Strasznie mi się podoba mina Polski.
Oraz krab Anonymous.
01.01.2022
No to mamy Nowy Rok.
Zaczełam go od niezdenerwowania się zbytnio podczas
odwiedzin mamy. Klucze od domu tym razem. Wzięłam kilka głębokich oddechów i
się udało.
A propos głębokich oddechów, to jakos cos jakby mnie brało.
Lekuje się profilaktycznie.
Duzo miłych rzeczy plus dużo radia. J
02.01.2022
Wczoraj jeszcze w dwóch miejscach kłótnie. Jakiś ten dzień
był trudny.
Dziś się wyspałam, poćwiczyłam, kapiel, różne sposoby
odpoczywania. Jeszcze piekę chleb i dłubie w internecie, ale koło 23 to bym
chciała iśc spać. ;)
03.01.2022
Spałam 10hz hakiem. Trzeba by to może ukrócić ;p
Większość dnia spędziłam w kuchni, gotując różne rzeczy.
Miałam iść załatwiać różne rzeczy, ale tak lało, że stwierdziłam, że jutro. A
jutro ma lac jeszcze bardziej ;p
Za to skończyłam książkę. Pierwsza Bonda, która mi się
podobała.
Poza tym zjadłam ostatnia galaretę z karpia i ostatnie dwa
kawałki babki. Od jutra naprawdę wracam do diety. Dzis mam plan już nic nie
jeść z powodu tego, że tej babki było z pół kilo chyba, zobaczymy jak mi to
wyjdzie.
Dzis mam jeszcze bogate plany: finanse, jadłospis, puzzle od
A (wczoraj zaczęłam), scrabble, kolorowanki, zdrapki. J
04.01.2022
Pozałatwiałam sporo rzeczy na miescie. Może nawet bym więcej
załatwiła, ale zaczęło kropić. I jeść mi się chciało. ;) Reszta chyba w piątek,
bo jutro chyba na siłownię pójde. Ten wolny czwartek jak mam w ogóle wolne to
mnie wkurza. ;)
Zaczełam troszkę sprzątać dekorację.
Dieta na razie ok, jestem na etapie podwieczorku, ale już mi
się jeść chce. No dobrze, kolacja jeszcze będzie trochę mocniejsza niż ustawa
przewiduje. ;)
05.01.2022
Dziś siłownia. ¾ treningu zrobione.
Poza tym nadal odpoczywam i super mi z tym. J
I na dodatek coraz częściej myslę o tym, żeby zacząć
kombinować już w sensie now.
06.01.2022
Zrobiłam kalendarz adwentowy na przyszły rok. Ćwiczenia,
puzzle, czytanie, zdrapki, radio. Lenistwo dziś totalne. Ale wstaję w miare
wcześnie, bez szaleństw, ale nie gnije do ósmej w wyrku. I dobrze.
Jeść mi się za to bardziej chce. Staram się, ale wczoraj
poległam całkiem, trzy kanapki na kolację… L
Tak to ja nie zrzucę tego, co nabrałam w święta…. L
07.01.2022
Las. Gotowanie. Pranie, sprzątanie, zmywanie. Puzzle. Radio.
Miły dzień. J
Poza tym dziś dwa finały akcji – wszystko genialnie wyszło. J
10.01.2022
Weekend był świetny. Duzo odpoczywałam, dużo się ruszałam,
porobiłam sporo rzeczy.
Dziś mi w robocie szybko mijało. Jutro będzie jakies
dziwadło, a nie praca, nie wgłębiłam się na razie w zarządzenie. W domu też
wszystko co trzeba ogarnięte.
Paznokiec troszkę lepiej. Udało mi się go dociągnąć do
takiego stanu, że nawet jak teraz odpadnie ta odbita część to nie powinno być
żywego ciała i powinien rosnąc w porządku.
11.01.2022
No wtorek poszedł. Jeszcze trochę internetu i pójde spac.
Acha, i paznokcie opiłuję.
Jest wściekle zimno. Troszeczkę zbyt.
12.01.2022
I środa przeszła.
Przed pracą poszłam na zakupy, po pracy odpoczynek potem
ćwiczenia. Chyba rozstawię deske do prasowania, bo jutro mam chyba za dużo
rzeczy do zrobienia.
Wszystko fajnie, ale trochę mi się spac chce, niestety
jednak za mało spię. Dzis postaram się trochę to poprawić. ;)
13.01.2022
Praca, siłownia. Depilacja, włosy. I w zasadzie nic więcej.
Postanowiłam dziś, że będzie mi jeszcze bardziej wszystko
jedno. Mam cel, jego się trzymam i wszystko inne jest mi obojętne.
15.01.2022
Wczoraj było nieco ciężko, wychodziło zmęczenie
całotygodniowe wieczorem i już nie dałam rady nawet nic napisać, choć dzień
jako taki toczył się bardzo sprawnie, tak do 16, potem cooooraaaaz
słaaaaabieeeej. ;p
U dietetyka ok, nie ma pogorszenia. Jeszcze miesiąc mi
został. A może się uda zejść poniżej 70kg? Choć dziś rano na wadze znów więcej,
no ale wczoraj pożarłam cała paczke jabłkowych muffinek… ;p
Dziś las, gotowanie, sprzątanie, puzzle, maseczki,
paznokcie, stopy w masażer, takie tam. Fajnie. J
Teraz kolorowanki i „Mieta do popkultury”. Ciekawe czy udało
mi się namówić E do słuchania. J
16.01.2022
Niedziela. Troszkę się leniłam.
Miesiąc do urlopu.
W tym tygodniu w środę do lekarza zamiast do pracy.
Mam dziwny nastrój. Taki pod tytułem : i tak wszyscy
pomrzemy. Covid. Wojna. Wulkan.
17.01.2022
Poniedziałek minął.
Odcięło nam prąd w robocie na dwie godziny, bo była burza
śnieżna. Czegos takiego jeszcze nie przezyłam. Grzmiało i się błyskało, wiało i
śnieg walił. Wiry powetrza były takie, że grad mi zaczął wpadac przez okno
ledwo rzszczelnione! A potem słońce wyszło. ;p
Zrobiłam wszystko zaplanowane na dziś. Nieprawdopodobne.
19.01.2022
Wczoraj po prostu padłam. No i trudno. Objadłam się i
poszłam spać.
Dziś rano szybciutko pociąg, autobus i do lekarza. Dobre
wieści, jednak osteoporozy nie mam. Uffff. Bardzo nie chciałam kolejnych
lekarzy, leków, wizyt, jazd i zmian w diecie. Powrót też mi się pięknie udał.
Potem miałam sporo czasu, więc dokończyłam wczorajszy dzień,
zrobiłam porządek ptakom, posprzątałam za wczoraj, dziś i jutro, do pracy się
podszykowałam (od jutra zdalne). Miałam jeszcze nadzieję uprasować, ale już bez
przesady, jest 21, ogarnę internet i ide spac.
20.01.2022
No dobra. Chyba zakończyłam problem z S. Wystapił z
pretensjami więc mu uświadomiłam pewne rzeczy. Reakcja „no przecież
żartowałem”. Napisałam więc, że takie wolty w dyskusji wręcz uwielbiam. Na
koniec zaproponowałam przedyskutowanie pewnej sprawy na terapii. A jest na
bieżąco w sprawie. Pomogła mi bardzo.
21.01.2022
Podoba mi się to zdalne na razie. Tylko oczy bola trochę.
Piątek, piąteczek, piątunio. J
22.01.2022
Las. Gotowanie. Puzzle od A skończyłam. Zdrapka – 3zł
wygrałam. Znaczy się zwróciło. ;p Radio.
O ma kowida. W czwartek się z nią widziałam. Cholera. Na
wszelki wypadek się jutro z mamą nie umawiam. Wszyscy na szczęście lekko
przechodzą.
Jutro śpię. ;)
23.01.2022
Niedziela zrobiła się jakos trudnym dniem. Budza się jakies
moje demony. Grupa pomogła, ale to już któryś tydzień z rzędu jak mnie tak
dopada.
15 dni do urlopu.
Trochę coś jakby mnie brało, ale wzięłam grypolek, wit C i
propolis i jakby odpuściło.
Mimo niedzieli dużo zachorowań. Jak będzie powyżej 50tys to
nie ide na siłownię. Przestraszyłam się dziś tego złego samopoczucia.
24.01.2022
M też chory. Cholera, z tego pokoju czwartkowego ostaliśmy
się tylko ja i S. Ale już jutro wtorek, może jednak się nie zaraziliśmy?
Poniedziałek ogólnie dobrze mi idzie, masa rzeczy zrobiona,
praca, zakupy, gotowanie, sprzątanie. Teraz pranie się robi, a jak się skończy
Popo to włącze serial i wyprasuję.
14 dni do urlopu. Ciekawe czy do końca na zdalnym.
26.01.2022
Wczoraj zdechłam po Popołudniówce. Śniła mi się praca :/
Internet szlag trafił, dobrze, że na sam koniec pracy.
Poćwiczyłam, kapiel, trochę sprzątania i ogólnie ogarniania.
12 dni do urlopu.
27.01.2022
Szalony ten dzień dziś.
W pracy ok, potem szybko wyskoczyłam pozałatwiać wszystko do
wysyłki, a potem zebranie. Trwało i trwało, myślałam, że jajko zniosę. Dobrze
że zdalne, to w któryms momencie zaczęłam słuchac tylko ćwiartką jednego ucha.
;p Bez sensu w poniedziałek event robimy, tyle zakażeń, a tu… do bani. :/
Teraz trochę odpoczywam, potem zjem i chyba pójde do wanny
na maseczki i kapiele. J
11 dni do urlopu.
29.01.2022
Wczoraj miałam straszny zapieprz w robocie, ale to dobrze,
bo mi szybko zleciało. I nie zabrałam nic do domu!
Potem dietetyk, radio i padłam 19.30.
Dzis za to wstałam przed siódmą, ogarnęłam sprzątanie,
pranie, gotowanie, zmywanie, a potem siebie, ćwiczenia, maseczki, takie tam.
I relaks J
Ciekawe jakie będą reakcje na dzisiejszy event. :D
30.01.2022
Ależ wczoraj były emocje! PRAWIE wszystko się udało. A
reakcje – wzruszenie. Podziękowania były takie, że się popłakałam. J
Dziś prasowanie, kąpiel, ciut rzeczy po domu.
Niedziela jest przygnębiająca, ale już przynajmniej kojarzę,
że to taki cotygodniowy stan i troszke panuje nad tym. Co nie zmiania faktu, że
pewnie znów pójde spac o 20, jak ostatnio, żeby już zakończyć dzień.
Boje się jutra trochę. Ale tłumacze sobie, że w poprzedni
pon czy wt sytuacja była równie napieta, a może nawet bardziej.
No i jutro ostatni dzień miesiąca. Dobrze, w sumie. Jestem
rozdarta, z jednej strony chcę, żeby mijały te dni szybko, a z drugiej każdego
mi szkoda….
31.01.2022
Event zrobiony. Teraz czekanie pięć dni w napięciu, czy mnie
nie zarazili. :/
Trochę sprzątania, trochę ćwiczeń. Nałożyłam olej na włosy,
wieczorkiem umyję.
I koniec stycznia…
Dziewięć dni do urlopu.
To był poniedziałek rano
Mniej więcej kwadrans po czwartej
Byłaś zajęta śnieniem
Więc po co się obudziłaś?
Czy jesteś obcą we własnym życiu?
Co chowasz za tymi oczami?
Nikt cię tam nie szuka?
Wiesz, że twoja piosenka uratowała mi życie
Nie śpiewam tego tylko po to, żebym mógł przetrwać
Usłyszysz mnie, kiedy ci powiem, kochanie
Śpiewam to, żeby przeżyć
Szukasz cudu
Tego rodzaju, którego nauka nie potrafi wyjaśnić
Mężczyzna, którego nosisz w swoim sercu
Jest wygodny tylko wtedy, gdy jest cierpiący
Czy jesteś obcą we własnym życiu?
Co chowasz za tymi oczami?
Czy ktoś może cię tam znaleźć?
Czy tylko ja?
Wiesz, że twoja piosenka uratowała mi życie
Nie śpiewam tego tylko po to, żebym mógł przetrwać
Usłyszysz mnie, kiedy ci powiem, kochanie
Śpiewam to, żeby przeżyć
Twoja piosenka uratowała mi życie
Najgorsze i najlepsze dni mojego życia
Byłem załamany, teraz jestem otwarty, Twoja miłość utrzymuje
mnie przy życiu
Utrzymuje mnie przy życiu
Twoja piosenka uratowała mi życie
Najgorsze i najlepsze dni mojego życia
Twoja piosenka uratowała mi życie
Piosenka uratowała mi
Piosenka uratowała mi
Twoja piosenka uratowała mi życie
Twoja piosenka pozwoliła mi przetrwać tę noc
Twoja piosenka uratowała mi życie
Piosenka uratowała mi
Piosenka uratowała mi życie
Tytuł oryginału : „Your song saved my life”
Autor : U2
* Piosenka ze ścieżki dźwiękowej „Sing2”
Ta część, która jest zazdrosna
Nieczuła i podstępna
Chciwa, złośliwa
Globalna, kolonialna
Krwiożercza, ślepa
Bezmyślna i podła
Skupiona na granicach
Na masakrach i owcach
Paleniu książek
Równaniu domów z ziemią
Popierająca celowane zabijanie z dronów
Śmiertelne zastrzyki
Aresztowanie bez sądu
Klapki na oczach
Gangrena i szlam
Namaszczenie, sarkazm
Zwykła napaść
Zadowoleni z siebie heroiczni mordercy
Wyniesieni pod niebiosa
Pirackie reklamy
Ataki przy użyciu kwasu
Na kobiety przez despotów
Zboczeńców i pismaków
Fałszowanie wyborów
I kupowanie władzy
Kłamstwa z ambony
Gwałt pod prysznicem
Niemy, obojętny
Nie czujący wstydu
Tęgi, ważny
Łypiący okiem, obłąkany
Siedzący w kącie
Oglądający TV
Głuchy na płaczące z bólu dzieci
Martwy dla świata
Tylko obserwujący grę
Oglądający niekończące się powtórki –
Co z oczu to z serca
Cisza, obojętność
Najgorsza zbrodnia
Ale kiedy cię spotkałem
Ta część mnie umarła
Przynieście mi miskę
Żebym umył jej stopy
Przynieście mi ostatniego papierosa
O wiele lepiej będzie umrzeć w jej ramionach
Niż trwać
I całe życie żałować.
Tytuł oryginału : „Part of me died”
Autor : Roger Waters
To ostatni utwór z płyty „Is this the life we really want”
wydanej 2 czerwca 2017 roku, jak na razie ostatniej płyty Rogera.
Zawsze była tu w moim sercu
Zawsze jedyną miłością
Byliśmy sobie obcy, rozdzielały nas oceany
Ale kiedy ją zobaczyłem, część mnie umarła
Tytuł oryginału : „Oceans apart”
Autor : Roger Waters
Z kielichem wysadzanym kamieniami szlachetnymi
Wieczorem przy basenie
Wśród wonnych róż
Poczekaj na nią
Z cierpliwością konia jucznego
Załadowanego by ruszyć w góry
Jak stoicki, szlachetny książę
Poczekaj na nią
Z siedmioma poduszkami wyłożonymi na schodach
Zapach damskich kadzideł wypełnia powietrze
Bądź spokojny i poczekaj na nią
I nie wypłosz wróbli gnieżdżących się w jej warkoczach
Wzdłuż barykad
Poczekaj na nią
A jeśli przyjdzie wkrótce
Poczekaj na nią
A jeśli przyjdzie późno
Czekaj
Niech będzie spokojna
Jak letnie popołudnie
Jak ogród w pełnym rozkwicie
Pozwól jej wdychać powietrze
To jest nieznane jej sercu
Niech jej usta rozchylą się
Poczekaj na nią
Zabierz ją na balkon
Zobacz mleczny księżyc
Usłysz szelest jej jedwabiu
Poczekaj na nią
Nie pozwól swym oczom rozjarzyć się
Na dwóch gołębiach jej piersi
Żeby nie odfrunęły
Poczekaj na nią
A jeśli przyjdzie szybko
Poczekaj na nią
A jeśli przyjdzie późno
Czekaj, czekaj
Podaj jej wodę zanim podasz wino
Nie dotykaj jej ręki
Niech twoje opuszki palców
Spoczną na jej polecenie
Mów łagodnie tak jak flet
Do irytujących skrzypiec
Wydech
Wdech
I gdy zanika echo
Tej ostatniej kanonady
Pamiętaj o swoich obietnicach
Tytuł oryginału : „Wait for her”
Autor : Roger Waters
Wściekły pies szarpie swój łańcuch
W jego oczach widać niebezpieczeństwo
Dzwonki alarmowe rozszalały w jego głowie
Komin dymi prosto w niebo
Zbudź się
Zbudź się i powąchaj róże
Zamknij oczy i módl się, by wiatr się nie zmienił
Na polanach marzeń nie ma nic, prócz krzyków
Nic, prócz nadziei na końcu liny
Nic, prócz złota w dymie z komina
Chodź kochanie, to są prawdziwe pieniądze
Oto pokój, w którym produkują materiały wybuchowe
Gdzie piszą twoje imię na bombie
To tutaj pogrzebali wszystkie ''ale'' i ''jeśli''
I wydrapali słowa takie jak ''dobro'' czy ''zło''
Zbudź się
Zbudź się i powąchaj fosfor
Oto pokój, w którym trzymamy ludzkie włosy
Nie pytaj, nie mów, bo to może oznaczać dla nas stratę
Tak, trochę mniej gotówki na kupce w kredensie
Pod schodami
Pieniądze, kochanie
Zbudź się
Zbudź się i powąchaj bekon*
Przeciągnij swoje zatłuszczone palce po jej włosach
Oto jest życie, które odebrałeś
To tylko linijka w dzienniku kapitana
Jedno zaskomlenie psa ratunkowego
Kolejny dzieciak, który nie dał sobie rady
No co ty, kochanie, to uczciwa transakcja
Zbudź się
Zbudź się i powąchaj róże
Wyrzuć zdjęcie na stos pogrzebowy
Teraz możemy zapomnieć o groźbie, jaką stanowiła
Dziewczyno, wiesz, że wyżej nie sięgniesz
*bekon oprócz zwykłego znaczenia plastrów na śniadanie,
oznacza też pieniądze
Tytuł oryginału : „Smell the roses”
Autor : Roger Waters
Być może była
Najpiękniejszą dziewczyną na świecie
Jej życie zdmuchnięte
Jakby buldożer zmiażdżył perłę
Tajna komisja
Głęboko w swej kryjówce
Wygodnie oddalona
Od zimnego powietrza pustyni
Stawia krzyżyk w okienku
Przekręca kluczyk w zamku
By rozluźnić wiązania w jej włosach
Śpij, jeśli potrafisz
Owinięty bezpiecznie płaszczem
Zapadający gwałtownie zmierzch
Dym z hawańskiego cygara
Kręci się wciąż w twoim gardle
Taniec Pani Wolności
Trzymał cię w transie
Jej łono było wypełnione nektarem i włóczniami
„No cóż, chłopcy", powiedziała
"Zawiedliście zaufanie.
Trzymajcie ten drążek, jeśli musicie."
Uchwyć mocniej
Tygiel z zaklęciami
Układanka z popiołów
Wymiata miłość jak miotła
Szaleństwo nadchodzi
Jak głupek wieków
Furia aniołów
Katedra gwiazd
Krzyś z Kubusia Puchatka mówi
„Alicjo, idź teraz do domu.
Już nie zmieniają warty."
„Zaczekaj", powiedziała
„Łamiesz mi serce."
To dziwne, jak stalowe szyny
Znikają w ciemności
Uczepili się wieży z kości słoniowej na jej warkoczach
Nigdy nie bali się spaść
Ale bomba uderzyła w punkt, gdzie wszystkie numery się
kończą
I ostatnią rzeczą, jaką słyszeli, było jej wołanie
Dom
Wracam do domu
Jestem życiem, które dałeś
Jestem dziećmi, które ratujesz
Jestem obietnicą, którą dałeś
Jestem kobietą, której pragniesz
Więc trzymaj się
Wracam do domu
(Trzymaj się, wracam do domu)
Tytuł oryginału : „The most beautiful girl”
Autor : Roger Waters
Czy jesteś miotany jak ptak podczas wichury?
Czy ból twej straty przesiąka ci przez pióra jak deszcz?
Czy pręty twojej klatki są przygnębiające czy zimne w
dotyku?
Czy moje pieszczoty były zbyt delikatne, czy kochałem cię za
mocno?
Pies drapie drzwi
Chłopiec tonie w morzu
Czy mogę przenocować na twojej podłodze?
Nury skrzeczą nad morzem
Czy mogę przenocować na twojej podłodze?
Czy w tej historii jest miejsce dla mnie?
Tytuł oryginału : „Bird in a gale”
Autor : Roger Waters
[Donald Trump] Weźmy dla przykładu CNN.
Każda, każda historia jest zła.
Wygrałem. Wygrałem.
I druga sprawa, że jest chaos.
Nie ma żadnego chaosu.
Działamy.
To dobrze naoliwiona maszy...
Ta gęś obrosła tłuszczem
Zajadając kawior i wyrafinowane batoniki
Na kredytach wysokiego ryzyka
I rozbitych rodzinach
Czy to życie –
To Święty Gral?
Za mało nam, że odnieśliśmy sukces
Jeszcze innym musi się noga powinąć
Strach
Strach leje wodę na młyn współczesnego człowieka
Strach
Utrzymuje nas w szyku
Strach przed tymi wszystkimi cudzoziemcami
Strach przed ich zbrodniami
Czy to jest życie
Jakiego naprawdę chcemy?
No tak musi być
Bo to jest demokracja
I przechodzi to, co mówimy
Za każdym razem gdy jakiś student
Ginie pod kołami czołgu
I zawsze gdy piracki pies
Jest zmuszony do wejścia po prowizorycznym trapie
Za każdym razem rosyjska panna młoda
Jest wystawiana na sprzedaż
I za każdym razem gdy dziennikarz
Jest zostawiony by zgnił w więzieniu
Za każdym razem gdy życiem dziewczynki
Beztrosko się rozporządza
I za każdym razem gdy niedocof
Zostaje prezydentem
Za każdym razem gdy ktoś umiera
Sięgając po klucze
I za każdym razem gdy Grenlandia
Wpada do pieprzonego morza
To dzieje się dlatego
Że my wszyscy
Czarni i biali
Latynosi, Azjaci
Każdy grupa etniczna
Nawet lud z Gwadelupy
Starzy, młodzi
Bezzębne staruchy
Supermodelki
Aktorzy, pedały
Krwawiące serca
Gwiazdy piłkarskie
Mężczyźni w barach
Praczki
Krawcy, dziwki
Babcie, dziadkowie, wujowie, ciotki
Przyjaciele, krewni
Bezdomni włóczędzy
Duchowni
Kierowcy ciężarówek
Sprzątaczki
Mrówki
Może nie mrówki
(Czemu nie mrówki)?
Cóż, bo to prawda, że
Mrówki nie mają wystarczająco wysokiego ilorazu inteligencji
By odróżnić
Ból, jaki czują inni ludzie
Od, na przykład –
Obcinania liści
Albo pełzania po parapecie
W poszukiwaniu otwartych puszek z syropem
Więc czy tak jak mrówki jesteśmy po prostu głupi?
Czy dlatego nie czujemy, nie widzimy
Czy wszyscy jesteśmy tacy odrętwiali przez telewizję?
Więc za każdym razem
Gdy opada kurtyna
Za każdym razem gdy kurtyna opada
Na czyjeś zapomniane życie
To dlatego, że wszyscy staliśmy cisi i obojętni
To normalne
Tytuł oryginału : „Is this the life we really want?”
Autor : Roger Waters
Czasem gapię się na nocne niebo
Widzę te gwiazdy oddalone o miliardy lat świetlnych
I wtedy czuję się tak mały jak robak na ścianie
Ale kogo to qrwa obchodzi?
Kogo to qrwa obchodzi?
Kiedy skończyła się II Wojna Światowa
Choć urazy nigdy nie zostały zapomniane
Można było pozbierać te połamane kości
Można było być wolnym
Ale wybraliśmy pozostanie w obfitości
Wybraliśmy Amerykański Sen
Pani Wolności –
Jak daleko od ciebie odeszliśmy
Pani Wolności –
Jak daleko od ciebie odeszliśmy
Mogłeś urodzić się w Shreveport
A on mógł urodzić się w Teheranie
Nie ma znaczenia tak naprawdę gdzie się urodzisz
Niemowlaki nie zrobią nam krzywdy
Muszą zostać nauczone gardzić nami
Zrównywać nasze domy z ziemią
Wierzyć, że walczą o wolność
Że dzięki swemu bogu
Będą cali i zdrowi
Cali i zdrowi
Nie możemy cofnąć wskazówek zegara
Nie możemy cofnąć się w czasie
Ale możemy powiedzieć
Pierdol się, nie będziemy słuchać
Twych pierdół i kłamstw
Twych pierdół i kłamstw
Tytuł oryginału : „Broken bones”
Autor : Roger Waters
Wyobraź sobie siebie opartego o barierkę w porcie
Wyrzucającego ostatni niedopałek
Wyobraź sobie swój palec naciskający na dzwonek
Wyobraź sobie czaszkę i skrzyżowane piszczele na wycieraczce
Wyobraź sobie siebie na ulicach Laredo
Wyobraź sobie kasbę*, wyobraź Japonię
Wyobraź sobie swoje dziecko z ręką na spuście
Wyobraź sobie protezy w Afganistanie
Wyobraź sobie sąd bez żadnych pieprzonych praw
Wyobraź sobie burdel, bez żadnych pieprzonych kurew
Wyobraź sobie sracz, bez żadnej pieprzonej hydrauliki
Wyobraź przywódcę, bez żadnego pieprzonego mózgu
Podążaj za mną nagrywającym siebie samego na koncercie
Telefonem z miejsca w pierwszym rzędzie
Podążaj za Miss Universe łapiącą trochę słońca
Chciałabym, żebyś był tutaj**, w zatoce Guantanamo
Wyobraź sobie miejsce w prywatnym samolocie
Wyobraź swoje stopy przybite do podłogi
Wyobraź sobie załogę, która jest wyraźnie obłąkana
Wyobraź sobie brak okien, brak drzwi
Przyklejony do ekranu w stanie Nevada
Coraz trudniej podążać za tym marzeniem
Wyobraź sobie ją pakującą ślubny prezent
Wyobraź sobie ją gotującą wodę na herbatę
Wyobraź sobie dzieciaki włażące na tylne siedzenie
Wyobraź moja ręka przekręcającą kluczyk
Wyobraź sobie psa w pickupie przed tobą
Wyobraź sobie drzewo przy drodze
Wyobraź sobie moje ręce coraz zimniejsze i zimniejsze
Podążaj za mną do miejsca nad rzeką
Sprzedane za moje nerki i wątrobę
Czemu taki biedny, tak kurewsko potrzebujący
Nie ma czegoś takiego jak być zbyt chciwym
*forteca, ufortyfikowany zespół obronny górujący nad
miastem, który można spotkać w Afryce Północnej (np. w Algierze)
**w oryginale Wish You Were Here , co jest nawiązaniem do
piosenki Pink Floyd o tym tytule
Tytuł oryginału : „Picture that”
Autor : Roger Waters
Połóż się ze mną
Pod niebem drzew cytrynowych
Pokaż nieśmiały, niespieszny uśmiech, który trzymasz w
ukryciu swych brązowych oczu
Złap słodkie muśnięcie delikatnie rozchylonych warg
I zastanów się nad słodkim bólem miłości
I dzikim biciem mego serca
Och, ta rapsodia rozdziera mnie
I marzyłem o pożegnaniu z moim dzieckiem
Spojrzała ostatni raz na morze
Brodząc w marzeniach, po kolana w ciepłych oceanicznych
falach
Podczas gdy kąpiące się piękności Łagodne wewnątrz
Odporne i stwardniałe na zewnątrz klikają na swych iPhonach
Usuwając numery zbędnych kochanków
I przeszukaj horyzont
Znajdziesz moje dziecko
Zaraz przy brzegu
Kopiące w poszukiwaniu kości lub łańcucha
Przeszukujące piasek dla pozostałości wyrzuconych przez
morze
Ostatni uchodźca
Tytuł oryginału : „The last refugee”
Autor : Roger Waters
Gdybym był Bogiem
Zmieniłbym układ żył na twarzy i uczynił je
Bardziej odpornymi na alkohol i mniej podatnymi na starzenie
się
Gdybym był Bogiem
Spłodziłbym wielu synów i nie dopuściłbym by
Rzymianie zabili choć jednego z nich
Gdybym był Bogiem
Z moją laską i moją wędką
Gdyby tylko mi przytaknięto
Wierzę, że mógłbym to wszystko zrobić lepiej
Gdybym był dronem
Patrolującym obce nieba
Przy pomocy moich elektronicznych oczu
Z elementem zaskoczenia
Bałbym się znaleźć kogoś w domu
Może kobietę przy piecu
Piekącą chleb, przygotowującą ryż a może tylko gotującą
kości
Gdybym był dronem
Świątynia leży w gruzach
Bankierzy tyją
Bizony wyginęły
Szczyty gór się spłaszczyły
Wszystkie pstrągi w potoku to obojnaki
Ciągnie cię do lewicy ale głosujesz na prawicę
To uczucie jest jak deja vu
Słońce zachodzi a ja wciąż za Tobą tęsknię
Obliczam wartość straconej miłości
A pod mym odrzutowcem w okrągłych basenach
Nic nie warci pijacy i głupcy.
Tytuł oryginału : „Deja Vu”
Autor : Roger Waters
Gdzie jesteś teraz?
Nie odpowiadaj
Wciąż jestem brzydki
A ty gruba
Wciąż mam pryszcze
Nadal się boję
Rodzice nas ukształtowali
A może to był Bóg?
Kogo to qrwa obchodzi, to nigdy się nie kończy
Tytuł oryginału : „When we were young”
Autor : Roger Waters
Chodź, przytul mnie
Ja stąd nie odejdę
I nie zostawię cię samego
W tym śmiertelnym spokoju pod falami
Wciąż słyszę wołanie zagubionych chłopców
Nie mówiłeś nic
Obawiałeś się
Podjąć ryzyko, że znów zostaniesz porzucony
Więc musnąłeś rondo kapelusza, pomachałeś a potem
Zawróciłeś w górę trapu tej stalowej trumny
A na Mott Street w lipcu
Kiedy słyszę krzyk mew
Tulę dziecko
Dziecko w mężczyźnie
Dziecko, które zostawiamy
Światło reflektorów przygasa
Chłopcy wracają do cywila
Ostatnie nuty leżą niemo na piasku
A w ciszy grobu
Wciąż słyszę płacz zagubionych chłopców
Zostawiliśmy ich tam
Gdy byliśmy młodzi
Mężczyzn nie było aż zachód został zdobyty
A teraz nie pozostało już nic oprócz czasu do zabicia
Tatusiu, nie wziąłeś nas nigdy na ryby I już nigdy tego nie
zrobisz
A na Mott Street w lipcu
Kiedy słyszę krzyk mew
Tulę dziecko
Dziecko w mężczyźnie
Tytuł oryginału : „Lost boys calling”
Autor : Roger Waters
To już ostatnia piosenka z płyty „Flickering Flame” z 2002
roku.
Oprócz trzech przetłumaczonych na płycie znalazły się też :
1.
Knocking on heaven’s door
2.
Too much rope
3.
The tide is turning
4.
Perfect sence (part 1 & 2)
5.
Three wishes
6.
5.06 a.m.
7.
Who needs information
8.
Each small candle
9.
Radio waves
Samotni chłopcy
W swoich wieżach wiary
Samotni chłopcy
Zamknięci w swoich wieżach wiary
Spoczywał prorok
Na Wzgórzach Golan
Samotni chłopcy
Powiedział, ta ziemia jest moją ziemią
Do Szyitów
Samotni chłopcy
Jehowa spojrzał z ponad morza Galilejskiego
Powiedział, widzę cię, złodzieju
Ta ziemia jest moją ziemią
I ten piasek to jest mój piasek
I ten zespół to mój zespół
Samotni chłopcy
Patrzący przez ramię
Kontrolują każdy głaz w parku
Gdzie bramy są zamknięte przed nienawiścią
Po zmroku
A papież toczył się w swoim opancerzonym samochodzie
Padł na kolana i ucałował ziemię
Powiedział coś, czego nie zrozumiałem
To było w języku polskim
Potem podszedł adiutant
Powiedział, będę tłumaczyć
Oto, co Jego Świątobliwość powiedział
"Jestem
Naczelnym Jezuitą".
"Ta ziemia jest ziemią Jezusa ".
"I to
wszystko"
"To wszystko na ten temat".
Zdrowaś Maryjo
Matko Boża
A w Nowym Jorku
Człowiek biznesu w moherowym garniturze
W World Trade Center
Dymi ze swojego cygara
I powiedział
Cóż, nie obchodzi mnie, kto jest właścicielem pustynnych
piasków
Moje akta
Dotyczą węglowodorów pod spodem
I rozszalałe morze rozbija się
Wokół starożytnych grobowców
A matka natura liże swoje rany
Samotni chłopcy zamknięci w swoich wieżach wiary
Robią się nerwowi w parku
Kiedy bramy są zamknięte po zmroku
Samotni chłopcy
W swoich wieżach wiary
Samotni chłopcy
Zamknięci w swoich wieżach wiary
Tytuł oryginału : „Towers of faith”
Autor : Roger Waters
Kiedy moje neurony spiskują
By skierować moje myśli
Z dala od rozwodu
I sportów wyczynowych
Z powrotem na miejsce
Skąd wszystkie rzeki płyną do morza
Wtedy ja
Bede wolny
Na huśtawce
W dziwnej krainie
Kawka usiadła
Na kardynalskiej ręce
Skrzypkowie zagrali
A planiści zaplanowali
Co ma się stać
Na tylnym siedzeniu
Na sali sądowej
Molly Malone siedziała
Z Leopoldem Bloomem
Aż do przyjścia policji
Która przyszła z nową miotłą
I ich zmiotła
Jak Geronimo
Jak Quinn Eskimos
Jak Czarna Stopa
I jak Arapaho
Jak Szalony Koń
Ja będę ostatni
Który odłoży broń
I kiedy rozlegnie się dzwonek ostatniej rundy
Będę tam
Na otwartej drodze
Przy barze
Naprędce stworzony zespół gra nową melodię
Kiedy śpiewa kolorowa dziewczyna
Czuję bicie mojego serca
Kiedy nowa piosenka
Uderza we właściwą nutę
Kiedy przejaśniające się niebo
Ratuje starą łódź
Kiedy przenikliwość
Usuwa drobinę
Z mego oka
Tuż poza zasięgiem wzroku
Poza następnym zakresem
Czuję ciepło
Migoczącego płomienia
Na afrykańskiej równinie
Przy ciernistym drzewie
Mój stary przyjaciel Philippe
Czeka na mnie
Que ce passe se passe
Cokolwiek będzie
Będzie
Kiedy umiera przyjaciel
I łzy wzbierają
Z tej głębokiej studni
Co nigdy nie wysycha
A kobiety zrywają bransoletki
A mężczyźni zabierają swoją whisky na zewnątrz
W małym teatrze
Na Rue St. Denis
Czerwona aksamitna zasłona
Rozsuwa się by odsłonić
Miejsce, gdzie ciemna strona
Spotyka anioła i mnie
Anioła we mnie
Kiedy moje synapsy się zatrzymują
W pogoni za oklaskami
Kiedy moje ego puści
Mój koniec kości
By zamiast tego skupić się
Na miłości, która jest dla mnie cenna
Wtedy
Będę wolny
Tytuł oryginału : „Flickering flame”
Autor : Roger Waters
Nie wystraszy mnie żaden oprawca
Ani ostateczny kres ciała
Ani nawet cylinder strzelby śmierci
Ani cienie na ścianie
Ani noc, gdy do ziemi
Ostatnia gasnąca iskierka bólu spadnie
Ale ślepej obojętność
Okrutnego i nieczułego świata
Leży na zgliszczach
Jakieś albańskiej wsi
Staruszka
Trzyma w ramionach płaczące dziecko
Żołnierz drugiej strony
Wrażliwy i dumny człowiek
Wybiega z szeregu, odkłada karabin
I klęka przy niej
Podaje jej wodę
Opatruje rany
I uspokaja płaczące dziecko
Dotyk daje rozgrzeszenie
Przez ten wielki rozdźwięk
Wybiera drogę powrotną przez kruche jak porcelana
Resztki jej życia
A obok, przy krawężniku
Jakiś Serb Samarytanin odwraca się I macha im na pożegnanie
Każda świeczka
Rozświetla jeden ciemny kąt
Każda świeczka
Rozświetla jeden ciemny kąt
Gdy zatrzyma się kołowrót bólu
Gdy żelazo do znaczenia bydła przestanie parzyć
Gdy dzieci będą mogły być dziećmi
Gdy desperaci osłabną
Kiedy dopłynie do nich przypływ
Gdy prawa natury i nauki
Obejmą pokornych i potężnych
A miliard płonących świeczek
Rozświetli mroczną stronę każdej duszy
Każda świeczka
Rozświetla jeden ciemny kąt
Każda świeczka
Rozświetli mroczną stronę każdej duszy
Każda świeczka
Rozświetla jeden ciemny kąt
Tytuł oryginału : „Each small candle”
Autor : Roger Waters
Piosenka pierwszy raz ukazała się na koncertowej płycie „In
the flesh” w 2000 roku.
Album ten zawiera ponadto koncertowe wersje następujących
utworów:
1. "In
the Flesh" (from The Wall, 1979)
2. "The
Happiest Days of Our Lives" (The Wall)
3. "Another
Brick in the Wall, Part II" (The Wall)
4. "Mother"
(The Wall)
5. "Get
Your Filthy Hands Off My Desert" (The Final Cut, 1983)
6. "Southampton
Dock" (The Final Cut)
7. "Pigs
on the Wing, Part 1" (Animals, 1977)
8. "Dogs"
(Animals) Waters, David
Gilmour Jon Carin, Roger Waters and Doyle
Bramhall II
9. "Welcome
to the Machine" (Wish You Were Here, 1975)
10. "Wish
You Were Here" (Wish You Were Here) Gilmour,
Waters
11. "Shine
on You Crazy Diamond, Pts. I–VIII" (Wish You Were Here) Gilmour, Waters, Richard Wright
12. "Set
the Controls for the Heart of the Sun" (A Saucerful of Secrets, 1968)
13. "Speak
to Me/Breathe (In the Air)[note A]" (The Dark Side of the Moon, 1973) Nick Mason/Gilmour, Waters, Wright Doyle Bramhall II and Jon Carin
14. "Time"
(The Dark Side of the Moon) Gilmour,
Mason, Waters, Wright Roger
Waters and Doyle Bramhall II
15. "Money"
(The Dark Side of the Moon) Doyle Bramhall II
16. "5:06
AM (Every Stranger's Eyes)[note B]" (The Pros and Cons of Hitch Hiking,
1984)
17. "Perfect
Sense, Pt. 1 & 2" (Amused to Death, 1992) Roger
Waters and P.P. Arnold 18. "The
Bravery of Being Out of Range" (Amused to Death)
19. "It's
a Miracle" (Amused to Death)
20. "Amused
to Death" (Amused to Death)
21. "Brain
Damage" (The Dark Side of the Moon)
22. "Eclipse"
(The Dark Side of the Moon)
23. "Comfortably
Numb" (The Wall) Gilmour,
Waters Roger Waters and Doyle
Bramhall II 8:10
24. "Each
Small Candle[note C]"