piątek, 6 kwietnia 2018

O czym miało być, a o czym jest

15.04.2013


Przepraszam Was. No bardzo przepraszam. Miało być o Absalomie i tak dalej.
Ale nie będzie.
Czytam i czytam i czytam i jeszcze czytam i wiecie co? Dochodzę do wniosku, ze nie ma o czym pisać…
No bo o czym pisać?
Że „Absalom jeszcze za swego życia zbudował sobie stelę w Dolinie Królewskiej. Tłumaczył sobie: Nie mam syna, który by upamiętnił moje imię. Pomnik nazwał swoim imieniem. Jeszcze do dziś nazywa się go "Ręką Absaloma".”?
Że „zwycięstwo zmieniło się w tym dniu w żałobę dla całego ludu.”? Wszak kto mieczem wojuje od miecza ginie…
Ze się oszukiwali, zdradzali, mordowali, okradali i przepędzali?
Jedyna rzecz warta opisania to pieśń dziękczynna Dawida. Ale żeby to opisać, trzeba byłoby być Mickiewiczem, Homerem i Szekspirem w jednej osobie. Więc może cytat?
„Panie, ostojo moja i twierdzo, mój wybawicielu! Boże mój, skało moja, na którą się chronię, tarczo moja, mocy zbawienia mego i moja obrono! Ty mnie wyzwalasz od wszelkiej przemocy.  Wzywam Pana, godnego chwały, a będę wolny od moich nieprzyjaciół. Ogarnęły mnie fale śmierci i zatrwożyły mnie odmęty niosące zagładę. Oplątały mnie pęta Szeolu, zaskoczyły mnie sidła śmierci. W moim utrapieniu wzywam Pana i wołam do mojego Boga. Usłyszał On głos mój ze swojej świątyni, a krzyk mój dotarł do Jego uszu. Zatrzęsła się i zadrżała ziemia. Posady niebios się poruszyły, zatrzęsły się, bo On zapłonął gniewem. Uniósł się dym z Jego nozdrzy, a z Jego ust - pochłaniający ogień: <od Niego zapaliły się węgle>. Nagiął niebiosa i zstąpił, a czarna chmura była pod Jego stopami. Lecąc cwałował na cherubie, a skrzydła wiatru Go niosły. Otoczył się mrokiem niby namiotem, ciemną wodą, gęstymi chmurami. Od blasku Jego obecności rozżarzyły się węgle ogniste. Pan odezwał się z nieba grzmotem: to głos swój dał słyszeć Najwyższy. Wypuścił strzały i rozproszył [wrogów], błyskawice - i zamęt wśród nich wprowadził. Aż ukazało się łożysko morza i obnażyły się posady lądu od groźnej nagany Pana, od tchnienia wichru Jego nozdrzy. Wyciąga rękę z wysoka i chwyta mnie, wydobywa mnie z toni ogromnej. Wyrywa mnie od przemożnego nieprzyjaciela, od mocniejszych ode mnie, co mnie nienawidzą. Napadają na mnie w dzień dla mnie złowrogi, lecz Pan jest dla mnie obroną. Wyprowadza mnie na miejsce przestronne, ocala, bo mnie miłuje. Pan nagradza moją sprawiedliwość, odpłaca mi według czystości rąk moich. Strzegłem bowiem dróg Pana i nie odszedłem przez grzech od mojego Boga, bo mam wszystkie Jego przykazania przed sobą i nie odrzucam od siebie Jego poleceń, lecz jestem wobec Niego bez skazy i wystrzegam się winy. Pan mnie nagradza za moją sprawiedliwość, za czystość <rąk moich> przed Jego oczyma. Jesteś miłościwy dla miłującego i względem nienagannego działasz nienagannie, względem czystego okazujesz się czysty, względem przewrotnego jesteś przebiegły. Albowiem Ty wybawiasz naród uniżony, a oczy wyniosłe pognębiasz. Bo Ty, o Panie, jesteś moim światłem: Pan rozjaśnia moje ciemności. Bo z Tobą zdobywam wały, mur przeskakuję dzięki mojemu Bogu. Bóg - Jego droga nieskalana, słowo Pana w ogniu wypróbowane, On tarczą dla wszystkich, którzy doń się chronią. Bo któż jest bogiem, prócz Pana lub któż jest skałą, prócz Boga naszego? Bóg, co mocą mnie przepasuje i nienaganną czyni moją drogę, On daje moim nogom rączość nóg łani i stawia mnie na wyżynach. On ćwiczy moje ręce do bitwy, a ramiona - do napinania spiżowego łuku. Dajesz mi tarczę Twą dla ocalenia i Twoja troskliwość czyni mnie wielkim. Wydłużasz mi kroki na drodze i stopy moje się nie chwieją. Ścigam mych wrogów i niszczę, a nie wracam, póki nie zginęli. Pobiłem ich - nie mogli się podnieść: upadli pod moje stopy. Mocą mnie przepasałeś do bitwy, sprawiasz, że przeciwnicy gną się pode mną, zmuszasz do ucieczki moich wrogów, a wytracasz tych, co mnie nienawidzą. Wołają - lecz nie ma wybawcy - do Pana - lecz im nie odpowiada. Jak proch na wietrze ich rozrzucę, zdepczę jak błoto uliczne.Ty mnie ocalasz od buntów ludu, ustanawiasz mnie głową narodów. Cudzoziemcy mi schlebiają, są mi posłuszni na pierwsze wezwanie. Cudzoziemcy bledną, z drżeniem wychodzą ze swoich warowni. Niech żyje Pan! Moja Skała niech będzie błogosławiona! Niech będzie wywyższony Bóg <Skała> mojego zbawienia, Bóg, który zapewnia mi pomstę i poddaje mi narody, wybawia mnie od nieprzyjaciół, wynosi nad wrogów i uwalnia od gwałtowników. Przeto będę Cię, Panie, chwalił wśród narodów i będę wysławiał Twoje imię. Tyś zwycięstwa wielkie dał królowi i Twemu pomazańcowi okazałeś łaskę, Dawidowi i jego potomstwu na wieki.”
A czas panowania Dawida nad Izraelem wynosił czterdzieści lat. W Hebronie panował siedem lat, a w Jerozolimie panował trzydzieści trzy lata. A potem na tron wstąpił jego syn, Salomon. Ale to już Księga Królewska 1, o której potem…

W kawałkach

04.07.2013


Gdy Cię długo nie widzę
Wtedy chodzi za mną Twoja twarz
Rozsypana w kawałki
Znajduję nagle Twoje brwi na poduszce
W lustrze widzę Twoje oczy w moich włosach
Twoje ucho w ścianie podsłuchuje
Co szepczę, gdy mi się śnisz
Twój nos wściubia się w moje sprawy
A Twoje usta są pieczątką
Na rogu każdej strony z wierszem o Tobie
Które czytam
Gdy Cię długo nie widzę

Zamyśliłam się nad starością

23.03.2013


Kiedy właściwie zaczyna się starość?
Dla młodych ludzi starość zaczyna się już po trzydziestce. Patrzą na trzydziesto-parolatków i widzą zgrzybiałych staruszków, którzy nie powinni się już zajmować niczym oprócz spacerów i wizyt u kolejnych lekarzy.
W miarę przybierania na wieku, ten pogląd się zmienia, potem myśli się, że starość jest po czterdziestce. Ale ktoś przecież wymyślił powiedzenie „Życie zaczyna się po czterdziestce” – podejrzewam, że to raczej nie był żaden trzydziestolatek.
Dla niektórych ta „zmiana kodu na czwórkę z przodu” jest bardzo traumatyczna. Ja swoje czterdzieste urodziny przeżyłam bardzo spokojnie, ale za to przeokropne były dla mnie trzydzieste dziewiąte urodziny – płakałam już na tydzień przed. Czy w związku z tym powinnam uważać, że jestem stara już od tych właśnie urodzin? ;)
Jest spora grupa ludzi, która uważa, że mamy tyle lat na ile się czujemy i taka grupa, która uważa, że mamy tyle na ile inni nas oceniają. Ta druga grupa to stali klienci salonów kosmetycznych oferujących prostowanie zmarszczek metodami, które nawet blachę falistą by wyprostowały i pokrywanie siwizny farbami, które śmiało mogłyby służyć za broń masowego rażenia. Ta pierwsza grupa za to łatwo może popaść w przesadę czucia się wiecznie młodym i stać się żywym obrazem powiedzenia „Z tyłu liceum, z przodu muzeum”.
No więc – kiedy?
Pierwszy siwy włos?
Pierwsza zmarszczka?
Pierwszy sztuczny ząb?
Pierwsze okulary do czytania?
A może wtedy, kiedy słucha się już tylko muzyki swojej młodości?
A może wtedy, kiedy nie ma już dnia, żeby coś nie bolało?
A może wtedy, kiedy przestaje się rozumieć ten świat i nadążać za ludźmi?
A może wtedy kiedy zmęczenie życiem przewyższa chęć do życia?
To tak , jak z tym człowiekiem, który miał początki Alzheimera i myślał o samobójstwie, tylko nie mógł się zdecydować, kiedy ma to zrobić:  nie chciał odjąć sobie za dużo życia, bo wciąż jeszcze było dla niego dobre, ale bał się, że poczeka o jeden dzień za długo i już nie będzie pamiętał, że miał to zrobić. Ze starością najwyraźniej jest tak samo – każdy musi sam zdecydować, czy to już….