W sumie to szkoda, że już koniec trasy.
- Zdecydowanie. Musisz jak najszybciej napisać kolejną książkę.
- Kto wie, może już jutro zacznę. – uśmiechnęła się. – Chodź, odprowadzisz mnie jeszcze do samochodu.
Złapała go za kaptur i skierowała w stronę drzwi. Poddał się z radością, własnej inicjatywy używając znów do objęcia jej.
Przy samochodzie uścisnęli sobie ręce, a kiedy wziął jej dłoń w swoje obie, ona dołożyła jeszcze swoją.
I wtedy się obudził.
Z rozanielonym uśmiechem na ustach, uśmiechem, który został mu na resztę dnia. Do wieczora pławił się w błogostanie, sen był tak realny, że czuł się, jakby to wszystko naprawdę się zdarzyło. Wieczorem powiedział sobie, że żyje się raz, a zgodnie z tym, co ona napisała w swojej książce, kto się nie rzuca na swoje marzenia, nie daje sobie szansy. Więc postanowił się rzucić, chwilowo tylko na Internet, żeby sprawdzić, gdzie ma następne spotkanie autorskie. Posiedzi chociaż grzecznie na krzesełku, skoro nie jest mu dane nosić dla niej stołów.