piątek, 16 lutego 2018

Eliksir życia (6)

13.01.2012


Rozdział 6


Roman obudził się, ponieważ ktoś walił go po głowie z furią. Zanim dotarło do niego co się dzieje, prawie uruchomił osobisty alarm, myśląc, że w końcu się to stało i ktoś dopadł ich,  zanim oni dopadli jego. Ale nie, okazało się, że Patrycja ma po prostu kolejny koszmar i tym razem najwyraźniej walczy z jakimś napastnikiem. Śpiący koło niej mąż najwyraźniej stał jej na drodze do pokonania go, albo po prostu był niewidoczny, jak to czasem bywa, kiedy jedno jest po tej, a drugie po tamtej stronie snu.
Roman z westchnieniem spróbował potrząsania, ale ponieważ to nie pomogło, postanowił ominąć wszystkie pozostałe stadia budzenia i przejść do konkretów, złapał stojącą na stoliku szklankę z woda i wylał całą jej zawartość na twarz swojej żony, drugą ręką jednocześnie oganiając się od młócących nadal ramion.
Patrycja ocknęła się z lekkim krzykiem.
-         Krzyczałam?
-         Nie. Ale nieźle boksowałaś. Co ci się śniło?
-         A jak myślisz? - zapytała z lekkim sarkazmem. - przecież nie sarenki na łące. Śnił mi się znów ten od „Vita, letum, reverto”, ten którego...
-         Cicho, wiem. Nie musisz mi przypominać, co z nim zrobiliśmy. Zwłaszcza, że to było totalne fiasko, książka jak każda inna.
-         Nie masz racji, książka jest wspaniała i było warto, nawet jeśli teraz co noc mi się śni, ze wraca i chce mnie zabić. Tylko, że Tobie ciągle w głowie jedno....
-         A Tobie niby nie?
Zapadła cisza. Przez moment nikt nic nie mówił. Roman, pogrążony we własnych myślach, nagle zauważył, ze żona tak naprawdę nie odpowiedziała mu. Mógł oczywiście przypuszczać, że uznała pytanie za retoryczne, gdyby nie fakt, że patrzyła gdzieś w przestrzeń i miała nieobecne spojrzenie. Trącił ją lekko, pytająco w ramię.
-         Nie wiem.
-         Nie wiesz? - mimo wszystko nie spodziewał się tej odpowiedzi.
-         Czasem już nie wiem. Przecież... to są tylko książki, a my...
-         A my co? - teraz zaczynał być na nią zły.
-         Roman, nie oszukujmy się! Jesteśmy handlarzami, oszustami, szantażystami, a teraz już nawet mordercami!
-         Nie krzycz! Ola nas usłyszy.
-         Właśnie, Ola. Czy Ty myślisz, że całe życie będzie nam się tak udawało? Że nikt nigdy nie odkryje tego zamurowanego faceta w klasztorze? Że nikt nie będzie szukał tej starej wiedźmy, która cały czas mamrotała zaklęcia pod twoim adresem? Co będzie z Olą, jak my pójdziemy do więzienia? Zresztą do jakiego więzienia, jak to się wyda, to zobaczysz, specjalnie dla nas powrócą do palenia na stosie! Zlinczują nas! Zresztą, ja mam już dość, ja już nie chcę tak żyć, ani jednej więcej książki! I nie wiem czy w ogóle chce żyć, wiedząc, co zrobiliśmy! Te książki to przekleństwo! Mam nadzieję, że Guttenberg się smaży w piekle! Gdzie i my wkrótce będziemy!
Patrycja ukryła twarz w dłoniach i zaczęła rozpaczliwie szlochać. Roman przysunął się do niej i przytulił ja z całej siły. Czasem czuł się tak jak ona, wtedy ona go pocieszała. Byli dobrani, bez dwu zdań, zawsze któreś było na skraju załamania, a któreś czuło się silne i gotowe na wszystko. Może dzięki temu tak długo jeszcze w tym trwali. Był pewien, że za jakiś czas jego żona dojdzie do siebie, przestanie szlochać, tak jak on zawsze przestawał walić w ścianę pięściami, potem posiedzi, pomyśli, uśmiechnie się, przez jakiś czas nie będą o tym rozmawiać, ale potem obudzi się w nich znów to pragnienie. To tak jakby kolejne książki wołały ich gdzieś z domów, strychów, piwnic, sejfów, zamków, gdzie były poukrywane, jakby wszystkie chciały znaleźć się w jednym miejscu. Czasem wydawało mu się, ze już nie oni panują nad książkami, tylko one  nad nimi. Zawsze w odpowiednim momencie pojawiały się wieści o jakimś egzemplarzu, zawsze w odpowiedniej chwili okazywało się, że mogą załatwić coś dla właściciela, jeśli nie chciał gotówki, a kiedy nic nie dawało się zrobić, wtedy czuli oboje, że ta książka ich woła, że muszą ją wyzwolić... to były te ostatnie trzy, dla których zabili... trzy, nie zaraz ... cztery. Cztery? Nie, pięć, acha jeszcze te dwie, siedem... dobra, nieważne.
Ale jedna myśl zaniepokoiła go, mimo że tak gładko przesunął na krańce świadomości liczbę swoich ofiar. Ta myśl dotyczyła Oli. Dziewczyna jakoś się od nich odsunęła. Czy to możliwe, że coś wiedziała? Przeczuwała? Czy po prostu była to już dwudziestokilkuletnia kobieta, która nie potrzebowała obecności rodziców w swoim życiu aż tak? Roman poczuł, ze Patrycja oddycha spokojniej i położył ją na łóżku, a sam położył się obok i zamyślił.


                                      *       *       *

W sąsiednim pokoju Ola leżała na łóżku patrząc w noc. Oczywiście obudziła się kiedy w pokoju rodziców usłyszała podniesione głosy. Nie było to pierwszy raz. Wiedziała o wszystkim już od dawna, zapewne nie od samego początku, jak podejrzewała, ale jednak od dawna. Pamiętała wciąż jak to się stało. Siedziała w bibliotece późno w noc jak zwykle, rozmawiając z książkami, układając je , czyszcząc, naprawiając. Tego wieczoru postanowiła zająć się naprawą jednej ze starszych książek, był to Szekspir, dzieła zebrane. Właściwie wtedy już miała poukładane i doprowadzone do porządku książki nowsze, zaczęła więc coraz odważniej brać się za starsze, żeby na koniec zostawić sobie ten ogromny, samotnie stojący regał najstarszych okazów. Prawdę mówiąc, trochę się go bała, bo wciąż działo się coś dziwnego, kiedy tylko próbowała się do niego zbliżyć. Pierwszy raz oparzyła sobie palce, teraz już, jakkolwiek niemożliwie to brzmiało, była pewna, że to te książki ją oparzyły. Regularnie znajdowała drobne, czerwone kropki na podłodze i była przekonana, że gdyby sprawdziła, okazałoby się, że jest to krew. Kiedyś gdy dotknęła jednej z książek, jej głowę wypełnił straszliwy krzyk, zupełnie jakby krzyczała dotknięta książka. Z jednej półki regularnie osypywał się biały proszek, jakby cement. A pewnego razu pośliznęła się i wywróciła, ponieważ pod półką była kałuża wody. Tego dnia, pracując nad Szekspirem, myślała właśnie o tych dziwnych wydarzeniach i zastanawiała się, czy powiedzieć o tym rodzicom, którzy robili się coraz bardziej zamknięci w sobie, a poza tym mieli jakiś dziki błysk w oczach i prawie nie mówili o niczym innym, tylko o tym, jak zdobyć następny egzemplarz. Co jeszcze dziwniejsze, kiedy już przynieśli zdobycz do domu i postawili na półce, przestawali się nią interesować. Zupełnie jakby największą przyjemność sprawiało im samo zdobywanie.
Kiedy teraz o tym myślała, aż się wzdrygnęła. Nawet nie wiedziała wtedy, że zostawiła uchylone drzwi do biblioteki. Rodzice wpadli do sąsiadującej z nią czytelni właściwie już nad ranem. Ola miała zamiar natychmiast wyjść, przywitać się z nimi, zapytać co robili, ale jakby ją coś przytrzymało na krześle. No i usłyszała rozmowę rodziców, z której bez problemu zlepiła całą historię: oto jej rodzice zabili jakiegoś handlarza książek, zabrali modlitewnik, jakieś inkwizycyjne spisy, dwie biblie i to na czym im najbardziej zależało: „Fausta” z 1833 roku. Ciało ukryli w najlepiej do tego nadającym się miejscu: na cmentarzu, w czyjejś krypcie, w świeżej trumnie. Jak to się stało, że wtedy nie zwariowała, nie uciekła, nie poszła na policję – tego nie wiedziała. Pamiętała tylko, że od książek zaczęło nagle bić ciepło i usnęła na stole, z głowa na Szekspirze, którego doprowadzała do ładu.
Od tego dnia zmieniły się dwie rzeczy. Po pierwsze, odsunęła się od rodziców, jednocześnie przysłuchując się im często, kiedy rozmawiali i myśleli, że ona tego nie słyszy. W ten sposób dowiadywała się o kolejnych zbrodniach, szantażach, nagłych wypadkach, niefortunnych zdarzeniach, pożarach, zalaniach i innych. Właściwie mogła opowiedzieć historię każdej nowej książki na półce.
A po drugie, inne książki z tego regału przestały jej robić krzywdę i straszyć ją. Teraz wiedziała, że po prostu opowiadały jej swoje historie, każda swoją, jedna o właścicielce utopionej w studni przy jej domu, druga o właścicielu spalonym żywcem  razem z domem, trzecia o zamurowanym, czwarta o nożu kuchennym, który zginął z jej własnego domu, piąta o porwanej dziewczynce, która na swoje nieszczęście była doskonałym dawcą dla czyjegoś syna, i tak dalej, i tak dalej, opowiadały jej wszystkie po kolei, aż usłyszała wszystko, co miała usłyszeć.
I jakoś jej to nie przerażało. Już nie...
Nawet to, że jej rodzice nie cofną się przed niczym i musi być ostrożna, bo jeśli się okaże, że jest w niej coś, dzięki czemu mogą zdobyć następny cenny egzemplarz, to na pewno zapomną, że jest ich córką. Nie pamiętała dokładnie, która książka jej to powiedziała, ale czy to ważne? Teraz już wszystkie one były jej przyjaciółmi.

Zawsze można coś zmienić w życiu

23.09.2011


„If you are unhappy on the plane, jump out of it. We are all on planes. Life is dangerous and complicated and it is a long way down.”
                                                                                              House, MD
„Jeśli ci się nie podoba w samolocie, to wyskakuj. Wszyscy jesteśmy w samolotach. Życie jest niebezpieczne i skomplikowane, a w dół się długo leci.”
                                                                                              Doktor House

Dżem „Do kołyski”

07.08.2011


Żyj z całych sił
I uśmiechaj się do ludzi
Bo nie jesteś sam
Śpij, nocą śnij
Niech zły sen Cię nigdy więcej nie obudzi
Teraz śpij

Niech dobry Bóg
Zawsze cię za rękę trzyma
Kiedy ciemny wiatr
Porywa spokój
Siejąc smutek i zwątpienie
Pamiętaj, że

Jak na deszczu łza
Cały ten świat nie znaczy nic a nic...
Chwila, która trwa
Może być najlepszą z Twoich chwil...

Idź własną drogą
Bo w tym cały sens istnienia
Żeby umieć żyć
Bez znieczulenia
Bez niepotrzebnych niespełnienia
Myśli złych

Jak na deszczu łza
Cały ten świat nie znaczy nic a nic...
Chwila, która trwa
Może być najlepszą z Twoich chwil...

Moje ulubione seriale (część pierwsza)

18.07.2011

Nie oglądam właściwie seriali. Kiedyś owszem, oglądałam. „Alternatywy 4”, „Kobieta za ladą”, „Pogoda dla bogaczy”, „Tylko Manhattan”, a nawet „Niewolnica Isaura”, żeby wymienić tylko kilka, zajmowały popołudnia i wieczory, nie tylko moje. Oczywiście wciąż je pamiętam, ale w pewnym momencie straciłam do nich serce, powiem szczerze przy zdecydowanym udziale kolejnego serialu brazylijskiego, który już z trudem obejrzałam do końca i powiedziałam sobie „nigdy więcej seriali”. Obietnicy tej nie dotrzymałam, na szczęście, bo pojawiły się w moim życiu seriale, które teraz są moimi ulubionymi i wracam do nich wciąż i wciąż znajduję kolejne przyczyny do zachwytu, do uśmiechu, do zaciekawienia. 
Miejsce pierwsze na mojej serialowej liście przebojów zajmuje „Sześć stóp pod ziemią”,  angielski tytuł  „Six Feet Under”, który ja często skracam po prostu do SFU. Podoba się najwyraźniej nie tylko mnie, jako że  jest już uważany za klasyk gatunku współczesnego serialu amerykańskiego, a wciąż zdobywa większą popularność i uznanie wśród widzów i krytyki na całym świecie. . „Sześć stóp pod ziemią” wielokrotnie pojawia się w zestawieniach najlepszych seriali, jak i najwybitniejszych finałowych odcinków wszech czasów. Wśród nagród warto wymienić trzy zdobyte Złote Globy (w tym 1 za najlepszy serial dramatyczny) i 32 nominacje; dziewięć zdobytych nagród Emmy (miedzy innymi za casting, charakteryzację, montaż czołówki, muzykę czołówki, reżyserię) i 43 nominacje; oraz trzy zdobyte Nagrody  Gildii Aktorów Filmowych (za zespół aktorski i rolę kobiecą) i 5 nominacji. Agnieszka Holland uważa serial „Sześć stóp pod ziemią” za nowatorski w historii telewizji, który przełamał barierę obyczajowego małego realizmu.
Serial produkowany był w latach 2001-2005 przez stację telewizyjną HBO. W Polsce serial emitowany przez stacje: HBO (emisja premierowa), TVN (emisja w telewizji), TVN 7 (emisja powtórkowa) , TVN Lingua (emisja powtórkowa w wersji angielskiej) oraz Fox Life (emisja od 25 grudnia 2008). Nakręcono łącznie 63 odcinki, w pięciu sezonach, każdy z sezonów w kolejnym roku, zaczynając od 2001, a kończąc w 2005. Sezon pierwszy, drugi i trzeci miały po 13 odcinków, sezon czwarty i piąty – po 12. Ostatni, finałowy odcinek wyemitowano 21 września 2005.
Serial został stworzony przez scenarzystę American Beauty - Alana Balla. W sumie Allan Ball napisał scenariusz do siedmiu odcinków, reżyserował 8 z nich, ale tylko trzy odcinki jednocześnie miały go za scenarzystę i reżysera: ostatni odcinek pierwszego sezonu, a także pilot i odcinek finałowy, obydwa nagrodzone. Wśród reżyserów i scenarzystów serialu znaleźli się między innymi Katy Bates, Jeremy Podeswa, Bruce Eric Kaplan, Kate Robin, Rodrigo Garcia i wielu innych.
Za co kocham „Sześć stóp pod ziemią”? Za całe mnóstwo rzeczy.
Po pierwsze - za sam pomysł. Serial skupia się wokół zakładu pogrzebowego "Fisher & Sons", prowadzonego przez rodzinę Fisherów i opowiada o ich życiu po śmierci głowy rodziny. Tytuł serialu jest tez bezpośrednio związany z biznesem rodzinnym - 6 stóp (ok. 1,83 m) to tradycyjna głębokość, na której chowane są zwłoki zmarłego. Prawie każdy rozpoczynał się sceną śmierci osoby, której przygotowaniami do pogrzebu zajmował się potem zakład Fisherów. Trzeba mieć naprawdę dużo wyobraźni, żeby wymyśleć głównych bohaterów, którzy są … grabarzami.

Po drugie – za szare życie w kolorowym Los Angeles. Tak, tak, akcja filmu dzieje się we współczesnym Los Angeles. Kto by pomyślał, że w Mieście Aniołów żyją też ludzie, którzy nie parają się aktorstwem, a jednak są tacy i jest ich „cały film”. Owszem pojawiają się postaci, które w jakiś sposób są związane z przemysłem filmowym, ale są to postacie całkowicie drugo – lub trzecio – planowe. Jest nawet taka scena, kiedy jeden z tych właśnie bohaterów stwierdza, że jak tak długo siedzi się w tym przemyśle, to zapomina się, że w ogóle istnieją ludzie „poza branżą”. Z ciekawostek - Catherine O'Hara, którą znamy z filmu „Kevin sam w domu” (grała matkę), wystąpiła gościnnie w kilku odcinkach, zdobywając zresztą nagrodę, jako właśnie „osoba z branży” – pracodawczyni jednej z dość głównych bohaterek – i pokazała sobą najgorszy z możliwych obrazów egoistycznej i egocentrycznej gwiazdy.
Po trzecie – za przekrój społeczeństwa. Bez wątpienia sympatyczne są seriale, które dzieją się w określonym środowisku (będę zresztą o takim też pisać), ale ten urzeka różnorodnością zawodów. Główni bohaterowie to oczywiście przedsiębiorcy pogrzebowi – dwu braci i ich nieżyjący już ojciec, jak również matka, która jednak prawie od samego początku szuka dla siebie innego zajęcia, ale wśród kolejnych bohaterów mamy również policjanta – ochroniarza, masażystkę, artystę - fotografa, terapeutów, pielęgniarkę, kwiaciarza, fryzjera, pracownika wielkiej korporacji, budowlańca, nauczyciela – wykładowcę i nauczyciela – pedagoga, prostytutkę i wiele innych.
Po czwarte – za świetne tytuły odcinków. „An open book” (Otwarta książka) – „Jestem otwartą książką”, mówi o sobie jedna z bohaterek, a zaraz potem okazuje się, że tak naprawdę nie wiedzieliśmy o niej nic. „In the game” (W grze) – „Albo jesteś w grze, albo z niej wypadasz” – mówi do głównego bohatera Śmierć grająca z Życiem w chińczyka. „The liar and the whore” (Kłamca i dziwka) – główni bohaterowie maja się pobrać, a tymczasem okazuje się, że jedno ma dziecko z kimś innym, a drugie nie ma go chyba tylko cudem medycyny. „The eye inside” (Wewnętrzne oko) – trzeba je wreszcie otworzyć, żeby zobaczyć po swojemu, i to okazuje się nie tylko w celach artystycznej kreatywności. „Tears, bones and desire” – bo nasze życie to tylko „Łzy, kości i pożądanie”. „Terror starts at home” (Terror zaczyna się w nas samych) – bo „ilu złoczyńców musisz zabić, zanim staniesz się jednym z nich”? „Static” (Szum) – bo wszystko, czego doświadczamy w życiu jest zniekształcone przez zakłócenia, a my coraz bardziej słuchamy tego szumu, zamiast usłyszeć to, co jest ważne.
Po piąte – za wspaniałych bohaterów. Zmarły ojciec rodziny, Nathaniel Samuel Fisher (Richard Jenkins),  pojawia się cały czas innym jej członkom i udziela swoich życiowych rad. Jego żona, neurotyczna Ruth (Frances Conroy), próbuje odnaleźć sama siebie i zacząć żyć dla siebie, a nie tylko dla kogoś. Najstarszy syn, Nathaniel Samuel Fisher junior (Peter Krause), poszukuje sensu życia w każdym jego aspekcie. Drugi syn, David (Michael C.Hall), chce wszystkich uszczęśliwić, a nie bardzo potrafi uszczęśliwić siebie, bo nie akceptuje nawet swojej orientacji seksualnej. Najmłodsza latorośl Fisherów, Claire (Lauren Ambrose), dorasta i szuka swojej życiowej drogi odkrywając powoli drzemiący w niej talent. Przy okazji wprowadza do filmu całą galerię fantastycznych postaci – swoich chłopaków, przyjaciół, nauczycieli – Parker, Anita, Jimmy, Russel, Gary, Olivier, Ted, Gabriel i przede wszystkim Edie, grana przez Menę Suvari, ta sama, która w „American Beauty” grała uwodzicielską nastolatkę kuszącą Kevina Spacey płatkami róż. Oprócz nich mamy dziewczynę/żonę Nate’a, Brendę (Rachel Griffiths), wyzwoloną – a zniewoloną, wraz z jej szalonym bratem fotografikiem Billym (Jeremy Sisto); partnera Davida – Keitha (Mathew St.Patrick);  kolejnych facetów Ruth – Rosjanina Nikolaja, fryzjera Hirama, lekko autystycznego, a na pewno aseksualnego Artura, wreszcie schizofrenika George’a; pracownika zakładu Fisherów Rico (Freddy Rodriguez) i jego żonę Vanessę (Justina Machado) przeżywających problemy małżeńskie oraz  siostrę Ruth – Sarę (Patricia Clarkson), niespełnioną artystkę, wolną jak wiatr, a uzależnioną od narkotyków, która wprowadza do filmu fantastyczną postać Bettiny, swojej koleżanki, stojącej na ziemi chyba wszystkimi czterema nogami ( a gra ją Katy Bates). Oprócz nich jest cała galeria doskonałych postaci : rodzice Brendy, druga żona Nate’a i jej rodzina, rodzina drugiego męża Ruth, adoptowane i naturalne dzieci bohaterów, gwiazda muzyki Celeste, rabinka Ari, znajomi artyści Sary i cała masa innych. Śmiało można powiedzieć, ze każdy z bohaterów pojawiających się w serialu jest wielką osobowością.
Po szóste – za psychologiczne podejście do postaci i ich losów. Tego się nie da opisać, tego trzeba doświadczyć oglądając.
Po siódme – za muzykę. Ścieżka dźwiękowa do serialu „Sześć stóp pod ziemią” wydana została w 2002 roku przez Universal Music i  w 2005 roku przez wytwórnię Astralwerks. Zawiera tak wspaniałe utwory jak Lamb - "Heaven", PJ Harvey - "One Time Too Many", The Beta Band - "Squares", Zero 7 - "Distractions", Craig Armstrong featuring Paul Buchanan - "Let's Go Out Tonight", The Dandy Warhols - "Bohemian Like You", The Devlins - "Waiting", Nina Simone - "Feeling Good", Jem - "Amazing Life", Caesars - "(Don't Fear) The Reaper", Death Cab for Cutie - "Transatlanticism", oraz wielka trójkę : Radiohead - "Lucky", Sia - "Breathe Me" i Coldplay - "A Rush of Blood to the Head". Piosenki te kojarzą się od razu z określonymi scenami w filmie, a „Breathe me” waz z doskonałą, wyciskającą łzy sceną finałową serialu została uznana przez wielu krytyków oraz szeroką publiczność za jedno z najlepszych zakończeń filmowych. Oprócz tego pojawiają się utwory nie ujęte w ścieżce dźwiękowej, takie jak „Woodstock (Back to the garden)” Joni Mitchel czy „Calling all angels” Jane Sibbery.   Nie da o sobie też zapomnieć twórca głównego tematu serialowego Thomas Newman, który również skomponował muzykę przewijająca się przez cały serial. A jest to muzyka genialna, wspaniale dopasowana do tego, co aktualnie dzieje się na ekranie. 
Po ósme – za przedstawienie zwyczajów, obyczajowości, mentalności Amerykanów, różnorodności obyczajowej i religijnej, pogrzebu katolika, ateisty, buddysty, Żyda, kwakra, harleyowca i ekopogrzebu,  za pokazanie blichtru Bożego Narodzenia łącznie z ciastem w kształcie renifera, amerykańskiej szkoły średniej i Akademii Sztuk Pięknych, gejowskich klubów i imprez najprzeróżniejszych środowisk, supermarketu, seksu, pracy, odpoczynku, narkotyków, wielkiej firmy i małego przedsiębiorstwa i tego wszystkiego, co składa się na codzienne życie.
Po dziewiąte – za odloty bohaterów w inną czasoprzestrzeń. Większości z nich zdarza się śnić na jawie lub marzyc we śnie. Do moich ulubionych należą musicalowe sny Davida i Claire, Rico widzący swoja kochankę jako Chrystusa na krzyżu, Brenda wyobrażająca sobie seks z nieznajomym, Ruth rozmawiająca z głowami wszystkich żon swojego drugiego męża, David rozmawiający ze swoim ojcem o ciągłym wracaniu do przeszłości, zmarły piłkarz domagający się, żeby Nate wreszcie na niego spojrzał... A pierwsza trójka? Ależ proszę: Claire idąca ze swoim ojcem „w zaświaty” i spotykająca tam swoich zmarłych bliskich: Gabe’a i Lisę. Ruth pozbywająca się swoich facetów strzelając do nich z kija przy dźwiękach wesołomiasteczkowej muzyki. Nate rozgrywający partię chińczyka z Życiem, Śmiercią i swoim ojcem.
Po dziesiąte – za fantastyczne dialogi, które są skarbnicą mądrych, śmiesznych, poruszających, głębokich cytatów. Do wyboru, do koloru. Dużo ich umieszczam w sekcji „Podsłuchane, podczytane” mojego bloga, więc nie będę się tu powtarzać. Może tylko jedno małe coś na zakończenie. „ Jeśli zaryzykujesz, możesz upaść na twarz. Ale to najlepsze, co ci się w życiu przydarzy.”

Ach, pomidory

29.01.2011


Dopiero koniec zimy, a ja już nie mogę się doczekać, kiedy będą prawdziwe pomidory. Bo właściwie można iść do sklepu i kupić sobie teraz pomidora nawet w środku zimy. Tylko że niestety te zimowe pomidory są chyba robione z waty, folii i główek od szpilek. Skórka twarda i można żuć godzinę, miąższ bez smaku i zapachu, nasiona zgrzytają w zębach, zapachu nie ma nawet na lekarstwo. A mi się marzą takie soczyste, delikatne, pachnące pomidory…
Pomidor zwyczajny to roślinka jednoroczna z rodziny psiankowatych. Nazwa ma wiele synonimów: pomidor uprawny, pomidor jadalny, psianka pomidor i po prostu pomidor. Pochodzi z Ameryki Południowej lub Środkowej, a do Europy dotarł po 1492, po odkryciu Ameryki przez Krzysztofa Kolumba. Przysłowiowa stała się już dyskusja czy pomidor jest owocem, czy warzywem. Z naukowego punktu widzenia, według klasyfikacji botanicznej,  jadalna część pomidora pozostaje owocem. Jednak dla celów komercyjnych, handlowych, konsumpcyjnych itp. jest on uważany za warzywo, a w USA do dyskusji przyłączył się nawet Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych w 1893 r. uznając oficjalnie pomidor za warzywo.
Pomidor ma lekko owłosione liście oraz łodygę i wydziela bardzo charakterystyczny zapach, zwłaszcza w gorące dni. Rośnie do około 1,5m wysokości, ale w szklarni może mieć nawet kilka metrów. Kwitnie na żółto, ma lekko zaostrzone płatki, zebrane w kilkukwiatowe „grona” w kątach liści. Owoc, czyli sam Pan Pomidor, jest zazwyczaj dość duży jak na jagodę, do których się zalicza. Kształt może być kulisty, wydłużony (przypominający śliwkę lub gruszkę) a także żebrowany (podobny do papryki). Barwa owocu pierwotnie i najczęściej jest czerwona, ale występują też odmiany pomarańczowe, żółte, zielone (dojrzałe) oraz czarne.
Jeśli chodzi o wielkość, tutaj tez występuje dość duże zróżnicowanie. Pomidory czereśniowe są najmniejsze, mają do ok. 2,5cm wielkości, często rosną w gronach i mają czerwony lub żółty kolor. Te o  jednakowej wielkości owocach, błyszczące, koloru czerwonego i o charakterystycznym smaku to odmiana Evita. Kolejny rodzaj to pomidory średnio-owocowe, zazwyczaj czerwone i kuliste. Tu liczę na odmianę Brylant, która jest wczesną odmianą, więc może niedługo się pojawi.  Najbardziej chyba lubię pomidory o dużych owocach, tzw typ Lima, zwłaszcza te o wydłużonych owocach i niedużej liczbie pestek. No i są jeszcze pomidory wielko-owocowe, ogromne, gładkie, soczyste i aromatyczne takie jak Bawole Serce, jeden plaster wystarcza na cała kanapkę. J Ciekawostką jest odmiana Beefmaster, której owoce mogą mieć nawet kilogram wagi!
Pomidory można uprawiać w gruncie, szklarni oraz w tunelach foliowych. Do uprawy w gruncie powinniśmy wybrać miejsce osłonięte i dobrze nasłonecznione. Uprawa najlepiej udaje się na glebach przepuszczalnych, ciepłych i zasobnych w próchnicę. Glebę pod uprawę pomidorów należy głęboko przekopać i wzbogacić dobrze rozłożonym obornikiem lub kompostem. Regularne podlewanie i dokarmienie nawozem organicznym jest konieczne szczególnie w okresie zawiązywania owoców. Należy jednak być ostrożnym, gdyż nadmierne podlewanie lub przenawożenie niekorzystnie wpływa na smak owoców. Rośliny należy podlewać przy korzeniu, unikając moczenia liści. Pomidory uprawia się z rozsady, której produkcję najlepiej rozpocząć od lutego w kiełkowniku, a po około 4 tygodniach przesadzić do doniczek. Po ostatnich mrozach ("Zimni Ogrodnicy") rośliny przenosi się do gruntu. W uprawie na niewielkich powierzchniach, duże zbiory można otrzymać z odmian wysokorosnących, a do uprawy w dużych donicach lub pojemnikach na balkonach świetnie nadają się pomidory drobnoowocowe.
Pomidory są bogate w likopen - przeciwutleniacz, który, jak podejrzewano do niedawna, przeciwdziała zachorowaniom na nowotwory (zwłaszcza na raka prostaty). Uważano, że likopen jest szczególnie przyswajalny dla człowieka w formie poddanej termicznej obróbce (przetwory pomidorowe). Nowe badania wskazują jednak, że ochronne działanie przeciwnowotworowe jest największe przy spożywaniu surowych pomidorów, a nie przetworów (np. sosu). Najlepiej więc spożywać pomidory w każdej możliwej postaci. Owoce pomidora zawierają m.in.: sód, potas, magnez, wapń, mangan, żelazo, kobalt, miedź, cynk, fosfor, fluor, chlor, jod, karoten, witaminy: K, B1, B2, B6, C, PP; kwasy: pantotenowy, foliowy, szczawiowy; biotynę. Szczególnie ważny jest potas, który aktywnie neutralizuje szkodliwy nadmiar soli w naszej diecie, powodujący zwiększone ciśnienie tętnicze, zatrzymywanie wody oraz skurcze mięśni. Obecność potasu sprawia również, że opisywane warzywo wpływa pozytywnie na funkcjonowanie naszego mózgu, wydatnie polepszając jego zaopatrzenie w tlen. Wśród witamin istotną dla nas jest witamina A, która działa korzystnie na nerwy wzrokowe, wzmacniając je u osób pracujących przy komputerze i spędzających czas przed telewizorem. Ze względu na dużą zawartość kwasu foliowego do swojego jadłospisu powinny wprowadzić pomidory kobiety oczekujące dziecka, a także osoby znerwicowane żyjące w ciągłym stresie, bowiem warzywo to ma właściwości uspokajające i kojące nerwy. 100gr pomidora ma tylko 18kcal, są więc dobre dla osób starających się o szczupłą sylwetkę.
Co można zrobić z pomidorów? Całą masę pysznych rzeczy. Ja osobiście bardzo lubię po prostu zjeść pomidora bez żadnych dodatków. Lubię też pokrojonego w plasterki na różnych kanapkach, albo z ogórkiem kiszonym i cebulką. Wszelkie sałatki z użyciem pomidorów są pyszne: sałatka grecka, pomidory z mozzarellą, sałatka nicejska, pomidory z awokado i wiele innych. Na ciepło to przede wszystkim sosy pomidorowe z dodatkami, które mogą się pojawić na pizzy, w daniach z ryżu, zapiekankach, makaronach oraz można w nich dusić mięso, ryby lub owoce morza. Z najbardziej znanych należałoby wymienić spaghetti bolonese i małże w pomidorach. Pomidory oczywiście pojawiają się w zupach, ta najbardziej znana, zupa pomidorowa, ma miliony zwolenników i tak naprawdę niewiele znam osób, które tej zupy nie lubią. Występuje ona w niezliczonych odmianach i z najprzeróżniejszymi dodatkami. Ale pomidory pojawiają się też w zupach rybnych, warzywnych takich jak minestrone, zupie z dyni i z soczewicy. Wiele podawanych na ciepło warzyw występuje w towarzystwie pomidorów: bakłażan, patison, dynia, a same pomidory grillowane z ziołami lub masłem ziołowym są wspaniała przystawką. Ciekawa jest też na śniadanie jajecznica z pomidorami. Jeśli ktoś ma ochotę ugotować cos z użyciem pomidorów – oto przydatny link : http://www.kwestiasmaku.com/zielony_srodek/pomidory/przepisy.html
Jeśli chodzi o przetwory, to prym wiedzie przecier pomidorowy, pulpa pomidorowa, pomidory krojone w soku i koncentrat pomidorowy, które w zimie wykorzystuje się do przygotowywania smacznych dań. Wiele osób lubi też keczup i używa go przy wielu okazjach. Sok pomidorowy jest częstym napojem, a z dodatkiem wódki, pieprzu i tabasco tworzy drinka „Krwawą Mary”. Suszone na słońcu pomidory w oliwie ziołowej to po prostu przysmak, smakują równie dobrze na kanapce z twarożkiem, jak i w spaghetti z łososiem. Można również przechowywać pomidorki koktajlowe w oliwie. Z zielonych pomidorów robi się na zimę sałatkę.
A teraz trochę kosmetyki. Pomidory stanowią też pomoc w uzyskaniu pięknej skóry. Zawarta w nich witamina C zwiększa stopień jej dotlenienia oraz wzmacnia drobne naczynia krwionośne, ożywiając ją i dodając blasku, a witamina E chroni przed powstawaniem zmarszczek i przedwczesnym starzeniem się. Korzystnie działa na urodę nie tylko w diecie, lecz także w zastosowaniu zewnętrznym – warto wiedzieć, że smarowanie twarzy lub rąk sokiem pomidorowym ma moc rozjaśniania przebarwień i łagodzenia zmian trądzikowych.
Na zakończenie pomidor artystycznie. Zapraszam do posłuchania dwu piosenek z pomidorem w tytule, Ewy Bem http://www.youtube.com/watch?v=cRc3c_WD7RY oraz Wiesława Michnikowskiego http://www.youtube.com/watch?v=BlxelewpCY4 .

Bar Ibiza

18.07.2011


Tak się boję, że  błędy, które popełniłem
Odbiorą mi każdy moment kiedy jestem obudzony
Czuję się, jak ugotowane na twardo maślane ciastko
Więc daj mi choć raz czas,
Kiedy krainy ułożą się zręcznie w historii
Jeśli  są miłe, A dobre dni pojawią się już od pierwszej strony
Przeżyłem każdą linijkę, która dla mnie napisałaś
Zdejmij mnie, zdejmij mnie
Z półki nad swoją głową
Więc daj mi choć raz czas,
Kiedy krainy ułożą się zręcznie w historii
Jeśli  są miłe, A jeśli ja żyję na półce jak cała reszta
A jeśli miłość krwawi jak smutna piosenka
Proszę, weź swój aparat i użyj mnie jeszcze raz
Więc daj mi choć raz czas
Kiedy krainy ułożą się zręcznie w historii
Jeśli  są miłe
Tak

                                                               Tytuł oryginału : „Ibiza Bar”
                                                               Autor : Pink Floyd

Szkarłat

29.07.2011



Cieszcie się
Cieszcie się
Cieszcie się
Cieszcie się
Cieszcie się
                                                               Tytuł oryginału „Scarlet”
                                                               Autor : U2

Mała boska klasówka

29.07.2011


Dziś wkraczamy w Księgę Kapłańską. I od razu z niej wyjdziemy.
O czym jest Księga Kapłańska? O gniewie Boga na zatwardziałych ludzi, którym od początku ich istnienia sprzyjał i pomagał, a oni cały czas narzekali albo, co gorsze, zaczynali się rozglądać za innymi bożkami.
Księga Kapłańska to 27 rozdziałów przepisów dotyczących każdego aspektu życia Izraelitów. Poczytajmy choć kilka.
„Potem złoży z ofiary biesiadnej ofiarę spalaną dla Pana, to jest tłuszcz, który okrywa wnętrzności, i cały tłuszcz, który jest nad nimi, a także obie nerki i tłuszcz, który je okrywa, który sięga do lędźwi, oraz płat tłuszczu, który jest na wątrobie - przy nerkach go oddzieli.”
„Jeżeli to mięso było gotowane w naczyniu glinianym, naczynie owo będzie rozbite, jeżeli zaś było gotowane w naczyniu miedzianym, będzie ono wyszorowane i wypłukane wodą.”
„Ale [następujących zwierząt], mających rozdzielone kopyto i przeżuwających nie będziecie jedli: wielbłąd, ponieważ przeżuwa, ale nie ma rozdzielonego kopyta - będzie dla was nieczysty; świstak, ponieważ przeżuwa, ale nie ma rozdzielonego kopyta - będzie dla was nieczysty; zając, ponieważ przeżuwa, ale nie ma rozdzielonego kopyta - będzie dla was nieczysty; wieprz, ponieważ ma rozdzielone kopyto, ale nie przeżuwa - będzie dla was nieczysty.”
„Jeżeli stwierdzi, że włosy na plamie pobielały i że wydaje się ona wklęśnięta w stosunku do otaczającej skóry, jest to trąd, który zakwitł na oparzeliźnie. Kapłan uzna go za nieczystego. Jest to plaga trądu.”
„Także każdy, którego dotknął chory na wycieki, nie umywszy uprzednio rąk wodą, wypierze ubranie, wykąpie się w wodzie i będzie nieczysty aż do wieczora. Naczynie gliniane, którego dotknie się chory na wycieki, będzie rozbite. Każde naczynie drewniane będzie obmyte wodą.”
„Nie będziesz obcował cieleśnie z żoną twojego bliźniego, wylewając nasienie; przez to stałbyś się nieczystym. Nie będziesz dawał dziecka swojego, aby było przeprowadzone przez ogień dla Molocha, nie będziesz w ten sposób bezcześcił imienia Boga swojego. Ja jestem Pan! Nie będziesz obcował z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą. To jest obrzydliwość! Nie będziesz obcował cieleśnie z żadnym zwierzęciem; przez to stałbyś się nieczystym. Także i kobieta nie będzie stawać przed zwierzęciem, aby się z nim złączyć.”
„Nie będziecie wydawać niesprawiedliwych wyroków. Nie będziesz stronniczym na korzyść ubogiego, ani nie będziesz miał względów dla bogatego. Sprawiedliwie będziesz sądził bliźniego.”
„Nie będą sobie strzygli głowy do skóry, nie będą golili krajów brody, nie będą nacinali swojego ciała.”
„Ktokolwiek z potomków twoich według ich przyszłych pokoleń będzie miał jakąś skazę, nie będzie mógł się zbliżyć, aby ofiarować pokarm swego Boga. Żaden człowiek, który ma skazę, nie może się zbliżać - ani niewidomy, ani chromy, ani mający zniekształconą twarz, ani kaleka, ani ten, który ma złamaną nogę albo rękę, ani garbaty, ani niedorozwinięty, ani ten, kto ma bielmo na oku, ani chory na świerzb, ani okryty liszajami, ani ten, kto ma zgniecione jądra.”
„Dziesiątego dnia siódmego miesiąca jest Dzień Przebłagania. Będzie to dla was zwołanie święte. Będziecie pościć i będziecie składać Panu ofiary spalane. W tym dniu nie będziecie wykonywać żadnej pracy.”
„Jeżeli kto sprzeda dom mieszkalny położony w mieście otoczonym murami, to będzie miał prawo do wykupu aż do końca roku sprzedaży: prawo wykupu będzie trwało cały rok. Jeżeli dom nie będzie wykupiony przed upływem roku, w takim razie dom zbudowany w mieście warownym przejdzie na zawsze w posiadanie nabywcy i jego potomków.”
Jak widać, przepisy obejmują naprawdę wszystko, od tego jak przygotować ofiarę ze zwierzęcia, poprzez zasady moralne, zdrowotne, handlowe, wyglądu, sądownictwa aż po święta i wiele, wiele innych aspektów. Na dodatek wymienionych jednym tchem, można byłoby przypuszczać, że wszystkie są jednakowo ważne, bo jakie kryterium można byłoby tu przyjąć? Które pierwsze wymienione? Wtedy okazałoby się na przykład, że sposób podzielenia mięsa jest ważniejszy niż to, żeby nie składać dzieci w ofierze Molochowi, albo to, które zwierzęta można jeść od tego, żeby nie cudzołożyć.
Można rozważać tą kwestię w dwu kierunkach. Pierwszy jaki mi się nasuwa – Bóg zakończył na dziesięciu przykazaniach – resztę stworzyli ludzie, starając się dopasować treść do istniejących warunków, do zwyczajów, chorób, dostępnych pokarmów, zachowania innych narodów. To by wyjaśniało wiele przykazań, które wydają się … nie na miejscu, jak na przykład to, że Bóg nie chciałby, żeby zbliżał się do niego „ani niewidomy, ani chromy, ani mający zniekształconą twarz, ani kaleka”…  To mi całkiem nie pasuje do obrazu Boga.
Drugi kierunek to taki, że dla Boga faktycznie wszystkie przykazania były tak samo ważne, ale nie tyle ich treść – to co najważniejsze powiedział przecież już w dziesięciu przykazaniach- co spełnianie. Taki test, czy Izraelici już zmądrzeli i czy będą nadal w stanie spełniać choćby najbardziej wymyślne przepisy, jak rozbijanie naczyń dotkniętych przez kogoś, kto wcześniej zjadł padlinę. Czy ufają już Bogu na tyle, że wiedzą, że da im wyżywienie i nie będą siać w siódmym roku, żeby ziemia odpoczęła. Jeśli będą w stanie spełnić – może coś jeszcze z nich będzie.
Podsumowując tą księgę – nie ma ona zbyt wielkiego znaczenia, choć wydawałoby się, że właśnie ma. Albo to wytwór człowieka, albo mała boska klasówka. Jej wyniki jeszcze przed nami, na razie Izrael dostał dopiero partię materiału do nauczenia.

Idea

05.08.2011


Idee są dobre do pokazywania w telewizji
do objawiania
Patrzcie : oto idea
idea
ideał
ideologia

Idee są dobre do wymyślania
Myślcie – to ma być idea
idea
IDEA

Czasem można nawet o niej pomyśleć
ale wcielanie w życie jakoś już nie pasuje
mogłaby się
rozideować

Zamyśliłam się nad śmiercią.

29.05.2012


Nie pierwszy raz, na pewno nie ostatni, parafrazując Ryśka Riedla.
To co się z nami dzieje po śmierci? Idziemy do nieba albo piekła? A czy są też w niebie nasze zwierzęta?
A może nasza dusza przechodzi w kogoś innego i żyjemy dalej nie pamiętając tego? Czy mogę w takim razie stać się  moim zmarłym kotem czy zawsze zmieniamy się w kogoś nowego? I co to znaczy nowego, jeśli to ta sama dusza?
A może gaszą światło i nie ma już nic, oprócz robaków oczywiście, choć i to nie jest pewne, bo czy jakiś robak przy zdrowych zmysłach chciałby się wgryzać w to napakowane chemikaliami ciało w zakonserwowanej trumnie?
Proszę, jak umrę, zawińcie mnie w całun i zakopcie bezpośrednio w ziemi w jakimś spokojnym, cichym miejscu pod drzewem, tylko upewnijcie się, żeby nie postawili tam supermarketu zanim prochem się stanę.
Z prochu powstałam, w proch się obrócę. Bóg tchnął we mnie energię do życia, ta energia do niego wróci, kiedy umrę. Moje ciało rozłoży się na atomy, kiedyś powstanie z niego inne ciało. Moja energia wróci do źródła, kiedyś trafi do kolejnych istnień. W przyrodzie nic nie ginie, trwa ciągły obieg.
Kiedyś się spotkają nasze atomy, nasze cząstki energii, nasze bozony, fotony, protony, glony, neutrony, grawitony, fermiony, kawałki naszych ciał i dusz. Na pewno się spotkają, czas jest nieskończony.