środa, 21 lutego 2018

Październik 2012


1 października 2012
dziś rano wreszcie nie czyłam, ze umieram. mam nadzieję, że nastapił przełom. na wszelki wypadek nadal wrzucam w siebie garściami leki.


1 października 2012

jutro biopsja…. troche sie jednak stresuję…

2 października 2012
Biopsja ok. Trzy torbiele wyciągnęli. Wyniki za 10 dni.
Festiwal się udał, R zarządzał. Nie da się ukryć, ze coś w nim jest. ale to coś jednoczesnie krzyczy „run!”. 
poza tym – this boat has sailed.
poza tym – my heart belongs to…. :)))))


3 października 2012
przez pół nocy męczył mnie kaszel. poszłam do pracy totalnie niewyspana.
w pracy zreszta tez miałam atak.
ogólnie sie czuję lepiej, ale ten kaszel mnie kiedys zabije.
tęsknie.  dzis jakos tak bardzo mocno, mocniej niz zwykle.

nic mi sie nie chce, choróbsko wyprało mnie ze wszelkich sił zyciowych. no i dobra, to nic nie będe robiż i tyle!

4 października 2012
nastepna noc kaszlu… ale dzis do pracy póxniej, to sie wyspałam.


marzenie do spełnienia :)))))))))))))))))))

5 października 2012
Dziś prawie spóźniłam sie do pracy… ale za to sie wyspałam.  troche jeszcze mnie męczył w nocy kasel, więc potem nad ranem jak zasnełam to kamiennym snem. 
W pracy ok.
Zakupy.
Zupa grzybowa na obiad.

Lista :))))

5 października 2012

Mail :))))))))))))))))))))))))))

6 października 2012
Chyba się wyspałam 
Markomania. 
Hotel California :))))))))))))))))))))

a teraz troche róznych drobiazgów. 

6 października 2012
mała orgia czytelnicza :))) uwielbiam czytać. nie wiem jak mogłam przeżyc parę lat swojego życia nie czytając… ale cóż, taki był czas.

nadal jednak mi sie jeszcze chce spać. i nadal nie chce mi sie nic robić. ale ataki kaszlu juz coraz rzadsze, na szczęście.

7 października 2012
wizyta u mamy.
trochę mnie boli brzuch.
mam jakoś strasznie dużo negatywnych uczuć, miałabym ochotę wygarnąc parę rzeczy paru osobom, dwu osobom własciwie. może własnie dlatego, że nigdy tego nie zrobiłam. cóż, chyba na razie nie będzie okazji.

trzeba byłoby popracować. nie chce mi się…

7 października 2012
Brzuch trochę przestał.
Napisałam ładnego (wydaje mi się ) maila.

Trzeba cos ugotowac.  


7 października 2012
a teraz będe Hotel Zacisze oglądać 


7 października 2012
Własnie lejąc niespodziane łzy postanowiłam przyznac się sama przed sobą, ze jestem po uszy i nieodwracalnie zakochana. Po uszy, po czubek głowy, do głebi. Boje się, że za bardzo. Boję się, ze będę cierpieć….
Z drugiej strony – jest mi w tym stanie tak dobrze… Nic mnie nie smuci, nic mi nie przeszkadza, w każdym razie nie na dłużej. Usmiecham się do siebie, do świata, do swoich mysli, do wspomnień, do marzeń.
Z trzeciej strony – jestem nie tylko zakochana, ale też kocham. Może to da mi jakieś zabezpieczenie? Bo w miłości jest mądrość, którą w zakochaniu sie całkiem traci.
A ja kocham. Nie myslę, co moge dostać, myslę, co moge dać. Nie myslę, co chcę dać, myśle, co jest komuś potrzebne.
Tak bardzo dużo w tym, czego ten ktoś potrzebuje, jest moich własnych pragnień, tak dużo mamy tych samych lęków i ograniczeń.
Czasem aż straszno mi, kiedy o tym myslę, bo jak mozna w ogóle byc w relacji z takimi ograniczeniami. Ale skoro ja mam takie same? Tylko czasem sama sobie zaprzeczałam, stwarzałam pozory inności, nawet jeszcze niedawno próbowałam sobie cos wmawiać, zamiast dostrzegać, jaka jestem naprawdę.
Chcę, żeby to trwało. Chcę, zeby się rozwijało, bo jeszcze może sie rozwijać i to bardzo. Ale nie chcę, żeby sie rozwijało za szybko. To tempo jest dla mnie w sam raz. Wolne jak żółw, zdałam sobie sprawę własnie przed chwilą. Ale jest jak najbardziej ok. Takie niech zostanie, wolniutkie i troszeczke do przodu, bo jestem juz gotowa na kroczki w przód.
Mam taką wielka nadzieję, ze te kroczki są świadome. Chyba najbardziej boję się tego co zawsze – cofania, odbierania. Wolę wkraczac w kolejne etapy znajomości tak bardzo powoli, ale żeby to było przemyslane, „przeczute”, pewne, że tak. Wolę usłyszeć odmowę, niż miec cos potem odebrane.
Tak, chcę.
Tak, wierzę.
Tak, myslę.
Tak, dziękuję. 


8 października 2012
Przed praca zaczęłam sprzątanie. Teraz dokończę.

Będziemy miec kontrolę w pracy…. Ych :/ 

8 października 2012
Posprzątałam sobie.
W trakcie sprzątania dowiedziałam się, ze jednak dostałam nagrodę!!!! Więc na nominacji sie nie skończyło.  Cool. 
Od razu napisałam maila, dziękując za trzymanie kciuków.  Jak to fajnie, ze ktoś trzymał kciuki. :)))))

A teraz już bym odpoczęła chętnie…. Jeszcze resztki przeziębienia mnie dręczą.

 9 października 2012
Dziś odbierałam gratulacje. 
Dostałam tez przesyłkę z Trójki – nagrogę za konkurs, co do kórej byłam przekonana, ze mi się nie udało.  miła niespodzianka 
Trzeba by popracować. 

11 października 2012
Ale wczoraj miałam biegany dzień, nawet u zajrzec nie dałam rady. Od rana w pracy, potem ledwo łyknełam obiad i do teatru. Przedstawienie było genialne, główny aktor grał fantastycznie, reszcie tez nic nie zbywało, poza jedną aktorką, ciekawe dekoracje i rekwizyty, dobrze dobrana muzyka. wyszłam naprawde bardzo zadowolona.

Dziś od rana napisałam wreszcie tę opinię dla E. Potem praca, a teraz Tonacja i póxniej znów praca. Wieczorem będę tak zmęczona pewnie, ze najwyżej poczytam. 

12 października 2012
jakis lekki smuteczek…
praca…
zakupy…
zaraz przyjdzie A.

dowiedziałam się wczoraj, ze A ma zdiagnozowana schizofrenię.  

13 października 2012
śnil mi sie M. najpierw w pracy, gdzie powiedział mi, ze bardzo lubi jak przychodze go odwiedzać, więc prawie sie popłakałam i sie przytuliłam. odwzajemnił uścisk  a potem u niego w domu (wszystko wyglądało tak samo jak poprzednio). wyszlismy na balkon – taras z widokiem na rzekę po prawo i nagle on złapał mnie za rękę i pociągnął za soba i wyskoczylismy z tego tarasu! w pierwszej chwili sie przestraszyłam, a potem juz tylko ściskałam go za rekę i wtedy zaczelismy łagodnie opadac az spadlismy na wielką trampolinę i zaczełam na niej ćwiczyc salta. zrobiłam z dziesięć i stwierdziłam „dość” – i wtedy się zbudziłam. 

nie trzeba byc psychiartrą/psychoterapeutą/psychologiem/itp żeby to rozszyfrować. boję sie skoczyć. a jednocześnie mam w sobie głebokie przekonanie, ze byłby to udany skok. i że w razie czego potrafiłabym powiedziec stop. no i że czekam na oznaki uczuć i ich potrzebuję. może tu jest jakis klucz – nie czekać i nie oczekiwać – dawać.

13 października 2012

wieczór z A całkiem udany. ale wciąż mam wrażenie, że cos bezpowrotnie utraciłam. nie mam dawnej smiałości do otwarcia się….

13 października 2012

My time prime time is over. I can feel it.  

13 października 2012

I hope it’s just a short ebb…

14 października 2012
Wczorak K była. Ona naprawde ma neurozę…
Dzis od rana troche pracuję. nawet mi niexle idzie. 

przeczytałam McDusię – swietne. 

 14 października 2012
To ja ide na imieninowy obiad do mamy. Pewnie sie nałykam jak indyk klusek ;P
Chyba moge już cichutko powiedzieć, ze od jutra zamierzam zacząć dietę. Jak wróce od mamy, to jeszcze będe miała z godzinkę roboty, a resztę czasu poświęcę na psychiczne nastawianie sie do tego….

15 października 2012
Praca mnie dzis wykończyła. Ale mam już za sobą prezentację.
Miałam jechac na basen, ale to chyba nie jest dobry pomysł.
Dieta rozpoczeta. Trzymam sie na razie dzielnie, rano mleko, w pracy herbata, teraz sok jabłkowy. Zaraz będzie herbata i poucze sie hiszpańskiego.
Bo to dziś dzień oczyszczania początkowego. ;p

15 października 2012
wszystko co miałam zrobic zrobiłam
nic czego nie miałam jeść nie jadłam
zaraz Ally i pójdę wczęsnie spać
dobranoc

16 października 2012
praca, praca, praca
potem zachciało mi sie wynosic graty z piwnicy. powiedziałabym, że oczyściłam dość znacznie, ale jeszcze raz trzeba będzie orzelot zrobić. znalazłam piękne pudło własnej roboty. trzeba było mi je przynieśc dla P. next time.
the sound of silence… ych 
dziś zjadłam sniadanie, a potem juz na piciu. na razie się trzymam

17 października 2012
praca praca praca
wszystko i wszędzie zaczyna mi pachniec jedzeniam, ale na razie sie trzymam.
zaraz sobie poczytam…. a potem kąpiel…. :)))
szkoda tylko, ze cisza zapadła… :(((

17 października 2012
no i co z tego, ze zaczynając czytać bloga Petroneli wiedziałm, ze ona już nie zyje?
i tak rozpłakałm się w głos, kiedy natrafiłam w końcu na notkę informująca o jej smierci…
;((((((((

18 października 2012
odebrałam dziś z rana wyniki badań wreszcie. oczywiście napisane takim językiem, zeby żaden przeciętniak, nawet interesujacy się medycyną, nie był w stanie rozszyfrować o co chodzi. kolejka do rejestracji miała 3,5 km i nie przesuneła się nawet o centymetr kiedy w niej stałam kilkanaście minut. więc pożegnałam chłodno ten obiekt i pojechałam do pracy. na szczęscie dzis krótko, więc jak tylko przyszłam do domu, to mogłam sprawdzić w internecie, cóż to właściwie mam napisane na tym kwicie. wychodzi na to, ze zmiany są łagodne.  dla pewności w poniedziałek zamierzam się udać do mojej pani ginekolog, niech przeczyta, może coś powie i niech zdecyduje, czy mam sie wbijac do tego onkologa ponownie, czy zaczekać na nastepne usg za sześć miesięcy.

18 października 2012
w pracy sajgon. bedziemy miec wkrótce kontrolę. wszyscy latają z jakimiś papierami, a my, ci „bardziej odpowiedzialni”, dostaliśmy taką porcję na weekend, że chyba jajo nad tym zniosę.

19 października 2012
Dziś byłam na wręczeniu nagrody. Nawet było fajnie.  potem poszlismy na kieliszek wina, tzn oni jeszcze jedli jakies szarlotki i serniki. ;p a ja – nie! udało mi sie powstrzymać! jestem z siebie dumna  prawie jak z tej nagrody ;p cala masa znajomych była, niektórych dawno nie widzianych. ogólnie wrazenia dobre.
a teraz chyba zaplanuje sobie prace na weekend, bo jest tego tyle, ze szok….

19 października 2012
zamiast planować, zaczełam to wszystko czytać. może nie będzie tak xle, ale pracy będziez huk. na dodatek jeszcze ten kawałek z R, a potem P zadzwonił, ze jeszcze cos nastepnego… ych…
jeść mi się chce. coraz bardziej przeżywam tą dietę. wszystko bym zjadła, a na myśl mi przychodzą wyłacznie potrawy. już marzę, że za jakieś 10 godzin zjem jajko na miekko, pomidora ze szczypiorkiem i kromke razowca… cięzko….

20 października 2012
P obudziła mnie o 5.50… 6.30 zdecydowałam, ze wstaję. w sumie powinnam jej podziękować – dzieki temu mam juz odkurzone, pranie zdjęte, drugie włączone, P odczyszczona, papiery z pracy odebrane, a ja wymasowana i wypeelingowana. 
i nawet nie jest xle pod kątem głodu – teraz dopiero wezme sie za śniadanko. 
wieczory sa najgorsze, zdecydowanie…

 20 października 2012
na barani skok 
dziadkowie 

zaraz zwariuję od tej pracy ….

20 października 2012
dość ….. !!!

21 października 2012
wspaniały spacer.  te kolory!!!
a teraz do roboty…

21 października 2012
ta kontrola mnie zabije…
dośc na dziś.
zaraz wyłącze mózg ogladając Ally. 

22 października 2012
w pracy wariatkowo już prawie kompletne.
byłam u lekarki z moimi wynikami. potwierdziła, ze wszystko ok. :))))
odebrałam tez cytologię – prawidłowa. :))))
ogarnełam się trochę, a dla przyjemności po tych stresach zrobiłam sobie serię zabiegów na twarz. :)))
zaraz Ally i tyle.  

24 października 2012
Tragedioza, wczoraj nie miałam siły nawet napisac jednego zdania…
dzis podobnie…

wykończyc sie idzie…

25 października 2012
wpadłam zjeść
i to by było pewnie na tyle jesli chodzi o dzisiejszy dzień
jak wrócę z drugiej części pracy, to energii mi pewnie starczy na włączenie Ally

ewentualnie kąpiel

26 października 2012
Mam dość serdecznie. zmęczona jestem jak jasna cholera. a tu jeszcze trzy dni zanim będzie chwila wieksza wolnego….


27 października 2012
znów mnie jakieś przeziębienie atakuje. nawaliłam w siebie wczoraj leków, jakby lepiej.
zima….. snieg….. 
lubie słyszeć swoje imię :))))


27 października 2012

coś sie znów pieprzy na onecie, od dwu dni sie moje posty nie ukazują…

28 października 2012
chora…
posty wszystkie sa w spisie, a żaden sie nie ukazał.
mam dość onetu

29 października 2012
coś takiego, posty sie ukazały. prawie nie wierzą własnym oczom.
chora
nie pamiętam kiedy ostatnio się tak czułam źle. jeszcze gorzej niż miesiąc temu. zmieniłam leki. umieram…

30 października 2012
rano umierałam całościowo.
teraz umieram od tyłka do uszu.
czy to jest poprawa? chyba tak….
moja rola w kontroli zakończona.

jak się wyleczę to sie upiję.


31 października 2012
ratunku, kaszel mnie zabija….
bolą mnie już tylko plecy, klatka, ramiona i troche szyja, ale kaszel jest straszny…
ja juz nie chcę
i tak ciężko sie oddycha…
:(((
chyba jutro nici z wyjścia na cmentarze, palenia zniczy i rozmyslań nad grobami. świeczke zdaje sie zapale w domu a oficjalne obchody przeniosę na inny dzień.
dobrze, ze jutro Lista Nieobecności.