wtorek, 20 marca 2018

Lipiec 2013


1 lipca 2013
znów coś jest nie tak, nie moge wpisu opublikwać.
noga tak boli, że cholery momentami mozna dostać. poza tym napuchła, może nie jak bania, ale wyraźnie widać.
a P ma zatwardzenie.
Juz poprosiłam L o kupno dla niej lekarstwa, pisałam do KC i O w sprawie nogi, Opowiedziała, ze jej puchło trzy miesiące.
Dzis świat wydaje mi sie dość nieprzyjaznym miejscem… 


2 lipca 2013
zis wylądowałam znów w szpitalu, po uprzedniej wizycie u lekarza ostatniego kontaktu. pani doc dala mi skierowanie na ortopedie wprawdzie, ale utknełam na ER. tym razem przeswietlenie i zastrzyk w staw. było tak sobie, ale lepiej niz myslałam. ta noga mnie wykończy.
trzy ososby po kolei mi pomagały, a czwarta była chetna.

P juz odkorkowana, ale chyba dzis jeszcze jej strzele dawkę, żeby się ładnie przepchała do końca. ale jeszcze to przemyśle, bo jak jej tak za często zaczne dawać to przestanie działac może, jak olej przestał…


3 lipca 2013
jeden z tych leków o mało mnie nie wykończył. zasnełam dopiero nad ranem, jak ptaki juz śpiewały. nie mogłam zasnąc w cale, rzucałam się tylko z boku na bok. poza tym straszne bicie serca, kołatani, bulgoty, przelawania się. duszności. ból głowy. rano jeszcze zauwazyłam wysypkę.
przeczytałam ulotkę – jak najbardziej wszystko sie zgadza – dobrze, że nie miałam jeszcze np krwawych wymiotów i biegunki… jak można dopuścić do uzytku lek, który u 1/10 pacjentów powoduje wrzody żołądka??!!
ja w kazdym razie wziełam pierwszą i ostatnia tabletkę. dopiero teraz zaczynam dochodzic do siebie, choc przewiduję, ze to jeszcze potrwa, bo to lek o przedłuzonym działaniu, czyli podejrzewam co najmniej 24h bedzie mi krązył we krwi.
noga po zastrzyku naprawde dobrze prawie cały dzień, teraz znów troche zaczeła bolec, bo mam ją na ziemie spuszczoną.
zaraz będę jeść pierowgi i oglądac SFU, to noge dam znów do góry.

Ech…

4 lipca 2013
Przespałam noc.
Noga pobolewa i nie mogę nia na boki ruzać. Cały czas mam zaczerwieniona twarz, jakbym miała ćisnienie wysokie.
Ech…

5 lipca 2013
Jakby lepiej. Twarz mnie już tak nie piecze. Noga rano całkiem mało spuchnięta, ocywiście juz się znów napompowała, ale i tak duzo lepiej wygląda, zwłaszcza od zewnętrznej strony. zrobiłam jej dzis mała hydroterapię.
dziś w związku z tym tez zero działań – teraz troche radia i blogów, potem na kanape i czytanie.

 6 lipca 2013
noga mniej spuchnięta i lepiej sie chodzi, za to bardziej boli. jakies cuda normalnie…
bardzo niespokojnie spałam i jakies głupoty mi sie śniły.
chyba mi odbija
albo znów wpadam troche w depresję, mimo że się staram nie dawać…
plan na dziś – kolejny dzień z noga w górze. zrobiłam rano hydroterapię, może ja powtórze w południe i może troche masazu zrobię.
ciągnie jak cholera to scięgno, jakby mi je ktos rozciągnąc próbował. :/

7 lipca 2013
Noga do południa – myslałam, ze ja wyrwę.
po południu – całkiem dobrze.
za to nie dość, że kupkam na zielono to sikam na rozowo….
wsciekne się…
a teraz z zupełnie innej beczki….
śnił mi się M…….  uwielbiam jak mi się sni….
śniło mi się, że go odwiedzam, tylko że nie wiedzieć czemu nagle mieszkał na parterze i miał jakiś weird sąsiadów.  ale za to fajnie było zblizac sie do bloku, poznawać, ze to już tu i widzieć go z okna, jak macha do mnie i sie usmiecha…

a teraz tęsknię za nim jak cholera….

8 lipca 2013
Mail!!!!!       
och jak cudnie  tak tęskniłam i prosze – mail 
pomarańcze, czeresnie i truskawki…. 
noga lepiej, ale ciiiiiiicho….
dzis próbowałam w niare normalny dzien zrobic. mozna powiedziec, ze

się udało.  

9 lipca 2013
Dziż byłam z P u lekarza. wyniki w porządku jak na ten wiek. dostałam też instrukcje i zalecenia dotyczace omdleń.
moja noga nie zareagowała zachwytem na to wyjście z domu. jest jak dwie dynie połączone stopą. cóż….

poza tym – dzień zrealizowany bardzo ładnie.  

10 lipca 2013
Mail  
jestem w siódmym niebie  
i wiem cos na przyszłość    
dzis dzień pod hasłem „Wolne”. bardzo fajnie.
niedługo przyjdzie A. przyniesie mi zakupy. może troche posiedzi, choc jak przychodzi o tak wczesnej porze, to byc może ma jeszcze potem jakies spotkanie czy może P przyjeżdża czy coś.

noga jak dwie banie, ale nie boli.

11 lipca 2013
złe wiesci z forum….
cisnie mi sie na usta „a nie mówiałam”, ale co to zmieni..
jedno wiem – utwierdza mnie to w moich przekonaniach na tę kwestię.
wieczór z A wczoraj bardzo miły. przyniósł nam lody….  no prawie się popłakałam 
jakas zmęczona jestem dziś a nic nie robie przecież.

noga w miare ok.

12 lipca 2013
NIespodzianka od A.  bardzo miła
posprzątałam sobie wreszcie!
noga nawet jako tako.
zaczeło padać…
skończyłam „Lalki w ogniu”.

zatęskniłam do odwiedzania bloga A. i do tamtych czasów, tak obfitych…

13 lipca 2013
P bez apetytu, musiałam karmić.
P odstawia A kolejne numery. Jestem na niego wkurzona wręcz. jak chce się rozstac, to niech powie, a nie takie szczeniackie zagrywki.
śnił mi się M. gotowałam mu coś
noga spuchnięta jednak nadal.
zjadłabym coś dobrego, ale mogę liczyc niestey tylko na swoje ograniczone zapasy kuchenne tudzież to co moge zamówić do domu.

14 lipca 2013
Wizyta mamy.
Znów nie chce mi jedna strona chodzic  a własnie miałam jej dziś uzywać…
obiad.
może by tak manicure i pedicure zrobić? noga lepiej, wypadałoby o nia zadbac tez pod innym względem  

15 lipca 2013
Dziś pracowity dzień, gospodarski. Bardzo pracowity. Ale satysfakcjonujący.
poza tym – ruszyłam na spacer! matko, jakbym z więzienia wyszła!  byłam może ze 20 – 25 minut w porywach, ale fajnie było. 
z tym, ze już miałam dość pod koniec. i teraz troszke sie noga odzywa, pobolewa.  no ale przeciez kiedys musze zacząc próbowac, prawda?
„cukier bedzie dobry do kawy” 
teraz juz mam troche dosyc i zmęczona jestem, ale juz koniec dnia. zaraz SW5, a potem CW S2. 

 16 lipca 2013
Sypie się, sypię… proszę tylko – nie przed P.
dzis znów ten migający łuk…
noga trochę boli po wczorajszej i dzisiejszej wyprawie.
A kupił mi dwie ksiązki i płytę w sklepie na e.
dzis ma go odwiedzić P. mam nadzieję, ze coś się dogadają.
jedyne na co mam ochotę to pizza i Clone Wars.
A powiedział mi, ze ma tak zrobic w związku z tym.
Może i tak…

17 lipca 2013
no i tak zrobiłam. to był bardzo miły wieczór, który zamierzam dzis powtórzyć, juz może niekoniecznie z pizzą, bo obżarłam się do nieprzytomności 
A pogadał z P. nie dowiedział sie niczego konkretnego poza filmowymi ogólnikami typu „chcę, żebyś był szczęśliwy”. chyba chce go rzucić a nie wie jak. ale to jego problem. nie powinien tak postepowac, robi A krzywdę.
byłam umówic rehabilitację. najpierw pani B stwierdziła, że chyba od pon, ale potem pomyslała, policzyła i kazała przyjśc dzis na 17.30.  moja idolka  ciekawe co mi tam wymysli za zabiegi. w każdym razie powiedziała, ze im szybciej tym lepiej w moim przypadku.
no i najważniejsze: mail!!!!     w ogóle się nie spodziewaałam      

18 lipca 2013
Jestem już po dwóch sesjach rehabilitacyjnych. Pole magnetyczne, masaż, ultradźwięki z mascią i krioterapia. Wkrótce będe biegac przez płotki. 
A teraz gorsze wieści… 
1. Jestem gruba do nieprzytomności
2. P zerwał z A. 
A zdecydował, ze będzie walczył. Trzymam wszystkie cztery kciuki. tylko tyle mogę… tak mało…. 

 19 lipca 2013
A walczy.
P ma lekki problem z kupą.
Troche mnie noga boli.
Gorąco jakoś. może troche deszczu teraz??
Przyszło awizo – pewnie moje nowe tabletki. To już trzecie… Przeprowadziłam wywiad z pania z infolini przed zakupem. powiedziała szczerze – ograniczyc węglowodany i tłuszcze, przynajmniej 30 minut spaceru dziennie, dwie tabletki. zamówiłam dwa opakowania bo jakaś rewelacyjna promocja była. Ciekawe czy się po raz trzeci nacięłam…. mam nadzieję, że nie. jestem taki monster już, że musi sie udać. Zamierzam dietę faktycznie zastosować. Ruszać się – tylko musze zapytac panią B dziś co i kiedy moge robić w kwestii ruszania się.
Mail !!!!! jestem nieprzytomna ze szczęścia      

20 lipca 2013
wczoraj wzieła się za mnie pani M, bo pani B jakiegos swojego dobrego przyjaciela ratowała. dziewczyna jest w porządku – jestem zadowolona. a już byłam napięta psychicznie, że jak cos będzie nie tak, to będę protestować. ale dziewczyna jest naprawde w porządku.
odebrałam tabletki. postanowiłam nie robić żadnych zdjęć. podejme ryzyko, a poza tym – to tak jakbym zakładała z góry, ze sie nie uda. a musi się udać, bo monsterowatość moja zaczyna przekraczać wszystkie granice, choc do mojego rekordu zyciowego nadal brakuje półtora kilo. mam plan zacząć od poniedziałku. a w weekend opracowac plan. niestety Pani B powiedziała, ze dwa tygodnie jeszcze musze noge oszczędzać. więc nie bardzo moge zacząć sie ruszać od poniedziałku. chyba że cos wymyslę. hmmmm…. musze wymysleć!
A nadal walczy. wczoraj pół godziny mu tłumaczyłam rzecz dla mnie oczywistą. nie wiem czy zrozumiał, ale na szczęście problem sie rozwiązał w inny sposób. mam naprawdę nadzieję, ze mu się powiedzie ta…. mission impossible… żebym cos mogła pomóc, to bym pomogła….

21 lipca 2013
Kwestia A wyglada dla mnie tak, że P chce przeciągac sprawę, az sie wszystko zerwie i wygasnie. A pełen nadziei, że się uda. Staram się myslec pozytywnie i wspierać.
wczoraj miałam kryzys pt „Where did my life go?” 40 lat temu zmarł Bruce Lee…
gdzieś ta depresja siedzi we mnie i jak tylko ma mozliwość to podnosi głowe i zaczyna się drzeć. pozytywne wydarzenia zamukają jej usta ale na krótko. zazwyczaj unosze się w stanie lekkeij obojętności, czasem się wznoszę a czasem mam zjazd jak wczoraj…
plan opracowany, zaraz go sobie na kompie przepiszę i wydrukuję, dodając tabelki na pomiary i wagę.
jutro jeszcze lekko : opanowanie śniadania i jedna tabletka przed obiadem.

22 lipca 2013
Tydzień zaczał się genialnie. 
Wygrałam    
ciekawe kiedy moja nagroda dotrze    
Pochwaliłam się wygraną  Mail!!!!!!! i to jaki cudny!!!!!      
Suddenly life seems so much better and so full od possibilities    
Bardzo dobrze mi tez dzis szło wypełnianie obowiązków. Myslę, ze wszystko co trzeba zrobię. Jeszcze ostatnie rzeczy będą po rehabilitacji, na która niedługo się udaję.
A się jutro widzi z P. No bardzo jestem ciekawa tego spotkania. może faktycznie cos drgnie.
Staram się nie porównywać, ale momentami jest to dość cieżkie, jak trzy razy słyszałam nie, a dwie inne ososby słyszą tak. Dzis wystarczy mi otworzyc skrzynkę, zeby natychmiast przestac o tym myslec, ale generalnie jest to do bani sytuacja, równiez z powodu ksiązki i płyty. well, zajrze sobie znów do skrzynki i f**k it.  

23 lipca 2013
Wszystko w związku z dietą wczoraj zrealizowałam. Dziś tez zrealizuję, bo jeszcze mi tylko wieczorne smarowanie zostało.
A poszedł na spotkanie z P. Mam nadzieje, że dobrze pójdzie.
Jakoś dzień na niczym zszedł. Zaraz na rehab i koniec.

 24 lipca 2013
Stało się tak jak przeczuwałam. Rozsatnie było jednak ostateczne i A ma sobie nie robic nadziei. Szkoda tego tygodnia z życia, ale cóż. Chciał spróbować.
Ma do mnie przyjść, dziś. Wczoraj wieczorem się widział z C w ramach obgadywania problemu. Czuję, ze rzucono mi ochłap z łaski, ale to nie jest dobry moment na pokazywanie swojego ja uważam. Przez chwilę rozważałam odwołanie dziś rehabilitacji, ale to byłoby juz nieszanowanie siebie z mojej strony.
Zresztą, dlaczego ja to znów rozważam? Juz przecież dawno zrobiłam przeszacowanie naszej relacji, pogodziłam się z tym. Najwyraźniej albo coś jeszcze się we mnie tłucze albo zaczynam wyczuwac jakies nastepne zawirowania. może trzeba byłoby wzmocnić system obronny? Choc wydaje mi się, ze jak jeszcze wzmocnię system obronny to zamienie się w The Citadel… I będzie potrzeba czterech Jedi, zeby się przebic, plus oddziału klonów…
P znów problem jelitowy, pasę ją Intestinalem.
a ja trzeci dzień odchudzania. dzis do diety nalezą juz oba sniadania i obiad. poćwiczyłam biust, zgodnia z planem. jedno smarowania i jedna tabletka już tez za mną. wierzę, ze tym razem się uda!

25 lipca 2013
P dalej zatkana. Daję laktulozę. na razie bez skutku.
A był wczoraj u nie bardzo krótko, nie było mu tu dobrze. Well, id doesn’t uprise me. nie raz i nie dwa sie przekonywałam, że sa miejsca, które woli. nic na to nie poradzę. tylko wieczorem się wkurzyłam, bo nie odpisywał i zaczełam się martwić. a on był u J. well, not the first time and not the last time, kiedy wszystko mu niknie, bo jest u niej. a zwłaszcza ja mu nikne. staram się pamiętac, że ma teraz cięzki okres, ale to sie w sumie niczym nie rózni od tego co jest zazwyczaj, więc co to za tłumaczenie w ogóle. jakos chyba przez ostatni czas znów nabrałam po prostu jakiejś nie wiem czego, nadziei, przekonania, cholera wie czego, że cos się zmieniło. więc pora dopiąc pancerz.
w końcu przeciez I am the Jedi who knew too much.
byłam na basenie. fajnie było i na noge nie zaszkodziło, choc było cięzko momentami. a więc był basen, były dwie tabletki, była dieta na sniadanie, drugie sniadanie i obiad. jeszcze przede mną podwieczorek dietowy i wieczorne smarowanie. chciałabym, ze by coś już drgneło…

26 lipca 2013
P odetkana
posprzątałam sobie dom. wreszcie.  mam sterylnie teraz
zrobiłam zakupy.
poćwiczyłam, połknełam tabletki, trzymałam dietę. chciałabym, zeby wreszcie cos drgneło…
A się mało jakos odzywa. rozumiem, ze cos tam przechodzi, ale staram sie mu nie narzucać, no bo widze, ze mu nie pomagam i nie chce tego akurat co ja mu moge dać.

 27 lipca 2013
leniwie.
20min spaceru szybkim kroczkiem – ok.
koktail oczyszczający.
A poszedł do N. ok. 

28 lipca 2013
Upał wykańcza…
dobrze, zę z rana nie było słońca to poszłam na obowiązkowy spoacer i pocwiczyłam.
układałam puzzle, udało mi sie włozyć 24.
poczytałam, zrobiłam sobie parę maseczek na twarz.
koktail nadal smakuje.
musze dać A odpocząć od siebie. dziś sie nie odzywałam, napisał popołudniem, odpisałam, powstrzymałam sie przed zadawaniem kolejnych pytań i ciągnięciem rozmowy. niech odpocznie ode mnie. 

30 lipca 2013
Wczorajszy upał mnie zabił po prostu, nie byłam w stanie pisac nawet.
dzis już duuuuzo lepiej, zrobiłam zakupy, a teraz z P na badania. 

31 lipca 2013
Wczorajsze badania P całkiem dobre wyszły.
Dzis na zabieg… ale było fajnie….
A za chwile na kolejna rehabilitację… i tak swiat sie kręci…
Dobrze, ze sie zachmurzyło, bo jak dziś rano zobaczyłam bezchmurne niebo to chciało mi sie płakać…
A wyjeżdża w piątek. Jakos mi tak smutno….